• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Najdroższa willa w Gdyni

Tomasz Nalikowski
22 kwietnia 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Ruina za dwa miliony

Najprawdopodobniej w Naczelnym Sądzie Administracyjnym skończy się sprawa gdyńskiej willi "Szczęść Boże", za której zwrot od spadkobierców dawnych właścicieli - rodziny Górskich - miasto żąda ponad dwóch milionów złotych. Nieruchomość kosztowała już miasto prawie 9 milionów złotych.

Ostatnią decyzją wojewody pomorskiego kwota odszkodowania, którego domaga się gmina zmalała przeszło dziesięciokrotnie - do 171 tysięcy złotych. Adwokat spadkobierców jest przekonany, że wojewoda ostatniej decyzji zmienić nie może. Willa "Szczęść Boże" została przejęta przez państwo ponad trzydzieści lat temu, a jej właścicielowi wypłacono wówczas 560 tysięcy złotych odszkodowania. W 1991 r. miasto nieruchomość sprzedało, nie dopełniono jednak obowiązku odszukania spadkobierców, którzy mieli prawo pierwokupu. Sąd Najwyższy sprzedaż unieważnił i Gdynia zapłaciła gigantyczne odszkodowanie. Opierając się na opinii rzeczoznawcy miasto wyznaczyło kwotę, którą Górscy mieli zapłacić za odzyskanie willi, na ponad 2,3 miliona złotych. Odwołanie zaowocowało kolejną wyceną, w której zawarta kwota odszkodowania wynosiła już tylko 171 tysięcy.

- Pierwsza wycena była absolutnie błędna - mówi mecenas Roman Nowosielski, adwokat państwa Górskich. - Gdyby przez te lata na nieruchomości nic się nie działo, to po jej odzyskaniu dawni właściciele lub spadkobiercy powinni zapłacić zrewaloryzowaną kwotę odszkodowania jakie było wypłacone podczas wywłaszczenia. Jeśli podjęto jakieś działania, to ocenia się, czy one wpłynęły na zwiększenie lub zmniejszenie wartości nieruchomości. Podkreślam jednak - bierze się pod uwagę tylko działania podjęte na terenie nieruchomości, nie w jej sąsiedztwie. To, że zmieni się plan zagospodarowania przestrzennego czy ceny nieruchomości w mieście nie ma żadnego znaczenia. W omawianym przypadku wartość nieruchomości ewidentnie zmalała.

Obie opinie rzeczoznawców są zgodne co do jednego - sama willa jest zdewastowana. W opracowaniu Mirosława Osińskiego (pierwsza wycena na zlecenie UM Gdyni) czytamy: "Budynek wykazuje duże zużycie techniczne elementów o niskiej wytrzymałości materiałowej. (...) Na skutek złej eksploatacji jak również pozostawienia obiektu w stanie czasowego wyłączenia z użytkowania oraz zaprzestania kontynuacji prac modernizacyjnych obiekt ulega degradacji. (...) Instalacje wewnętrzne budynku całkowicie zniszczone." To tylko fragmenty. Pełny opis stanu technicznego wymieniający elementy do wymiany i remontu liczy stronę maszynopisu. W dodatku o prawie 300 m kw. zmniejszono działkę, wyburzono dwa budynki, zlikwidowano chodniki, bruk i ogrodzenie, zniszczono drzewa i krzewy.

- Porównanie cen do innych nieruchomości na terenie Gdyni jest absolutnie niedopuszczalne - mówi Roman Nowosielski. - Taki element można brać pod uwagę tylko przy określaniu maksymalnej wysokości zrewaloryzowanej wartości odszkodowania. Jej wysokość nie może przekroczyć aktualnej wartości nieruchomości, to jest górny próg. W naszym przypadku wartość wzrosła tylko dlatego, że wzrosła cena gruntów w mieście. Nie w wyniku podjętych działań na samej nieruchomości, co jedynie może być brane pod uwagę.

Według Wojciecha Szczurka, prezydenta Gdyni pierwsza wycena jest poprawna.
- Nie zgadzamy się ze stanowiskiem pana wojewody, obniżającym kwotę odszkodowania - mówi Wojciech Szczurek. - Jeśli zostanie ono podtrzymane, złożymy skargę do NSA. Naszym zdaniem pierwsza wycena została wykonana zgodnie z zasadami sztuki. Na jej podstawie sformułowaliśmy kwotę należnego odszkodowania. Miałem okazję rozmawiać z panem wojewodą, który przychylał się do naszego stanowiska i zadeklarował, że decyzję uchyli.

Obecnie sprawa jest rozpatrywana - decyzja powinna zapaść w ciągu najbliższego tygodnia.
- Wojewoda nie może w żaden sposób w sytuację ingerować, bo prawo mu tego zabrania. Pozostaje jedynie skarga do NSA - mówi Roman Nowisielski.

W NSA rozpatrywana jest obecnie sprawa stwierdzenia nieważności wywłaszczenia właścicieli placu przy DH Batory, w kolejce czekają tereny przy ul. Hutniczej.
Głos WybrzeżaTomasz Nalikowski

Opinie (8)

  • niby napisano wiele w tym artykule..

    ale niewiele wyjaśniono.
    Poand 30 lat temu to może być rok 1970-1972.
    Jeżeli miasto wywyłaszczyło i zapłaciło 560tys ówczesnych złotych to działało chyba zgodnie z prawem?
    Pensja wynosiła w tych czasach około 2000zł a więc kwotę na owe czasy niebotyczną.
    Jeżeli zapłaciło to znaczy że kupiło ,skąd więc prawo pierwokupu dla dawnych właścicieli?
    A jeżeli ma oddać willę to dawni właściciele powinni oddać wzięte odszkodowanie .To chyba logiczne?
    280 ówczesnych pensji razy najniższa dzisiaj czyli 760zł daje kwotę 212 tys.zł
    Chciałbym dowiedzieć się też dlaczego unieważniono to wywłaszczenie? Dlatego że było to w PRLu?
    W takim razie co z moim rozwodem? Zaczynam się bać:)))

    • 2 1

  • takie jest prawo

    galluxie poczytaj przepisy: art. 136 i następne ustawy o gospodarce nieruchomościami.

    • 0 0

  • przepisy przepisami...

    ale dawni właściciele wzieli kasę...i to dużą.
    Myslę że za te chałupę zapłacono jak na owe czasy kwotę sprawiedliwą.
    A co do prawa tobym dyskutował .
    Niejasne ,pokrętne i dziurawe jak ser szwajcarski:))))

    • 0 0

  • znalazłem

    "Art. 136. 1. (184) Nieruchomość wywłaszczona nie może być użyta na cel inny niż określony w decyzji o wywłaszczeniu, z uwzględnieniem art. 137, chyba że poprzedni właściciel lub jego spadkobierca nie złożą wniosku o zwrot tej nieruchomości.
    2. (185) W razie powzięcia zamiaru użycia wywłaszczonej nieruchomości lub jej części na inny cel niż określony w decyzji o wywłaszczeniu, właściwy organ zawiadamia poprzedniego właściciela lub jego spadkobiercę o tym zamiarze, informując równocześnie o możliwości zwrotu wywłaszczonej nieruchomości.
    3. (186) Poprzedni właściciel lub jego spadkobierca mogą żądać zwrotu wywłaszczonej nieruchomości lub jej części, jeżeli, stosownie do przepisu art. 137, stała się zbędna na cel określony w decyzji o wywłaszczeniu. Z wnioskiem o zwrot nieruchomości lub jej części występuje się do starosty, wykonującego zadanie z zakresu administracji rządowej, zawiadamiając o tym właściwy organ.
    4. Przepis ust. 3 stosuje się odpowiednio do części nieruchomości nabytej w drodze umowy zgodnie z art. 113 ust. 3.
    5. W przypadku niezłożenia wniosku o zwrot wywłaszczonej nieruchomości lub jej części w terminie 3 miesięcy od dnia otrzymania zawiadomienia o możliwości zwrotu, uprawnienie do zwrotu nieruchomości lub jej części wygasa."

    Ale dalej nie rozumiem dlaczego dawni właścicele nie mieli by zwrócić wziętego odszkodowania?

    • 0 0

  • Moje rozumowianie

    Nie jestem prawnikiem ani nie znam sie na tym ale z tego co rozumiem to wywlaszczenie polega na przymusowym wysiedleniu mieszkanca za odszkodowaniem. Skoro teraz miasto chce sprzedac nieruchomosc ma zostac sprzedana, prawo pierwokupu ma dawny wlasciciel, czyli oznacza to, ze moze on KUPIC swoj dawny dom. Kupic znaczy zaplacic za niego. Czyli prosciej mowiac: dom byl sprzedany a teraz dawny wlasciciel moze go odkupic.

    • 0 0

  • Swoista ekonomia

    "dawni wlasciciele lub spadkobiercy powinni zaplacic zrewaloryzowana kwote odszkodowania jakie bylo wyplacone podczas wywlaszczenia"
    O yeah? A appreciation/depreciation podczas tego okresu to sie nie liczy? Nieruchomosc byla legalnie nabyta, wlascicielem jest miasto Gdynia i miasto Gdynia sprzedaje swoja wlasnosc po cenach obecnego rynku. Pierwokup moga miec spadkobiercy ale wiecej przywilejow im sie nie nalezy. Gdzie ta gospodarka wolnorynkowa?

    • 0 0

  • o co chodzi...

    Wywłaszczenie jest instytucją, którą można zastosować tylko wyjątkowo i zawsze na ściśle określony cel publiczny. Były właściciel dostaje odszkodowanie, ale w PRL różnie bywało, czasem kwoty były bardzo mizerne. Jeśli cel wywłaszczenia nie został spełniony, byłemu właścicielowi albo jego spadkobiercom przysługuje roszczenie o zwrot nieruchomości. Musi on jednak zwrócić odszkodowanie, które otrzymał. Odszkodowanie to podlega waloryzacji w oparciu o wskaźniki wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych. Tak więc to, co byli właściciele wpłacają do kasy gminy lub Skarbu Państwa nie ma nic wspólnego z wartością rynkową nieruchomości. I to jest sprawiedliwe, bo w jakimś stopniu rekompensuje im fakt, że w ogóle zostali wywłaszczeni, a także że w wielu przypadkach nie otrzymali stosownego odszkodowania.

    • 0 0

  • to ten dom w ktorym straszy

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane