- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (39 opinii)
- 2 Masz interes? Zostaw kartkę (113 opinii)
- 3 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (259 opinii)
- 4 Reforma ortografii wymusi zmiany w miastach (185 opinii)
- 5 Od soboty spore utrudnienia na A1 (65 opinii)
- 6 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (107 opinii)
Kolonia w środku miasta, czyli jak dbano o robotników na początku XX w.
Mało kto wie, że zaniedbany i zapomniany dziś fragment Wrzeszcza był kiedyś socjalną nowinką, opisywaną w przewodnikach turystycznych.
W mieście nad Motławą, które na przełomie XIX i XX w. przeżywało gwałtowny rozwój demograficzny, i w którym szybko rozwijały się zakłady przemysłowe (przede wszystkim stocznie), coraz większym problemem stało się zapewnienie tanich mieszkań dla rosnącej masy robotników. Problem ten starały się rozwiązać nie tylko władze miejskie, ale także niektóre ministerstwa, pod które podlegały poszczególne gałęzie przemysłu.
Uwagę władz Gdańska zwrócił teren przylegający po stronie zachodniej do linii kolejowej prowadzącej do Nowego Portu, niezabudowany, w dużej mierze porośnięty sadami owocowymi. Teren należał do dóbr Młyniska. Dzięki wspólnej inicjatywie władz centralnych i Gdańska podjęto decyzję o nabyciu kilkunastu parcel w tym rejonie i wzniesieniu osiedla dla robotników stoczni.
Obszar o powierzchni niemalże 64,5 ha został odkupiony w listopadzie 1906 r., pierwsze domy stanęły tu już w 1907 r., a rozbudowa osiedla trwała do 1915 r.. W pierwszej kolejności zabudowano fragment obecnej ul. Kochanowskiego , a także rejon skrzyżowania ulic Klonowicza i Mickiewicza . Pierwotnie planowano wznieść domy dla 1200 robotników i niższych rangą urzędników. Dzięki zastosowaniu projektów najsłynniejszych architektów z Królewsko-Pruskiej Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku (dzisiejsza Politechnika Gdańska), mieszkańcy zyskali nowoczesne i wygodne, jak na tamte standardy, kilkupokojowe lokale, niekiedy z dostępem do niewielkich, przydomowych ogródków. Nie bez znaczenia była też bliskość kolei.
Nowe osiedle stało się symbolem nie tylko nowoczesnej, robotniczej architektury i planowania, ale także znakiem postępu kulturowego, co chętnie podkreślano. Reichskolonie - bo tak nazwano to osiedle - stała się atrakcją turystyczną opisywaną w przewodnikach.
Nazwy ulic w nowym osiedlu nadawano według dwóch reguł. Honorowano jego twórców: Arthur Graf Posadowsky-Wehner (Posadowsky-Weg, dziś ul. Kochanowskiego) był znanym z reform socjalnych wicekanclerzem Rzeszy, dyrektor Just (Justweg, dziś ul. Modrzewskiego ) - pracował w Urzędu Rzeszy ds. Wewnętrznych. Także ostateczna nazwa nieco późniejszej, niż pozostałe, ul. Sochaczewskiej (Maximilian-Block-Weg) po 1931 r. wpisywała się w ten nurt - z dawnej nazwy Neptunweg (ul. Neptuna) została przemianowana na cześć wieloletniego prezesa towarzystwa budowlanego działającego na terenie osiedla.
Z kolei niektóre z uliczek zyskały nazwy nawiązujące do tradycji morskiej: oprócz wspomnianej ul. Neptuna, także ul. Marynarska (Marineweg - dziś ul. Klonowicza) czy ul. Pawła Beneke (słynnego gdańskiego kapra z XV w.) - Paul-Benecke-Weg, obecna ul. Żywiecka . Wprawdzie już kilka lat później na mapie ostatnie dwie ulice zmieniły nazwy (ul. Żywiecka została ostatecznie określona mianem Otto-Schrey-Weg; dumny tytuł ul. Pawła Beneke zaczęła nosić większa i ważniejsza arteria, która prowadziła do Nowego Portu - obecna al. Marynarki Polskiej), ale w mniej więcej tym samym czasie plac u zbiegu ul. Mickiewicza, Klonowicza i Kochanowskiego zyskał miano Skagerrakplatz (Skaggerak - cieśnina duńska).
Zadbano o infrastrukturę: w 1912 r. otwarto tu nowoczesny szpital kobiecy przy ul. Klinicznej, i najprawdopodobniej w tym samym roku zaczął funkcjonować także przystanek kolejowy Reichskolonie. Tuż przed I wojną światową przy ul. Kochanowskiego istniało także jedno z pierwszych boisk do piłki nożnej w Gdańsku.
W okresie Wolnego Miasta Gdańska, w związku z rozwojem Wrzeszcza, także i najbliższa okolica osiedla Kolonia Rzeszy uległa zmianie. Powstały nowe kompleksy mieszkaniowe między al. Hallera (Ostseestrasse) a ul. Kochanowskiego, w 1929 r. otwarto szkołę im. Heleny Lange (dziś Wydział Farmacji Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego), zagarniając na jego potrzebę wspomniane wyżej boisko, rok później otwarto katolicki, niemiecki kościół pw. św. Krzyża.
Od strony północnej rzadka zabudowa rozprzestrzeniła się w kierunku Brzeźna głównie wzdłuż ul. Klonowicza (charakterystyczne osiedle bliźniaczych domków po północnej stronie obecnej ul. Kościuszki). Dalej, już od początku lat 30. ub. w. znajdował się zwarty kompleks trzech zespołów ogródków działkowych.
Z ważniejszych obiektów należy wspomnieć też o gmachu dzielnicowej organizacji NSDAP, który stanął na Skagerrakplatz, w bezpośrednim sąsiedztwie pomnika poświęconemu zmarłym marynarzom gdańskim podczas I wojny światowej. To właśnie m.in. pod tym pomnikiem (który przetrwał do dzisiaj i znajduje się na posesji przedszkola, które zajmuje wspomniany budynek) kotwicę złożyła pod koniec sierpnia 1939 r. delegacja z niemieckiego pancernika "Schleswig-Holstein".
Okres II wojny światowej łaskawie obszedł się z zabudową osiedla Kolonia Rzeszy. Po 1945 r. stosunkowo szybko zabudowano dotąd wolne przestrzenie między al. gen. J. Hallera a pierwszymi uliczkami osiedla. Mimo tego uważny obserwator jest w stanie wciąż odkryć urok tego nieco zapomnianego i leżącego na uboczu fragmentu Wrzeszcza.
Opinie (140) ponad 20 zablokowanych
-
2010-03-15 13:28
skagerrak (1)
Bardzo dobry i potrzebny artykul! Chcialbym dodac tak na marginesie, ze nazwa Skagerrakplatz miala nie tyle zwrocic uwage na istnienie ciesniny o tej nazwie co upamietnic Bitwe jutlandzka (Skaggerakschlacht po niemiecku) i poleglych w niej 25551 marynarzy cesarskiej floty
- 3 1
-
2010-03-15 19:17
do ugeop
2551 a nie 25551
- 0 0
-
2010-03-15 15:52
Wydział Farmaceutyczny a nie Farmacji
- 0 3
-
2010-03-15 17:09
A kasa z Uni?
pójdzie tylko na Wajdeloty niestety!
- 1 1
-
2010-03-15 17:20
autor nie tylko dysponuje rzetelną i rozległą wiedzą
ale jest pasjonatem i profesjonalistą w jednej osobie. Wrzeszcz powinien być dumny z takiego mieszkańca i historyka, którego badania wybiegają poza granice Polski.
Smutna prawda jest taka, że jak ktoś już się bierze za naukowe opracowania, to musi za wszystko płacić sam - za wyjazdy, poszukiwania dokumentów w archiwach. Trzeba samemu odcyfrowywać niemiecki gotyk. odnaleźć żyjących świadków lub pamiątki. Napisanie takiego artykułu to tygodnie, a nawet miesiące zbierania materiałów.- 6 2
-
2010-03-15 20:49
To bardzo przyjemna dzielnica (1)
Miałem przyjemność mieszkać w niej 3 lata, na studiach i było naprawdę ok. Do centrum blisko, nad morze tak samo. Menelia i żulerstwo może i była, ale nigdy nie było, żadnych problemów. Z "dresami" mozna było pokopać piłkę, ta dzielnica ma taki urok, że ludzie są sąsiadami, a nie współmieszkańcami tylko.
- 8 1
-
2010-03-15 21:21
drechole nie grały w nogę... na murawie natomiast obowiązywał strój sportowy, Ty zapewne grasz w jeansach ;)
- 1 1
-
2010-03-25 19:04
...dolary w kanapie...
- 0 1
-
2011-02-09 13:23
Fajny artykuł !
:-)
- 1 0
-
2011-02-09 14:44
zabytek???
100 lat to niewiele by społeczeństwo naprawiało tego typu obiekty, powinno być zakupione przez jednego właściciela nie kilku, a remonty sukcesywnie byłyby wykonane
a nie apelować do społeczeństwa które i tak dużo ma do odrestaurowania zabytków
prawdziwych. Jeden taki zapadł się na Morenie i świat się nie zawalił.- 0 3
-
2011-03-06 21:30
Okolice
Kochanowskiego to bardzo ładna ulica - zwłaszcza jesienią, gdy pokrywają je złote liście. Na pierwszym zdjęciu widać były sklep "Kredyt" - jak wielu młodych ludzi z okolicy mam z nim bardzo sentymentalne wspomnienia (i z wspaniałą, uprzejmą obsługą). Ten sklep to prawdziwa legenda - naprawdę szkoda że już nie istnieje.
- 4 0
-
2015-08-27 18:21
ulica sochaczewska - super architektu
ra. niestety obecnie zapaskudzona 'nowymi', tandetnymi kawałkami elewacji,kazdy w innym kolorze.to wyraz calkoitego bezguscia i wandalizmu.Mieszkałem na tej ulicy po wojnie, były tam piekne ogrodki, i zadbane domy. teraz chce sie plakac patrzac co idioci zrobili z tego urokliwego miejscacogito
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.