• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak ksiądz Noga dom zbudował...

Dariusz Janowski
28 lutego 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
O tym, że ostatnia rata za mieszkanie w Domu Opieki "Złota Jesień" w Gdańsku ma być darowizną na rzecz parafii, 83-letni Mieczysław Karasiński dowiedział się od księdza Juliana Nogi. Poszedł do banku. Zapomniał o wskazówce duchownego. Przypomniała mu... kasjerka.

To samo spotkało kilkunastu innych sędziwych i schorowanych mieszkańców domu przy ul. Hynka 12. Maria P. (prosiła o zachowanie anonimowości) "podarowała" parafii św. Kazimierza w Gdańsku-Zaspie w sumie 26 tys. zł.

Mieczysław Karasiński: - Ksiądz Noga mówił nam tak: na blankietach wpłaty wpiszcie "darowizna". Wtedy możecie liczyć na ulgi podatkowe.

M. Karasiński, emerytowany ekonomista, stanął przed okienkiem IV Oddziału Banku PKO SA przy ul. Kołobrzeskiej w Gdańsku. Na blankiecie wpisał "rata na mieszkanie", wyjął z portfela 6 tysięcy złotych i podał kasjerce. Kobieta powiedziała mu, żeby wypełnił kolejny druk i wpisał "darowizna". - Nogi się pode mną ugięły. Skąd bankowa kasjerka mogła wiedzieć to samo, co proboszcz Noga.

"Masz chorego męża, odpoczniesz"

M. Karasiński zapłacił w sumie ponad 35 tys. zł. Kilka miesięcy później zorientował się, że nie jest właścicielem mieszkania w "Złotej Jesieni". - Według podpisanej przeze mnie umowy, byłem tylko najemcą. I znowu ugięły się pode mną nogi. W ulotkach, w późniejszych rozmowach z ks. Nogą obiecywano mnie i innym, że będziemy mogli zakupić mieszkania.

O czym mówi emerytowany ekonomista? W drugiej połowie lat 90. krążyły po Trójmieście ulotki zachęcające do spędzenia starości w projektowanym DO "Złota Jesień" na gdańskiej Zaspie. Cenę metra kw. obliczono na 700 zł. (mniej więcej, ówczesna cena rynkowa). Akcydens obiecywał co najmniej 30-metrowe mieszkania, całodobową opiekę, salę rehabilitacyjną, jadalnię, itd.

77-letnia Sabina W. i jej ciężko chory mąż sprzedali swoje 46-metrowe. Siostra mówiła jej tak: "Masz chorego męża, odpoczniesz. Tam jest całodobowa opieka, można pojechać do sanatorium".
- Miałam zapłacić 21 tysięcy złotych za 30 metrów. Poszłam do księdza. Był w towarzystwie zakonnicy. Dał do podpisania umowę i trzymał w ręku klucze. Usłyszałam, że mam dopłacić 6 tysięcy za łazienkę.

Ksiądz milczy

Mąż pani Sabiny właśnie wrócił ze szpitala. Był w takim stanie, że chciała jak najszybciej zamieszkać w swoim nowym mieszkaniu pod opieką lekarzy i pielęgniarek. Ks. Noga doradził jej, żeby pieniądze wpłaciła jako darowiznę na rzecz parafii. I jej w tym samym banku pamięć odświeżyła kasjerka. "Może pani robić z tym lokum, co pani chce" - miał jej powiedzieć proboszcz Noga.

- Mieszkanie było o 8 metrów mniejsze - opowiada. - Kanapa, wózek męża, jego łóżko ortopedyczne, fotel, malutki stolik i nie było gdzie palca wetknąć. Wannę i kuchenkę musiałam wstawić na własny koszt.

Sabina W. nie jest właścicielką mieszkania przy ul. Hynka. - Gdybym nie podpisała tej umowy nie dostałabym kluczy. Kiedy zapytałam księdza, dlaczego jest mniejsze, odpowiedział milczeniem.

Sabina W. zamieszkała w "Złotej Jesieni". - Od razu zaczął się horror. Nie było już mowy o opiece dla męża, byłam sama, ani lekarza, ani pielęgniarki. Za własne pieniądze zatrudniłam pielęgniarkę, płaciłam za porady lekarskie. Sama woziłam męża do lekarza. Uszkodziłam kręgosłup. Wtedy pojawiła się "nieodpłatna" siostra.

Mąż pani Sabiny umierał. - W ostatnich dniach miał 40 stopni gorączki. Nikt z personelu domu nie chciał wezwać pogotowia. Zrobił to dopiero brat męża, który jest lekarzem. 5 dni później zmarł...

Lokator Karasiński

Mieczysław Karasiński zamieszkał z chorą na raka żoną. - Zapewniam, wpis "darowizna" był pomysłem ks. Nogi, ale to miała być cena za mieszkanie. Byliśmy z żoną w takim stanie, że podpisaliśmy w ciemno.

M. Karasiński przypomina sobie krótką rozmowę z proboszczem, po tym jak dowiedział się, że nie jest właścicielem mieszkania. Ksiądz Julian Noga: "W umowie jest napisane "lokator", więc zabieramy panu to mieszkanie na zasadach lokatorskich".

"Więc proszę mi oddać wpłacone pieniądze" - zażądał Karasiński.

"Nie" - odparł ksiądz Noga.

Małżonka pana Mieczysława zmarła w sierpniu zeszłego roku. - Pies z kulawą nogą się nią nie zaopiekował w tym domu. Umierała przez cztery miesiące. Opłacałem czterech prywatnych lekarzy. Trzech przychodziło do niej ze szpitala - nieodpłatnie. Zresztą do tych, którzy są na miejscu nie mam zaufania. Nie tylko ja.

Poszli do sądu
Nad losem innego "lokatora" DO "Złota Jesień", Marii P. pochylił się gdański Sąd Rejonowy. Kobieta żąda od parafii św. Kazimierza 24 tys. zł.
Na jednej z rozpraw w roli świadka pojawił się ks. Noga. "Nikt tym ludziom nie mówił, że będą właścicielami mieszkań. Pieniądze, które wpłacali miały zasilić i zasiliły fundusz opieki i wszyscy taką opiekę mają".

W statucie Stowarzyszenia Domu Opieki "Złota Jesień" duchowny nie potrafił wskazać zapisu, który by o tym mówił. Zapewnia, że nie sugerował jakichkolwiek darowizn.

Spokojna starość

Z reklamowego folderu Stowarzyszenia:
"Zapewniamy rodzinną atmosferę, troskliwą i profesjonalną opiekę". Poniżej zdjęcia jakichś wnętrz, ale nie tych w "Złotej Jesieni". Pod fotkami podpisy: "fragment jadalni" (M. Karasiński mówi, że nie chce tam jadać, zresztą nie tylko on), "kaplica", "pacjent podczas zajęć rehabilitacyjnych", "zabieg masażu" (3 zł za seans), "pielęgniarka przy łóżku chorego"...

Niżej: "Pobyt w zakładzie pielęgnacyjno-opiekuńczym odbywa się na zasadzie pełnego pokrycia kosztów wynikających z pobytu w placówce za opiekę, pielęgnację, wyżywienie".

Folder kończy motto: "Życzliwość jest pragnieniem szczęścia drugich". Tolman Pesch. Ksiądz Julian Noga nie jest już proboszczem parafii św. Kazimierza, ale wciąż celebruje msze. Odszedł w kontrowersyjnych okolicznościach. Obecnie jest kapelanem DO "Złota Jesień" i prezesem stowarzyszenia. Zajmuje jedno z mieszkań przy ul. Hynka, na piątym piętrze.

Parafianom, którzy spowiadają się u niego zaleca pokutę w postaci modlitwy za... Dom Opieki "Złota Jesień".
Głos WybrzeżaDariusz Janowski

Opinie (157) 4 zablokowane

  • Pan Mieczysław Karasiński mój profesor że szkoły w Sopocie zmarł 13.04.2013 roku! Wspominam Go z łezką w oku!

    Jest pochowany na cmentarzu komunalnym w Sopocie wraz ze swoją żoną!

    • 0 0

  • Ręce precz od księdza Nogi wy głupcy. Pojęcia nie macie o czym mówicie.

    • 0 1

  • CZ

    • 0 0

  • Pan Karasiński był moim profesorem w szkole w Sopocie! Niestety już od 2013 roku nie żyje! Jest pochowany na cmentarzu (1)

    Komunalnym W Sopocie razem z żoną!

    • 0 0

    • Zmarł 13.04.2013 roku!

      • 0 0

  • I co na to biskup?

    dalej wszystko pod dywan? jaki to ksiądz, co z tego, ze ma święcenia jak zachowuje się jak kieoski biznesmen a o empatii nigdy nie słyszał . a uczciwośc. rzuć ksieże wszystko i idz za jezusem bo żle skończysz

    • 4 0

  • (1)

    nie stosujcie kochani filozofii "odpowiedzialności zbiorowej"
    jeden cieć przy okazji ubliżania KK słusznie wskazał, że Kościół ma 2000lat
    gdzyby jego historia pisana była NOGĄ pewnie nie ostałby się i 100 lat:((
    i to wszystkim wesołkom daje pod rozwagę
    tyle innych organizacji państwowych ( z silną niepokonaną armią) upadło a Kościół trwa, dwadzieścia wieków...
    nie dzięki nogom (choć to jego członki).....

    • 1 1

    • Śp.

      mrtwię się, że nie przyjmą go do Nieba! a, jak wróci na ziemię to co będzie robił !!!
      Ach!!

      • 0 0

  • naprawde cos o klechach (1)

    W drodze do urzędu stanu cywilnego młoda para zginęła w wypadku
    samochodowym. Stojąc u bram nieba i czekając na Św. Piotra zastanawiali się,
    czy jest możliwe, żeby wzięli ślub w niebie. Gdy Św. się pojawił zadali mu
    to pytanie. On odpowiedział, że to pierwsza taka prośba i właściwie to nie
    wie, ale pójdzie się dowiedzieć. W czasie nieobecności Św. (a trwało to
    kilka miesięcy) para zaczyna się zastanawiać, czy czasem nie popełnia błędu,
    no bo jeśli do siebie nie pasują, jeśli cos pójdzie nie tak - utkną tu w
    niebie złączeni na zawsze. Wreszcie po trzech miesiącach Św. wraca nieco
    zmęczony i informuje ich, że mogą wziąć ślub w niebie. Para stwierdza ok -
    ale jeśli coś będzie nie tak, to czy będą mogli wziąć rozwód.
    Wściekły Św. rzuca swoim kluczem o ziemię...
    - Czy coś nie tak - pyta wystraszona para
    - Dajcie spokój - mówi Św. Piotr - zajęło mi trzy miesiące, żeby znaleźć tu
    jakiegoś księdza, czy zdajecie sobie sprawę ile może potrwać znalezienie
    prawnika??...

    • 4 0

    • TAK, tak się stany mają!!!!

      • 0 0

  • Nie wierzę (1)

    • 5 9

    • AJ.

      proszę odwiedzić ten dom . smród ,brud i.......... ludzie którzy powinni mieć szacunek i pomoc nie dostają nawet wody!!!! trzeba zawiadomić prokuratora. ++++++

      • 1 0

  • ... (1)

    ale wy macie zryte baniaki kmiotki. znam księdza Nogę dobrze bardzo :D. i nie wiem co za idiota pisał ten artykuł i skąd ma takie info. ale on haruje i bardzo się stara by dziadki w Złotej Jesieni miały jak najlepszą starość. Dba o nich, rozmawia z nimi, pyta jak się czują i stara się jak może a warunki w tym domu opieki są rewelacyjne, jest zawsze czysto, opieka medyczna całodobowa. jak nie znacie tematu to nie podejmujcie dyskusji.

    • 1 6

    • odpowiedz

      Za ile jest ta opinia bo tylko osoba co tam nie była albo otrzymała kasę może tak napisać. Kłamstwo do n potęgi.

      • 2 0

  • Rany julek i mańka też.......

    Oj kulawy klecho jak tak możesz oszukiwać swoje zabłąkane owieczki! Czy boga się nie boisz/pacanie

    • 5 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane