- 1 Rozporządzenie ws. zakazu wstępu do lasów (77 opinii)
- 2 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (275 opinii)
- 3 8 godzin opóźnienia i lądowanie w Poznaniu (376 opinii)
- 4 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (116 opinii)
- 5 Pomorze za 36 lat: kobiece i... stare (101 opinii)
- 6 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (109 opinii)
Książka zamiast biletu. Ale nie u nas
Wrocławianie podróżujący dziś komunikacją miejską z książką nie muszą kupować biletu. Trójmiejskie doświadczenia w promowaniu czytelnictwa w komunikacji publicznej przyniosły mizerne efekty.
Wrocław to nie jedyne miasto, które promuje zanikające w zastraszającym tempie czytelnictwo. Podobne akcje przeprowadzane są na całym świecie: w metrze w Nowym Jorku, brazylijskim Sao Paulo czy rumuńskim Klużu.
Też mieliśmy książki. Zniknęły
W Trójmieście podobnej akcji nie ma. Dlaczego? Może dlatego, że poprzednie próby promocji czytelnictwa w komunikacji miejskiej kompletnie się nie sprawdziły.
Niemal dwa lata temu w tramwajach miały być książki, które można było poczytać i zostawić dla innych pasażerów. W specjalnych siatkach rozmieszczono je po to, by każdy, kto już zapozna się z treścią, mógł odłożyć je na miejsce, by to samo zrobili inni. Mógł, ale nie musiał, więc książki szybko zostały rozkradzione.
- Od początku akcji "Mobilne czytelnie" w gdańskich tramwajach ulokowaliśmy 5 tys. książek. I wszystkie zniknęły - przyznawała wtedy Natalia Gromow, rzecznik prasowy Wojewódzkich i Miejskich Bibliotek Publicznych, organizatora akcji.
Czytaj więcej o akcji "Książki na szynach".
Próbowano także promować książki "wirtualne". Poprzez specjalny kod QR można pobrać je na smartfony w gdańskich tramwajach.
- Tylko że w większości to polski kanon, a więc nudne, przez nikogo poza uczniami nie czytane utwory z XIX wieku albo starsze. Trudno spodziewać się, że zachęcą młodych ludzi do czytania - denerwuje się nasz czytelnik, pan Stanisław z Wrzeszcza.
Czytaj także: W tramwaju ściągniesz elektroniczną książkę
Dwa lata wcześniej promowano czytelnictwo w SKM, ale także to nie przyniosło spektakularnych efektów, choć pasażerowie komunikacji publicznej cenią sobie czytelników znacznie bardziej np. od osób pijących alkohol, głośno rozmawiających czy też słuchających muzyki przez głośniki telefonu.
Opinie (52) 2 zablokowane
-
2015-09-08 11:07
(3)
Moli ksiazkowych z grubymi tylkami to popieracie. A za przewoz roweru nadal trzeba placic.
- 11 77
-
2015-09-08 11:48
Nie trzeba płacić
Raz, czy dwa wiozłam rower do serwisu autobusem. Nie musiałam płacić za jego przewóz. Warunkiem było tylko to, że jeśli wejdzie niepełnosprawny/mama z wózkiem to mam wysiąść. Zresztą wożenie roweru autobusem, czy tramwajem, poza sytuacjami awaryjnymi, uważam za głupotę.
- 20 2
-
2015-09-08 11:17
W normalnych miastach
jak Amsterdam czy Kopenhaga tez trzeba placic, a w godzinach szczytu to nie wolno wchodzic z rowerami do metra.
- 30 1
-
2015-09-08 11:15
do jaco83
masz chudy tyłek i odchudzony mózg. Masz rower, to jedź rowerem nie środkami miejskiej komunikacji. Nie będziesz musiał oglądać cudzych tyłków.
- 35 6
-
2015-09-08 11:41
Co prawda żadnych książek z siateczek nie zabierałem, bo mialem wątpliwości, ale jak dla mnie, to wyglądało to na akcję "weź książke, przeczytaj, i oddaj (zanieś z powrotem do autobusu)".
Trochę bez sensu czytać 4 akapity i zostawiać książke.- 9 0
-
2015-09-08 11:28
janusze i grazyny w cebuladni nie dorosły do takich rzeczy
- 28 7
-
2015-09-08 11:20
Nie tylko ksiażki zniknęły
Ale i siatki.
Niestety do czytania trzeba dorosnąć- 52 0
-
2015-09-08 11:08
Czytać? Jak?
Po ostatnich zmianach w komunikacji pasażer musi gnieść się jak sardyna, pchać żeby wsiąść i sterczeć na niebezpiecznie wąskim peronie przesiadkowym. Czytać, niestety, to sobie mogą urzędnicy... za biurkiem w UM i ZTM.
- 50 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.