Niemal 300 przedstawicieli największych firm, działających w Polsce, miało w poniedziałek wziąć udział w prezentacji komercyjnych możliwości stadionu w gdańskiej Letnicy. Pojawiło się kilkudziesięciu, ale przedstawiciele miejskiej spółki i tak są zadowoleni.
Spotkanie z biznesmenami odbyło się w Warszawie, w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych. -
To pierwsze z serii, planujemy cały cykl takich konferencji - podkreśla
Ryszard Trykosko, prezes spółki Bieg 2012, zajmującej się budową stadionu.
Konferencję poprowadził znany dziennikarz ekonomiczny
Tadeusz Mosz.
- Ile muszę zapłacić, by stadion nazywał się "Mosz Arena"? - zapytał wiceprezesa Biegu 2012 odpowiedzialnego za marketing,
Adama Kalatę.
Odpowiedzi wprost nie było, ale przedsiębiorcy dowiedzieli się, że sama nazwa stadionu to nie wszystko. -
Wraz z nią można wykupić cały pakiet sponsorski, np. na wyłącznego dostawcę napoju. Konkretne kwoty będą ustalane indywidualnie w zależności od zakresu umowy - tłumaczył wiceprezes Kalata.
Za reklamę firmy w nazwie trzeba będzie jednak zapłacić minimum kilka mln zł rocznie. Dla porównania: niemiecka Allianz Arena co roku może liczyć na 6 mln euro od sponsora, który sam przyznał, że po kilku miesiącach od inwestycji, rozpoznawalność jego marki w Niemczech wzrosła o 70 proc. Commerzbank-Arena we Frankfurcie otrzymuje od banku 3 mln euro rocznie.
Dużo tańsze będą loże sponsorskie, których powstanie 40. W Niemczech trzeba za jedną płacić 35-200 tys. euro rocznie. Będą wyposażone w bary, łazienki i wszystkie możliwe wygody. Ale tu także nie ma jeszcze oficjalnego cennika. Podobnie jak na 17 tys. m kwadratowych powierzchni komercyjnych.
- Cena będzie uzależniona od metrażu czy usytuowania względem środka boiska. Mamy już sygnały od wielu firm, które są poważnie zainteresowane, by organizować w lożach spotkania biznesowe, dla których mecz czy koncert będą tylko dodatkiem. Budujemy bowiem stadion kategorii "elite", który ma aktywnie żyć siedem dni w tygodniu - podkreśla
Adam Kalata.
Ilu inwestorów udało się przyciągnąć dzięki poniedziałkowemu spotkaniu? Na razie nie wiadomo.
- Takie rozmowy trwają często tygodniami, więc nie można jeszcze jednoznacznie stwierdzić jaki skutek osiągnęliśmy. Jesteśmy na początku drogi - podkreśla prezydent
Paweł Adamowicz.