Kamienica była sześciorodzinna do momentu podpisania aktu notarialnego. Później przeobraziła się w osiemnastorodzinną - pisze nasza czytelniczka, pani Jolanta.
Kierując się reklamą "Mieszkania w sześciorodzinnej kamienicy" trafiliśmy do Pruszcza Gdańskiego, do firmy Poldom-Kalenda. Przy kawce,cukierkach i w bardzo miłej atmosferze właściciele firmy opowiadali nam o zaletach budowanej przez siebie Kamienicy Fantazego. Uwiodło nas to, że budynek miał tak kameralny charakter - miało w nim mieszkać jedynie sześć rodzin.
Kamienicę oczywiście obejrzeliśmy. Mieszkanie w stanie deweloperskim, mimo szarego, jesiennego światła wyglądało przyzwoicie, aż się oczy się cieszyły! Deweloper zobowiązał się przed podpisaniem aktu notarialnego do przeprowadzenie niewielkich zmian.
Zapłaciliśmy całą kwotę, umówiliśmy się na podpisanie aktu notarialnego. W akcie budynek jest opisany jako trzy domy jednorodzinne w zabudowie szeregowej, każdy po dwa lokale mieszkalne. Nasz był na parterze.
Ponieważ jednak od pewnego czasu z górnych pięter dochodziły hałasy wskazujące na prowadzone tam prace budowlane, przy podpisywaniu aktu notarialnego zapytaliśmy o to dewelopera. Właścicielka firmy odpowiedziała nam, że każdy mieszkaniec ma prawo robić w swoim mieszkaniu co chce, i jak długo chce". Myśleliśmy więc, że chodzi o zwykłe prace wykończeniowe.
Tymczasem parę tygodni później robotnicy budowlani powiedzieli nam, że już od dłuższego czasu przebudowują wszystkie duże, dwupoziomowe mieszkania na pięć niewielkich kawalerek. W efekcie w całej kamienicy zamiast 6 mieszkań, będzie ich 18 - trzy na parterze, a nad nimi 15 kawalerek!
Interweniowaliśmy u dewelopera, ale poinformował nas, że prace mają na celu jedynie podniesienie standardu mieszkań. Tymczasem od końca kwietnia rozpoczęło się ich wynajmowanie.
I tak zamiast pięknego mieszkania w sześciorodzinej kamienicy zostaliśmy właścicielami mieszkań w hoteliku. Mieszkania na górze należą do dewelopera i to on je wynajmuje.
Zwracaliśmy się pisemnie o rozwiązanie umowy kupna/sprzedaży, bo zostaliśmy z premedytacją wprowadzeni w błąd, a właściwie oszukani. Żądamy zwrotu pieniędzy, wypłacenia nam odszkodowania albo obniżenia wartości mieszkania o 20 proc. Nie otrzymaliśmy w tej sprawie żadnej odpowiedzi.
Czy ktoś z czytelników może nas poinformować jak mamy skutecznie i zgodnie z prawem egzekwować od dewelopera dotrzymania warunków umowy notarialnej?
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
