• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Koniec protestu w stoczni

JAGA, Tomasz Gawiński
26 lutego 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat MARS przejmie kolejne udziały w stoczni Crist?
Tygodniowy protest w Stoczni Gdynia S.A. zakończył się. Ze 125 osób zwolnionych dyscyplinarnie za udział w proteście, tylko przywódcy związku zawodowego pomagającego protestującym nie zostali przywróceni do pracy. Wczoraj stocznia pracowała normalnie.

Kilka minut przed godziną szóstą w kierunku stoczni podążają grupki ludzi. Jest ich wiele. Bardzo wiele. To pierwsza zmiana. Nikt nie ma problemu z wejściem na teren zakładu. Przy biurze przepustek spotykam znajomych stoczniowców. Jeszcze wczoraj należeli do strajkujących. Dziś, po podpisaniu porozumienia (o pierwszej w nocy), zgłosili się do pracy.

- Mam przepustkę jednorazową - mówi jeden z nich. - Nie wiem, co będzie dalej. Idę normalnie do roboty.

- Jesteśmy zmęczeni, ale pokazaliśmy Szlancie, ze nie pozwolimy robić z nami co chcą. Ja nie mam problemów z przepustką.

Problemów nie mieli także pozostali. Albo odbierali nowe przepustki, albo odblokowano ich dotychczasowe.

Dziennikarze już nie mają wstępu do stoczni. Rzecznik śpi, nie ma z kim rozmawiać. - Chciałbym wejść do związku "Stoczniowiec" - mówię do mało sympatycznej kobiety w okienku. - I tak panu nie wydam przepustki. Musi być zgoda od rzecznika.

Fotoreporter robi zdjęcie oczekującym w kolejce stoczniowcom. Trzecia w okienku kobieta (zastanawiam się, po co ich tam tyle siedzi - może tu warto szukać oszczędności i próbować zwalniać) gorliwie łapie za telefon i szybko zawiadamia straż. W niewielkim pomieszczeniu pojawia się trzech rosłych mężczyzn z bardzo groźnymi minami. - Tu jest zakaz fotografowania - mówi jeden z nich. - Trzeba przestrzegać prawa.

Cóż, kiedyś latryny też miały strategiczne znaczenie i nie wolno było im robić zdjęć. Czasy się zmieniły, ale niektóre przepisy nie. Stocznia prywatna, a przepisy socjalistyczne.

Coraz mniej ludzi przechodzi przez stoczniową bramę. Zakład pracuje. Mówią, że normalnie. Pierwszy raz od tygodnia.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

- Na pierwszej zmianie pracę podjęło ok. 6 tys. pracowników - tyle, ile w normalny dzień pracy. Urlopowani wrócili do pracy - mówi Mirosław Piotrowski, rzecznik prasowy Stoczni Gdynia S.A. - Teraz musimy nadrabiać zaległości. Trwa szacowanie strat.

Zakładowy radiowęzeł transmitował wczoraj wystąpienie prezesa Zarządu Stoczni Janusza Szlanty informujące o tym, że przywódcy Związku Zawodowego "Stoczniowiec" byli inspiratorami i organizatorami protestu i działali na szkodę firmy. Zdaniem związkowców, zarząd zwalniając ich stara się ukarać za to, że reprezentowali interesy pracownicze.

- Dementuję - mówi rzecznik stoczni. - Mamy dowody na to, że kierownictwo ZZ "Stoczniowiec" było animatorem i organizatorem tej akcji protestacyjnej, a więc proporcjonalnie muszą ponieść odpowiedzialność służbową i prawną. Do Prokuratury Rejonowej w Gdyni złożyliśmy zawiadomienie o popełnieniu przez nich przestępstwa. Protest był nielegalny.

- Myśmy tylko wykazali dobrą wolę, aby pomóc w rozwiązaniu konfliktu, który pojawił się między pracownikami, a zarządem tej firmy - tłumaczy Leszek Świętczak, przewodniczący ZZ "Stoczniowiec". - Czujemy się ofiarami tej sytuacji i wszystko wskazuje na to, że od początku był przygotowywany scenariusz, aby pozbyć się związku zawodowego, który jest niewygodny dla Zarządu Stoczni. Uważam, że jest to zamach na ruch związkowy w Polsce. Jeżeli powstał problem, to nie mogliśmy odwrócić się plecami jak pozostałe organizacje związkowe i udawać, że go nie ma. Postulaty były słuszne. Od trzech miesięcy mówiliśmy o tym Zarządowi Stoczni, ale zarząd nie reagował. Najważniejsze jednak jest to, że ci pracownicy wrócą do pracy.

Pracownicy zwolnieni z powodu udziału w proteście wrócili do pracy na dotychczasowych zasadach. Nie tracą nic z wynagrodzenia. Zostaną jednak zatrudnieni na czas określony - na jeden rok.

Już po zakończeniu protestu do stoczni przyjechał ponownie poseł Samoobrony Andrzej Lepper: - Na pewno tych ludzi nie zostawimy. Interpelacja w tej sprawie zostanie złożona w środę w Sejmie.

Do zakończenia protestu w dużej mierze przyczyniły się dwudniowe negocjacje Ewy Serockiej, senator SLD-UP. Dzisiaj związkowcy usiądą do stołu z pracodawcą, by negocjować 13 postulatów zgłoszonych przez pracowników.

o fotografowaniu:
- Generalnie Stocznia Gdynia jest firmą o specjalnym znaczeniu strategicznym i przepisy mówią, żeby zwracać uwagę na wykonywanie akurat w tym miejscu zdjęć czy filmowanie
- mówi Mirosław Piotrowski, rzecznik Stoczni Gdynia S.A.

Głos WybrzeżaJAGA, Tomasz Gawiński

Opinie (5)

  • hehehe...

    związek zawodowy się do sprawy wmieszał i dostał po d****.

    • 0 0

  • i po wszystkim...

    Najbardziej cieszy mnie fakt, że wszyscy, delikatnie mówiąc, zlekceważyli leppera (i innych mu podobnych, którzy się pod stoczniową bramą pojawiali). Może ludzie wreszcie zauważą, że ten człowiek, poza gadaniem nic konstruktywnego nie umie zrobić? Oby... A co do "urażonego" fotografa - to Pan też zapewne nie chciałby, aby robić zdjęcia Pana biurka w biurowcu "Głosu".

    • 0 0

  • Owszem wszystkim

    Wszystkim pracobiorcą z dawnych komunistycznych molochów i ich satelitów strajk ten bardzo zaszkodzi . Pokazał bowiem ze w Polsce nieistnieje żaden zwiazek zawodowy a napewno brak solidarności miedzy organizacjami które mienią się związkami . A swoj droga proponowanie przez autora by zwolnić panie z okienka to świństwo .

    • 0 0

  • gdyby leppet tak często nie chodził na turbo- solarium to by go ludzie nie olali a tak wygląda jak afroamerykanin

    • 0 0

  • Nowa Solidarnosc za 4 lata.

    Tygodniowy protest w Stoczni Gdynia S.A. zakończył się. Ze 125 osób zwolnionych dyscyplinarnie za udział w proteście, tylko przywódcy związku zawodowego pomagającego protestującym nie zostali przywróceni do pracy. Wczoraj stocznia pracowała normalnie.
    NO PROSZE PANSTWA JAK W 1976 wiec my mamy ok 4 lat do nowej SOLIDARNOSCI !

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane