- 1 Oszukana na "akcje Orlenu" straciła 140 tys. zł (76 opinii)
- 2 3,5 mln zł wygrane w Lotto na Przymorzu (72 opinie)
- 3 Drugi lewoskręt na Trasie W-Z nic nie dał? (148 opinii)
- 4 Altana w parku Oliwskim ofiarą złomiarzy (111 opinii)
- 5 Najstarsza fontanna idzie do remontu (103 opinie)
- 6 Nowe zatoki na styku dwóch miast (54 opinie)
Masowa turystyka: między błogosławieństwem a utrapieniem
Przetaczająca się przez miasta zachodniej Europy fala narzekania na zalew turystami może dziwić w Trójmieście, gdzie każdą informację o wzroście liczby gości przyjmujemy z entuzjazmem. Choć odwiedza nas dziesięciokrotnie mniej turystów niż najpopularniejsze miasta kontynentu, to warto uniknąć błędów, jakie one popełniły.
Mieszkańcy Trójmiasta, w którym turystów nigdy nie brakowało, ale gdzie masowo zaczęli się pojawiać dzięki powstaniu tanich linii lotniczych i renomie, jaką zyskaliśmy po turnieju EURO 2012, z niedowierzaniem przyjmują głosy, w których kolejne europejskie miasta skarżą się na zalew masową turystyką. Ba! Na skargach się nie kończy. Europejskie metropolie wprowadzają w życie rozwiązania, które mają... tak, tak, to nie pomyłka - zmniejszyć liczbę turystów.
"Problemy pierwszego świata"
Tak określa się mniej lub bardziej wydumane problemy bogatych, przyzwyczajonych do wygody i roszczeniowych społeczeństw zachodniego świata. Czy problem nadmiaru turystów jest jednym z nich?
Wenecja: położone na wyspach miasto odwiedza ok. 20 mln turystów rocznie, ale większość z nich nie śpi w jego granicach. Przez 20 lat liczba rezerwacji hotelowych spadła o ponad 60 procent! Dodatkowo liczba mieszkańców historycznego centrum spadła ze 120 tys. do 60 tys. mieszkańców. Powód? Bardzo wysokie ceny, nie tylko nieruchomości, ale i zwykłych usług. Jako jedną z przyczyn takiego stanu zdiagnozowano tak hołubione w Trójmieście... wielkie wycieczkowce, których pasażerowie spędzają w mieście kilka godzin, ograniczają swoje wydatki do minimum. Statki są więc coraz mniej mile widziane.
Największe miasto Holandii, 800-tysięczny Amsterdam, odwiedza rocznie 17 mln turystów. I choć zostawiają oni tu ok. 10 mld euro rocznie, władze miasta otwarcie z nimi walczą, namawiając do zwiedzania innych holenderskich miast.
- Wielu ludzi przyjeżdżających do naszego miasta kompletnie nie szanuje jego charakteru. Zalew turystów sprowadziły na nas tanie linie lotnicze. A najgłośniejsi i najbardziej kłopotliwi są pasażerowie Ryanaira. To samo dotyczy AirBnB - mówił kilka miesięcy temu podczas targów Frans van der Avert, dyrektor ds. marketingu miasta Amsterdam.
Stolicę Katalonii, Barcelonę, odwiedza 7-8 mln turystów rocznie. Już kilka lat temu miasto przestało wydawać licencje na prowadzenie nowych hoteli i pensjonatów, walczy z osobami wynajmującymi własne mieszkania w serwisach booking.com i airbnb.com, planuje też wprowadzenie podatku od turystów (do 10 zł dziennie), którzy nie śpią w mieście - płacić będą pasażerowie statków (wcześniej płacili tylko ci, których statki cumowały w porcie ponad 12 godzin), oraz zorganizowane wycieczki i przyjeżdżający do miasta autostradą.
Jak te liczby wyglądają w zestawieniu z turystyką w Trójmieście?
Według Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, w ubiegłym roku Pomorze odwiedziło 8,5 mln gości. Z kolei według Gdańskiej Organizacji Turystycznej sam Gdańsk odwiedziło 1,8 mln gości.
Wyraźnie więc widać, że Gdańsk wciąż jest w innej lidze turystycznej niż najpopularniejsze miasta Europy. Daleko nam jeszcze do tamtejszego "duszenia się" od turystów i nie mamy powodów do narzekania, które może być uzasadnione w zachodniej Europie.
Tym bardziej, że udało nam się uniknąć większości problemów, które miasta Europy Zachodniej same wykreowały.
- Uznawani za najgorszych turystów w Europie młodzi mieszkańcy Wielkiej Brytanii, niezainteresowani kulturą, prości, skorzy do pijatyk i kłótni, raczej nie odwiedzają Trójmiasta, a na pewno nie tak masowo, jak Kraków i Warszawę. To zasługa także organizacji turystycznych, które nigdy nie zabiegały o takich klientów i nie reklamowały Trójmiasta poprzez tanie linie lotnicze w Wielkiej Brytanii.
W tym kontekście skarżenie się władz Amsterdamu na "jakość" turystów można nazwać hipokryzją, skoro przez lata miasto pielęgnowało swoją renomę miejsca obfitującego w nocne rozrywki, tolerującego korzystanie z używek w miejscach publicznych i nieograniczoną niczym zabawę, i którego półoficjalnym hasłem reklamowym było "Good girls (boys) go to heaven, bad girls (boys) go to Amsterdam". - Liczną grupę gości stanowią natomiast (przeważnie) spokojni i (zawsze) zamożni Skandynawowie. To efekt świadomej polityki promocyjnej na tamtym rynku, współpracy z tanimi liniami lotniczymi oraz przewoźnikami promowymi.
- Odwiedza nas rosnąca liczba turystów ze Wschodu: przede wszystkim Rosjan i Białorusinów. Wbrew stereotypowym opiniom, to bardzo zdyscyplinowani, spokojni i czyści goście - tak oceniają ich wynajmujący mieszkania poprzez serwisy booking.com.
- W sezonie do Gdyni zawija od 40 do 80 dużych pasażerskich wycieczkowców, na pokładach których znajduje się od 1 do nawet 3 tys. pasażerów. Nas one cieszą, natomiast na Zachodzie to właśnie ich pasażerowie uznawani są za najmniej atrakcyjnych turystów. Powód: nie wydają na nocleg, nie wydają na jedzenie, korzystają z niewielu atrakcji, zarabiają na nich przede wszystkim właściciele firm autokarowych, przewodnicy oraz port. U nas jednak nie stanowią wielkiego problemu, bo w sezonie takie statki zawijają do portu nie częściej niż raz na na 2-3 dni.
Turyści to nie tylko korzyści
Korzyści płynących z turystyki nie sposób przecenić: przede wszystkim jest to co najmniej kilkadziesiąt, a może i sto tysięcy miejsc pracy w hotelach, gastronomii i usługach nastawionych wyłącznie lub głównie na obsługę przyjezdnych. Do tego dochodzą zyski dla związanych z branżą wyłącznie okazjonalnie lub sezonowo.
Ale nie ma co się oszukiwać, że masowa turystyka przynosi wyłącznie korzyści miastu i mieszkańcom. Są i minusy, o których trzeba mówić otwarcie.
- Liczba turystów rośnie szybciej niż liczna miejsc noclegowych w hotelach i pensjonatach. Właściciele mieszkań w atrakcyjnych turystycznie dzielnicach zamieniają je w lokale na wynajem. Zachęceni tym deweloperzy budują w tych dzielnicach niemal wyłącznie budynki, w których mieszkania z góry są przeznaczone dla turystów. Mieszkańcy nie mogą sobie na nie pozwolić: zarówno ze względu na cenę, jak i na oferowane - niewielkie - metraże. W efekcie w centrach miast jest coraz mniej zwykłych mieszkańców i coraz mniej zwykłych usług. Czytaj także: Mieszkania dla turystów: Biznes dla jednych, problem dla innych
- Trójmiejska gastronomia cieszy się złą sławą niemal najdroższej w Polsce. Dla wielu zagranicznych turystów te ceny wciąż są atrakcyjne, więc restauratorzy się ich trzymają i nie obniżają nawet po sezonie. Co ciekawe, nawet w zamożniejszych od Trójmiasta Warszawie czy Krakowie ceny są niższe, ponieważ większa konkurencja trzyma je na racjonalnym poziomie.
- Masowa turystyka to także masowy przyjazd samochodów do miast, które na co dzień i tak pękają w szwach od aut własnych mieszkańców. Nieznający miasta turyści, którzy poruszają się wolniej i nie zawsze wiedzą, którędy jechać, jeszcze bardziej korkują zatkane już miasta. Ten problem jest jeszcze bardziej widoczny, gdy szuka się miejsca do zaparkowania w pasie nadmorskim lub w centrach miast.
- Wysyp turystów sprawia, że mieszkańcy mają utrudniony dostęp do codziennych usług. W ulubionej restauracji: wszystkie stoliki zajęte, plaża: pocięta parawanami, przez Długie Pobrzeże: nie sposób się przepchnąć, śmietniki uliczne: przesypują się, itd., itp.
Odcinanie się od dochodu, jaki przynosi Trójmiastu turystyka, byłoby głupotą i nie może być o tym mowy. Ale z dobrodziejstwa, jakim są atrakcje turystyczne regionu i turyści należy korzystać z rozsądkiem i umiarem. Nasze miasta muszą się rozwijać w oparciu o model: mieszkańcy + turyści, a nie tylko mieszkańcy lub tylko turyści.
Pamiętajmy, że zagrożenia wynikające z masowej turystyki uderzają nie tylko w mieszkańców, ale i w... samych turystów. Bo skwer Kościuszki w Gdyni, molo w Sopocie i Długi Targ w Gdańsku z gumy nie są. Innymi słowy: w tej branży, jak w wielu innych, lepiej stawiać na jakość niż na ilość. Nie zachłystujmy się więc kolejnymi rekordami w liczbie przyjętych gości. Lepiej, by było ich nieco mniej, ale zamiast tego dokładniej poznali region, skorzystali z jak największej liczby atrakcji i polecili go kolejnym urlopowiczom, którzy przyjadą do nas za rok.
Opinie (259) 8 zablokowanych
-
2017-06-10 09:37
jak w wakacje do mnie przyjezdza rodzina z dalszych okolic zawsze idziemy na rybke do gdańska (9)
Mam taka knajpie gdzie właściciel chodzi po sali i rozmawia z klientami. Zawsze nam poleca filet z dorsza (z porannego połowu) jest extra świeży i az sie rozpada pod widelcem. Tylko cena trochę duza jest, bo ok. 14 zl za 100 gram. Ale za jakość sie płaci
- 20 5
-
2017-06-11 06:27
gramów
- 1 0
-
2017-06-10 11:02
(4)
z porannego połowu... jak wyławiał ze szwankującej zamrażarki.
- 29 2
-
2017-06-10 13:05
właściciel nawet zaprowadził mnie na zaplecze i pokazał swoją wędke (3)
Powiedział że codziennie rano jeździ i łapie ryby, żeby było dla gości w restauracji
- 0 7
-
2017-06-10 13:08
na wędkę??!! (2)
- 8 0
-
2017-06-10 16:48
Pewnie wyjmuje podbierakiem
- 3 0
-
2017-06-10 13:43
Ha ha ha padłam.
- 10 0
-
2017-06-10 10:10
14 zeta i jeszcze trzeba gadać z właścicielem?
dramat.
- 20 3
-
2017-06-10 09:49
Daj namiary
- 3 3
-
2017-06-10 09:45
Potwierdziłeś tym samym punkt 2. "minusów"... Myślę, że 140 zł/kg to dość sporo...
- 14 2
-
2017-06-10 22:10
Joanna
I dlatego na lato zawsze uciekam z Trójmiasta. W Polsce jest tak wiele pięknych i spokojnych miejsc, które warto zobaczyć, że naprawdę trzeba z tego korzystać (póki jeszcze takie są). Ciekawe są reakcje ludzi z innych miejsc Polski, że ktoś tam do nich z Gdańska przyjeżdża. To znaczy niektórzy się dziwią, że właśnie z Gdańska ktoś do nich przyjechał, chyba nie mogąc zrozumieć tego koszmaru tego natłoku stonki z całej Europy, no i tej ciągnącej się za nimi drożyzny.
- 13 3
-
2017-06-10 21:54
miejscowy dziwak
Są ludzie, których do tłumu, aż ciągnie Openery, nieOpenery. Ja tłumu unikam. Jak się chcę to można. Gdyńskie morze najładniejsze jest jesienią i zimą.
- 6 4
-
2017-06-10 20:57
Turyści: jadą lewym pasem 30km/h i stawiają parawany na potęgę!
- 6 4
-
2017-06-10 14:32
(1)
Absurdalnie droga gastronomia to jest coś co chyba najbardziej dotyka Gdańszczan. Restauratorzy zupełnie nie kryją się z tym że wszystko w tym mieście serwowane jest pod Norwega. Do tego szalejące czynsze pogłebiają ten stan. Knajpy z tańszym żarciem nie mają szans się utrzymać.
- 25 3
-
2017-06-10 20:56
Ceny europejskie
A place ukrainskie
- 4 0
-
2017-06-10 20:24
Mam gdzieś turystów!
Tylko handlowcy się z nich cieszą, ale ci nawet swoje matki by posprzedawali.
- 15 2
-
2017-06-10 09:26
(1)
Uważam, że Gdańsk powinien iść w ślady Katalonii jeśli chodzi o politykę turystyczną!
- 7 15
-
2017-06-10 19:46
Czyli co?
Przybliz temat
- 3 0
-
2017-06-10 16:21
Brak WC to porażka
W takim turystycznym miejscu. We Włoszech można z zewnątrz wejść do kafejki lub restauracji i skorzystać gratis. To taki ogólny ukłon do turystów z których się żyje. U nas 2-5zł.....
- 12 3
-
2017-06-10 15:07
Od czasów euro-piłki to inne miasto.Pamiętam jak kiedyś po 22 chciałem na żywo posluchać muzyki tak jak w niderlandach to musiałem jechać do Gdyni teraz grajkow jest ..sporo''ale do zachodu poza cenami daleko,..
- 3 3
-
2017-06-10 13:58
Turyści w Trójmieście (ich liczba) TO UTRAPIENIE dla mieszkańców
Oczywiście PLUS to ZAROBEK ale na tym zalety się kończą
UTRAPIENIE ale da się przeżyć :-(- 16 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.