- 1 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (253 opinie)
- 2 108. urodziny najstarszej gdańszczanki (73 opinie)
- 3 Narobił zniszczeń na 16 tys. Ukradł kilkaset zł (81 opinii)
- 4 Bezdomny bez pracy udawał inwestora (49 opinii)
- 5 Napadli na salon gier i ukradli pieniądze (68 opinii)
- 6 Nie było ofert na przebudowę Świętojańskiej (182 opinie)
Kulinarne koszmary dzieciństwa. Każdy jakieś ma
Zupa mleczna z kożuchem i kawałkami chleba, kasza manna z sokiem czy wątróbka albo paprykarz szczeciński - to tylko kilka pozycji z dziecięcego menu, które pamiętam jako coś okropnego. Co ciekawe, po latach niektóre z nich nie wydają mi się aż takie złe, a wątróbkę uwielbiam.
Zupa mleczna i kasza manna, czyli przedszkolne tortury
W zamian serwowano nam wiele okropieństw. Dwa najgorsze dania jakie pamiętam z dzieciństwa wiązały się z pobytem w przedszkolu.
Pierwszym była zupa mleczna z kawałkami chleba lub bułki. Nigdy nie zapomnę, jak te kawałki pieczywa nasiąkały ciepłym mlekiem i robiła się klucha nie do przełknięcia. Uczucie obrzydzenia potęgował często obecny kożuch pływający po powierzchni.
Drugim była kasza manna z sokiem. Nie do przebrnięcia nawet dla największych przedszkolnych łasuchów. Każdy kucharz wie, że je się także oczami, a od widoku wielkiego talerza z plackiem kaszy oblanego dookoła sokiem, czymś jak syrop do rozcieńczania, oczy aż piekły z bólu i brzuchy też.
Większość była w stanie wypić jedynie sok. Moja starsza siostra przechwalała się, że u niej w przedszkolu co odważniejsi strzelali łyżkami z kaszą. Myślę, że ściemniała.
Kolejna pozycja z przedszkolnego menu to chleb razowy z miodem i kakao. Wiem, dzisiaj większość powie, że takie śniadanie to przysmak pierwszej klasy. Tak uważa też mój trzyletni syn i ja sam tak uważam. Ale kiedyś, gdy w piątki razowiec pojawiał się na talerzu, to jego grube pajdy utykały w gardle.
To było już w późniejszym wieku, gdy w moim życiu pojawił się paprykarz szczeciński. Tutaj mam mieszane uczucia, bo pamiętam wyjazdy do babci na wieś i wydaje mi się, że były momenty, że mi to nawet smakowało. Dzisiaj bym nie przełknął.
Postrachem dzieciństwa był też kapuśniak. Nie wiem, kiedy pojawił się w domowym menu, ale mówiliśmy z siostrą na to wertepy, bo niezliczone kawałki kapusty wystawały poza taflę zupy. Z naszej perspektywy nie dało się zanurzyć w to łyżki. A dzisiaj lubię praktycznie każdą zupę, nawet czerninę.
Moim wrogiem był również kalafior. Do tego stopnia, że moja mama udawała, podając obiad udawała, że jego białe kwiaty to ziemniaki. Oczywiście od razu wyczuwałem podstęp, bo obok niego leżała solidna kopa prawdziwych kartofli.
Dzisiaj kalafior zjem bez problemu, najlepiej z zasmażką, ale wole jednak brokuły.
O kulinarną tramę z dziecięcych lat zapytałem też znajomych z pracy. Ich odpowiedzi pozwoliły mi stworzyć ranking top 5 koszmarnych dań.
Top 5 koszmarnych dań
- rozwodniony kisiel do picia - absolutny numer 1. Co ciekawe ja sam chyba nigdy nie spotkałem się z taką substancją.
- zupa owocowa - również niechlubny faworyt wielu osób. A z mojej perspektywy było zupełnie inaczej. W moim przedszkolu serwowano przepyszną zupę owocową, która była lekko kwaśna, a nie słodko mdła.
- wątróbka - szkoda mi jej, bo nikt jej nie lubił i mało kto lubi nawet w dorosłym życiu. Ja też pamiętam czasy, że z wątróbką było mi nie po drodze, ale dzisiaj to jest mój przysmak, szczególnie gdy jest podana z jabłkiem i cebulką.
- brukselka - ten opis wystarczy, by streścić, z czym kojarzyła się większości z nas. "Zawsze mi wmawiano, że to pyszne zielone piłeczki, bardzo zdrowe. Oczywiście musiałam wszystko zjeść, żeby wyjść np. na dwór. Jak tylko babcia czy rodzice nie widzieli to chowałam pod poduszkę na łóżku czy w poszewkę. Tym sposobem niby zjadłam i pędziłam na podwórko. Do tej pory nie tknęłam brukselki i raczej nie zamierzam sprawdzić, czy ją jednak lubię - napisała Ania.
- zupa mleczna - tutaj wersji jest kilka - z ryżem, bułką, makaronem i niezniszczalnym kożuchem - o tym kulinarnym cudzie już było i nic więcej chyba nie trzeba dodawać.
Kaszanka, dżem z owoców egzotycznych, zupa grzybowa
W odpowiedziach moich znajomych pojawiło się też kilka nietypowych rzeczy, których nie znosili.
- Obrzydzeniem do dziś napawa mnie kaszanka serwowana w przedszkolu i na szkolnych obiadach. Jak coś takiego można podać dzieciom? Ani to smaczne, ani zdrowe, ani wygląda, ani pachnie. Kiedy widzę w sklepie mam odruch wymiotny :) Obrzydlistwo - wspomina Marta.
- Dżemy z owoców egzotycznych. Połowa lat 90. to wysyp dżemów pomarańczowych, morelowych itd. Moja babcia, rocznik 1921, wychodziła z założenia, że jeść trzeba wszystko i nie przyjmowała argumentu, że mi to po prostu nie smakuje. A że była pewnie jakoś zafascynowana tym, że dżem może być inny niż truskawkowy, kupowała te żółte świństwa i mnie tym faszerowała - opowiada Piotr.
- Najgorsza zmora to zabielana zupa grzybowa, gdzie moja siostra wkręciła mi, że to pływają ślimaki - przyznaje Iwona.
A jakie są wasze wspomnienia związane z najgorszymi posiłkami, którymi byliście karmieni w dzieciństwie?
Opinie (466) 10 zablokowanych
-
2021-06-14 09:52
Autor to taki piesek francuski
nic mu nie pasuje ! Trochę pokory żebyś nie musiał błagać kiedyś o suchy chleb!!!
- 6 5
-
2021-06-14 09:54
prawda
powiem szczerze do tej pory mi to zostało że ani zupy owocowej ani żadnej mlecznej w każdej postaci tak samo kaszy mannej na słodko palcem nie ruszę bo od razu mi sie ukazują te breje z lat szkolnych i już pozamiatane hehe a co do wątróbki jest spoko ale tylko i wyłącznie kurzęca świńskiej nie ruszę bo moim zdaniem jest aż nadto wyrazista w smaku dla mnie za bardzo kisiel tylko i wyłącznie gęsty innego nie ruszę reszta jest oki nie narzekałam :P ale powiem szczerze pewnie nie jeden by sie wypowiedział w tej kwestii podobnie jak autor
- 1 3
-
2021-06-14 09:58
zapomnieliście
o szpinaku; najgorsze dla mnie było picie mleka w szkole podczas dużej przerwy - śmierdzące przypalenizną i oczywiście nieśmiertelny kożuch brrrrrrr
- 2 1
-
2021-06-14 10:03
Kaszka manna, makaron z owocami i zupa szczawiowa z jajkiem to były rarytasy. Najgorsza męka była przy szpinaku.
- 1 0
-
2021-06-14 10:18
Sztuka mięsa w sosie chrzanowym
1. Żylaste i twarde mięso wołowe nadawało się w zasadzie na zelówki do butów. Wołowinę trzeba umieć przygotować i wymaga czasu, a obu tych elementów brakowało na szkolnej stołówce.
2. Dorsz smażony
3. Zupa mleczna z bułką - od tego miałem mdłości i żygałem- 1 2
-
2021-06-14 10:30
Smażona mortadela w panierce z tłuczonymi ziemniakami ze skwarkami!
jeszcze po 55 latach mam odruch ... .- 1 1
-
2021-06-14 10:36
Smaki z przedszkola
dla mnie najgorsza była bawarka ( dla niewiedzących: herbata z mlekiem ), do dzisiaj na samą myśl mam mdłości, ale bywały także rarytasy - pampuchy oblane sokiem owocowym, były pyszne oraz kawa zbożowa czarna bez mleka z dodatkiem cukru
- 2 0
-
2021-06-14 10:41
Martyna
Nie wiem dla mnie kaszka manna z sokiem uwielbiałam :) wszyscy to uwielbialiśmy :) czasami jak mnie najdzie ochota sama sobie robię to w domku :) pozdrawiam .
- 3 0
-
2021-06-14 10:54
Po traumie z przedszkola do dziś nie jadam...
... zupy mlecznej, bez znaczenia czy z nasiąkniętą bułką czy bez , wątróbki, zupy owocowej, klusek lanych. Jedyne przełamanie nastąpiło z jajkami i żółtym serem, to jadam :)
- 0 2
-
2021-06-14 10:58
Tylko i wyłacznie zupa mleczna z zacierkami albo bułką rozmoczoną w środku była i jest do dnia dzisiejszego moim koszmarem, chociaż mleko uwielbiałam pod każdą postacią i piłam nawet herbatę z mlekiem. A co do innych potraw to jadłam jako dziecko wszystko i tak mi pozostało do dzisiaj. Muszę spróbować każdej nowej potrawy i oczywiście jedne bardziej a inne mniej mi smakują , ale generalnie nie wybrzydzam :-)
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.