• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Lechem Wałęsą: Całe życie coś poprawiam i sprzątam

Ewa Palińska, Michał Stąporek
22 października 2023, godz. 09:00 
Opinie (519)
Najnowszy artykuł na ten temat Lech Wałęsa dostępny w wersji... maskotki
- Przez całe życie wielu ludzi na mnie stawiało. Jednych zawiodłem, innych zadowoliłem - przyznaje Lech Wałęsa.
- Przez całe życie wielu ludzi na mnie stawiało. Jednych zawiodłem, innych zadowoliłem - przyznaje Lech Wałęsa.

- Kiedy maszerowałem przez życie, poprawiałem wszystko, co mi się nie podobało. Na tym polegała moja praca, jako robotnika i polityka - opowiada Lech Wałęsa, który 29 września br. obchodził 80. urodziny. W wywiadzie udzielonym Trojmiasto.pl były prezydent komentuje wyniki wyborów, wspomina papierosa wypalonego tuż po przyjeździe do Gdańska i myśli o miejscu, z którego się nie ucieka, bo jest w nim dobrze.



Jak przyjął pan wyniki wyborów?

Czy spotkałe(a)ś kiedyś osobiście Lecha Wałęsę?

Wyniki jak wyniki. Obywatele postanowili powiedzieć, co sądzą o dotychczasowych rządach, ale trudno mówić o jakimś wyjątkowym zjednoczeniu, bo przecież opozycja nie szła do wyborów razem. Może natomiast zastanawiać frekwencja. Naród się chyba obudził, bo widział, że nie dzieje się dobrze i dlatego się włączył. Ja, widząc to, zakładałem 75 proc., a więc byłem bardzo blisko trafnej oceny.

Miesiąc temu obchodził pan 80. urodziny...

Musicie mi przypominać?

Mamy tylko jedno pytanie. Czy te obchody były dla pana czymś miłym, czy jednak obowiązkiem, który należy wypełnić?

Nie znoszę takich uroczystości, ale ich organizację wzięli na siebie moi przyjaciele, m.in. pani prezydent Gdańska. Ja byłem tylko gościem.

Czyli jednak obowiązek?

Raczej tak. Wielu ludzi na mnie stawiało, jednych zawiodłem, innych zadowoliłem. W ramach podziękowań trzeba brać udział w uroczystościach, których się nie lubi.

- Musicie mi przypominać, że miesiąc temu obchodziłem 80. urodziny? - obruszył się Lech Wałęsa podczas rozmowy, którą przeprowadziliśmy 19 października. - Musicie mi przypominać, że miesiąc temu obchodziłem 80. urodziny? - obruszył się Lech Wałęsa podczas rozmowy, którą przeprowadziliśmy 19 października.
Który okres w swojej działalności politycznej wspomina pan najlepiej?

Żadnego w ten sposób nie wspominam. Ja uczestniczyłem w łańcuchu zdarzeń. Nie mogę wyjąć jednego ogniwa, bo łańcuch się rozerwie.

To może jest okres, który darzy pan sentymentem?

Nie, nie. Ja jestem człowiekiem wykonującym obowiązki, które na siebie brałem.

I jak się pan z nich wywiązywał?

Wielu mi mówiło, że czegoś nie można osiągnąć, ale ja byłem tak wychowany, że jak się czegoś podejmowałem, to musiałem być najlepszy. Mało tego - kiedy maszerowałem przez życie, poprawiałem wszystko, co mi się nie podobało. Na tym przecież polegała moja praca, jako robotnika i jako polityka.

Miałem nawet taką piękną scenę w stoczni, kiedy poprawiałem rzeczy fizyczne, jako elektryk. Po mnie szedł sekretarz partii, jako też "naprawiacz", i zawsze meldował, że kiedy sprawdzał po Wałęsie, to jest inaczej niż fabrycznie. I chciał mi dołożyć, że ja robię to źle. Zwołano komisję, która przyjrzała się mojej pracy i powiedziała: "Proszę pana, to jest poprawianie fizycznych mankamentów". Nawet mi proponowali, żebym to zgłaszał jako wnioski racjonalizatorskie.

Za to się dostawało wtedy nagrodę, prawda?

Tak, ale ja powiedziałem, że nie będę niczego zgłaszał, bo robię to z twórczego lenistwa - jak mi się raz popsuje, to naprawię, ale jeśli popsuje się po raz kolejny, to mnie zastanawia, a jeśli zepsuje się trzeci raz, to drążę, dlaczego, do cholery, mi się to psuje, i poprawiam, żeby się już nie psuło, bo wolę coś innego robić, niż wiecznie coś naprawiać.

Zdarzyło się panu czegoś nie naprawić?

Kiedy maszerowałem przez życie, poprawiałem wszystko, co mi się nie podobało. Na tym przecież polegała moja praca, jako robotnika i jako polityka.
Jednej rzeczy. Chciałem ściągnąć do Polski poszukiwanych przez prokuraturę Bagsika i Gąsiorowskiego [w latach 90. XX w. wspólnicy w spółce Art-B, wyjechali z Polski przed postawieniem im zarzutów za przestępstwa finansowe i korupcję - dop. red]. Rozmawiałem o tym z prezydentem Izraela Chaimem Herzogiem, ale usłyszałem, że oni swoich ludzi nie wydają.

O swoim dorobku politycznym: - Niebiosa od samego początku mi pomagały. Jak dzisiaj przyglądam się niektórym scenom i decyzjom, to sam siebie zaskakiwałem. O swoim dorobku politycznym: - Niebiosa od samego początku mi pomagały. Jak dzisiaj przyglądam się niektórym scenom i decyzjom, to sam siebie zaskakiwałem.
Ale inne duże rzeczy, na które postawiłem, udały mi się. Np. przekonaliśmy świat, żeby nam umorzył połowę długów, bo tyle chcieli nasi ekonomiści. Jedna Japonia nie chciała, a to wszystko nam psuło, bo albo wszyscy, albo nikt. Więc zabieram Balcerowicza, cały zespół i jedziemy do Japonii. Nie czekamy na dyplomatów. I zaczynam: Proszę panów, mam dla was bardzo niedobrą wiadomość. My wam nie oddamy tych pieniędzy, ani grosza, ani dolara. A wiecie dlaczego? Bo pożyczaliście komunistom, a oni za wasze pieniądze kupowali pałki, którymi nas bili. I teraz mamy wam to oddać? Żartujecie. Konsternacja. Po jakimś czasie mówię: Ja wiem, że to źle wygląda, niedobrzy ci komuniści byli, bili, podsłuchiwali nas. My wam jednak oddamy, ale połowę. Ale żeby na to zarobić, musimy uruchomić gospodarkę, pracę w Polsce. Więc pożyczcie nam jeszcze trochę. No i się udało, szczegóły opracowali oczywiście inni, bo ja tylko drzwi otwierałem.

Choć pewnie w małych sprawach można było coś zrobić lepiej.

Z perspektywy lat uważa pan, że był pan lepszym politykiem czy ojcem i mężem?

Oczywiście politykiem. Miałem wybitne szczęście, dzięki czemu udało mi się załatwić wiele rzeczy. Nieprawdopodobne. Natomiast w rodzinie zapłaciłem rachunek za to. Nie było mnie, kiedy dzieci potrzebowały pomocy, kiedy dorastały. Straciłem ten czas, w którym byłem potrzebny. No ale, jak mówię, nie ma nic za darmo na tym świecie. W polityce mam nieprawdopodobne osiągnięcia. Niebiosa od samego początku mi pomagały. Nie jestem nawiedzony, ale jak dzisiaj przyglądam się niektórym scenom i decyzjom, to sam siebie zaskakiwałem.

W polityce działa pana syn Jarosław. Jak pan go ocenia?

Każdy okres ma swoje prawa. Tylko tak z reguły jest, że jak się ma 15 lat, to chce się chodzić na filmy od 18 lat. Jak się ma 50, to znowu chce się mieć 18. W każdym wieku trzeba postępować właściwie, zgodnie z możliwościami.
Trochę działa brawurowo. Wystawiać się na ostatnim miejscu w wyborach, za każdym razem, to moim zdaniem zbyt odważnie. Jednocześnie wypadek, którego doznał, bardzo go wyhamował. Nie doszedł do siebie, a był to naprawdę bardzo zdolny i błyskotliwy człowiek.

Wypadek pokrzyżował jego karierę polityczną?

Tak, i to w znacznym stopniu. Ale mam nadzieję, że ją odbuduje. To w końcu młody chłopak.

Nie żałuje pan, że tylko on z pana dzieci zaangażował się w politykę?

Moi rodzice mi mówili: słuchaj, nie wchodź w to, to jest śmierdzące, nie wchodź w żadnym wypadku. I co? Nie posłuchałem i wszedłem. Pamiętając o tym, że sam nie posłuchałem rodziców, swoim dzieciom zostawiłem wolną rękę.

Jak się pan czuł, gdy zięć postanowił przybrać pańskie nazwisko i stać się Lechem Wałęsą?

Pozwoliłem mu, bo się mnie zapytał wcześniej. Jak chcesz, to bierz.

- Ja nie jestem towarzyski. Ja jestem samorodek. Ja się bawię sam. Nawet w szachy czy w warcaby gram sam, w internecie - zauważa Lech Wałęsa. - Ja nie jestem towarzyski. Ja jestem samorodek. Ja się bawię sam. Nawet w szachy czy w warcaby gram sam, w internecie - zauważa Lech Wałęsa.
Z pana profili w mediach społecznościowych wynika, że utrzymuje pan kontakty z kolegami ze stoczni. Czy z ludźmi ze świata polityki, którzy współpracowali z panem, kiedy był pan prezydentem, też jest pan wciąż na stopie towarzyskiej?

Zacznijmy od tego, że ja nie jestem towarzyski. Ja jestem samorodek. Ja się bawię sam. Nawet w szachy czy w warcaby gram sam, w internecie. Życie tak mnie ułożyło, że jestem sam i nie dążę do wielości. I jestem wieloboistą, więc o tyle mam trudno, że w wielu dziedzinach startowałem. Nie mogę znaleźć kogoś podobnego, bo inni z reguły specjalizują się w jakimś temacie, a ja łapałem się ich wielu. No i to mi utrudnia kontakty.

W mediach społecznościowych jest pan aktywny od lat. Dzięki temu rozpoznają pana ludzie, którzy nie pamiętają pana z dawnej aktywności politycznej. To świadoma strategia?

O nie, ja tu w nic nie gram, nie mam strategii. Ja tylko pokazuję to, co robię. Cała sztuka polega na tym, według moich 80-letnich doświadczeń, by dobrze czytać czasy, w których przyszło żyć. Nam przyszło żyć, kiedy technologia doprowadziła do sytuacji, że trzeba przeorganizować świat. Państewka, bloki, podziały - hamują rozwój, więc trzeba to zburzyć. W Polsce zburzyliśmy stary porządek, przede wszystkim po to, aby zbudować nowy.

- Większość dużych rzeczy, na które postawiłem, udała mi się. Choć pewnie w małych sprawach można było coś zrobić lepiej - przyznaje Lech Wałęsa. - Większość dużych rzeczy, na które postawiłem, udała mi się. Choć pewnie w małych sprawach można było coś zrobić lepiej - przyznaje Lech Wałęsa.
"Zbudować nowy" to fajne hasło, ale jak to zrobić, kiedy są takie różnice spowodowane dawnymi podziałami, krzywdy, wojny czy rewolucje? To, co ma nas na nowo połączyć, musi mieć jakiś fundament. Bo każdy ma inny, a na różnych fundamentach wspólnej budowli się nie postawi.

Kiedy tak stawiam problem w tych moich tezach, pojawiają się dwie propozycje fundamentów. Połowa Europy chce budować na wszelkiego rodzaju wolnościach, wolnym rynku i prawo niech to trzyma. Na skróty. Druga połowa mówi: "nie, najpierw uzgodnijmy wartości, którymi będziemy się kierować w tej podzielonej Europie, a potem wolny rynek i prawo". Z tego podziału nie możemy wyjść, bo jedni się opierają i drudzy.

Czy będzie taki moment w pana życiu, kiedy się pan przestanie przejmować polityką?

Miałem tak intensywne życie, że nie miałem czasu, by pomyśleć o starzeniu. Choć oczywiście to zależy, o czym mówimy. Bo z męskich spraw to mi już tylko golenie zostało. Tu już czuję się stary.
Dopóki trumny nie zamkną, to raczej nie. Chyba że będzie dobrze teraz szło Tuskowi, to pewnie mniej, bo mnie to już nie bawi, wolę na ryby czy na grzyby pojechać. Moje hasło wędkarskie brzmi: Gdyby w wodzie były ryby, to wędkarstwo straciłoby smak. Mam szacunek do ryb, bo one pomogły nam przeżyć biedne, powojenne czasy. Dlatego mało łowię, tylko tyle, ile sam oskrobię, usmażę i zjem. Nikomu nie daję.

Jeśli pominiemy politykę, to jaki okres swojego życia uważa pan za najszczęśliwszy?

Każdy okres ma swoje prawa. Tylko tak z reguły jest, że jak się ma 15 lat, to chce się chodzić na filmy od 18 lat. Jak się ma 50, to znowu chce się mieć 18. W każdym wieku trzeba postępować właściwie, zgodnie z możliwościami. Ja jestem praktykiem i zawsze starałem się tak działać i tak działam. Teraz jestem już spakowany do odlotu i zastanawiam się, jak mnie tam przyjmą. Liczę na jakiś pałacyk, problem w tym, że tam trzeba sprzątać, a nie ma pomocników i trzeba to robić samemu. Całe życie sprzątam, to tam też będę.

Lech Wałęsa: - Jestem już spakowany do odlotu i zastanawiam się, jak mnie tam przyjmą. Lech Wałęsa: - Jestem już spakowany do odlotu i zastanawiam się, jak mnie tam przyjmą.
Czuje się pan emerytem?

Nie. Raczej wracam do sytuacji, gdy miałem 25 lat, przyjechałem pociągiem do Gdańska, jeszcze papierosa wypaliłem i rzuciłem na peron. Po chamsku, ale tam był zawsze bałagan, więc proszę mi wybaczyć.

Miałem tak intensywne życie, że nie miałem czasu, by pomyśleć o starzeniu. Choć oczywiście to zależy, o czym mówimy. Bo z męskich spraw to mi już tylko golenie się zostało. Tu już czuję się stary.

Ma pan jeszcze jakieś marzenia?

Teraz już nie. Przenieść się do wieczności. Tam jest lepiej, bo nikt stamtąd nie uciekł. Czyli tam musi być dobrze.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (519)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane