• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak zarządzać miastem w kryzysie? Rozmowa z Piotrem Borawskim

rb
4 maja 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Do urzędu nie wejdziesz? "I dobrze!"
Piotr Borawski w rozmowie z naszym portalem mówi o koronawirusie, zarządzaniu miastem w czasie kryzysu, inwestycjach i przyszłości Gdańska. Piotr Borawski w rozmowie z naszym portalem mówi o koronawirusie, zarządzaniu miastem w czasie kryzysu, inwestycjach i przyszłości Gdańska.

O walce z koronawirusem i trudnych decyzjach, przyszłości miasta, a także o komunikacji miejskiej, inwestycjach, funkcjonowaniu Straży Miejskiej, dziurze w budżecie i planach urzędników, jak ją załatać, rozmawiamy z Piotrem Borawskim, wiceprezydentem Gdańska.



Jak oceniasz działania Gdańska w walce z koronawirusem?

Trojmiasto.pl: Ile pieniędzy każdego dnia traci miasto na walce z koronawirusem? Czy po sześciu tygodniach walki jesteście już w stanie oszacować straty, zakres nadchodzącego kryzysu i to, jak długo będziemy jako mieszkańcy Gdańska się z niego podnosić?

Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska, ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu: - W tej chwili opieramy się cały czas na szacunkach. Wynik z marca nie jest do końca miarodajny, bo połowa miesiąca była w miarę normalna, obostrzenia rozpoczęły się w  drugiej połowie marca, a wiadomo, że wygaszanie różnych sfer życia następowało stopniowo. Niemniej szacunki mówią, że spowolnienie gospodarki będzie wynosić ok. 10 punktów procentowych PKB. Przy budżecie Gdańska wynoszącym ponad 4 mld zł utracimy z przychodów ok. 350-400 mln zł.

W jaki sposób będziecie chcieli, a może inaczej - będziecie musieli - załatać tę dziurę? Mówi się o cięciach wydatków bieżących, ale co to oznacza w praktyce dla mieszkańców Gdańska?

- Prawo pozwala miastom zadłużać się na inwestycje i rozwój, a wydatki bieżące muszą się bilansować z wpływami. To tzw. złota reguła budżetowa. W czasie kryzysu nie ma nic złego w tym, by samorząd wziął kredyt na inwestycje, bo to napędza lokalny rynek, usługi, handel, daje miejsca pracy. Nie da się zatrzymać funkcjonowania miasta z dnia na dzień, by ograniczyć wydatki bieżące w tak wielkiej skali. Przeglądamy wydziały, jednostki i spółki, przyglądamy się ich budżetom, na ewentualne cięcia pewnie przyjdzie czas w kolejnych tygodniach. Żadne decyzje jeszcze nie zapadły.

Proszę jednak pamiętać, że budżet 2020 roku był już bardzo napięty przez reformy podatkowe rządu i niedoszacowanie subwencji na edukację. Czekamy na dane finansowe za kwiecień - to pierwszy pełny miesiąc spowolnienia i bazując na tych danych, będziemy widzieć lepiej obraz sytuacji miasta. Jedną z pierwszych decyzji w kryzysie było przestawienie na ręczne sterowanie. Dotychczas dyrektorzy poszczególnych wydziałów i jednostek realizowali zadania według wcześniej określonego planu. Teraz muszą te kluczowe decyzje konsultować z panią prezydent i zastępcami. Tak pewnie będzie przynajmniej do końca tego półrocza.

Wracając do pytania, co to może oznaczać w praktyce dla mieszkańców, to prawdopodobnie będziemy ograniczać czy w ogóle wyłączać iluminacje budynków w mieście, będzie też mniej nowych nasadzeń w drugiej połowie roku, może rzadziej będziemy kosić trawę i sprzątać ulice. Będzie też mniej miejskich wydarzeń, koncertów i imprez.

Najważniejsze, że nie mamy żadnego przypadku zakażenia wśród kierowców i motorniczych, wszyscy są zdrowi.

Koronawirus w skali kraju uderzył w najczulszy punkt, jakim była od lat niedoinwestowana i niewydolna służba zdrowia. W skali Gdańska takim czułym punktem od lat pozostaje funkcjonowanie komunikacji miejskiej, za którą od roku pan odpowiada. Jak według pana poradziliście sobie z wyzwaniami, jakie przed wami stanęły w ostatnich tygodniach, oraz ograniczeniami, które były niezbędne, by postawić tamę kolejnym zakażeniom?

- Wyzwań było rzeczywiście wiele. Najważniejsze, że nie mamy żadnego przypadku zakażenia wśród kierowców i motorniczych, wszyscy są zdrowi. Widać, że zadziałały szybko wprowadzone przez nas rozwiązania polegające na wydzieleniu stref buforowych w przedniej części autobusów i tramwajów czy zawieszeniu sprzedaży biletów w pojazdach. Pierwsze dni były trudne, bo szybko rosła absencja wśród kierowców i motorniczych, trzeba też było szybko reagować i zmieniać rozkłady jazdy, by dopasować je z jednej strony do obłożenia w pojazdach, a z drugiej do przesuniętych godzin porannego szczytu komunikacyjnego. Dwa-trzy dni były ciężkie, ale gdy patrzę na to z szerszej perspektywy, to myślę, że zdaliśmy egzamin.

Gdańsk, podobnie jak inne miasta, musiał ograniczyć w pojazdach liczbę pasażerów do połowy wyznaczonych miejsc siedzących. Gdańsk, podobnie jak inne miasta, musiał ograniczyć w pojazdach liczbę pasażerów do połowy wyznaczonych miejsc siedzących.
Pozostają też pytania, jak koronawirus wpłynie na przyszłość transportu publicznego w naszym mieście. Zwłaszcza po weekendzie majowym.

- Z jednej strony rząd znosi kolejne ograniczenia, otwiera galerie handlowe, sklepy, wcześniej plaże i lasy, a z drugiej - nadal pozostawia restrykcje w komunikacji miejskiej. Od poniedziałku to będzie na pewno duże wyzwanie. A w dłuższej perspektywie na pewno musimy zrobić głęboką analizę potrzeb przewozowych, może trzeba będzie niektóre linie ciągnące się przez całe miasto skrócić, albo nawet - tam gdzie linia dubluje się z np. kolejką SKM czy PKM - z części zrezygnować. Niewykluczone, że trzeba będzie podejmować trudniejsze decyzje - zmniejszyć częstotliwość albo przejrzeć uprawnienia do przejazdów ulgowych.

Mocno rozjechały się też tzw. nożyce przychodów i kosztów, jakie miasto ponosi w utrzymaniu komunikacji. Wasze szacunki mówią, że straty będą liczone w dziesiątkach milionów.

- Tylko w marcu przychody były mniejsze o 6 mln zł. Prognoza mówi, że na koniec maja utrata w przychodach z biletów sięgnie 20-25 mln zł. Nie wiemy, jak szybko i w jakiej liczbie pasażerowie wrócą do korzystania z komunikacji miejskiej. Liczymy się też z mniejszymi przychodami z biletów w okresie letnim i wakacyjnym, a to zawsze była spora część dochodów z biletów w drugim i trzecim kwartale roku. W skali roku budżet na komunikację miejską może stopnieć nawet o 20-30 proc.

Przed rokiem mówił pan, że komunikacja będzie priorytetem w tej kadencji. Wspominała też o tym prezydent Aleksandra Dulkiewicz. Koronawirus wszystkie plany postawił na głowie. Zresetował też miasto. Jak definiujecie najpilniejsze potrzeby w mieście w nadchodzących tygodniach i miesiącach?

- To nadal będzie jeden z priorytetów, ale na pewno nasze plany zostały pokrzyżowane. Komunikacja nadal będzie ważna, ale wyzwań będzie dużo więcej. Po pierwsze: stymulacja i pomoc rynkowi pracy oraz wsparcie dla firm i lokalnych pracodawców. Po drugie - wsparcie branży turystycznej, która - jak mówią wstępne szacunki - z kryzysu będzie się podnosić nawet dwa lata. Po trzecie: równoważenie budżetu, który już w tym roku był deficytowy.

Na razie jest za wcześnie, by mówić i myśleć o radykalnych zmianach w mieście. Pochłania nas bieżące zarządzanie miastem i kryzysem, w jakim się niewątpliwie znaleźliśmy.

Kilka tygodni temu prezes Portu Lotniczego w Gdańsku Tomasz Kloskowski w rozmowie z naszym portalem powiedział, że lubi zarządzanie w czasie kryzysu czy recesji, bo to pokazuje, jak silną firmą dysponował do tej pory. Ma pan poczucie, że podobnie jest z miastami? Czy koronawirus może być szansą, by Gdańsk wymyślił się na nowo? Może nie być lepszego momentu na śmiałe decyzje urzędników o zmianach w mieście, np. uwolnienia chodników od samochodów albo przekształcania kolejnych ulic w deptaki czy drogi rowerowe?

- Na pewno zmieni się świadomość mieszkańców, którzy staną się ostrożniejsi, będą szukać większych przestrzeni, by zachować bezpieczną odległość, by nie gromadzić się w skupiskach. Z drugiej strony mniejsza liczba turystów z pewnością odciąży Śródmieście. Na razie jest jednak za wcześnie, by mówić i myśleć o radykalnych zmianach. Pochłania nas bieżące zarządzanie miastem i kryzysem, w jakim się niewątpliwie znaleźliśmy.

Koronawirus sprawił, że tylko w marcu przychody z biletów były mniejsze o 6 mln zł. Koronawirus sprawił, że tylko w marcu przychody z biletów były mniejsze o 6 mln zł.
Ale czuje pan taką energię wśród swoich kolegów czy podwładnych, że niespodziewanie nadszedł czas na przedefiniowanie dotychczasowego życia w mieście?

- Czuję. Proszę jednak pamiętać, że mamy strategię rozwoju miasta, którą staramy się konsekwentnie realizować i koronawirus tego nie zmieni. To m.in. uspokajanie ruchu, nowe przejścia dla pieszych, ograniczenie miejsc postojowych, zmiany w strefach płatnego parkowania czy nowe deptaki. Nie wszystkie wizje da się zrealizować od ręki. Przecież nie wystarczy wziąć puszki farby i przemalować kilka ulic. Wszystko zależy od finansów.

Rok temu wypowiedział pan wojnę anarchii parkingowej. Zapowiadał wzmocnienie SM, liczne kontrole, można było spodziewać się blokad i wysypu mandatów. Po wiosennej akcji w kilku dzielnicach entuzjazm i gorliwość SM jakby opadła. Zdaniem mieszkańców i kierowców znów wróciły działania pozorowane, a ocena pracy SM jest w Gdańsku taka jak przed rokiem, czyli mierna. Determinacji wystarczyło tylko na powyborczy rozpęd czy problem z dysfunkcyjnością i "niedasizmem" w SM jest głębszy?

- Liczba podejmowanych interwencji w ubiegłym roku była rekordowa w stosunku do ubiegłych lat - było ich prawie 55 tysięcy! Przestawiliśmy też wektor w liczbie wystawianych pouczeń na rzecz mandatów, bo czas przymykania oka po prostu się skończył. Od początku mówiłem, że w wakacje skupimy się na działaniu w Śródmieściu, na czym mogą ucierpieć inne dzielnice. Zaprosiliśmy radnych dzielnicy Śródmieście do naszych odpraw i narad i po wakacjach słyszałem zgodną opinię, że pod względem kontroli aut parkujących i wjeżdżających w obręb Śródmieścia w czasie Jarmarku św. Dominika i sezonu letniego działania SM były najlepsze od wielu lat.

Ale działania Straży Miejskiej nie mogą sprowadzać się tylko do wzmożonych akcji w czasie Jarmarku czy zapowiadanych akcji o kontrolach w poszczególnych dzielnicach.

- Zgadzam się, ale proszę pamiętać o problemach, z jakimi się mierzymy. Wciąż mamy w SM ok. 45 wakatów, których nie da się zniwelować z dnia na dzień. Być może "pomoże" nam nieco trudniejsza sytuacja na rynku pracy, bo ludzie w czasach kryzysu szukają bezpieczniejszej posady w sferze budżetowej. Mimo to w tym roku liczba interwencji w styczniu i lutym też jest rekordowa. Tylko w ciągu dwóch miesięcy było blisko 10 tysięcy interwencji. Poprawiliśmy też wyniki w interwencjach dotyczących sezonu grzewczego i zapobieganiu smogowi w mieście. W marcu przez COVID-19 wszystko się zmieniło, a SM została w znacznym stopniu podporządkowana działaniom policji i służbom wojewody.

Nie ma takiej możliwości i nie ma takich limitów w wystawionych mandatach, by wpływy z nich mogły "zarobić" na utrzymanie Straży Miejskiej.

Pokutuje takie przekonanie, że SM jest w stanie sama na siebie zarobić, częściej wychodząc w miasto i wystawiając więcej mandatów.

- To mit. Nie ma takiej możliwości i nie ma takich limitów w wystawionych mandatach, by wpływy z nich mogły "zarobić" na ich utrzymanie. W ubiegłym roku wystawiono ponad 30 tysięcy mandatów na blisko 2,5 mln złotych, a funkcjonowanie całej Straży Miejskiej w Gdańsku kosztuje około 30 mln złotych.

Piotr Borawski uważa, że działania Straży Miejskiej w czasie Jarmarku św. Dominika znacznie się poprawiły. Piotr Borawski uważa, że działania Straży Miejskiej w czasie Jarmarku św. Dominika znacznie się poprawiły.
Rola Straży Miejskiej nie zmaleje, gdy w czerwcu powstanie w Gdańsku długo wyczekiwana Śródmiejska Strefa Płatnego Parkowania. Jak pana zdaniem decyzję o jej utworzeniu przyjęli czy dopiero przyjmą mieszkańcy Gdańska?

- By to ocenić, potrzebujemy kilku miesięcy jej funkcjonowania, ale na pewno dla mieszkańców Śródmieścia odzyskanie przestrzeni poprzez brak samochodów, które do tej pory rozjeżdżały ich ulice czy podwórka, to będzie jakościowa zmiana na lepsze. Zawsze pojawia się wiele obaw, jak będzie w nowej rzeczywistości, ale ja jestem pewien, że to ożywi Śródmieście, a właściciele lokali zrozumieją, że Śródmieście jest naszym dobrem wspólnym, o które musimy dbać wszyscy.

Jak zamierzacie dopasować do ŚSPP ofertę komunikacji miejskiej? Obecnie funkcjonująca linia 100 to zbyt symboliczna oferta, by przekonać mieszkańców i turystów, by nie wjeżdżali do centrum swoim autem, lecz skorzystali z komunikacji.

- Rzeczywiście to jedna z linii, która ma najmniejsze obłożenie w mieście. Obok linii 195 z powodu koronawirusa jest obecnie zawieszona do odwołania. Śródmieście jest otoczone torami tramwajowymi, nie jest też aż tak duże, by nie można go było pokonać na piechotę. Nie wiem, czy potrzebujemy linii autobusowych, które przecinałyby wzdłuż i wszerz Śródmieście. Wyniki linii 100 nie napawają optymizmem.

Śródmiejska Strefa Płatnego Parkowania zacznie obowiązywać 29 czerwca. Śródmiejska Strefa Płatnego Parkowania zacznie obowiązywać 29 czerwca.
To może warto wrócić do pomysłu sprzed kilku lat o miejskiej linii turystycznej? GAiT ogłosił nawet przetarg na zakup odkrytych autobusów, który zakończył się śledztwem prokuratury. W międzyczasie miasto wypowiedziało też wojnę firmom, które woziły turystów meleksami. Dziś nie macie już takich pomysłów?

- Na razie zajmujemy się tym, co mamy, np. zastanawiamy się nad przyszłością tramwaju wodnego. W tym roku wygasa umowa ZTM, która jest bardzo mocno dotowana z budżetu miasta. Cena biletu jest tam wciąż relatywnie niska i to mimo ubiegłorocznej 100 proc. podwyżki cen biletów, która nie wpłynęła negatywnie na ogromne zainteresowanie tą usługą. Podobnie jak w całej komunikacji bilety finansują jedynie 30 proc. kosztów - pozostałą część dokładają podatnicy z budżetu miasta. Być może w nowej umowie miejsce ZTM zajmie jakaś organizacja turystyczna, a o tym, jak będzie wyglądać ta usługa, zadecyduje wolny rynek.

Tramwaje wodne wystartują najwcześniej w lipcu



Początek 2020 r. stoi pod znakiem podwyżek cen śmieci, biletów na przejazdy komunikacją miejską, w czerwcu więcej zapłacimy za parkowanie. Czy na załatanie dziury w budżecie będziecie szukać środków przez kolejne podwyżki usług komunalnych?

- Na dziś nie ma takich planów.

W lutym 2019 r. mówił pan: "Zdajemy sobie sprawę, że zmiany kosztują i będą kosztować, ale na razie nie ma takich planów, by środków szukać w kieszeniach pasażerów. Najpierw chcemy, by nasi mieszkańcy odczuli pozytywne zmiany w codziennym funkcjonowaniu tramwajów i autobusów. Muszą mieć poczucie, że płacą za komunikację, która jest punktualna i bezawaryjna". Biorąc pod uwagę kwietniowe podwyżki cen biletów, rozumiem, że pana zdaniem ten cel udało się osiągnąć?

- Po raz pierwszy przy okazji podwyżki daliśmy mieszkańcom nowy produkt czy instrument w postaci wspólnego biletu na komunikację i kolej w obrębie miasta w cenie 99 zł. Było to możliwe dzięki solidarnej podwyżce cen biletów dla wszystkich osób, które kupują bilety okresowe. Wskaźniki awarii i punktualności tramwajów także znacząco się poprawiły. Wykonanie kontraktu ZTM z GAiT wyniosło rekordowe 99,57 proc. Przy tym udało nam się do zera zniwelować wakaty w obsadzie Gdańskich Autobusów i Tramwajów. Warto też dodać, że te wszystkie aspekty zostały pozytywnie ocenione przez naszych pasażerów w corocznej ankiecie oceniającej jakość usług transportu publicznego. Wzięło w niej udział ponad 11 tys. osób i ocena w porównaniu do 2018 r. wzrosła.

To co się takiego nagle stało w tych ostatnich miesiącach, że jakość i ocena komunikacji w Gdańsku tak znacząco - jak pan twierdzi - wzrosła?

- To zasługa olbrzymiego strumienia pieniędzy, jakie przeznaczamy na transport zbiorowy. Przypomnę tylko, że dwa lata temu budżet na komunikację wynosił 280 mln zł, rok później 360 mln zł, a dziś to już 430 mln zł. Dużą część tej kwoty przeznaczyliśmy na nowy tabor, przekazaliśmy też znaczące środki na podwyżki dla pracowników. Przez wiele lat regułą było, że 50 proc. komunikacji finansujemy z biletów, a na drugą połowę dokładamy z budżetu miasta. Aktualnie pomimo ciągle wzrastającej liczby pasażerów bilety stanowią jedynie 1/3 kosztów - to pokazuje, jak zwiększyliśmy finansowanie.

30 nowych autobusów we flocie GAiT



Przed wakacjami ma nastąpić długo oczekiwane otwarcie zmodernizowanej linii tramwajowej na Stogi. Ile razy władze Gdańska spotkały się z mieszkańcami tej dzielnicy, by wyjaśnić wielomiesięczne opóźnienia tej inwestycji? Zgodzi się pan z twierdzeniem, że to najgorzej prowadzona inwestycja od lat w Gdańsku?

- Ma pan rację, dostrzegam, że komunikacja z mieszkańcami ws. tej inwestycji mogła być prowadzona lepiej. Trzeba uderzyć się w pierś, przeprosić i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nie chcę zwalać winy na wykonawcę, który nie dochował terminów, przez co złapaliśmy rok opóźnienia, bo okazało się, że wiele gruntów należy wymienić całkowicie, doszło również do kolizji z podziemnymi sieciami, które nie były uwzględnione w dokumentacji. Liczę, że do końca tego półrocza inwestycja zostanie oddana do użytku.
rb

Miejsca

Opinie (204) ponad 20 zablokowanych

  • matecznik PO-wski (2)

    tylko szkoda zwykłych mieszkańców Gdanska

    • 49 2

    • A pamiętasz Pisuar jakie były wyniki wyborów , ? (1)

      • 1 14

      • Jak zwykle rozumowanie na poziomie pantofelka. Gardzisz platforma? To na pewno jestes pisior.

        • 17 0

  • (1)

    Pani prezydent zapraszamy na stogi. .....

    • 31 3

    • Hmmm

      Hmmm nawet na 2 metry nie dojdziesz gdyż ona ma ochronę .

      • 1 2

  • Danizng

    • 3 9

  • (1)

    Jako szary obywatel , jeżdżący tramwajem, mający dziecko w szkole publicznej mam wrażenie, ze tym miastem nikt nie zarządza.
    Najpierw opór, ze nie zamkniemy szkół i przedszkoli, teraz opór, ze nie otworzymy. Płatna strefa parkowania bo nie chcemy zwiększać ruchu ale komunikacja ma rozkłady weekendowe i ludzie się gniotą . Prezydent Adamowicz przewraca się w grobie :-(

    • 42 4

    • zamyka się lub otwiera szkoły itd . w zależności od sytuacji , lepiej tato już się nie rozmnażaj bo buraków

      już w Polsce za duzo.

      • 1 16

  • A co na to

    Dulcynea

    • 27 3

  • to jest Rozpacz a nie zarządzanie miastem. (1)

    Zapraszam Komisarza !

    • 41 4

    • jesteś nikim tylko Pisuarowym frustratem , lecz się

      • 2 13

  • Jak sobie wybralista gdańszczanie to mata (2)

    I teraz nie płaczą

    • 34 5

    • jak sobie wybierzecie Andrzejka pisiory to potem nie ryczcie w poduchę (1)

      a kto ci powiedział ,że gdańszczanie płaczą , poziom zero twojej manipulacji ,a komentarze tu pisane to wyznawców Pisu ,a więc nikogo .

      • 2 13

      • Z Inowrocławia nadajesz?

        • 5 4

  • O rany Julek

    "komunikacja z mieszkańcami ws. tej inwestycji mogła być prowadzona lepiej" to była kiedykolwiek jakaś komunikacja? Coś się zmieniło np. w kwestii budowy spalarni odpadów w centrum miasta? Port Service przestanie truć? Urzędnicy mogliby rozdawać gdańszczanom darmowy lubrykant. Przyda się przy kolejnym razie kiedy to ... postąpią znów na przekór opinii obywateli.

    • 17 1

  • A Jan III Sobieski di dzis nie wie za co te kwiaty wczoraj dostal (2)

    • 37 3

    • Imieniny

      • 5 0

    • Za odsiecz pod Radomiem i powstrzymanie pisowskiej nawaly w Gdansku.

      Trza sie bylo uczyc !

      • 0 5

  • Ta pani druga od lewej w okularach ma szczękościsk, niestety trzeba leczyć (3)

    • 21 5

    • A Kaczor co niszczy Polskę d*pościsk

      • 1 8

    • a pierwsza od lewej co ma? (1)

      objawienie?

      • 3 0

      • Słowotok)

        • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane