- 1 Marsz równości przeszedł przez Gdańsk (532 opinie)
- 2 Morze odsłoniło wrak okrętu podwodnego (68 opinii)
- 3 Od półnagich hrabianek po wóz kąpielowy (15 opinii)
- 4 Kot Rysiek będzie miał swoją rzeźbę (111 opinii)
- 5 Trójmiejskie góry i górki. Znasz wszystkie? (22 opinie)
- 6 Tak powinien wyglądać remont każdej ulicy (108 opinii)
Głośne rozmowy przez telefon w komunikacji. Gdzie granica?
Programy telewizyjne, w których ludzie wywlekają na wierzch swoje wszystkie prywatności, można po prostu wyłączyć. Szkoda, że musimy wysłuchiwać opowieści współpasażerów komunikacji publicznej, którzy nie mają żadnych zahamowań, by dzielić się ze wszystkimi opowieściami o swoim prywatnym życiu - pisze czytelniczka portalu Trojmiasto.pl, pani Agnieszka. Oto jej opowieść.
Nie mam zamiaru toczyć dyskusji czy wypada odbierać telefon w komunikacji publicznej. Już dawno nikt sobie z tego nic nie robi i nie tylko większość telefon odbiera, ale też dzwoni do rodziny czy znajomych.
Czytaj także: Jak oceniamy pasażerów komunikacji miejskiej
Zatrważające jest jednak to, o czym te rozmowy są. I wcale nie chodzi o to, że ktoś podsłuchuje, ale prowadzone są tak głośno, że niekiedy słychać je w całym przedziale. W ciągu tygodnia, w czasie popołudniowych kursów SKM dowiedziałam się o szczegółach rozwodu pewnej ok. 40-letniej pani i poznałam wszystkie miejsca, w których wymiotowali pijani koledzy opowiadającego o ich imprezach studenta. Szczytem były jednak przygody ok. 20-letniej dziewczyny, która relacjonowała koleżance dlaczego rozstała się ze swoim chłopakiem.
W tym ostatnim przypadku na szczęście ktoś zareagował. Gdy zaczęły się inwektywy, jaki to ten "cham" jest, jeden z mężczyzn (siedzących dwa rzędy dalej) wstał i powiedział jej, że nie wszyscy chcą słuchać o jej marnym życiu i ma się rozłączyć, albo mówić dwa razy ciszej. Na szczęście zareagowała, ale raczej dlatego, że uwaga była zwrócona w sposób zdecydowany, a nie dlatego, że zdała sobie sprawę, że po prostu przeszkadza innym.
Czytaj także: Młodzi didżeje w komunikacji miejskiej
Zastanawia mnie jednak nie tylko brak kultury, ale fakt, że większość osób nawet nie pomyśli, że opowiada zupełnie obcym osobom o - co by nie mówić - intymnych szczegółach swojego życia. Czy nie ma już prywatności i nikt nie chce zachować jej cząstki dla siebie i najbliższych? Czy wszyscy muszą słuchać o problemach i przygodach innych ludzi?
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Opinie (423) 9 zablokowanych
-
2014-10-26 13:58
...i już wiadomo dlaczego tyle osób chce mieć własny środek lokomicji. SKM?za jakie grzechy?
- 1 1
-
2014-10-26 14:25
ja w brecht, ona w brecht, wszyscy w brecht
- 5 0
-
2014-10-26 14:26
poznasz prostaka tego po rozmowach jego
- 8 0
-
2014-10-26 14:35
pajace
Kupcie sobie samochod
- 4 5
-
2014-10-26 14:38
Tęsknię za dawnymi czasami. (1)
Kiedy w 1998r miałem swój pierwszy telefon w "PLUS"-ie. Były wtedy dwa abonamenty: za 40zł i za 80 zł. Nie było w nich żadnych minut do wykorzystania-to był tylko sam abonament. Koszt minuty połączenia odpowiednio do ceny abonamentu chyba 2.80/min i 3.20/ min. Naliczanie co pół minuty. Nikt wtedy nie gadał bez sensu przez telefon. Rozmawiało się tylko w ważnych sprawach krótko, zwięźle i na temat. Teraz ludzie komórki od ucha nie odrywają. Jadą samochodem i gadają, płacą przy kasie i gadają, idą chodnikiem i gadają wchodząc jeden na drugiego. Nie wiedzą co się dookoła nich dzieje. Żyją w jakimś wirtualnym świecie. Telefon to złodziej czasu.
- 10 1
-
2014-10-26 14:42
Wolałabym, aby rozmowy nie kosztowały tyle co w 1998 :) bo to by nie miało obecnie racji bytu - lepiej inwestować w edukację społeczeństwa.
- 2 0
-
2014-10-26 14:44
a co słychać w Polskim Busie?
przez trzy lata studiowałam w Warszawie i co drugi weekend jeździłam Polskim Busem do stolicy. Co ja się nasłuchałam opowieści różnej treści, książkę by napisać. Panienka(mężatka, jak się okazało) potrafiła od Warszawy do Elbląga flirtować przez telefon z kolesiem, wymieniając szczegóły poprzednich randek i opowiadać, co będzie robić na kolejnych. W innych okolicznościach były też gangi narkotykowe, wyciąganie rodziny z nałogu, szczegóły rozwodów, problemy w pracy... Potem już uważnie wybierałam osoby, obok których miałam usiąść w autobusie.
- 7 0
-
2014-10-26 14:52
dobrze że chociaż w samolotach nie można napindalać przez telefon
ale za to stada wrzeszczących adhd-bachorów to nadrabiają ...
- 7 1
-
2014-10-26 14:58
To społeczeństwo niestety w pewnej części stacza się w dół,zasady współżycia społecznego są dla wielu czymś zupełnie obcym.Te rozmowy, wystawianie śmieci na klatkę schodową ,lub buty przed drzwiami,zaprawdę powiadam,wysoka kultura.
- 8 0
-
2014-10-26 15:27
Powinien być prawny zakaz rozmów przez urządzenia elektroniczne w środkach transportu pod groźbą wysokiej kary finansowej.
- 5 2
-
2014-10-26 15:45
Zagłuszacze sygnału GSM. (2)
W środkach komunikacji miejskiej jak i w kinach powinno się montować zagłuszacze sygnału GSM i nikt by nie gadał.
- 11 4
-
2014-10-26 18:25
(1)
na pogotowie w razie czego tez zeby nie zadzwonili przypadkiem
- 4 1
-
2014-10-26 19:08
Dawniej nie było komórek i ludzie sobie radzili.
- 4 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.