• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nieznane zdjęcia "indiańskiej wioski"

Jakub Gilewicz
7 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
  • Krystyna i Eugeniusz wraz z weselnikami stoją przy domu rodziny panny młodej.
  • Ślub odbył się w czerwcu 1960 r. A na weselu w "indiańskiej wiosce" bawiło się ok. 30 gości.
  • Eugeniusz walcząc o względy Krystyny "pogonił" innych adoratorów , po czym został jej mężem.
  • Krystyna z córką Bogusią na brukowanej drodze w "indiańskiej wiosce". Na schodach stoi wuj, a oddali matka młodej mamy.
  • Córka Krystyny i Eugeniusza na motocyklu.


W artykule Historia "indiańskiej wioski" we Wrzeszczu z czerwca br. opisywaliśmy dzieje budynków przy ul. Nad Stawem zobacz na mapie Gdańska, które wkrótce mają zostać wyburzone. Niecałe trzy miesiące później jedna z byłych mieszkanek osiedla postanowiła zaprezentować stare fotografie z życia wiejskiej enklawy, która przez ponad 90 lat funkcjonowała na terenie miasta.



Ilu gości bawiło się na twoim weselu?

Miała długie blond włosy, białą spódniczkę, a na nogach czerwone szpilki. Na "Śledzika" do lokalu w Dolnym Wrzeszczu poszła z siostrą i szwagrem. O jedenastej wszedł wysoki mężczyzna. W głowie już trochę szumiało, w rękach trzymał róże. Podszedł do siedemnastoletniej dziewczyny i wypalił: To dla pani blondynki. Zatańczyli. Po czym pobiegł na ostatni pociąg do Gdyni.

- Tydzień później zobaczyliśmy się ponownie. Pogonił innych adoratorów i został moim mężem - wspomina młodzieńcze czasy Krystyna Gurin z domu Rybicka.

Ślub mieli w kościele Najświętszego Serca Jezusowego, wesele w domu rodziny panny młodej przy ul. Nad Stawem. Podobnie jak większość powojennych mieszkańców osiedla zwanego "indiańską wioską" Rybiccy byli Wilniukami.

- Po przyjeździe do Gdańska najpierw mieszaliśmy w Nowym Porcie, później w Górnym Wrzeszczu, po czym w 1947 przenieśliśmy się do domu przy ul. Nad Stawem. Mieszkanie było wolne, bo... kuchnia nie miała dachu, a w pokoju była dziura po bombie. Tata z moją starszą siostrą Ireną, która miała wtedy jedenaście lat, chodził więc po blachy na pobliskie lotnisko, żeby było z czego dach zrobić - opowiada Krystyna.

Wilniuki z "indiańskiej wioski" w trudnych powojennych czasach radzili sobie jak mogli. Hodowali króliki, kury i norki, a nawet wypasali krowy. Mieli też przydomowe ogródki, a w nich drzewa owocowe i grządki. Wielu mieszkańców tej wiejskiej enklawy na terenie miasta pracowało w pobliskim browarze. Do świąt i rodzinnych imprez byli dobrze przygotowani. Miesiąc przed ślubem Krystyny i Eugeniusza do Rybickich przyszedł rzeźnik. Ubił świniaka z przydomowej hodowli, po czym razem z głową rodziny zabrali się za przyrządzanie mięsiwa.

- Robili kiszki, salcesony, szynki gotowane, a udźce wędzili. Pamiętam jak w spiżarni wisiały - wspomina ówczesna panna młoda, która też pomagała w przygotowaniach do ślubu. Wykorzystała swoje krawieckie zdolności i uszyła przyszłemu mężowi garnitur. Suknię dla siebie wypożyczyła.

I tak ubrani państwo młodzi uwiecznieni zostali na fotografiach. Na jednej całują się przy płocie, na kolejnej stoją z weselnikami przed domem z cegły i drewna. To jeden z kilku budynków osiedla. - W istocie są to niedoszłe koszary lotników pruskich. Cały kompleks zbudowany został najprawdopodobniej w latach 1918-19 na potrzeby szkoły pilotów myśliwców typu Fokker, która w roku 1917 przeniesiona została do Wrzeszcza z Pucka - tłumaczył niegdyś na stronach portalu historyk Jan Daniluk.

Günter GrassPsich latach wyjaśniał z kolei, kto mieszkał w budynkach w dwudziestoleciu międzywojennym i skąd wzięła się nazwa osiedla: Indiańską Wioską nazywali wszyscy ogródkowe osiedle, które ciągnęło się od stawu aż po lotnisko. W osiedlu mieszkali robotnicy portowi z kupą dzieci, samotne babcie i spensjonowani podmajstrowie murarscy. Byłbym skłonny przypisać tej nazwie podtekst polityczny: ponieważ dawniej, na długo przed wojną, mieszkało tam dużo socjałów i komunistów, zapewne "Czerwona Wioska" przepoczwarzyła się w "Indiańską wioskę".

Budynki "po Niemcach" pojawiają się na zdjęciach Krystyny i Eugeniusza także po ślubie w 1960 roku. Przyjeżdżali bowiem odwiedzić rodzinę ze swoimi dziećmi. I tak mała Bogusia, z pomocą mamy, kroczy po brukowanej drodze, a na kolejnej fotografii pozuje siedząc na motocyklu. Mały Krzysztof leży zaś w wózku. - Większość fotografii wykonał mąż. Kilka, z czasów kiedy jeszcze byłam dziewczynką, pożyczyła mi z kolei starsza siostra Irena - opowiada Krystyna, która "indiańską wioskę" opuściła po ślubie.

Dziś mieszka na drugim krańcu miasta. Co jakiś pojawia się jednak w Dolnym Wrzeszczu i obserwuje, jak budynki, z których wykwaterowano już większość mieszkańców, przygotowywane są do rozbiórki. Na terenie osiedla powstanie bowiem nowy układ drogowy, który ma ułatwić dojazd do budowanej Galerii Metropolia zobacz na mapie Gdańska.

  • Krystyna z synem Krzysztofem w wózku.
  • Władysław Rybicki - mąż Aleksandry oraz ojciec Ireny, Krystyny, Tadeusza i Jadwigi.
  • Przed wejściem do piwnicy.
  • Siostry Rybickie wraz z koleżankami.
  • Zimowa spacer w "indiańskiej wiosce".

Materiał archiwalny

Zobacz, jak wygląda wiejska enklawa na terenie Wrzeszcza. Materiał z czerwca br.

Miejsca

Opinie (78) 2 zablokowane

  • artykuł o Indiańskie wiosce, a ankieta o weselu

    Jak zawsze z d. wzięta

    • 10 0

  • Nad Stawem

    to moje dzieciństwo,szkoła, studia - teraz mieszkam w bezosobowym apartamentowcu... Rybickich pamiętam i jeszcze wielu z nazwiska a teraz to nie wiem kto obok mnie mieszka

    • 7 1

  • Tyle lat ludzie mieszkali w niedoszlych barakach wojskowych (1)

    Adaptując je na potrzeby mieszkalne czy to opieka miasta czy zlewka na ludzi, to nie dziw ze wytworzyła się tam specyficzna atmosfera której już się nie uświadczy a teraz rozbiórka większe rądo i ..... Szkoda tego wszystkiego

    • 12 7

    • Rondo

      ewentualnie redondo; )

      • 3 0

  • Fajne patole w latach 80tych tam mieszkali :-)

    • 1 8

  • Dziękujemy (3)

    To ważne - zachować historię. To smutne, że w wyniku błędu miejskich planistów osiedle musi być zniszczone. Dziękujemy redakcji trojmiasto.pl za ten artykuł!

    • 107 12

    • podziekuj adamowiczowi (2)

      on to zatwierdzil wraz z szefostwem wydzialu skarbu ktore na to sie zgodzilo -p plonka i p lechowiczem - i nitk poza nimi nie jest winni - planisci robia NA ZLECENIE!

      • 14 6

      • Słusznie (1)

        Fakt, planiści robią na zlecenie. Ale wykonując to zlecenie prezydenta mogli postarać się lepiej. Radni miejscy mogli zgłosić lub uwzględnić uwagi. Wszystkie uwagi do planu zostały odrzucone, i te mieszkańców okolicy, i te zgłoszone przez radę dzielnicy.

        • 22 7

        • wszystko w Duchu Przepustowości

          • 4 1

  • PaŃSTWO MŁODZI

    A Pan młody jak Brad Pitt

    • 5 2

  • Wioska India.ńska

    Gdańsk przed wysiedleniem mieszkańców wybudował lokale zastępcze - Gdynia powinna to samo zrobić z Meksykiem przed podjęciem ew. decyzji o konieczności rozbudowy ul Hutniczej , po której często poruszają się TIR-y wyjeżdżające Portu ze względu na ciągłe remonty Estakady

    • 6 0

  • Jeszcze trochę i nie będzie czym oddychać w miastach.

    Zalejcie wszystko wszędzie betonem.Im więcej tych zas*anych galerii,tym bardziej normalni ludzie je bojkotują.Ucieszą się za to dzieci lansu,internetu i wszelkiej maści lemingi z wypranymi łbami przez pęd za kasą.

    • 99 9

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane