Rzecznik prasowy Szybkiej Kolei Miejskiej bawi się kolejkami także poza pracą.
Wróblewice zawsze leżały na pograniczu. W czasach powstania kolei było to pogranicze niemiecko-austro-węgierskie. Dzięki temu dojeżdżały tu pociągi tranzytowe z połowy Europy. Różne wpływy widać też w architekturze i stosowanych urządzeniach zabezpieczenia ruchu. Zawsze było tu ciekawie" - tak zaczyna się historia pewnej małej stacji kolejowej napisana przez rzecznika prasowego trójmiejskiej
SKM-ki
Pawła Wróblewskiego.
I nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie jeden drobny szczegół.
Mianowicie Wróblewice istnieją tylko w wyobraźni Wróblewskiego. No i na makiecie o wymiarach półtora metra na półtora. Rzecznik SKM-ki jest bowiem zapalonym modelarzem i twórcą tej niezwykłej konstrukcji.
- Zadbałem o najmniejsze szczegóły - mówi Wróblewski.
- Makieta przedstawia Wróblewice jakie mogłyby być pod koniec lat pięćdziesiątych. W polskim kolejnictwie to czasy wielkich zmian. Daje to duże pole do popisu. Makieta powstała kilka lat temu. Wszystko jest na niej urządzone jak na prawdziwej stacji kolejowej. Są zabudowania stacyjne, pociągi, nawet kilkucentymetrowej wielkości drzewa. Jej twórca stale coś przy niej poprawia i ulepsza.
Paweł Wróblewski ma 35 lat, mieszka w Gdyni. Jak mówi "od zawsze" związany jest z koleją. Ukończył Technikum Kolejowe, a potem transport i logistykę na
Uniwersytecie Gdańskim. Jest nie tylko rzecznikiem prasowym trójmiejskiej SKM-ki, ale także jej audytorem (czyli przeprowadza kontrole wewnątrz firmy).