- 1 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (724 opinie)
- 2 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (376 opinii)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (255 opinii)
- 4 Zwężenie na Estakadzie Kwiatkowskiego (18 opinii)
- 5 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (23 opinie)
- 6 15-latek autem na minuty uciekał policji (111 opinii)
Marszałkowie podróżnicy
- Aż tyle? - zdziwił się marszałek Jan Kozłowski - To sporo, ale jeździć trzeba, bo spraw do załatwienia jest wiele.
Dokładnie 250 594 zł zapłacił Urząd Marszałkowski za korzystanie z sześciu służbowych aut w pierwszym półroczu 2003. Kwota ta obejmuje pensje dla kierowców, koszt benzyny, usług diagnostycznych i ubezpieczenia. Chodzi o samochody czterech członków zarządu województwa, marszałka i przewodniczącego sejmiku. Ten ostatni nie eksploatuje auta zbyt często, Brunon Synak pojawia się w urzędzie zazwyczaj raz, dwa razy w tygodniu.
W ciągu pół roku pomorscy marszałkowie pokonali ok. 250 tys. km. Średnio więc każde z ich pięciu aut przejechało w tym czasie 50 tys. km.
Roman Wołoszyn (Samoobrona), wiceszef sejmikowej komisji rewizyjnej zarzucił wicemarszałkowi Przemysławowi Marchlewiczowi (PiS), że ten wykorzystuje służbowe auto do celów prywatnych. Według Wołoszyna Marchlewicz tylko w soboty w niedziele przejechał w marcu - 5101 km, w czerwcu - 2196 km, w lipcu - 1659 km.
- To jest poniżej krytyki - skomentował Wołoszyn.
Marchlewicz bronił się przyznając, że przejechał w marcu 5 tys. km, lecz nie tylko w weekendy.
- Przez trzy dni byłem służbowo w Danii, to głównie wpłynęło na tak duży przebieg - mówił Marchlewicz. - Natomiast w czerwcu i lipcu jeździłem na imprezy plenerowe i targi. Nie jeżdżę w celach prywatnych, do tego mam własne auto.
Z sejmikowej sali spór przeniósł się do urzędowego baru, gdzie posilali się samorządowcy.
- Nie samochód, a rower, nie ukradli, tylko pożyczyli - kpił stojący w kolejce Marchlewicz.
- Tak? To ja panu udowodnię. Te pięć tysięcy km przejechał pan tylko w weekendy. Są na to dokumenty. Poza tym wyjechał pan za granicę bez stosownej zgody marszałka - nie dawał za wygraną Wołoszyn.
Na początku lipca "Głos" opisał "służbowy" wyjazd Marchlewicza na wieczorne spotkanie działaczy PiS w budce przy sopockiej plaży. Marszałek skarcił wówczas swojego zastępcę, ale nie cofnął zgody na korzystanie z auta bez kierowcy.
- W weekendy rzeczywiście prowadzę sam, ale dzięki temu mój kierowca ma najmniej nadgodzin - mówił Marchlewicz. Marszałek województwa nie chciał wierzyć, że samorząd wydał ćwierć miliona na eksploatację aut. Dane podajemy za dokumentem Urzędu Marszałkowskiego.
- Aż tyle? Muszę sprawdzić, czy to możliwe - zdziwił się Jan Kozłowski. - To sporo, ale jeździć trzeba, bo spraw do załatwienia jest wiele. Ja zawsze porównuję wydatki na administrację do budżetu, jeśli wynoszą 10 procent budżetu - czyli 20 mln, to nie jest źle. Gdyby to było 20 proc. podałbym się do dymisji.
Opinie (81)
-
2003-10-29 13:41
Mamo:)
Jak znam zycie to pewnie sam sobie zaplacil za te nadgodziny;)
- 0 0
-
2003-10-29 13:46
premię?
za wprowadzone oszczędności?- 0 0
-
2003-10-29 13:49
i pewnie deputat weglowy-w koncu zima za pasem?
- 0 0
-
2003-10-29 13:50
noo latem to wczasy pod gruszą
- 0 0
-
2003-10-29 13:54
a na dodatek posilek regeneracyjny,zupa z wkladka i pieniazki za rozłąkę;)
- 0 0
-
2003-10-29 13:56
wspomóż akcję pajacyk?
- 0 0
-
2003-10-29 13:57
No i przeciez musial pobrac jeszcze diety za wyjazdy sluzbowe!Zwlaszcza za wycieczke do Danii;)
- 0 0
-
2003-10-29 13:59
zapomoga losowa?
- 0 0
-
2003-10-29 14:00
"-To jest poniżej krytyki - skomentował Wołoszyn"
- 0 0
-
2003-10-29 14:01
zapomnielibyśmy o dodatku za szkodliwość...
:)- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.