- 1 Dyskusyjne światła przed obwodnicą (79 opinii)
- 2 Auta na minuty okupują osiedlowy parking (77 opinii)
- 3 Tu w Trójmieście można "umrzeć w korku" (295 opinii)
- 4 Migowska i Jaś. Dolina jednokierunkowe (47 opinii)
- 5 Działkowcy dostaną pieniądze od Gdyni (82 opinie)
- 6 Obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy (35 opinii)
Historia jednego zdjęcia. W gabinecie wybitnego dyrektora
To jedna z ciekawszych fotografii prasowych dotyczących przedwojennej Polonii gdańskiej. Do niedawna jeszcze w ogóle nieznana. To o tyle zaskakujące, bowiem przedstawia jedną z najwybitniejszych postaci polskiej inteligencji okresu Wolnego Miasta Gdańska (1920-1939).
Kim jest prezentowana postać? To Jan Augustyński (1878-1943) nauczyciel oraz dyrektor najlepszej i największej, polskiej, prywatnej szkoły w Wolnym Mieście, czyli słynnego Gimnazjum Polskiego. Na zdjęciu został uwieczniony we własnym gabinecie dyrektorskim.
Wybitny dyrektor polskiej szkoły
Nie lubię wielkich słów, ale w odniesieniu do Augustyńskiego trudno ich uniknąć. Nie był on wprawdzie ani pierwszym, ani nawet drugim dyrektorem omawianego placówki, ale bez wątpienia to jemu należy się tytuł prawdziwego organizatora tej polskiej, średniej szkoły i osoby, która zagwarantowała wysoki poziom nauczania w jej murach, ściągając konsekwentnie wybitnych nauczycieli.
Sama szkoła została utworzona w 1922 r. pod nazwą Gimnazjum Polskiego (proszę zwrócić uwagę na oznaczenie biurka Augustyńskiego: G.P.G. to właśnie od "Gimnazjum Polskie w Gdańsku"). W 1934 r. krótko funkcjonowało pod nazwą Gimnazjum Macierzy Szkolnej w Gdańsku, od 1935 r. jako Gimnazjum im. Józefa Piłsudskiego Macierzy Szkolnej w Gdańsku.
Augustyński stanął na jej czele od 1925 r. Podjął się trudnego zadania prowadzenia tej największej, polskiej placówki oświatowej w warunkach ciągłych problemów finansowych, kadrowych i nacisków politycznych (ze stron władz gdańskich).

Życie wędrującego nauczyciela
Dopowiedzmy może kilka słów o bohaterze tytułowego zdjęcia. Augustyński studiował prawo i filologię klasyczną w Krakowie i Lwowie, w ostatnim z miast od 1905 r. pracował jako nauczyciel w gimnazjach. W latach I wojny światowej był organizatorem polskich szkół w Czechach i Salzburgu w Austrii (dla uciekinierów polskich). Po 1920 r. przeniósł się na Pomorze, gdzie działał wpierw w Nakle, a następnie w Grudziądzu.
Z tego ostatniego miasta przybył do Gdańska, z którym związał swoją działalność najdłużej, bo aż na kilkanaście lat, niemal do wybuchu II wojny światowej. Angażował się w życie Polonii. Był m. in. wiceprezesem Macierzy Szkolnej i gdańskiego oddziału Ligi Morskiej i Kolonialnej, zasiadał we władzach Związku Polaków.
Aresztowania w Gdańsku uniknął, ponieważ latem 1939 r. wyjechał na pogrzeb brata. W trakcie okupacji przebywał w Warszawie, gdzie zaangażował się w tajne nauczanie.
Zmarł w 1943 r. w skutek wylewu krwi do mózgu.
Ulica i monumentalne malowidło
Ulicę
Nie jest to zresztą jedyne nawiązanie dziś do dawnej funkcji budynku, niezwykle ważnego dla Polonii. We wnętrzach dawnego Gimnazjum, dziś mieszczącego w sobie biura Urzędu Marszałkowskiego, od kilku lat można podziwiać pieczołowicie zrekonstruowane, monumentalne malowidło "Niebo Polskie".

Skąd pochodzi interesujące nas zdjęcie?
Zdjęcie Augustyńskiego przy pracy zostało opublikowane na łamach jednego z numerów niemieckojęzycznego tygodnika dla abonentów gdańskiej rozgłośni radiowej "Danziger Rundfunk. Ostdeutsche Illustrierte". Ten periodyk, regularnie wydawany od 1926 r., publikował nie tylko program rozgłośni na kolejne siedem dni, ale także garść artykułów ze świata kultury, polityki czy niekiedy nauki i gospodarki.
Skąd więc wzięło się w nim zdjęcie Augustyńskiego?
Zarówno samemu pismu, jak i rozgłośni, czy szerzej - władzom ówczesnego Gdańska, przyświecał dość jasny cel - wzmocnienie, także za pomocą właśnie nowych mediów, niemieckiego charakteru miasta. To wiązało się m. in. częstokroć z przesadzoną reakcją na wszelkie przejawy (całkowicie legalnej, dodajmy dla porządku) polskiej aktywności. Spora część urzędników i dziennikarzy gdańskich alergicznie reagowała szczególnie na polskie symbole i barwy narodowe.
I tu dochodzimy do prezentowanego zdjęcia. Powodem, dla którego pojawiło się ono na łamach "Danziger Rundfunk" był fakt, że widać na nim herb gdański pod polskim godłem państwowym. Sam tytuł komentarza pod zdjęciem jest też znamienny: "Czy to potrzebne? Polski bastion duchowy w niemieckim Gdańsku" (niem. Ist das nötig? Polens geistige Zwingsburg im deutschen Danzig).
Jak widać, Gimnazjum Polskie było solą w oku dla części inteligencji niemieckiej w Wolnym Mieście.
Niemiecki komentarz
Warto być może zresztą przytoczyć cały komentarz, którym opatrzono tytułowe zdjęcie, który wiele mówi o atmosferze panującej wokół tego "polskiego bastionu". Tekst w tłumaczeniu brzmi następująco:
Podróżujących [koleją] do Gdańska z Królewca przez Malbork wita tuż za linią [dawnych] umocnień "Gimnazjum Polskie". Za pomocą nacisków i szykan niemieccy kolejarze są zmuszeni własne dzieci, które często nie znają ani słowa po polsku, posyłać do tej szkoły. Do tej pory udawało się Wolnemu Miastu nie uznawać świadectwa maturalnych uzyskanych w tej szkole.
"Polski bastion"
W tym miejscu należy się kilka słów wyjaśnienia. Faktycznie, okazały gmach Gimnazjum Polskiego niejako "witał" wjeżdżających koleją od strony południowej do Gdańska. Trasa linii kolejowej - podobnie jak dziś - przebiega niemal w bezpośrednim sąsiedztwie budynku.
Sam gmach, to też warto wyjaśnić, pierwotnie zostało oddany do użytku wiosną 1914 r. jako koszary dla jednego z oddziałów miejscowego garnizonu. Po utworzeniu Wolnego Miasta Gdańska, w ramach podziału mienia popruskiego nieruchomość została przekazana stronie polskiej.
Dokładna mapa Gdańska, Gdyni i Sopotu z pierwszej połowy XX w.
W 1922 r. - jak wspomniano - urządzono w niej Gimnazjum Polskie. W 1935 r. przystąpiono do modernizacji i rozbudowy szkoły. Stan surowy inwestycji zamknięto w 1937 r., do 1938 r. wyposażono i dokończono większość pomieszczeń, choć prace wykończeniowe trwały jeszcze praktycznie do wybuchu II wojny światowej.
Co do świadectw - tych faktycznie początkowo administracja gdańska nie chciała uznać. Coś, czego nie dopowiedziano w komentarzu: nie uznano ich za równoważne świadectwom innych szkół gdańskich, ale potraktowano identycznie, jak świadectwa maturalne uzyskiwane w polskich szkoła na terenie II RP.
Dodajmy, że dwa lata po ukazaniu się artykułu, w 1934 r., odbył się pierwszy egzamin maturalny w Gimnazjum Akademickim pod nadzorem władz szkolnych Wolnego Miasta. Innymi słowy, ostatecznie Senat gdański uznał istnienie tej szkoły i jej maturzystów.
Ponadczasowe hasła
Coś, co mnie osobiście szczególnie urzekło w prezentowanym zdjęciu, to ponadczasowe hasła, które Augustyński najwyraźniej kazał sobie powiesić w eksponowanym miejscu, tuż obok godła i herbu.
Proszę na nie zwrócić uwagę. "Sprawy załatwiaj jak najprędzej!" oraz "Nie zabieraj czasu pracującemu!".
Czy nie są one nadal aktualne? Trudno przecież nie zgodzić się z wybitnym dyrektorem Augustyńskim...
O autorze

Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz ziem polskich wcielonych do Rzeszy i Prus Wschodnich w latach 1933-1945
Opinie wybrane
-
2023-05-01 12:08
Ewelina Z (3)
Wybitny człowiek gdyby nie wojna to Gdańsk byłby jak Londyn .
Mojej babci kuzynka chodziła do tego gimnazjum .Niestety została zabita przez Niemców w lesie niedaleko Sochaczewa.- 63 8
-
2023-05-01 13:37
moja dziewczyna tam sie uczyla
10 lat temu
- 2 6
-
2023-05-01 20:04
Londyn właśnie przypomniał Gdańsk w 1945 roku.
Poczytaj troche hiistorie...
- 2 6
-
2023-05-03 09:20
Nie chciałbym aby Gdańsk wyglądał jak Londyn.Gdańsk jest piękniejszy od Londynu a wszystko to dzięki przyrodzie jaką posiada.
- 2 0
-
2023-05-01 12:01
(6)
Wspaniały artykuł i człowiek.A hasło sprawy załatwiaj jak najprędzej powinno być wywieszone w gabinetach włodarzy,niestety większość prostych spraw ciągnie się niczym flaki z olejem.Ale oczywiście deweloperskie inwestycje podpisywane natychmiastowo...
- 74 15
-
2023-05-01 12:09
troll naPiSał (3)
- 11 20
-
2023-05-01 12:12
Komętator mój drogi i kochany.
- 9 13
-
2023-05-01 13:17
Tylko Towarzysze z Partii Ludowej PO (1)
- 3 14
-
2023-05-01 13:35
Te maliniak kolano już zdrowe?
- 10 3
-
2023-05-01 12:34
Ciekawe (1)
Że nie przytoczyles tekstu z drugiej tabliczki "nie zabieraj czasu pracującemu"
- 11 2
-
2023-05-01 12:43
Zabrakło czasu,są tylko 3 minuty na komętarz)
- 3 8
-
2023-05-02 11:59
Niemcy to dopiero mają na koncie tysięce "nieudolnych naśladowań" nazw słowiańskich czy polskich. Chociebuż jako Cottbus, (6)
Lipsk jako Leipzig, Szczecin jako Stettin itp. itd. Fachowiec by przygotował listę ze 100 ichnich podróbek budzących tylko śmiech i politowanie. A polskie nazwiska to już w ogóle, twory typu Gschlogolla itp
- 6 3
-
2023-05-02 12:52
Politowanie to budzą nazwy nadawane niemieckim miastom i miasteczkom na ziemiach odzyskanych.
- 1 5
-
2023-05-02 15:17
Śmiech i politowanie wzbudzają potomkowie repatriantów, umiejących czytać i pisać dopiero od 1945. (1)
- 5 1
-
2023-05-08 23:57
Mój dziadek był "patriantem", a maturę zdał w 1914
- 0 0
-
2023-05-02 19:06
jezyk polski był pierwszym językiem na swiecie. Zobaczcie stronę : pierwszyjezyk.pl
- 1 1
-
2023-05-02 20:25
Oczywista oczywistość
Niewiedza budzi politowanie.
- 0 1
-
2023-05-05 02:51
Taaak, szczególnie Stettin...
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.