Cztery sokoły wędrowne, które w ostatnich tygodniach wykluły się na kominie Elektrociepłowni EDF , otrzymały swoje obrączki. To ich dowody osobiste, które będą im towarzyszyły przez resztę życia. Do obrączkowania puszystych potomków Bosmana i Bryzy doszło we wtorek.
Cztery urocze pisklęta przyszły na świat w połowie kwietnia, dwa z nich wykluły się w Wielkanoc. Maluchy mają dopiero trzy tygodnie, ale dzielnie oswajają się z nowym światem. Teraz przed nimi niełatwe wyzwania, a przede wszystkim nauka latania i polowania. Prawdopodobnie za kilka tygodni sokoliki po raz pierwszy samodzielnie wzbiją się w niebo. Rodzinne gniazdo opuszczą jesienią.
- Pisklęta muszą jeszcze trochę podrosnąć. W wieku około 5-6 tygodni zaczną latać i dopóki nie nauczą się dobrze polować, przez kolejnych kilka tygodni będą kręcić się w okolicy gniazda. Zapewne we wrześniu wybiorą swoją drogę, będą szukały swojego miejsca na Ziemi. Być może osiedlą się w Polsce, ale niewykluczone, że wylecą do innego kraju - wyjaśnia Sławomir Sielicki, prezes Stowarzyszenia Na Rzecz Dzikich Zwierząt "Sokół". Porwanie piskląt przez duże zwierzę
Pierwszym poważnym przeżyciem dla czterech małych samiczek było obrączkowanie. W tym celu specjaliści ze stowarzyszenia "Sokół" wjechali windą na wysokość około 80 metrów i odwiedzili gniazdo gdyńskich ptaków. Panowie musieli przetransportować pisklęta na sam dół, aby tam założyć obrączki, pobrać krew, a całość udokumentować zdjęciami. Zaniepokojeni rodzice akcję obserwowali z góry.
- Rzeczywiście, obrączkowanie to dla tych maluszków, ale również dla samych rodziców, dość stresujące przeżycie. Bo przecież niespodziewanie do gniazda wchodzi jakieś duże zwierzę i je porywa. Szybko jednak o tych niemiłych doznaniach zapominają - dodaje. Dwie obrączki i podgląd wideo
Każdy z sokołów wędrownych otrzymał po dwie obrączki. Na jedną nogę założono obrączkę ornitologiczną, która posiada indywidualny numer oraz nazwę stacji ornitologicznej, od której pochodzi. Z kolei drugą kończynę przyozdobiła obrączka obserwacyjna ze specjalnymi znakami, które przy odpowiednim sprzęcie można odczytać nawet z 200-300 metrów.
Przypomnijmy, że od lutego ubiegłego roku, dzięki dwóm kamerom zainstalowanym w gnieździe, można na żywo obserwować życie gdyńskich sokołów. Zainteresowanie obserwatorów jest ogromne, bo w ciągu kilkunastu miesięcy stronę odwiedzono blisko 900 tys. razy.
Obrączkowanie poprzednich pisklaków sokołów z Gdyni.