Reprezentanci czterech z pięciu komitetów startujących w niedzielnych wyborach parlamentarnych na kilka godzin przed ogłoszeniem ciszy wyborczej spotkali się na ostatniej debacie przedwyborczej w Olivia Business Centre.
tak, bo można bliżej poznać poglądy kandydatów
25%
nie, ale są ciekawą formą prezentacji kandydatów
33%
nie, nie śledzę ich, decyduję zgodnie z własnymi przekonaniami
42%
Debatę przedwyborczą kandydatów do Sejmu z okręgu gdańskiego i gdyńskiego zorganizował w piątkowy wieczór Klub Jagielloński - Gdańsk. Spotkanie było ostatnią okazją do publicznego wysłuchania kandydatów przed ogłoszeniem ciszy wyborczej. Ta rozpoczyna się o północy w nocy z piątku na sobotę i obowiązuje do chwili zamknięcia lokali wyborczych, czyli do niedzieli 13 października do godz. 21.
Czytaj też: Ostatnie sondaże przed niedzielnymi wyborami W debacie udział wzięli kandydaci zarówno z okręgu gdańskiego, jak i gdyńskiego:
Jolanta Banach (Lewica, nr 2 na liście gdańskiej),
Krzysztof Lisek (Koalicja Obywatelska, nr 13 na liście gdańskiej),
Artur Dziambor (Konfederacja, nr 1 na liście gdyńskiej) oraz
Marcin Horała (Prawo i Sprawiedliwość, nr 1 na liście gdyńskiej).
Wybory 2019. Kandydaci, lista lokali
Ocena rządów PiS
Debata rozpoczęła się od oceny rządów PiS w dobiegającej końca kadencji.
- Waga porażek rządu PiS jest tak ogromna, że wszystkie jego sukcesy stawiam pod ogromnym znakiem zapytania. Mamy zdewastowany system niezależnych sądów. Problem przywrócenia praworządności będzie trudnym zadaniem dla każdego, kto obejmie rządy. W polityce zagranicznej też nie mamy najlepszej sytuacji. Ale rzeczywiście, od 1989 r. rozmiar transferów socjalnych nigdy nie był tak pokaźny, tyle tylko, że te transfery są "zamiast". Nasze wydatki na opiekę zdrowotną są jednymi z najniższych w Europie - powiedziała Jolanta Banach. Krzysztof Lisek mówił, że transfery społeczne to rzeczywiście strefa, w której PiS działał bardzo skutecznie.
- Ale pamiętajmy, w jakim kryzysie ekonomicznym działał poprzedni rząd PO - PSL, a w jakim działa PiS. Kwestia polityki zagranicznej, polityki obronnej to jest katastrofa. Do którejkolwiek z ważnych stolic Europy pojedziemy, to usłyszymy dziś "co się stało z Polską?". Dziś rozmawia się w Europie i za chwilę będzie się decydować o przyszłości Unii Europejskiej. My w tej debacie nie uczestniczymy i to się będzie odbijać w przyszłości na naszym kraju - stwierdził.Artur Dziambor podkreślał, że wypowiada się z pozycji wolnorynkowca:
- A PiS doprowadziło do tego, że jest zaprzeczeniem wszystkiego, czego wolnorynkowiec może pragnąć. Doszło do czegoś, co jest bardzo trudne do wycofania, chodzi mi o projekt 500 +, który zablokował pewne możliwości budżetowe. To projekt kosztowny, który blokuje dalsze możliwości obniżenia podatków. Realnym problemem jest też to, że władza sprzedaje nam mity, posługuje się demagogią. Rząd, gdy dekretuje bogactwo, obniża wartość pieniądza.
Marcin Horała odnosił się do tych zarzutów.
- Polityka zagraniczna pojmowana jest strasznie prosto, wręcz prostacko, a polska polityka zagraniczna musi być wielokierunkowa, dostrzegać wszystkie interesy. I nasza taka jest, a nasza dyplomacja jest bardzo aktywna. Przez ostatnie 4 lata zwiększyliśmy liczbę żłobków i miejsc w żłobkach, w wymiarze instytucjonalnym jest to ogromny postęp, jeśli chodzi o politykę społeczną.Propozycje dla regionu
Dalej rozmawiano o propozycjach dla regionu, inwestycjach ważnych dla Pomorza. Jolanta Banach skrytykowała
przekop Mierzei Wiślanej.
- Uważam też, że za dużo kłócimy się o politykę historyczną. Za duże pieniądze idą na kolejne muzea, które służą jednemu nurtowi, jednej partii. Zamiast tego wolałabym, żeby program Mieszkanie Plus był bardziej rozwinięty - powiedziała.Krzysztof Lisek stwierdził, że "można na Pomorzu znaleźć dużo lepszych celów, na które można wydać 1,5 mld zł, niż przekop Mierzei Wiślanej". Jego zdaniem ekonomicznie to przedsięwzięcie nie ma sensu.
- A sprawy regionalne nie są tak naprawdę regionalne, tylko krajowe, bo mamy do czynienia z polityką obecnie rządzącej partii, która chce cofnąć reformę samorządową. Partia rządząca proponuje nam tworzenie woj. środkowopomorskiego. Wszyscy są przerażeni tym, co rząd proponuje jeśli chodzi o dochody własne gmin. Zbliża się katastrofa dla małych, średnich i dużych miast.Artur Dziambor wskazywał, że w Gdyni firmą zatrudniającą największą liczbę osób jest urząd miasta, więc zarzuty o ograniczanie samorządów i instytucji samorządowych są przesadzone.
- Trochę się dziwię, jak słyszę krytykę przekopu Mierzei, bo jako przyszli posłowie wszyscy będziemy lobbystami tych wielkich inwestycji - powiedział.Marcin Horała nie zgadzał się z uwagami przedmówców dotyczącymi m.in. samorządów.
- Dochody własne samorządów znacząco wzrosły, więc naprawdę nie jest tragedią, jak samorządy wezmą trochę więcej na siebie, żeby mieszkańcom obniżyć podatki. Samorządy i tak mają dużo więcej pieniędzy, niż miały 4 lata temu. To pokazuje skalę zwiększonego wsparcia dla samorządów. Odziedziczyliśmy fikcyjny program budowy dróg i autostrad po poprzednikach i to był ogromny problem - powiedział Horała. Punkty programowe
Każdy z kandydatów miał też możliwość przedstawienia punktów z indywidualnego programu, które są dla nich najważniejsze.
- Porządne państwo realizujące swoje funkcje głównie w jakości usług społecznych. Żadne transfery pieniężne nie są w stanie zapewnić ludziom dobrego dostępu do edukacji, opieki zdrowotnej. Chciałabym, aby żłobki i przedszkola zostały objęte subwencją oświatową. Pozostałe sprawy, na których chcę się skupić, to: świeckie państwo, prawo do zawierania związków partnerskich, do przerywania ciąży, do antykoncepcji - powiedziała Jolanta Banach.Krzysztof Lisek w tym punkcie dyskusji skupił się na tym, że nie zgadza się na połączenie Lotosu z Orlenem. Zaapelował do Marcina Horały, żeby siedzibą tych spółek po połączeniu był Gdańsk.
- Zbudowane zostaną większe synergie możliwości dzięki tej fuzji. My, jako Pomorze, nie tracimy Lotosu, tylko zyskujemy Orlen. Moje priorytety dla regionu to porty i drogi - odpowiadał Horała.Artur Dziambor zwracał uwagę na to, że docelowo szkolnictwo powinno być sprywatyzowane i o to będzie zabiegał.
- Pojawiło się rozwiązanie, które nazywa się bon oświatowy, jest to jeden z flagowych punktów Konfederacji. Uważam, że w każdej chwili moglibyśmy wprowadzić bon oświatowy, bo już funkcjonuje subwencja oświatowa. Chcemy, by szkoły ze sobą konkurowały, były spółkami, fundacjami, a nie obiektami zarządzanymi przez miasto, żeby pieniądze, które idą teraz na dziecko do szkoły z subwencji, szły do rodziców, żeby to oni decydowali. I tym się będę zajmował jako poseł - zadeklarował.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
