- 1 Morze odsłoniło wrak okrętu podwodnego (43 opinie)
- 2 Marsz Równości. Będą utrudnienia w ruchu (707 opinii)
- 3 Kot Rysiek będzie miał swoją rzeźbę (67 opinii)
- 4 Tak powinien wyglądać remont każdej ulicy (93 opinie)
- 5 Kierowca prysnął gazem w radnego (343 opinie)
- 6 Kolejna kradzież z automatu paczkowego (201 opinii)
Karnowski zagrał va banque i znów wygrał
Dla zwolenników: sprawny, lubiący ryzykowne decyzje, często stawiający wszystko na jedną kartę, bardzo skuteczny. Dla przeciwników: autorytarny, narzucający wszystkim swoją wolę, realizujący swoje pomysły, choćby musiał iść po trupach.
Taki przynajmniej był do wybuchem tzw. afery sopockiej. Po niej zmieniło się prawie wszystko, ale o tym za chwilę.
Do lipca 2008 roku zyskał sławę jednego z najlepszych polskich samorządowców. Karierę zaczął bardzo szybko, bo w roku 1990, czyli w dwa lata po ukończeniu studiów. Został najmłodszym radnym Sopotu. Z miejsca wybrano go na wiceprezydenta miasta. Sam zaczął rządzić dopiero osiem lat później, kiedy przejął prezydencki fotel po Janie Kozłowskim, który wtedy został marszałkiem Pomorza, a dziś jest europejskim posłem PO.
Jak mówią jego współpracownicy, działał szybko i ryzykowanie, ale skutecznie. Miał plan, aby z Sopotu uczynić modny, luksusowy kurort i plan ten stopniowo realizował. Jego program rewitalizacji sopockich kamienic pokazywano jako wzór nie tylko w naszym kraju. Stawiał na duże, widowiskowe inwestycje: przebudowę całego centrum miasta, nowoczesną halę sportową na granicy Sopotu i Gdańska.
Zaliczał też jednak wpadki. O pomyśle Karnowskiego na ograniczenie handlu alkoholem przy głównej ulicy miasta - słynnym Monciaku - mówiła cała Polska. Skończyło się tylko na medialnym szumie i klęsce w batalii z piciem na ulicach, co by nie mówić, najbardziej rozrywkowego z polskich kurortów.
Grunt jednak, że o Sopocie się mówiło. Karnowski sprawił, że Sopot nie schodził z czołówek ogólnopolskich gazet i plotkarskich serwisów, był modnym i przyciągającym bogatych turystów miastem. Wszystko to zresztą odwróciło się później przeciwko niemu.
- Zrobił dla miasta wiele, nie mam zamiaru go w żaden sposób przekreślać, jednak ma swoje wady. Duże. Najbardziej zniechęciła mnie do niego jego pycha i to, że nie potrafi przeciwników traktować z szacunkiem. A współpracownikom na każdym kroku lubi pokazywać, kto tu rządzi - charakteryzuje z kolei Karnowskiego Jerzy Hall, przez lata jego współpracownik, od niedawna polityczny oponent wybrany do Rady Miasta Sopotu z listy Kocham Sopot.
Jeden z pracowników sopockiego magistratu: - Wiem, że z boku Jacek wygląda na osobę niezbyt sympatyczną, ale to tylko pozory. Potrafi krzyknąć, zdenerwować się, wyrzucić komuś w niezbyt parlamentarny sposób błędy, jest autorytarny i często mało subtelny, ale dba o swoich ludzi. Kiedy już mu przejdzie złość przychodzi i przeprasza. Nie ma przed tym oporów. My go naprawdę lubimy.
Ale chyba nie wszyscy: - To cham, na korytarzu urzędu potrafi obrzucić pracownika stekiem wulgaryzmów. Szef musi trzymać ludzi krótko, ale są granice - mówi inny pracownik.
To jednak nie trudny charakter jest największą rysą na wizerunku Karnowskiego. W 2008 roku nic nie zapowiadało prawdziwej burzy, jaka miała się przetoczyć przez Sopot. O Karnowskim mówiono, że jest na swojej ostatniej samorządowej prostej. Chwilę wcześniej świętował swoje 10-lecie na stanowisku prezydenta miasta. Miał tylko dokończyć kilka największych projektów, doczekać do końca kadencji i wyruszyć na polityczny front na szczeblu centralnym.
Pozycję wyjściową miał doskonałą. Był jednym z założycieli PO, był też, przez lata, skarbnikiem partii w regionie. Na piłkarskim boisku, w słynnej drużynie "Politycy i przyjaciele", grywał w ataku z samym Donaldem Tuskiem. Do transferu do wyższej ligi jednak nie doszło.
11 lipca 2008 roku całą Polskę obiegło nagranie rozmowy Karnowskiego z sopockim biznesmenem (również członkiem PO) Sławomirem Julke. Karnowski miał w nim domagać się mieszkania, za pozytywną decyzję na temat zabudowy poddasza jednej z kamienic. Kilka dni później rozpoczęło się śledztwo w tej sprawie i, jak mówią urzędnicy, "drałowanie urzędu przez wszystkie możliwe służby".
W mediach Karnowskiego - synonim sukcesu, zastąpił Karnowski - symbol niejasnych powiązań na styku polityki i biznesu, "układu" i korupcji. Sam główny bohater afery jednak nie zamierzał rezygnować, zawiesił jedynie swoje członkostwo w PO (później wystąpił z partii). Do dymisji się nie podał.
Nie zmieniły tego nawet prokuratorskie zarzuty i noc spędzona "na dołku" po zatrzymaniu przez CBA. Karnowski od początku zarzekał się, że jest niewinny, a mówiąc o "jednym mieszkaniu dla mnie" miał na myśli jedynie wspólną inwestycję ze Sławomirem Julke. Sugerował także, że za wszystkim stoją służby, które chciały uderzyć nie w niego, ale w premiera (Julke przed złożeniem doniesienia do prokuratury rozmawiał z Tuskiem, mając przy sobie dyktafon).
Sam premier, przynajmniej początkowo, nie chciał wspierać swojego kolegi. Po tym, jak Karnowski usłyszał zarzuty, pojawiły się ze strony władz PO naciski mające doprowadzić do jego dymisji. On jednak znów zaryzykował i zagrał va banque. Doprowadził do referendum w sprawie swojego własnego odwołania... i wygrał je. Sopocianie zaufali mu, a on obiecał, że kończąca się kadencja będzie jego ostatnią.
Obietnicy jednak nie dotrzymał, znów zagrał va banque i w wyborach wystartował. Chociaż po pierwszej turze, w której pokonał swojego wieloletniego zastępcę - Wojciecha Fułka - jedynie 20 głosami, wydawało się, że kończąca się właśnie kadencja może być jego ostatnią, ostatecznie Karnowski wygrał, powiększając nawet swoją przewagę.
W niedzielę skakał z radości po stole w sopockim Harnasiu. Jego zwycięstwo nie jest jednak tak przekonujące, jak mógł się tego spodziewać jeszcze kilka miesięcy temu. Blisko połowa sopocian głosowała przecież na jego konkurenta.
Nad Karnowskim wisi też cały czas cień rzucany przez toczące się śledztwo. Co prawda kilka miesięcy temu sąd cofnął skierowany przeciwko Karnowskiemu akt oskarżenia do poprawki, ale nie jest to równoznaczne z oczyszczeniem go z zarzutów.
- Chcę łączyć, a nie dzielić - stwierdził tuż po tym, jak zliczono głosy z wszystkich 21 sopockich komisji wyborczych. Na razie Sopot nigdy jeszcze nie był tak podzielony, jak po tych wyborach.
Opinie (228) ponad 20 zablokowanych
-
2010-12-06 14:10
Wybór utrwala podejrzany układ w mieście
To zgroza, ze ludzie dają sobą tak manipulować
- 14 5
-
2010-12-06 14:22
z Koszalina się biorą
nie wiesz skąd karnowski pochodzi? z Koszalina pochodzi tam sie urodził i ma brata bliżniaka Michała
- 7 0
-
2010-12-06 14:23
Panie Jacku pan sie nie boi cały Izrael za panem stoi (2)
jak to Kazik wyspiewywał
- 18 5
-
2010-12-06 16:00
(1)
Kazik debilizmów nie wyśpiewywał
- 6 1
-
2010-12-06 18:45
12 groszy w zebach mu przynosze
- 3 0
-
2010-12-06 14:29
Rebe Gocłowski (macher z Magdalenki), mason Buzek (konfident SB) (1)
Herr Tusek i reszta szajki mogą apiać czuć się w Sopocie jak u siebie. Zapewne niebawem zmienią tablice na Zoppot.
- 19 7
-
2010-12-06 14:32
niech zmienia na Zoppot i na Danzig tez jestem za
- 5 1
-
2010-12-06 14:35
Jacek to jest firma,a fułki na dolne półki !
- 5 11
-
2010-12-06 14:42
Sopocianie, coś Wam podpowiem....... (1)
....Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia.
Że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych.
Że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić lub obalić i powołać nowy, którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się narodowi najbardziej sprzyjające dla ich szczęścia i bezpieczeństwa. Roztropność, rzecz jasna, będzie dyktowała, że rządu trwałego nie należy zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających; Doświadczenie zaś wykazało też, że ludzie wolą raczej ścierpieć wszelkie zło, które jest do zniesienia, aniżeli prostować swoje ścieżki przez unicestwienie form, do których są przyzwyczajeni. Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, wówczas ich słusznym i ludzkim prawem, ich obowiązkiem staje się odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla swego przyszłego bezpieczeństwa.
My w Gdańsku już kombinujemy..... Może wspólnie posprzątamy?- 12 5
-
2010-12-06 23:19
do debila
Głąbie nie ucz nas mieszkanców Sopotu . Po co zabierasz głos na temat Sopotu. Tobie i innym nic się w zyciu nie podoba.
- 1 2
-
2010-12-06 14:51
A JA SIĘ PYTAM ?! (1)
Zastanawia mnie jedna rzecz. Gdzie się podziały głosy pisowców? To ponad 2100 wyborców, którzy oddali swój głos na Pana Melera w pierwszej turze. Wychodzi na to, że zagłosowali na Pana Karnowskiego.. A to ewidentnie śmierdzi jakimś kupczeniem stołkami. PiS siedział wyjątkowo cicho przez ostatnie 2 tygodnie, co aż nie pasuje do ich dotychczasowego stosunku do prezydenta Karnowskiego. Frekwencja w II turze była minimalnie wyższa niż w I, nie można więc twierdzić, że w większości nie poszli na drugą. Może się nagle okazać, że przewodniczącym rady miasta zostanie Pan Meler albo Kałużny.
- 15 2
-
2010-12-06 16:26
Poparli Karnowskiego. Czytałeś starsi, niewykształceni, tylko wychodzi na to, że
to jest tak naprawde elektorat PO.
- 4 1
-
2010-12-06 14:52
menele
toż te menele na niego głosowały
- 9 2
-
2010-12-06 14:57
ta jarmułka na 1 focie to onzcza że jest rabinem? (4)
żydowskim?
- 12 4
-
2010-12-06 15:03
myślę,że bez powodu na łeb tego nie wsadził-albo teraz taka moda ...?
- 4 0
-
2010-12-06 15:07
A moze to fez, (2)
a nie jarmulka?
- 1 1
-
2010-12-06 15:33
(1)
Lepiej w coś wierzyć niż być jak drugi kandydat ateistą i jeszcze udawać katola
- 4 5
-
2010-12-06 18:49
to nie jarmułka tylko kufi , nie ma nic wspólnego z żydowską mycką -krymką .
- 1 0
-
2010-12-06 15:11
karnowski i tusk ato dwaj kolesie
bo mamy panstwo kolesiów, ktorzy sie wspieraja a polska niewazna
- 11 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.