• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Młodzi ludzie w sieci. Opowieść nastolatka

Ksawery Tyzo
26 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Udajemy, że jest fajnie, bo na Facebooku wszystko musi być fajne. Udajemy, że jest fajnie, bo na Facebooku wszystko musi być fajne.

Mają wszystko na wyciągnięcie ręki, o nic nie muszą się starać, mają we wszystkim znacznie łatwiej niż ich poprzednicy. Kto? Dzisiejsi nastolatkowie. Przynajmniej tak mówią o nich dzisiejsi 30-, 40-latkowie. - Jako szesnastolatek i świeżo upieczony licealista postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie mamy tak sielankowe życie? I czy względny dobrobyt ma wpływ na szczęście? - zastanawia się Ksawery Tyzo, uczeń III LO w Gdańsku.



Stały dostęp do internetu i komunikatorów to dla młodych ludzi:

My, dzisiejsi nastolatkowie, udajemy, że jest nam dobrze i siedzimy cicho. Staramy się nie mówić o swoich problemach, wypieramy je. Spędziłem długie godziny na rozmowach z moimi przyjaciółmi, właśnie o tym, o czym zazwyczaj się nie mówi.

Kilkoro z nich zgodziło się, żebym opisał ich historie.

Chcąc zobrazować prawdę o dorastaniu w XXI wieku, powinniśmy zacząć od portali społecznościowych, na których - jak z przekąsem stwierdza Dominika Majewska z V LO w Gdańsku:

- Deklarujemy, że mamy wielu znajomych. Ale w prawdziwym życiu, gdy potrzeba się komuś zwierzyć, to mało kto ma choć jedną osobę, która jej wysłucha.
Jej zdaniem młodzi ludzie wolą dziś pisać ze sobą przez komunikatory, niż spotykać się w cztery oczy.

Bo pisać jest łatwiej, wygodniej. Gdy nie widzimy przed sobą drugiej osoby, ale siedzimy przed ekranem komputera, możemy sobie pozwolić na więcej. I dlatego normą wśród moich znajomych są związki zawierane przez internet. Nawet jeśli "para" nigdy nie była na randce, a na żywo zamieniła ze sobą dosłownie kilka słów, to w portalach społecznościowych w najlepsze wyznaje sobie miłość. I wierzy, że jest ona prawdziwa.
- Gdy spotykaliśmy na żywo chłopców poznanych w internecie, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - mówi Dominika. - Gdy spotykaliśmy na żywo chłopców poznanych w internecie, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - mówi Dominika.
Z moich obserwacji wynika, że większość nastolatków ma dziś dwie twarze - jedną, stworzoną na potrzeby portali społecznościowych, oraz drugą - tę bliższą prawdy.

Na portale wstawiamy zdjęcia, w których wyglądamy na szczuplejszych czy ładniejszych niż w rzeczywistości - w powszechnym użyciu są specjalne filtry do zdjęć, które maskują nasze niedoskonałości czy modyfikują kształty twarzy.

To jasne, bo w internecie nie ma miejsca na mówienie o niepowodzeniach, monotonii czy smutku - tam każdy ma wiele przygód, pokazuje się jako towarzyski (nawet, jeśli ze znajomymi spotyka się raz na miesiąc) i bogaty (nawet, jeśli w wolnym czasie musi sprzedawać przechodniom tulipany, bo rodzice nie dają mu pieniędzy na jedzenie).

Bardzo trafnie skomentowała to Karolina Magnuszewska z XX LO w Gdańsku:

- Przez internet poznałam już wiele osób. Zwykle byli to chłopcy, którzy mimo tego, że w rzeczywistości nigdy mnie nie widzieli, to postanowili do mnie napisać na Facebooku. Z wieloma z nich później zapoznałam się także poza ekranem komputera. W ten sposób, niestety, dojrzałam, jakie niebezpieczeństwo kryje się za internetem. W przeważającej większości bowiem byli to ludzie, którzy podczas internetowych rozmów ze mną byli szalenie pewni siebie i błyskotliwi, a na samą myśl o poznaniu się na żywo, panikowali. Gdy już się spotykaliśmy, to za każdym razem poznawałam kogoś innego; nie tego, za kogo się podawał - i z wyglądu (przerobione zdjęcia), i pod względem zainteresowań czy umiejętności, które deklarował na swoim profilu na Facebooku.
Boisk coraz więcej, ale czemu straszą pustkami? Boisk coraz więcej, ale czemu straszą pustkami?
Skalę kolejnego problemu, który dotyka polskich nastolatków, uświadomił mi mój przyjaciel. Od najmłodszych lat pasjonowała go piłka nożna, dużo grał i trenował, choć nigdy nie należał do najlepszych na boisku. Ale to nie zahamowało jego pasji. Dalej ćwiczył i grał, bo to kochał.

- Dziś wciąż odwiedzam pobliski orlik, ale już bardziej z przyzwyczajenia niż dla przyjemności. I z nadzieją, że kogoś wreszcie tam spotkam. Ale zazwyczaj jest pusty, nawet w środku wakacji. Wszyscy wyjechali? Nie, moi rówieśnicy siedzą w domach. Zawsze on line, ale nigdy na miejscu. Gdy pytam, czy chcieliby zagrać w piłkę, przeważnie dowiaduję się, że nie mają czasu, bo... grają w gry komputerowe - rozkłada ręce.
By nie być gołosłownym wybraliśmy się z K. do jednego z kolegów, który na co dzień wybiera życie przed komputerem, zamiast poza domem, z innymi ludźmi. Ze względu na charakter wyznań, poprosił o nieupublicznianie jego imienia i nazwiska.

- Od siedmiu lat, dzień w dzień, spędzałem od pięciu do sześciu godzin grając w gry komputerowe. W wakacje miałem więcej czasu, więc ta liczba sięgała nawet 11. Gdy o tym myślę, przepełnia mnie żal, że nikt mnie nie powstrzymał. Straciłem sporą część dzieciństwa.

Pamiętam narzekania moich dziadków, że poświęcam im tak mało czasu. Teraz się tego wstydzę, ale wcześniej nigdy się tym nie przejmowałem. Gry były dla mnie najważniejsze. Byłem zaślepiony, a  przejrzałem na oczy dopiero, gdy groziło mi, że nie zdam do następnej klasy. Wtedy, dzięki wsparciu mojego brata, zacząłem życie na nowo. Teraz dałbym wszystko, by odzyskać stracony wcześniej czas.

Jednocześnie przeraża mnie to, że takich jak ja jest wielu. W mojej klasie jest sześciu chłopaków w podobnej sytuacji, tyle że oni jeszcze nie zrozumieli tego, jak wielki błąd popełniają. Mam nadzieję, że się ockną i  przestaną marnować życie.

Życie przed komputerem zastępuje młodym ludziom prawdziwy świat. Życie przed komputerem zastępuje młodym ludziom prawdziwy świat.
Gdy kończył swoją opowieść, do pokoju weszła jego starsza o dwa lata, 18-letnia siostra. Wiedziała, o czym rozmawiamy, więc dorzuciła coś od siebie.

- Wczoraj byłam na spacerze z psem na Morenie. Pełno placów zabaw, ale wszystkie puste. Nikogo. Rodzice mówią, że kiedyś były pełne, ale mi trudno w to uwierzyć. Dziś rodzice wolą posadzić dziecko przed telewizorem i włączyć mu bajkę, niż wyjść z nim na karuzelę czy huśtawkę. Skoro dziś telewizja zastępuje mamę i tatę, to nie ma co się dziwić, że później internet zastępuje przyjaciół, a gry komputerowe - sport.
O tych rozmowach opowiedziałem (no, może nie opowiedziałem, tylko opisałem na Facebooku...) koledze ze szkoły, Grzegorzowi Nazarowi. On z kolei zrewanżował mi się historią, którą usłyszał od trenerki, prowadzącej młodzieżową sekcję łucznictwa.

Najmłodsza grupa, jaką się opiekuje - dziesięciolatków - stwarzała najwięcej problemów, bo składała się z dzieci zazwyczaj siłą odciągniętych sprzed komputera bądź telewizora.

- Podczas pierwszych treningów prawie nikt się nikogo nie odzywał. Na twarzach dzieci widoczne było zniesmaczenie, że muszą cokolwiek robić, że ktoś od nich czegoś oczekuje. Po kilku zajęciach coś się zmieniło. Zawodnicy zaczęli się ze sobą witać i się poznawać. Po jakimś czasie przychodzili na zajęcia nie dlatego, że rodzice im kazali, ale żeby ze sobą porozmawiać.
Te kilka opowieści różni się od siebie, ale łączy je wpływ, jaki na życie młodych ludzi mają powszechne dziś w użyciu technologie komunikacyjne. Wszyscy mają do nich dostęp, bo są coraz tańsze, a my - w porównaniu do pokolenia naszych rodziców czy dziadków - żyjemy w większym dobrobycie. Ale ten dobrobyt i ta nowoczesność wcale nie przekładają się na większą satysfakcję z życia.

Ten sam postęp technologiczny, który przedstawiany jest jako coś, co zapewni świetlaną przyszłość nowemu pokoleniu, odczłowiecza ludzi i spłyca im życie. Wtłoczono nam do głów, że trzeba mieć nowy telefon, szybszy komputer, być bardziej on-line. A to wszystko nie jest w stanie zastąpić prawdziwej przyjaźni i zwykłej rozmowy.

Czy na nowo nauczymy się ze sobą rozmawiać? Patrząc na grupę dziesięciolatków z sekcji łucznictwa, wierzę, że tak. Wierzę, że kiedyś powróci normalność, a młodzież będzie szczęśliwa naprawdę, a nie tylko "pod publiczkę", na portalach społecznościowych. Jednak kiedy to się stanie i w jaki sposób, nie jestem w stanie przewidzieć.

O autorze

autor

Ksawery Tyzo

16-letni uczeń III LO w Gdańsku, publikował już w portalach Racjonalista.pl, Techmaniak.pl oraz Noizz.pl, gdzie zamieścił serię wywiadów z popularnymi wśród młodzieży osobowościami internetowymi

Opinie (323) 9 zablokowanych

  • u mnie dzieci mają limit na komputer (8)

    i sprawa załatwiona
    ale trzeba być konsekwentnym

    • 178 7

    • Ty sadysto (2)

      • 7 34

      • Bestia :D (1)

        • 10 4

        • Zwyrodnialec!!!!

          :)

          • 1 1

    • Sprawa załatwiona tylko dla ciebie i po najprostszej linii oporu, najważniejsze w byciu rodzicem to nie wysilać się za bardzo z wychowaniem i zaangażowaniem.

      • 0 2

    • Ty bezduszniku (1)

      • 6 18

      • Łajdaku!

        • 5 8

    • U mnie też, ale mam wrażenie, że niewiele to załatwia.

      Wolałbym, żeby same potrafiły się ograniczać. Wystarczy popuścić dzień i od razu się boję, że ograniczenia tylko pogłębiły uzależnienie.

      • 36 0

    • Ty tyranie.

      • 6 25

  • Facebook to portal dla ameb

    Myśleliście, że Wasze zaczepki, facebookowe czaty i rozsyłane na Fejsie prywatne wiadomości po prostu się "rozpływają" po skasowaniu? Jeśli tak - byliście w błędzie. Członkowie austriackiej organizacji Europe vs Facebook niedawno odkryli, że imperium z Palo Alto archiwizuje każdą naszą aktywność. Co konkretnie? Przypomnijmy:

    - wszystkie zaczepki,
    - listy urządzeń, z których logowaliśmy się do portalu,
    - wszystkie zaproszenia do wzięcia udziału w wydarzeniach, które otrzymaliśmy,
    - pełną listę przyjaciół, których skasowaliśmy z Fejsa,
    - wykaz znajomych, którzy nas wyrzucili,
    - archiwum czatów,
    - archiwum wysyłanych i odebranych wiadomości.
    Każdy kto podał na fejsie jakiekolwiek dane osobowe, prywatne zdjęcia bądź wymieniał z innymi intymne wiadomości jest już niewolnikiem Marka Cukierberga.

    I tak od co najmniej 2007 roku. Terabajty zarchiwizowanych tajemnic.

    • 3 0

  • Facebook jest największą organizacją szpiegowską na świecie

    W swoich archiwach gromadzi informacje o ponad 800 mln użytkowników. Prywatność na portalu Marka Zuckerberga nie istnieje. Tu nie ma miejsca na żadne tajemnice.
    Decydując się na założenie konta na Facebooku oddajemy swoje wirtualne życie w ręce 33-letniego najmłodszego miliardera na świecie. Każdy, kto oglądał film Davida Finchera "The Social Network" wie, że Mark Zuckerberg nie znosi kompromisów. Ten młody mężczyzna ma obsesję na punkcie swojego społecznościowego dziecka i trudno mu się dziwić - stworzył internetową potęgę, uzależnił od swoich usług setki milionów ludzi z całego świata i wcale nie zamierza na tym poprzestać. Biedni głu pcy nie mają nawet świadomości, że akceptując regulamin facebooka dobrowolnie oddają mu wszystkie swoje dane, zdjęcia i wiadomości na własność i może on z nimi zrobić co mu się tylko podoba.

    • 3 0

  • Ameby... (7)

    To są zwyczajne ameby...

    • 159 24

    • "To są zwyczajne ameby..."- od razu można poznać zaawansowanego mentalnie osobnika po wnikliwej i obiektywnej analizie...

      • 0 0

    • Ta, dziewczyny ładniejsze niż kiedykolwiek (5)

      tylko co z tego jak nawet podejść do nich nie można? W latach 90 to można było za tyłek złapać a teraz zaraz molestowanie policja gwałt.
      Niedługo będzie jak w Japonii, gdzie 70% dorosłych się nawet nigdy nie całowała.
      Kiedyś wszyscy się bili w szkole i poza szkołą, dziś jak ktoś się bije to aż TVN przyjeżdża.
      Kiedyś z daleka było słychać, że młodzież się zbliża, dzisiaj każdy wycofany, bierny, zakompleksiony.
      Kiedyś młodzi obalali najpierw flaszkę a potem komunizm, dziś nie obalą nawet małpki, bo to gluten, alergia albo mama nie pozwala.
      Dziś jak mniej niż 20 stopni to mama na trening nie puści a jak otworzy taki lodówkę, to od razu grypę łapie.
      Dziś jak przyszło dwóch młodych na budowę to żaden worka z cementem (50kg) nie potrafił przenieść, przez cały dzień nie potrafili załadować nawet dwóch przyczep gruzu (ja ładowałem jedną dwie godziny) a potem tak ich połamało, że więcej nie przyszli.
      Kiedyś trzeba było być silnym i sprytnym, dziś liczy się tylko wygląd, hajs i liczba lajków.
      Itp. itd. etc. :)

      • 36 13

      • Nie ma dzisiaj worków z cement o wadze 50kg

        • 1 0

      • No tak, ale jak dojdzie do bójki młodych, do któryś wyciąga nóż (2)

        i dźga drugiego. Jak piją to tak mordy drą, że strach iść na przeciwko, jak niszczą to cale wiaty przystankowe, jak kradną, to tak, że są ofiary, jak ćpają to w trupa, dopalacze i bilet w jedną stronę, jak studiują to wiecznie, jak wyjeżdżają to za granice, więc szerokiej drogi, nie koniecznie do raju.

        • 20 3

        • Widać, żeś młody... (1)

          ...i nie przeżyłeś erupcji bandyctwa i dresiarstwa lat 90-tych. Teraz to jest pełna kultura i bezpieczeństwo w porównaniu z tamtą dżunglą.

          P.S. Zauważ, że do wszystkiego, co wymieniłeś, akurat nie potrzeba fona ani neta.

          • 13 1

          • raczej nie młody, młodość przeżyłem w latach 80-tych i 90-tych

            więc widziało się i przeżyło to i tamto. Nie chodziło mi o fakt potrzeby neta czy fona, ale o charaktery młodych, pozdrawiam.

            • 1 0

      • Ty się ciesz Zi0m...

        ...że byłeś z tych, którzy potrafili się bić albo za tyłek złapać.

        Niestety, nie wszyscy potrafili. Teraz mają przynajmniej jakieś opcje na uzyskanie pomocy albo na poderwanie laski w inny sposób.

        • 5 0

  • (2)

    Nie mają NIC! Mają w większości smutne wirtualne życie bez prawdziwych przygód okresu dorastania. Wagary w CH? W McD?? Heh. Ja swoje młodzieńcze lata będę wspominał już zawsze. Były zaje...!!!

    • 239 14

    • (1)

      Czyli uważasz, że aby mieć "fajne" życie muszą robić to co TY robiłeś za młodu i powielać schematy funkcjonujące od dziesięcioleci? Aha...

      Poza tym, co Ci po Twoich przygodach młodzieńczych, skoro i tak skończyłeś jako komentator na forum, siedem minut od publikacji artykułu - komentarz. Za młodu miałeś tyle przygód, a teraz co? Ciągle online?

      • 20 29

      • Artykuł jest stekiem sztampowych sofizmatów powtarzanych do znudzenia od lat przez media w sezonach ogórkowych, starających się usilnie dobierać dowody pod tezę, że komputer/gry/internet to zło wcielone, ekstrapolujące pojedyncze przypadki na całą populację, podczas gdy problem leży zupełnie gdzie indziej. Mieszkałem na kilku dużych osiedlach przez ostatnie kilka lat i latem czasami wrzask chmar dzieciaków w słoneczne dni zmuszał mnie do zamykania okien, co najśmieszniejsze- coraz częściej nawet młodzi rodzice (oboje!) do nich dołączają, tak że chyba autor (i pani trenerka) powinien zwrócić uwagę bardziej nie na dzieci i ich komputery/konsole/smartfony, tylko rodziców, którzy rodzicami są tylko ze względu na możliwość rozmnażania...

        • 3 1

  • Państwo redaktorzy z różnych portali - uczcie się od tego młodzieńca... (8)

    • 120 9

    • I interpunkcja bardzo dobra

      Wybaczcie, drodzy redaktorzy, ale 16-letni chłopak powala Was na łopatki umiejętnością stawiania znaków interpunkcyjnych we właściwych miejscach. Dobra szkoła!

      • 3 0

    • A kto się nie zgadza i dlaczego?

      • 0 0

    • Świetny artykuł (3)

      Fachowo napisany, porusza istotny problem

      • 36 1

      • Tak trzymać!

        • 3 0

      • Na +

        fachowo to może nie jeszcze, chłopak ogarnie się językowo, nabierze sznytu i lekkości pióra i będzie bardzo dobrze, w każdym razie dobry kierunek, podawanie imion i nazwisk + szkoła to dobry pomysł. Z reguły tego typu artykuły obfitują w wypowiedzi wyimaginowanych postaci...

        • 9 0

      • yhm

        Chyba nie lałes...

        • 4 6

    • (1)

      zwłaszcza niejako Waść "jag."

      • 5 1

      • Tak to jest jak się pisze "na czas"

        • 0 1

  • ja gram w lige legend (1)

    to bardzo trudna gra, nie jest latwo wygrac bo masz w teamie 4 noobow, ktorzy feeduja i nawet jak jestem dobry to i tak siedze w silver 5.
    pojde na dwor kopac pilke jak wbije golda zeby miec skina, a tak to szkoda mi czasu na pilke jak gold nie wbity, elo.

    • 0 0

    • znowu zjadl zielona

      wszystko k*wa farci p****y

      • 0 0

  • no i pieknie

    a na bande tych straconych glupcow wjezdza moje dziecko, uzbrojone w spoleczne skille bo ponad prace i 'zycie towarzyskie' przedkladam dzieci i rodzine.

    • 1 0

  • Patrzę: szok! Trojmiasto.pl zatrudniło wreszcie kogoś, kto umie pisać! Ale nie... to tylko nastolatek. Gościnnie.

    • 4 1

  • (30)

    Kiedyś to od rana do wieczora się biegało po boisku, grało się w palanta itp. Komputerów, komórem brak. I się żyło...

    • 336 15

    • Jeżeli jedyną alternatywą dla neta ma być sport (9)

      to - wybaczcie - wolę neta. I wolałbym jako dzieciak, chociaż jestem z wolnego chowu i z pokolenia "Urwisów z Doliny Młynów".

      Dzieciak ma prawo nie cierpieć piłki, mieć dwie lewe nogi i w ogóle stronić od ruchu!

      • 13 36

      • pz (4)

        a jak sobie poradzi w zyciu dorosłym,przed kompem nie nauczy się zaradności.... przecież nie chodzi tu oto żeby był super sportowcem.

        • 11 3

        • To mi wytłumacz... (3)

          ...w jaki sposób kopanie gały przez cały dzień uczy zaradności? I dlaczego uczy lepiej, niż np. gry online?

          Jak dla mnie, to to był zwyczajny zapychacz czasu, względnie zapychacz lekcji, gdy się wuefiście nie chciało ruszyć pupy z "kantorka".

          • 5 17

          • co Ty z tą gałą

            nie chodzi tylko o granie w piłkę było mnóstwo rozwiązań na spędzanie czasu z rówieśnikami na świeżym powietrzu, podchody, granie w gumę, w dwa ognie, w sznura .... i wiele innych, nie trzeba było być fanem wf-u i każdy mógł znaleźć coś dla siebie a nie gnuśnieć przed ekranem komputera i mieć problemy z nawiązywaniem kontaktów

            • 1 1

          • kopanie gały to zarówno rozwój fizyczny jak i relacje społeczne

            To czego akurat grom komputerowym brakuje. Wspólny mianownik to przyjemność. Uwielbiam gry ale cieszę się że jakoś bardziej zwracałem uwagę na latanie z kumplami po dworze.

            • 3 2

          • nie wiem czego pożytecznego mogą uczyc cie gry online,mnie nie nauczyly niczego,moze dlatego ze niewiele w to badziewie gralem,jesli się nie domysliles to jest skrot myslowy nie ma tu miejsca na rozpisywanie się,ale jak chcesz bo widocznie nie kumasz,postaram się uzupelnic swoja wypowiedz,po pierwsze nie miałem na myśli lekcji wuefu tylko czas wolny mimo ze mielismy już kompy atari comodore...to lizcyly się dla nas wiezi miedzy ludzkie,oczywiscie tak wtedy tego nienazywalismy,a co do kopania poza zaradnoscia,pomijaj rozwój psycho-fizyczny młodego człowieka,to spryt,wspolpraca,przewidywanie ruchu przeciwnika ,planowanie ataku...itp. a przedwszystkim dobra zabawa a jeśli kiedyś bawiles się na podworku to wiesz ,ze na jak to powiedziales kopaniu galy się nie konczylo,ojcowie musilei nas za ucho na sile do domu sciagac,ku naszemu jak zwykle wielkiemu rozczarowaniu.

            • 19 2

      • tu nie chodzi o sport ale o poruszanie się w społeczeństwie (1)

        dziś dzieciaki są społecznie upośledzone

        • 50 7

        • społeczeństwo jest patologiczne

          z mojego dzieciństwa w latach osiemdziesiątych pamiętam głównie "falę" i podział klasy na elity i odrzutków oraz znęcanie się starszych nad młodszymi. Zaznaczam, że nie chodzi o żadną oruńską patologię, tylko najlepsze szkoły w 3m. Jak sobie teraz myślę, że moje dzieci mają bawić się razem czy chodzić do szkoły razem z dziećmi tamtych zwyroli, to już wolałbym żeby straciły to dzieciństwo przed komputerem. Zresztą wystarczy podpatrzeć współczesne dzieci w piaskownicy - co drugie albo zniszczone emocjonalnie albo wychowywane przez wilki, nawet na głupie "cześć" nie odpowiadają tylko udają że nie słyszą. To z kim tu w tą piłkę grać?

          • 2 1

      • Ci co nie grali w piłkę to jeździli na rowerze, deskorolce czy grali w kosza albo mieli inne zajęcia. Też miałem commodore ale używało się go głównie jak padał deszcz. Siedząc przed kompem po 10 godzin człowiek staję się wyobcowany i żyję tylko w świecie swoich wirtualnych znajomych z facebboka, których w większości widział raz w życiu

        • 14 1

      • tepota jak b kocham...

        jw

        • 3 4

    • Tak????

      D,isiaj sa boiska ale pozamykane! Nie ma tez malego boiska do siatkowki na podworku bo jakis idiota przeprojektowal je tak ze sa alejki krzyzujace sie i krawezniki uniemozliwiajace gre! Lodowiska tez nie mozna tu miec!!!

      • 2 1

    • pz (3)

      Za żadne pieniądze nie oddałbym chwil spędzonych z kumplami z podworka na trzepaku,wieczorami podgladalismy jak się siostry Magda i Kasia przebieraly w pokoju,niby przypadkiem zapominaly zasunac zaslon ach te wspaniale czasy,zal mi dziś tego g**niarstwa,co mnie bardzo dziwi,ich rodzice to ludzie z mojego pokolenia,ktorzy calymi dniami grali w pile,scigali się na słynnych wigry 3,skakanka podchody itp.a ze swoich dzieci wychowują przynajmniej na upośledzonych fizycznie ludzi-nie rozumiem o co tu chodzi.

      • 29 2

      • z klatki A ? ;)

        • 0 0

      • teraz (1)

        takie Magdy i Kasie wrzucają swoje gołe fotki do neta...

        • 2 1

        • s.anie w banie

          • 1 0

    • nieprawda. (1)

      bylo atari, spectrum, pegasus.

      • 6 2

      • Pegasus, family game, tattariraraa

        pamiętam klubik w S.P. nr III tam na dole pod kładką na salę sportową. Ciągle pełny i wszyscy grzali w pegasusa. No ale tylko dlatego bo w domach mieli inne zajęcia.

        • 0 0

    • pierwszego kompa dostałem w 91r - to już był PeCet 386 (2)

      grałem oczywiście, szczególnie jak potem kumple też dostali kompy i mogliśmy sobie opowiadać o tym. Ale nie siedziałem przed nim aż tyle czasu. Rekord to był chyba ze 4 bite godziny pod rząd, i to tylko dlatego bo padał deszcz. Potem mi się już nie chciało. A tak to głównie na dworze się z kumplami grało w piłkę albo chodziło "na przygody". Nie wiem z czego to wynika że teraz dzieciaki tyle siedzą przed kompami. Może rodzice (w naszym wieku) chcieli im dać zabawki o których sami marzyli. Dla moich rodziców ten komputer to był spory wydatek więc podejrzewam że wiele dzieciaków w moim wieku ich nie miało. Sam mam teraz dzieci (6 i 5 lat) i nie wiedzą nawet że na tablecie można grać. Dzieki temu ciągle biegają albo śmigają na rowerach w ogrodzie.

      • 31 2

      • (1)

        To już byłeś gość, ja zaraz po Amidze 500 dostałem PC 286, z 1 mb ramu, czarno-biała kartą graficzną Hercules i gierkami na dyskietkach 5 1/4 cala :D Grało się w F-19 Stealth Fighter czy Prehistorika :D

        • 3 0

        • hehe, no ale ja przed PCetem nie miałem kompa, ani atari ani amigi

          a prehistorika też młóciłem i to nawet długie lata później. Wolfenstein, trójwymiarowe Test Drive III czy A10 Tank Killer to również były gry którym wiele brakowało albo bardziej eufemistycznie pozostawiały więcej wyobraźni ;) Mam wrażenie że było w tym więcej magii niż dziś, ale to chyba dlatego że odnosiłem to do czasów w których nie znałem pojęcia komputera.

          • 2 1

    • P*****.Nie (1)

      Jakbyś wtedy miał komputer, pewnie też byś przed nim spędzał czas.

      • 7 6

      • pz

        miałem,chlopie tylko wtedy liczylo się cos innego-KOLEDZY

        • 10 1

    • (2)

      Ulica wychowywała?

      • 2 5

      • pz

        wychowali kochani rodzice ,dziadkowie trochę szkola,i ku twojemu zdziwieniu nie ulica tylko podwórko,niczego nie zaluje,radze sobie w zyciu,zyje mi się nie zle,mam wspaniale wspomnienia z dzieciństwa,jestem pewien tego,ze gdybym calymi dniam przesiadywal przed kompem,tabletem i innymi badziewiami nie moglbym tego powiedzieć,zycie jest zbyt krótkie aby tak je marnować.

        • 12 0

      • Dobrze ze za parę dni idziesz do szkoly

        • 2 1

    • W gume sie skakało,zawsze wiedzielismy kto ma najlepszą,taką nierozciągnietą i z jednego kawałka

      • 16 1

    • dokładnie

      • 1 1

    • (1)

      racja. Pamiętam, że po szkole, w weekendy czy wakacje ciągle na boisku i tylko piłka, albo plaża. Przychodziło tyle ludzi z bloku że zawsze graliśmy co najmniej po 8 w drużynie. Dzisiaj jak wracam w to miejsce gdzie kiedyś mieszkałem to boisko stoi puste.... mało tego jeszcze im je odnowili wyrównali i zrobili profesjonalne bramki. Tylko dla kogo

      • 70 3

      • Dokladnie.

        Ja pamietam jak u nas to jedna polowa byl piach a druga cala w kepach trawy. Najpierw reczne wyrywanie kęp a potem mecze na naszym "wembley". Sie gra sie ma

        • 23 0

    • Ja miałem Commodore 64, a kumpel nawet amigę 500. Więc kompy były. Ale fakt, trawnik pod blokiem mieliśmy wybiegany do gleby, a chodniki pomazane kredą.

      • 54 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane