- 1 Rozporządzenie ws. zakazu wstępu do lasów (101 opinii)
- 2 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (765 opinii)
- 3 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (302 opinie)
- 4 2,5 roku więzienia dla rosyjskiego szpiega (41 opinii)
- 5 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (117 opinii)
- 6 Pomorze za 36 lat: kobiece i... stare (110 opinii)
Kierowca zatrzymał autobus, by uratować rannego
Kierowca autobusu linii 262 w Gdańsku zatrzymał wypełniony pasażerami autobus i udzielił pomocy mężczyźnie, który leżał przy drodze w kałuży krwi. Gdyby nie jego natychmiastowa reakcja, mężczyzna najprawdopodobniej wykrwawiłby się na śmierć.
- Autobus ruszył z przystanku Piekarnicza w stronę Wrzeszcza i nagle, w połowie wiaduktu , kierowca stanął i wybiegł z kabiny. Na chodniku za barierkami leżał w kałuży krwi młody mężczyzna. Kierowca zawołał chłopaka z autobusu, by pomógł mu tamować lejącą się krew. Dzięki jego reakcji ranny szybko trafił do karetki - mówi pan Marcel, świadek tego zdarzenia. - Przed autobusem jechało tamtędy sporo aut, niestety żaden kierowca nie zatrzymał się, żeby pomóc temu człowiekowi.
Dotarliśmy do kierowcy autobusu, który udzielił nieprzytomnemu mężczyźnie pomocy.
- Zatrzymałem autobus, gdy zobaczyłem, że ktoś leży. Przeskoczyłem przez barierki i zobaczyłem, że mężczyzna leżał w dużej kałuży krwi, musiał mocno uderzyć głową o barierki. W chwili, kiedy go znalazłem, był nieprzytomny i cały czas krwawił - relacjonuje Arkadiusz Guenther, kierowca ZKM. - Odwróciłem go, próbowałem nawiązać z nim kontakt, ale bez efektu. Nie mogłem dodzwonić się na pogotowie, więc wskoczyłem do autobusu i poprosiłem jednego z pasażerów, żeby pomógł mi go podnieść, żeby tak nie krwawił. Ja tymczasem wezwałem pogotowie przez naszą centralę.
Leżał częściowo na jezdni, nikt się nie zatrzymał
Następnie kierowca wrócił do mężczyzny, by ucisnąć mu ranę. Wiedział doskonale co robi, bo szkolenia z udzielania pierwszej pomocy są dla kierowców autobusów obowiązkowe, a on dodatkowo przez kilka lat był w wojsku m.in. sanitariuszem.
- Napatrzyłem się na różne rzeczy. Zdarzało mi się opatrywać rannego kolegę, któremu urwało palec - dodaje pan Arkadiusz.
Jeszcze przed przyjazdem karetki ranny mężczyzna ocknął się.
- Powiedział tylko, że boli go ramię. Nie potrafił powiedzieć, jaki jest dzień, ani co tutaj robi. Nie wiedział, co się stało - mówi kierowca.
Podczas zajmowania się rannym mężczyzną pomocni okazali się też sami pasażerowie.
- Jedna pani dała chusteczki, inna wodę, żebym mógł obmyć ręce z krwi. Generalnie pasażerowie bardzo pozytywnie zareagowali na nieplanowany postój. Przykro mi tylko, jak pomyślę, że przede mną przejeżdżało tą trasą kilka innych autobusów, wiele samochodów i nikt się nie zatrzymał, nie wezwał karetki... Głowa mężczyzny wystawała spod barierek, trudno było jej nie zauważyć - dodaje kierowca autobusu. Na pewno mężczyzna leżał tu już jakiś czas, bo krew zaczynała krzepnąć.
Kierowcą autobusu chciał być od dziecka
Pan Arkadiusz przyznaje, że spokojną pracę za kółkiem autobusu wymarzył sobie już dawno temu.
- Do wojska poszedłem po to, żeby zrobić prawo jazdy na autobus. Tam też byłem kierowcą, potem zrobiłem szkolenie na sanitariusza. Autobusy to moja pasja z dzieciństwa, którą dziś realizuję - mówi Arkadiusz Guenther.
ZKM nie ukrywa dumy z takiej postawy swojego pracownika.
- Nasz kierowca zachował się bardzo dobrze. Pan Arkadiusz już nie raz został doceniony przez pasażerów. Jesteśmy dumni, że pracują z nami tacy ludzie. Oczywiście odpowiednio nagrodzimy jego zachowanie. Jesteśmy przyzwyczajeni, że ludzkie życie na ogół ratują lekarze, strażacy, policjanci czy strażnicy miejscy, ale okazuje się, że bohaterów mamy też w komunikacji miejskiej - mówi Jerzy Zgliczyński, prezes Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku.
Miejsca
Opinie (404) 8 zablokowanych
-
2016-04-13 08:36
Ogromny szacunek dla takich ludzi.
- 7 0
-
2016-04-13 08:37
Ale co tam się stało???
Że ten człowiek tam leżał tak poważnie ranny???
- 5 1
-
2016-04-13 08:39
Brawo panie Arku!!!!
Bardzo pozytywnie. Po przeczytaniu artykułu aż się łza w oku kręci. Człowiek mógł umrzeć i był tego blisko. Dzięki spostrzegawczości i bezinteresownej pomocy żyje. Gratulacje dla pana Arka.
- 8 0
-
2016-04-13 08:40
brawo TY!!!
pozdrawiamy i spotkamy się na 112 na wyspie :)
- 0 1
-
2016-04-13 08:48
Glizda jest wielki.
Przynajmniej ktoś się zainteresował. Jak kierowca autobusu by stracił przytomność to mieli by do niego pretensje że autobus na bazę nie odstawiony.
- 4 1
-
2016-04-13 08:50
No i takiemu człowiekowi to premie powinni dać!
Brawo dla tego pana!
- 9 1
-
2016-04-13 08:50
A teraz przyjdzie prokurator
i możliwe, że kierowca dostanie jakiś wyrok za jakiś paragraf, o którym nikt przedtem nie slyszal,
niech się modli, zeby sie czyms nie zarazil od krwi - ubezpieczalnia powie, ze w jego obowiazkach nie lezalo ratowanie innych ludzi i renta sie nie nalezy- 5 6
-
2016-04-13 08:53
większość kierowców to gbury (1)
Łaskę robią
- 1 12
-
2016-04-13 11:37
....
Popatrz na swoje zachowanie a nie czepiasz się kierowców
- 2 1
-
2016-04-13 08:55
Wnioskując z sondy na ten moment, długo tam jednak nie leżał (1)
Zdążył przejechać tylko 1 statystyczny samochód który nie pomógł. Pierwszy z trzech na cztery które by pomogły - to zrobił.
Albo statystyki kłamią, albo w internecie jest odwrotnie proporcjonalna ilość bohaterów w stosunku do rzeczywistości.- 3 1
-
2016-04-13 11:21
takie sondy to kpina, nikt nie wie jak faktycznie by sie zachowal w takiej sytuacji do czasu gdy sie w niej znajdzie.
- 2 0
-
2016-04-13 08:58
Wielkie brawa !
- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.