- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (131 opinii)
- 2 Pajęczyny pełne larw na Zaspie (79 opinii)
- 3 Nowy, 20. punkt widokowy w Gdańsku (36 opinii)
- 4 Jechaliśmy Obwodnicą Metropolitalną (232 opinie)
- 5 Andrzej Duda dziękował strażnikom granic (269 opinii)
- 6 Pełno usterek i pustostanów na dworcu (166 opinii)
Lutnik potrzebny od zaraz
O tym, że niecodzienne hobby może się opłacać, świadczy historia Jacka Wesołowskiego. Po studiach lutniczych trafił do Londynu, do jednej z najlepszych pracowni na świecie. Teraz swoją pracownię lutniczą otwiera w Gdańsku.
Znajdujące się we Wrzeszczu studio zajmuje się profesjonalną budową i konserwacją skrzypiec, altówek i wiolonczel, ale także historycznymi instrumentami smyczkowymi.
- W Polsce jest wiele starych instrumentów, które są w tak kiepskim stanie, że trudno je naprawić, aby wydobyć z nich jakiś dźwięk - opowiada Jacek Wesołowski. - Z tego powodu jeśli znajdzie się już jakiś naprawdę dobry instrument, kosztuje on bardzo dużo z racji, że jest to w naszym kraju coś naprawdę rzadkiego.
Przygoda Wesołowskiego z instrumentami zaczęła się już w dzieciństwie. Najpierw uczył się grać na skrzypcach. Lutnictwem zainteresował się w wieku... 14 lat, gdy połamał własne skrzypce. Na studia pojechał do Poznania, gdzie studiował Lutnictwo Artystyczne na Akademii Muzycznej. Równolegle rozpoczął studia Instrumentów Dawnych na West Dean College w Anglii. Oba kierunki skończył z wyróżnieniem, a w Polsce napisał pracę magisterską na temat brytyjskich budowniczych viol da gamba.
- W college'u miałem bezpośredni kontakt z żywą tradycją lutniczą, mogłem więc o wszystkim przekonać się w praktyce - opowiada Wesołowski. - Było to o tyle ważne, że w Polsce w XIX i XX wieku lutnictwo upadło i zaczęło odradzać się dopiero 50 lat temu, gdy zakładano poświęcone mu szkoły oraz powstało stowarzyszenie lutników artystów.
Po studiach z zachwalającymi referencjami trafił do firmy J&A Beare, zajmującej się sprzedażą i konserwacją starych instrumentów. Jej szef specjalizuje się w instrumentach włoskich - firmy z całego świata zwracają się do niego, jeśli tylko mają problemy z autentycznością instrumentów. W zawodzie konserwatora instrumentów i lutnika lepiej nie można trafić.
- Pojechałem do Wielkiej Brytanii z garścią narzędzi i doświadczeń, a wróciłem z masą narzędzi oraz literaturą, a przede wszystkim wzbogaciłem swoje umiejętności lutnicze - opowiada Wesołowski. - Mam metalowe strugi z początku XX wieku, książki o tematyce lutniczej i stare angielskie narzędzia. Ponadto w Anglii na starych instrumentach zabytkowych uczyłem się oceniania ich wartości i autentyczności.
Pełen nowych doświadczeń i umiejętności, Wesołowski postanowił otworzyć własne studio lutnicze w Gdańsku-Wrzeszczu. Rusza na początku przyszłego miesiąca. W drugim tygodniu października odbędą się w nim dni otwarte (8-9.10) - każdy będzie mógł przynieść swój instrument, porozmawiać o nim, a także zapoznać się z polską literaturą na temat lutnictwa.
- W Polsce rynek lutniczy nie jest tak rozbudowany, jak w innych krajach, dlatego otwarcie studia wiąże się ze sporym ryzykiem - przyznaje Wesołowski. - Jednak dziś muzycy kupują więcej nowych instrumentów niż kilkanaście lat temu, trzeba rozkręcać ten rynek i mam nadzieję, że mi się uda. Już mam pierwsze zamówienia, także z różnych krajów na świecie.
Miejsca
Opinie (86) ponad 10 zablokowanych
-
2009-09-29 15:15
WŻG obecna ;D
- 0 0
-
2009-09-29 15:13
Też się tym interesuję
Ja też trochę się intersuję elektroniką, to wiem co to znaczy lutować, ciężka praca, ale jak się już zlutuje i to dobrze gra, to bajka jest. I dźwięk szkrzypiec też umiem zlutować bez problemu.
- 2 0
-
2009-09-29 15:12
Alkohol i muzyka
są nierozłącznie ze sobą związane...
- 1 0
-
2009-09-29 14:58
w sopocie lutuja najlepiej
pod hotelami
- 0 0
-
2009-09-29 06:26
prawdziwy pasjonat (1)
na pewno się uda. 3mam kciuki!
- 96 3
-
2009-09-29 14:47
Polska język trudna język.
Lutnik? A nie lutniarz?
- 0 10
-
2009-09-29 07:01
gorzka żołądkowa - na zdjęciu (4)
i wszystko jasne
- 56 8
-
2009-09-29 14:36
Człowiek nie wielbłąd-pić musi.
A tak po za tym,czy on inny człowiek od nas że pić mu nie wolno?
- 6 0
-
2009-09-29 12:46
a może deklu to tylko rozpuszczalnik
- 1 8
-
2009-09-29 07:02
(1)
;-) a w środku politura
- 3 3
-
2009-09-29 10:46
Szkszipce, szpek, gut!
- 0 0
-
2009-09-29 14:29
Brawo!
Trzymam kciuki za sukces w biznesie!
P.S. Pan Jacek tak tęsknie zerka na buteleczkę żołądkowej ;) dobre zdjęcie!- 3 0
-
2009-09-29 13:36
a ja znałam Jacka jak był dzieckiem :-)
i Jego Siostry, i Braci, i Mamę, i Tatę :-)
Super Rodzinka :-)
Wielkie gratulacje dla Jacka :-)
Pozdrowienia od Ani i jej Taty - Zygmunta :-)- 6 1
-
2009-09-29 13:06
Niepozorna buteleczka :)
Po Żołądkowej Gorzkiej - na długie zimowe wieczory ;)
Najważniejsze, że człowiek robi to co lubi i jeszcze z tego wyżyje.- 4 1
-
2009-09-29 08:10
Lutnik to chyba taki do lutni (1)
Bo skrzypce to chyba robi skrzypnik. Powinno się nazywac rzeczy jak należy
- 8 12
-
2009-09-29 12:49
Uhm, a górnik to się powinien nazywać dolnik
Bo pracuje na dole...
- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.