• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie zmarnujmy Trójmiasta

30 kwietnia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Gdyby wykorzystać wszystkie rezerwy pod budownictwo mieszkaniowe, naszą metropolię mogłoby zamieszkiwać nawet 2,8 mln osób. Gdyby wykorzystać wszystkie rezerwy pod budownictwo mieszkaniowe, naszą metropolię mogłoby zamieszkiwać nawet 2,8 mln osób.

2,8 miliona - tyle osób mogłoby zamieszkać w Trójmieście gdyby zabudować wszystkie tereny zarezerwowane na cele mieszkaniowe w Trójmieście i okolicy. To znacznie więcej, niż obecnie mieszka w całym województwie. Znaczna część nowych miejsc do życia to obszary sąsiadujące z Trójmiastem - piszą Piotr DwojackiPiotr Wyszomirski w kolejnej odsłonie naszej debaty o metropolii.



Inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną w i wokół Trójmiasta sprawią, że mobilność mieszkańców aglomeracji znacznie wzrośnie. To może być szansa, ale i zagrożenie dla Gdańska, Gdyni i Sopotu. Inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną w i wokół Trójmiasta sprawią, że mobilność mieszkańców aglomeracji znacznie wzrośnie. To może być szansa, ale i zagrożenie dla Gdańska, Gdyni i Sopotu.
Przygraniczne gminy przyciągają niskimi cenami gruntów. I, jak wynika z prognoz, mają w ciągu kilku lat szansę przyciągnąć 100 tys. lub więcej obecnych mieszkańców Gdańska, Gdyni i Sopotu. Na razie nic nie wskazuje na to, by uciekający mieszkańcy zostali zastąpieni imigrantami, przynajmniej z innych części Polski...

Nawet co czwarty z mieszkańców Trójmiasta może wkrótce przeprowadzić się na przedmieścia lub do sąsiednich gmin. Jeśli tak by się stało, to tylko nieznaczna część z nich będzie szukać zajęcia w miejscu zamieszkania. Będą pracować w metropolitalnych centrach: Gdańsku, Gdyni lub Sopocie. Przybędzie więc samochodów, wzrośnie liczba pokonywanych kilometrów. Gdańsk, Gdynia i Sopot będą poszerzać stare drogi i budować nowe - do momentu, gdy wystarczy pieniędzy z dotacji, kredytów i podatków. A przecież przy spadającej liczbie ludności wpływy podatkowe będą maleć. Co więcej, każda ruchliwa droga oznacza spadek jakości życia osób mieszkających w jej sąsiedztwie. Wzrośnie zatem liczba tych, dla których powodem przeprowadzki będą właśnie nowe drogi.

Można próbować wierzyć, że trend sam się kiedyś odwróci: mieszkańcy rozrastających się i nowych przedmieść będą mieć dość uciążliwości, kosztów paliwa i strat czasu na dojazdy - i postanowią wrócić bliżej brzegu Zatoki Gdańskiej. Można jednak spróbować myśleć wyprzedzająco i zwiększać atrakcyjność pozostania w mieście. W naszej opinii polityka "mądry przed szkodą" może opierać się na trzech filarach. Nazywamy je EkoMetropolią.

Czy zagospodarowywanie terenów na przedpolach Trójmiasta jest etycznie uzasadnione?

Po pierwsze - jakość miejsca zamieszkania. "Lubię wychodzić na spacer po swojej dzielnicy", "blisko domu zawsze mogę liczyć na coś przyjemnego" lub "moja dzielnica jest ładna, czysta, bezpieczna i miła" - ciekawi jesteśmy, ilu spośród mieszkańców Trójmiasta może głosić takie poglądy.

W niektórych częściach Trójmiasta występuje wręcz regres, który objawia się pogorszeniem dostępu do transportu publicznego, rosnącymi kosztami komunikacji miejskiej, coraz mniejszym zaangażowaniem miasta w utrzymanie i sprzątanie terenów publicznych, zanikaniem lokalnego handlu i gastronomii. W najlepsze trwa dewastacja estetyki widoczna na paskudnych, w tym również świeżo odnowionych elewacjach. Działania rewitalizacyjne niemal nie są podejmowane, a te, które rozpoczęto, mają charakter pozorny.

Inwestycje drogowe powodują wzrost nasilenia ruchu samochodowego - korki pojawiają się w miejscach, w których ich nie było jeszcze dwa-trzy lata temu.

Nie dziwmy się zatem, że dolny taras w Gdańsku w ciągu ostatnich lat znacząco się wyludnił - pomimo potencjalnie bardzo atrakcyjnej lokalizacji. Trudno ocenić, na ile jest to efekt świadomej polityki, a na ile przypadkowy skutek źle przemyślanych inwestycji.
Po drugie - nasza droga energia. Paliwo do samochodów drożeje. Paliwa i energia w domu (prąd, ciepło, gaz) również. I drożeć będą. Jednocześnie standard energetyczny większości budynków jest zły. Tylko dwa obiekty w Trójmieście (Det Norske Veritas w Gdyni i Allcon w Rębiechowie) spełniają standard green building.

Tymczasem w zasięgu naszych możliwości, również pod względem finansowym, są europejskie technologie związane z materiałami termoizolacyjnymi, a przede wszystkim z lokalną produkcją energii, w tym na własny użytek gospodarstw domowych. Tyle że niemal nikt nie ma interesu w ich promowaniu. W efekcie bardzo mało o nich wiemy, a z każdą nową inwestycją budowlaną nasz dystans do świata rośnie zamiast maleć.

Efektywne technologie energetyczne w budownictwie, jeśli będą szerzej stosowane, będą przyciągać mieszkańców niskimi kosztami przyszłej eksploatacji budynków. A że nowej zabudowy będzie więcej poza centrami... Długofalowo może też dojść do rozwoju tanich technologii napędzania samochodów - to też zadziała na rzecz "rozlewania się" miasta. Technologia sprzyja ucieczce z centrów.

Po trzecie - komunikacja w mieście. Korki? Już teraz liczba samochodów osiągnęła w Trójmieście poziom bliski krytycznemu - więcej niż co drugi mieszkaniec naszej aglomeracji jeździ samochodem. Ten wskaźnik rośnie pomimo, że jest znacznie wyższy niż w Berlinie czy Amsterdamie.

Tymczasem po co jeździć do pracy, po zakupy lub rozrywkę samochodem, jeśli mamy do dyspozycji niezawodny i komfortowy system transportu zbiorowego? I dobrze zaprojektowane ścieżki rowerowe? Jeśli SKM działa sprawnie, a kolej metropolitalna lokalizuje i buduje przystanki w sposób dopasowany do potrzeb lokalnych społeczności? Ech, to wszystko gdyby... W efekcie rośnie presja na budowę miejskich autostrad. Już teraz choćby "odkorkowana" trasa Słowackiego wprost zaprasza do wyniesienia się jeśli nie za miasto, to przynajmniej na przedmieścia.

* * *


Jakości życia w wielkim mieście sprzyjają m.in.: dobra infrastruktura, poczucie bezpieczeństwa, estetyka przestrzeni wokół nas, możliwość spędzania czasu wolnego na wiele sposobów, lubiane tereny rekreacyjne. Łatwość przemieszczania się. I niższe koszty życia. To wszystko można mieć w wielu dzielnicach Trójmiasta. Bardzo dużo zależy jednak od miejskich polityk, które w polskich metropoliach zbyt często wypychają mieszkańców na peryferia.

Warto szukać odpowiedzi na pytanie: co konkretnie można zrobić, by odwrócić proces wyludniania się centrów metropolitalnych, by nie zmarnować Trójmiasta? Odpowiedzi powinny powstać po rzeczywistych konsultacjach społecznych.

Piotr DwojackiPiotr Wyszomirski - autorzy są animatorami projektu EkoMetropolia - Ekologiczne zarządzanie przestrzenią metropolitalną, współfinansowanego przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Liderem projektu jest Wyższa Szkoła Administracji i Biznesu im. E. Kwiatkowskiego w Gdyni.

Opinie (348) 4 zablokowane

  • (1)

    Jeden z autorów jest prezesem gdynskich autobusów to co ma innego mówić niż pochwalać komunikację publiczną.

    • 8 6

    • Olgierd a nie Piotr

      jest dyrektorem ZKM w Gdyni

      • 4 1

  • Pytanie otwarte do Piotra Dwojackiego. (5)

    Czy ty naprawdę jesteś autorem tego opracowania?
    Czy znając twe skłonności do transportu wodnego i handlu morskiego, można uwierzyć że nawet jeśli oba porty zwiększą swe obroty w ładunkach o 100% to da to pracę o ponad 1,5 mln osób (skoro aglomeracja ma wchłonąć 2,8 mln) więcej niż teraz tu mieszka ???
    Twój wywód jest zupełnie niespójny, bowiem po co pakować się w zabudowę "górnego tarasu" skoro na Żułąwach jest teraz miejsca w bród, zważywszy że coraz mniej areału rolnego jest pod jakąkolwiek uprawą. Teren zupełnie płaski i są tego setki hektarów!!!.
    No po prostu nie wierzę w to co piszesz?!

    • 9 11

    • płaski to on jest, ale ZALEWOWY

      bo Żuławy to depresja

      • 8 0

    • Haha (1)

      Budynki na obrzeżach Pruszcza już zarastają grzybem. A tu jakiś bęcwał chce Żuławy zabudowywać...

      • 8 0

      • Mistrzami dostrzegania ironii, to Wy nie jesteście.

        • 0 0

    • buehehehehe

      Znalazł się mistrz od budownictwa na żuławach. Muahaha

      • 5 0

    • Wezwany - opowiadam

      Pytanie brzmi: po co zaludniać górny taras i "przygraniczne" w stosunku do metropolii gminy i powiaty, w tym żuławskie?
      Wzrost ładunków w portach może i da pracę dla 1,5 mln osób, ale z 90 procent - poza województwem.

      • 1 1

  • " metropolię gdańską mogłoby zamieszkiwać nawet 2,8 mln osób"

    i wszyscy pracowaliby na kasie w biedrze

    • 30 2

  • Najpierw zastanówmy się czy jest praca dla ludzi

    a potem myślmy o zaludnianiu Trójmiasta.

    Bez tego takie artykuly to S-F.

    • 26 3

  • Uczmy się na cudzych błędach (2)

    Zaniedbanie centralnych dzielnic wielkich miast krajach zachodniej Europy doprowadziło do problemów już ponad 30 lat temu. Mieszkańcy wyprowadzili się na obrzeża, a centra, po zamknięciu biur , stawały się niebezpiecznymi i bezludnymi strefami. Infrastruktura rozpadała się, puste mieszkania zasiedlali ludzie z marginesu. Gdy zorientowano się, że jest problem, koszt rewitalizacji centrów miast był olbrzymi. Gdy nie spojrzymy na doświadczenia innych, okaże się, że takich Biskupich Górek czy Dolnego Miasta nagle zrobi się w Gdańsku więcej. Urbaniści i planiści, socjologowie i dziennikarze powinni opisać problem i bić na alarm, zanim nie będzie za późno. Natomiast pytanie w sondażu jest nietrafione. Co ma etyka do zagospodarowania przedmieść?

    • 38 2

    • Wyślij ten post do budynia!!!

      Bo jak na razie ten człowiek robi wszystko, żeby Gdańsk tak skończył. Faktem jest, że później ktoś zarabia ciężkie pieniądze na rewitalizaji zaniedbanych dzielnic. I może o to tu chodzi?

      • 6 2

    • Dokładnie tak. Mieszkałem w Atenach w hotelu w centrum miasta. Hotel musiał mieć na drzwiach wejściowych kraty zamykane na noc, a był to elegancki hotel, ale w okolicy w pięknych przedwojennych kamienicach mieszkają głównie emigranci z krajów muzułmańskich. Nawet w dzień z walizkami musieliśmy iść grupą bo w pojedynkę było niebezpiecznie (wyrwaliby walizkę). Wybraliśmy ten hotel bo był bardzo blisko Akropolu, blisko dużej stacji metra. Okolica była bardzo ładna i co z tego, skoro zasiedlona przez kompletny margines społeczny, bo ateńczycy wyprowadzili się na przedmieścia. Ceny mieszkań w centrum bardzo spadły i wielu ludzi kupiło je i wynajmuje emigrantom. Do hotelu czy do centrum handlowego wchodziło się jak do twierdzy, tak samo na stacji metra, była ochrona więc było bezpiecznie, ale po wyjściu na powierzchnię trzeba było bardzo uważać.

      • 6 0

  • Ludzie są dziwni

    Moim największym marzeniem jest móc wrócić do mojego ukochanego Gdańska. Niestety - rynek pracy w tym momencie jest bardzo słaby.

    • 8 3

  • Niech budują tak jak budują, to w ogóle nikt nie będzie chciał mieszkać w centrach

    Przecież to kpina. Patrzcie taka Morena albo Zaspa - to, co zbudowano za komuny to bajka: bloki brzydkie, ale za to mnóstwo przestrzeni, każdy przynajmniej ma jakiś widok z okna. A jak się teraz buduje? Na jednej działce władowane tyle bloków ile się da, sąsiad sąsiadowi patrzy w okno, słońce dociera do niektórych lokali przez 15 minut dziennie. I kto chce mieszkać w takich warunkach? Nawet zatwardziałe mieszczuchy potrzebują odrobiny intymności i poczucia przestrzeni.

    • 45 4

  • hm..

    czy obrzeża Gdańska to nie Gdańsk?

    • 6 3

  • Jest bardzo prosty sposób, żeby zminimalizować taki e tendencje (4)

    wymusić na gminach ościennych partycypację w kosztach budowy infrastruktury łączącej wiochę z metropolią. Na razie to wygląda tak: gmina jest faktycznie atrakcyjna dla nowych mieszkańców, bo ceny działek są stosunkowo niskie, a pozyskanie środków i finansowanie dróg wyjazdowych/dojazdowych do centrów miast i tak bierze na siebie metropolia. Gminy sąsiadujące biorą na siebie co najwyżej dopłątę do komunikacji miejskiej, która dowozi mieszkańców podmiejskich miejscowości do centrum.
    Sołtys inkasuje podatek od nowo-powstających nieruchomości, oraz część podatku CIT i PIT od nowych, bogatych najczęściej mieszkańców i GIT.
    Tak właśnie powstają najbogatsze gminy w Polsce - żerując na większym sąsiedzie.

    • 16 8

    • Zgoda, brawo! Ale dobrowolnie na to nikt nie pójdzie.

      Niestety, tylko odgórna ustawa sejmowa może zrobić z tym pasożytnictwem porządek i przy okazji ukrócić budyniowo-gryzoniowe fanaberie.

      • 2 3

    • sama inżynieria nie załatwi problemu (1)

      prócz rozbudowy infrastruktury potrzebna jest refleksja nad zasadami gospodarki przestrzennej i nad sposobami zmiany nawyków komunikacyjnych - np. kampanie "bezpieczne drogi do szkoły" aby zmniejszyć potrzebę dowożenia dzieci do szkół i przedszkoli samochodami rodziców. Dzieci mają prawo do samodzielnego docierania do szkoły. Inaczej mają przechlapane dzieciństwo.

      • 5 1

      • Teoretycznie masz rację. Ale rodzice i tak będą odwozić dzieci samochodami do szkoły. Bo nie ma tak wielkiego klosza, żeby sie droga do szkoły pod nim zmieściła.

        • 5 0

    • Obniżyć ceny gruntów.

      • 0 0

  • Najpierw drogi później osiedla! (1)

    • 18 1

    • chyba niewiele skumałeś

      a co z parkowaniem przy miejscu pracy? twoje propozycje prowadzą do wszystkich kłopotów opisanych w tekście artykułu

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane