- 1 Jesienią zamkną węzeł Gdańsk Południe (109 opinii)
- 2 Obława w Letnicy. Nowe fakty (73 opinie)
- 3 Śmierć na hulajnodze. Sprawa wraca do sądu (168 opinii)
- 4 Promenada po remoncie hitem sezonu (115 opinii)
- 5 Duża podwyżka opłat za wodę w Sopocie (162 opinie)
- 6 Szukał na targu sadzonek, znalazł amunicję (213 opinii)
Norki amerykańskie w Trójmieście i okolicach
17 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat)
Są zagrożeniem choćby dla ptaków wodnych, a konkurencją dla łasic i gronostajów. Norki amerykańskie świetnie pływają, dobrze biegają i sprawnie wspinają się po drzewach. Do tego nie są wybredne i nie mają naturalnych wrogów. Te skuteczne drapieżniki żyją także w Trójmieście i okolicach.
Drapieżniki trafiły na piaszczystą wyspę, która znajduje się w rezerwacie Mewia Łacha przy ujściu Wisły na Wyspie Sobieszewskiej, w wyniku prowadzonych robót hydrotechnicznych. W 2015 r. doszło do tymczasowego połączenia wyspy z przebudowywaną od kilku lat kierownicą, czyli rodzajem falochronu.
- Drapieżniki, które mieszkały na lądzie od strony Mikoszewa odkryły to, a następnie znalazły kolonie ptaków. Nie zabijały jednak dorosłych rybitw czubatych i mew śmieszek. Plądrowały natomiast gniazda - zjadały jaja, a w późniejszym okresie wyklute pisklaki - wyjaśnia Bzoma.
Odcięto drogę lądem, norki ruszyły więc przez wodę
Aby ograniczyć działalność drapieżników w kolejnym roku Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku postawił na kierownicy płot. Prawdopodobnie w dużej mierze powstrzymano w ten sposób lisy, które wprawdzie potrafią pływać, ale robią to niechętnie. Dla norek płot nie był jednak przeszkodą, bo świetnie radzą sobie w wodzie. Wcześniej wiedziały już o kolonii ptaków, więc konsekwentnie do niej wracały.
- Zwierzęta przepływały na wyspę i było nawet widać, którędy. Martwe pisklęta czy ich fragmenty leżały na kierownicy, gdzie norki schodziły do wody, a także na plaży, gdzie norki chciały je zakopywać - tłumaczy ornitolog.
Obecnie na Ptasiej Wyspie nie ma jednak problemu z norkami. Jak tłumaczy prezes Kulinga, w 2017 r. na polskim Wybrzeżu bardzo wzrosła populacja lisów i norki przestały polować w rejonie wyspy, gdzie gniazdują kolonie wodnych ptaków. Skutkiem wzrostu liczebności lisów było jednak i to, że osobniki były bardziej zdeterminowane, aby w jakikolwiek sposób zdobyć pożywienie. W 2017 r. kolonia ptaków została zniszczona.
Tymczasem norki amerykańskie, choć zostały wyparte z rejonu Ptasiej Wyspy, nie zniknęły z Wyspy Sobieszewskiej. Jak opowiada jedna z mieszkanek dzielnicy, pojawiły się w miejscu, gdzie dotąd przebywały bobry.
- Od wiosny do jesieni do zatoczki na Martwej Wiśle, gdzie mamy pomost, przypływały bobry. Tak było przez lata, aż do momentu, kiedy w okolicy pomostu pojawiły się norki amerykańskie. Teraz bobry bywają u nas już tylko wiosną - opowiada mieszkanka Sobieszewa.
Jak norki amerykańskie trafiły do Polski?
Podobno norka w świecie zwierząt jest jak komandos: doskonale pływa, szybko biega, sprawnie wspina się po drzewach, a do tego, jeśli chce, potrafi pozostać niezauważona. To skuteczny drapieżnik, choć jego rozmiary nie są wielkie. Łączna długość głowy i tułowia u samców wynosi do 45 cm, a maksymalna masa ciała to 1,7 kilograma. Samice są nieco krótsze i o połowę lżejsze.
Norki amerykańskie prowadzą ziemno-wodny tryb życia. Pomaga im w tym gęsta, wodoodporna sierść. Zazwyczaj jest ciemnobrązowa bądź czarna z brązowym odcieniem. Nierzadko norki mają też niewielkie białe plamy w różnych miejscach ciała.
Jak podaje Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, to właśnie gęste i trwałe futro sprawiło, że w XIX wieku norki amerykańskie stały się bardzo atrakcyjnym gatunkiem hodowlanym.
- W latach 20. XX wieku fermy norek zaczęły powstawać w wielu krajach europejskich. Uciekające z ferm osobniki zapoczątkowały powstanie dzikiej populacji rozmnażającej się na wolności. Gatunek rozpoczął kolonizację Europy od Skandynawii, Wysp Brytyjskich i Rosji. Ponadto w latach 1933-1977 na terenie byłego ZSRR rozpoczęto aklimatyzację i wypuszczono na wolność około 21,3 tys. osobników norki. W latach 50. XX w. na Białorusi introdukowano 865 norek amerykańskich, a ich liczebność pod koniec lat 80. szacowano już na 56 tys. - podaje IOP PAN w Krakowie.
Pierwsze hodowle norek amerykańskich w Polsce powstały w 1953 r. Jak podają naukowcy już wkrótce zaobserwowano pierwszych uciekinierów i sporadyczne przypadki rozrodu tego gatunku poza hodowlą.
- Do lat 70. obserwacje norek były sporadyczne i pochodziły z północnej i wschodniej części Polski (Pomorze, Pojezierze Warmińsko-Mazurskie, Podlasie, Mazowsze). Prawdopodobnie były to nie tylko zwierzęta zbiegłe z niewoli, głównie na Pomorzu Zachodnim, ale i pojedynczy imigranci zza białoruskiej granicy.
W latach 80. kolonizacja Polski nabrała tempa i do końca lat 90. norki amerykańskie mieszkały już prawie w każdym rejonie kraju. Ekspansja tego obcego gatunku miała negatywny wpływ na inne gatunki zwierząt.
Szkodzą ptakom i są konkurencją dla innych drapieżników
- Norki amerykańskie powodują w Polsce duże straty w populacji ptaków wodnych, choćby wśród kaczki krzyżówki, łyski czy gęsi gęgawy - wyjaśnia Łukasz Plonus, rzecznik Nadleśnictwa Gdańsk.
Poza tym norki są konkurencją dla gronostajów i łasic, a możliwe, że także dla wydr. Rywalizują bowiem z nimi o pokarm. Norki, które żyją w okolicy jezior, rzek czy innych zbiorników wodnych, zjadają przede wszystkim ptaki, ryby i gryzonie, a także płazy, skorupiaki i owady.
Norka amerykańska została uznana w Polsce za obcy gatunek inwazyjny. W 2005 r. decyzją ministra środowiska Jerzego Swatonia dopuszczony został więc jej odstrzał na określonych terenach i w wyznaczonym czasie. Natomiast w 2009 r. minister Maciej Nowicki wydał rozporządzenie, które umożliwiło polowanie przez cały rok na trzy obce gatunki inwazyjne: norki amerykańskie, szopy pracze i jenoty.
Przeczytaj też: Jenoty w Trójmieście i okolicach
Według statystyk Polskiego Związku Łowieckiego Zarządu Okręgowego w Gdańsku, w obwodach położonych na terenach nieistniejącego już woj. gdańskiego w marcu 2017 r. mieszkały 1694 norki amerykańskie. Gdański okręg zaznacza jednak, że drapieżników tych może być więcej.
Metody zmniejszania rosnącej populacji norek
- Nie ma idealnej metody inwentaryzacji. Dane w przypadku norki amerykańskiej, która prowadzi skryty tryb życia, związane są z przypadkowymi obserwacjami. Sądzę, że jej liczebność jest większa, niż to się wykazuje. Dowodem jest choćby całkowity zanik występowania piżmaka (gatunek obcy) w wielu rejonach, gdzie wcześniej był on dość pospolity - przekonuje Piotr Ławrynowicz, łowczy gdańskiego Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego.
Mimo że w 2017 r. myśliwi na terenie gdańskiego okręgu odstrzelili 262 norki amerykańskie, zdaniem tutejszego łowczego, liczebność tego drapieżnika dalej nieznacznie wzrasta.
- Norka amerykańska nie ma naturalnych wrogów, poza tym gatunek ten ma spore możliwości rozrodcze - wyjaśnia Ławrynowicz.
W Europie podejmowano już próby usuwania tych drapieżników z niektórych terenów, choćby na bałtyckich wyspach i tych położonych wokół Szkocji. Na norki polowano ze szkolonymi psami i zastawiano żywołowne pułapki.
- W rezultacie tych doświadczeń stwierdzono, że na wyspach - gdzie usunięto norki - rosła produktywność kolonii małych gatunków mew i rybitw. Także na wyspach Bałtyku stwierdzono, że po usunięciu norek populacja niektórych gatunków, np. rybitwy czubatej i kamusznika odbudowała się stosunkowo szybko, wzrastając z roku na rok - podaje w analizie dotyczącej norki amerykańskiej IOP PAN w Krakowie.