• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Lekarze POZ stawiają na telewizyty. Pacjentom to nie wystarcza

Ewa Palińska
21 sierpnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Wielu lekarzy POZ tak polubiło teleporady, że z powrotem do tradycyjnych wizyt im się nie spieszy. Tymczasem pacjenci tęsknią nie tylko za osobistym kontaktem z lekarzem, ale i za możliwością ponarzekania na system ochrony zdrowia w poczekalni. Wielu lekarzy POZ tak polubiło teleporady, że z powrotem do tradycyjnych wizyt im się nie spieszy. Tymczasem pacjenci tęsknią nie tylko za osobistym kontaktem z lekarzem, ale i za możliwością ponarzekania na system ochrony zdrowia w poczekalni.

Poradnie specjalistyczne wracają do normalnego trybu pracy, wiele z nich nie przerywało działalności nawet w czasie lockdownu. Inaczej jest z lekarzami POZ, którzy starają się unikać osobistego kontaktu z pacjentem. NFZ informuje, że to od decyzji lekarza zależy, czy tradycyjna wizyta się odbędzie, bo nie zawsze są ku temu wskazania. Z drugiej strony pacjent ma prawo do takiej wizyty, a jeśli mu się go odmawia, powinien udać się ze skargą do kierownika przychodni.



Pandemia koronawirusa zachwiała systemem ochrony zdrowia w Polsce. W obawie przed zakażeniem zaczęto korzystać z narzędzi umożliwiających diagnozowanie pacjentów bez konieczności ich osobistego kontaktu z lekarzem. W rezultacie leczenie przeniosło się do sieci, a diagnozy zaczęto podejmować w oparciu o przeprowadzony wywiad bądź nadesłane lekarzowi zdjęcia lub filmy.

Telemedycyna - wygodna, ale czy optymalna?



Telewizyty, e-recepty, e-skierowania - to nie są rozwiązania nowe. Niemniej właśnie teraz, od chwili wybuchu pandemii, zaczęto korzystać z nich w pełnym zakresie.

Ponad 19 mln e-recept w pół roku na Pomorzu



Czy w ostatnich miesiącach odmówiono ci tradycyjnej wizyty lekarskiej, oferując w zamian teleporadę?

Wiele osób bardzo sobie te rozwiązania ceni, bo dzięki nim oszczędzają czas i jest po prostu wygodniej.

- Leczę się na niedoczynność tarczycy. Dotychczas, aby dostać receptę na kolejną porcję przyjmowanych leków, musiałam umówić się do swojego lekarza POZ i odstać w kolejce dwie-trzy godziny. Teraz wystarczył telefon i receptę otrzymałam smsem. To niesamowicie ułatwia życie - mówi Marlena z Witomina.
Niestety nie zawsze możliwości, jakie oferuje telemedycyna, wystarczą, aby udzielić pacjentowi optymalnej pomocy.

- Od lat borykam się z dość wstydliwym problemem, o którym nie miałem nigdy odwagi powiedzieć swojemu interniście. Było to jednak nieuniknione, bo sprawę załatwi tylko zabieg chirurgiczny, a żeby do niego doszło, potrzebowałem skierowania do poradni specjalistycznej - opowiada Roman, kierowca samochodu ciężarowego na trasach międzynarodowych. - . Przez telefon było łatwiej - opowiedziałem ze szczegółami, z jakimi dolegliwościami się borykam, lekarz nie miał wątpliwości, jaka może być tego przyczyna i natychmiast wystawił mi skierowanie. Podczas pierwszej telewizyty. Niestety w wielu poradniach chirurgicznych, do których chciałem się później umówić na początku maja, również proponowano teleporady zamiast wizyty tradycyjnej. Dopiero w połowie lipca udało mi się odbyć tradycyjną wizytę i natychmiast zostałem skierowany na zabieg. W tym przypadku już nikt nie proponował mi leczenia zdalnego.
Wiele poradni specjalistycznych przyjmuje pacjentów w normalnym trybie, za zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Na zdj. Uniwersyteckie Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Wiele poradni specjalistycznych przyjmuje pacjentów w normalnym trybie, za zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Na zdj. Uniwersyteckie Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni.

Wizyty osobiste stają się legendą miejską, ale jednak istnieją



- Lekarzom bardzo pasują te teleporady - pieniądze lecą, pacjenci nie muszą przychodzić, ryzyko zakażenia jest mniejsze - pisał czytelnik pod jednym z naszych artykułów.
I wydaje się, że tak faktycznie jest, bo umówienie się do lekarza POZ na wizytę osobistą graniczy z cudem.

- W przychodni, do której należę, od połowy marca nie ma takiej opcji - skarży się Marta z Wrzeszcza. - Na początku kwietnia dostałam strasznej wysypki i wręcz błagałam o osobisty kontakt z lekarzem. Pani poprosiła mnie o podesłanie zdjęcia. Powiedziała, że nie ma potrzeby i możliwości przeprowadzenia tradycyjnej wizyty i że byłoby to niepotrzebne narażanie się na zakażenie. Tego samego dnia wieczorem moja sąsiadka była u tej internistki w gabinecie prywatnym. Jedynym środkiem ochrony, jaki stosowała pani doktor, była niezdarnie założona przyłbica. Poczekalnia była pełna pacjentów, którzy wchodzili do gabinetu, mijając się w wejściu. Bez jakiejkolwiek przerwy przewidzianej na dezynfekcję. No ale to w POZ najłatwiej się zakazić.
Na osobistą wizytę nie udało się też Piotrowi umówić jego dwuletniej córki, choć widział ku temu wskazanie.

- Moja córka dostała kataru, gorączki i oddychała z trudem. Choć nalegaliśmy na to, aby pani doktor ją zbadała, ta nie dawała za wygraną i odmawiała przyjęcia nas w przychodni. Po zebraniu wywiadu przez telefon przepisała leki, w tym sterydy do nosa, i zaleciła kontrolną telewizytę za kilka dni - opowiada Piotr, który korzystał z usług przychodni na Morenie.
Jak wielkie było jego zdziwienie, kiedy po kilku dniach, dzwoniąc na umówioną telewizytę, został zaproszony z córką do poradni osobiście. W chwili, kiedy takiej potrzeby już nie widział.

- Tym razem telefon odebrała inna pediatra. Powiedziałem jej, że dziecko czuje się wyraźnie lepiej, leki pomagają i jedyne, o co proszę, to dwa dni zwolnienia, bo nie mogę córki jeszcze puścić do żłobka - dodaje Piotr. - Pani kategorycznie odmówiła i zaprosiła nas na wizytę do gabinetu. Nie poszedłem, bo uznałem, że skoro stan córki się poprawia, to nie ma co niepotrzebnie narażać jej na niebezpieczeństwo. Przychodnię w rezultacie obu tych zajść zmieniliśmy.
Poradnie Nocnej Obsługi Chorych w czasie pandemii już nie są tak oblegane przez pacjentów jak wcześniej. Zdecydowana większość pacjentów otrzymuje pomoc w formie teleporad. Poradnie Nocnej Obsługi Chorych w czasie pandemii już nie są tak oblegane przez pacjentów jak wcześniej. Zdecydowana większość pacjentów otrzymuje pomoc w formie teleporad.

Tradycyjna wizyta - pacjent ma do niej prawo, ale to lekarz podejmuje decyzję, czy jest konieczna



Narodowy Fundusz Zdrowia podkreśla, że pacjent ma prawo zostać zbadany przez lekarza podczas tradycyjnej wizyty, jeśli zajdzie taka konieczność. A to, czy taka konieczność występuje, ocenia lekarz.

- Należy wyraźnie podkreślić, że jeśli podczas rozmowy z lekarzem okaże się, że pacjent powinien zostać osobiście zbadany, bo przecież może mu dolegać coś innego niż koronawirus, to przychodnia powinna mu taką możliwość zapewnić - mówi Mariusz Szymański, rzecznik Pomorskiego NFZ. - Pacjent, któremu odmawia się przyjęcia, nawet tłumacząc to tym, że "nie, bo nie" i oferuje teleporadę, powinien przede wszystkim udać się do kierownika poradni i na jego ręce złożyć skargę, a jeśli to nie pomoże, powinien zgłosić sprawę Narodowemu Funduszowi Zdrowia, pisząc na adresy e-mailowe pow@nfz-gdansk.pl oraz (bezpośrednio do wydziału spraw świadczeniobiorców) biurowss@nfz-gdansk.pl. Może też zadzwonić na bezpłatny numer infolinii 800 190 590.
Zdaniem rzecznika Pomorskiego NFZ unikanie kontaktu z pacjentem przez lekarzy POZ to problem, który dotyczy głównie większych miast.

- Ten problem niknie, oddalając się od Trójmiasta - mówi Mariusz Szymański. - W mniejszych miejscowościach na terenie województwa pomorskiego, co miałem okazję sprawdzić osobiście, nie ma najmniejszego problemu z przyjmowaniem pacjentów na tradycyjne wizyty. Wiadomo, że wszystko odbywa się tam z zachowaniem procedur bezpieczeństwa, niemniej powrócono do normalnego trybu pracy tak szybko, jak to było możliwie.

Nie odkładaj leczenia na później. Krótsze kolejki do specjalistów



Nie wszystko da się załatwić za pomocą teleporad. Czasem kontakt z pacjentem jest konieczny, aby kompleksowo zbadać pacjenta. Na szczęście są poradnie POZ, które nie wzbraniają się przed tradycyjnymi wizytami. W normalnym trybie działa też wiele poradni specjalistycznych. Nie wszystko da się załatwić za pomocą teleporad. Czasem kontakt z pacjentem jest konieczny, aby kompleksowo zbadać pacjenta. Na szczęście są poradnie POZ, które nie wzbraniają się przed tradycyjnymi wizytami. W normalnym trybie działa też wiele poradni specjalistycznych.

"Do kogo pacjent ma się zwrócić po pomoc, jeśli nie do lekarza?"



Choć wiele poradni POZ wzbrania się przed osobistym kontaktem z pacjentami, są i takie poradnie, które jak najszybciej starają się powrócić do dawnego trybu pracy.

- Do kogo pacjent ma się zwrócić po pomoc, jeśli nie do lekarza? - pyta Mieczysław Cieplicki, dyrektor Nadmorskiego Centrum Medycznego. - Nasi lekarze byli dostępni dla pacjentów od początku ogłoszenia pandemii. W pierwszym okresie zawsze dyżurował lekarz gotowy przyjąć pacjentów osobiście, jeśli zaszłaby taka potrzeba. Pozostali obsługiwali teleporady. Od 18 maja lekarze przyjmowali w proporcjach: dwa telefony/jedno przyjęcie, czyli jeśli normalnie lekarz przyjmuje 35/40 pacjentów, to wypadało ok. 20 pacjentów diagnozowanych przez telefon na 12 wizyt osobistych. Od 1 sierpnia ta proporcja jest zmieniona i wynosi obecnie 70 proc. na korzyść wizyt osobistych - tylko 30 proc. stanowią teleporady.
Dyrektor NCM podkreśla też, że spadło zainteresowanie konsultacjami w punktach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.

- Jeżeli chodzi o nocną opiekę, to w większości konsultacje odbywają się w formie teleporad - mówi Mieczysław Cieplicki. - Jeżeli z telefonu wynika, że konieczne jest osobiste zbadanie pacjenta, to jest taka osoba zapraszana. Tu warto podkreślić, że zainteresowanie nocną opieką ostatnio znacznie spadło. Oczywiście cały czas funkcjonujemy, bez jednego dnia zamknięcia.
W Trójmieście słupki zachorowań rosną, więc i ryzyko zakażenia wzrasta. Lekarze się z tym liczą, jednak za cel nadrzędny stawiają sobie dobro pacjentów, przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa.

- To ryzyko zawodowe, z którym lekarze muszą się liczyć - mówi Mieczysław Cieplicki, dyrektor NCM. - Mamy obecnie na kwarantannie jednego lekarza. Pacjent zgłosił się do nas z uporczywą czkawką. Lekarz drobiazgowo go zbadał, mimo że przypuszczał, że to może być koronawirus. Skierował go na test, który okazał się pozytywny. Taka kolej rzeczy.
08:56 3 WRZEśNIA 20

(58 opinii)

Przychodnia NZOZ Morena odmawia rejestracji dzieci do lekarzy. Twierdzą że tylko teleporady, bo Korona wirus. Kiedy te lekarzyny i pielegniareczki wezmą się do roboty? Nie było korona wirusa to sobie w najlepsze kawka i łaska wielka jak ktoś przyszedł a teraz nie robią nic bo korona wirus. Trzeba było na medycynę nie iść jak się chorób boicie. Marnotrawienie pieniędzy na tych nierobów.
Przychodnia NZOZ Morena odmawia rejestracji dzieci do lekarzy. Twierdzą że tylko teleporady, bo Korona wirus. Kiedy te lekarzyny i pielegniareczki wezmą się do roboty? Nie było korona wirusa to sobie w najlepsze kawka i łaska wielka jak ktoś przyszedł a teraz nie robią nic bo korona wirus. Trzeba było na medycynę nie iść jak się chorób boicie. Marnotrawienie pieniędzy na tych nierobów. Zobacz więcej

Miejsca

Opinie (161) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    Mamy rodzinny pakiet w Medicover, wszytskie wizyty u lekarza bez problemu.

    • 1 2

    • Gdyby...

      Gdyby nie było przumusu płacenia składem z pensji to bym już dawno wykupiła pakiet w Medicover i problemu by nie było. Ale płacić podwojnieleczli mnie i moje dzieci w razie potrzeby to już za wiele, zwłaszcza że sama pracuje w tej branzy

      • 2 0

  • zwykłe naciągactwo i bezczelność

    lekarz POZ boi się pacjenta, ale lekarz POZ w prywatnej przychodni już się pacjenta nie boi i bierze od niego szmal aż miło.

    • 18 0

  • Ja jestem zadowolona. (2)

    Dwukrotnie już skorzystałam z teleporady, było szybko, sprawnie, bez czekania w kolejce. W przypadku konieczności obejrzenia delikwenta przez lekarza, jest się umawianym na godzinę, też nie trzeba bez sensu czekać. Moja przychodnia jest ok. Uważam, że nie trzeba z każdą pierdołą lecieć do lekarza.

    • 6 4

    • a gdzie? do wróżki?

      • 1 0

    • Recepta online to super rzecz. Ale czasem trzeba kontakt osobisty

      Takich przychodnie gdzie pacjenta przyjmą jeżeli taka konieczność zaistnieje jest może w Polsce 20%. Mojej miejscowości nie ma możliwości spotkania się z lekarzem osobiście.

      • 1 0

  • Lekarze POZ-u leczący na NFZ ułatwiają sobie pracę jak mogą. A przecież opisanie objawów przez chorego telefonicznie, czy wysłanie zdjęcia nie może być wystarczającą podstawą do postawienia trafnej diagnozy.

    • 6 1

  • teleporada

    mozna zamówic leki przez telefon,ale jak człowiek mzłe się czuje to powinien byc przebadany to moje zdanie,przykład mam na mojej sąsiadce która chodziła z zapaleniem płóc

    • 9 0

  • A ja mysle ze jest wrecz przeciwnie. Wielu Polakow boi sie chodzic do lekarza ze wzgledu na "wirusa", a lekarze juz tesknia za pacjentami.

    • 1 8

  • Skandal (1)

    Pani doktor nie przyjmujemy pacjentów ale korzysta z telekomunikacji, chodzi do Biedronki, spacery. Czy konowirus jest tylko w przechodni a gabinet prywatny już nie

    • 16 1

    • Do Skandal

      Trafnie to ujęte. Lekarze boją się pacjentów na narodowy fundusz zdrowia, ale już prywatnie ich się nie boją przyjmować. Do sklepu w kawiarni nie boją się chodzić. Moja pani doktor która absolutnie nie przyjmuje osobiście urlop spędzała nad morzem. Pewnie na plażę też chodziła gdzie tłumy ludzi

      • 3 0

  • Zamknęły się i są zamknięte publiczne przychodnie

    To jest ciekawe, że publiczne przychodnie zamknęły się przed pacjentem. Tam wytłumaczeniem jest bezpieczeństwo i wirus, ale już ten sam lekarz w prywatnej przychodni przyjmuje normalnie oczywiście z zachowaniem zasad bezpieczeństwa itd. ale jednak!
    Pecunia non olet ...

    • 11 1

  • kasa kochani kasa

    przychodne są opłacane od ilości zapisanych pacjentów a nie od ilości wizyt. Wizyta pacjenta jest więc tylko problemem dla przychodni i całego ich personelu. Dlatego robią wszystko żeby zniechecić ilu się da pacjentów.

    • 11 2

  • wizyty domowe

    A co z wizytami domowymi? Nie każdy może udać się do przychodni. Dotyczy to głównie osób dość starych. Lekarz nie chcę przyjść, by nie zarazić pacjenta. Radzi wzywać pogotowie. Ratownicy nie zarażą ?Pobyt na SORze bezpieczny ? Wprost przeciwnie.

    • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane