• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O krok od kolizji na Motławie

Rafał Borowski
3 lipca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

Nasz czytelnik zarejestrował niebezpieczne zdarzenie, do jakiego doszło w niedzielę na Motławie



W niedzielne południe na Motławie doszło do groźnej sytuacji. Płynący szybko statek białej floty "Danuta" Żeglugi Gdańskiej otarł się o żaglowiec "Santa Barbara Anna" biorący udział w imprezie Baltic Sail. Na szczęście straty okazały się nieduże, a armatorzy obu jednostek wyjaśnią zdarzenie między sobą. Wbrew doniesieniom niektórych świadków, kładka na Ołowiankę nie została uszkodzona.



Czy filmujesz telefonem komórkowym skutki wypadków?

Pan Radomir przesłał naszej redakcji film, na którym zarejestrował zdarzenie, do którego doszło podczas niedzielnej parady żaglowców Baltic Sail. Na filmie czytelnika widać, jak niewielki statek pasażerski "Danuta" zbyt późno dokonuje manewru skrętu i uderza w płynący z naprzeciwka niemiecki żaglowiec "Santa Barbara Anna".

Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że właścicielami żaglowca są członkowie amerykańskiego zespołu "The Kelly Family".

Następnie statek pasażerski przepływa niebezpiecznie blisko jednej z kierownic kładki na Ołowiankę. Można odnieść wrażenie, że jednostka uderzyła w jej kraniec i zniekształciła zamocowaną tam miarkę poziomu wody w Motławie.

By poznać szczegóły tego zdarzenia skontaktowaliśmy się z Kapitanem Portu Gdańsk. Wbrew pozorom, nic poważnego nie stało się, a straty materialne okazały się niewielkie. Oficer kapitanatu zaprzeczył, by w wyniku zdarzenia kierownica kładki na Ołowiankę została w ogóle naruszona.

- Jednostki jedynie otarły się o siebie. Uszkodzenia na burtach nie były duże, do Motławy nie wyciekły żadne substancje, żadna z jednostek nie straciła zdolności żeglugowej. Dysponujemy pełną dokumentacją fotograficzną skutków tego wypadku, ale najprawdopodobniej nie będzie ona potrzebna. Wszystko wskazuje na to, że armatorzy obu jednostek dogadają się we własnym zakresie na temat pokrycia kosztów naprawy - informuje Cezary Przepiórka, zastępca kapitana Portu Gdańsk ds. służby dyżurnej.
Pracownicy kapitanatu nie chcą dywagować o przyczynach zdarzenia i odpowiedzialności za spowodowanie kolizji. Jej orzeczenie leżałoby wyłącznie w gestii Izby Morskiej w Gdyni. Jednak jak już wcześniej wspomniano, śledztwo w tej sprawie nie zostanie podjęte, gdyż straty materialne są niewielkie, a ani armator "Danuty", ani armator "Santa Barbara Anna" nie są tym w ogóle zainteresowani.

Opinie (371) ponad 10 zablokowanych

  • rozkład

    rozkład jest rozkład a tu jakieś szmaciarze pętające się po Motławie ,
    w dodatku ta zas..na kładka.
    Żona czeka z obiadem.

    • 1 1

  • Nie blisko poważnej kolizji

    bo do kolizji doszło. Tytuł powinien brzmieć blisko poważnego wypadku.

    • 13 0

  • świat idzie do przodu

    ile można czytać o kierowcach i rowerzystach, teraz coś dzieje się też na wodzie

    • 7 0

  • To była kolizja .

    W świetle prawa morskiego to była kolizja.Było zagrożenie życia pasażerów obu jednostek.Ktoś poważnie zbagatelizował sprawę.

    • 19 1

  • Na szczęście straty okazały się nieduże, a armatorzy obu jednostek wyjaśnią zdarzenie między sobą.

    oj nie tak!!!

    • 8 0

  • Pewnie wszyscy byli najehani........

    policja powinna sprawdzać trzeźwość załóg przed zabawą

    • 9 1

  • Elbląg i wszystko jasne. Na drogach kierowcy z NE, NEB i innych Nebrasek to też najwięksi pomyleńcy. Powinni mieć prawo jazdy tylko po swojej wsi.

    • 5 0

  • kierowca samochodu po takiej eskapadzie i obcierce miały mandacik i punkciki a kapitan odpowiadający za kilkudziesięciu pasażerów i inne jednostki nawet nie poczuje tego i znowu jutro będzie szalał a kanale - brawo

    • 7 0

  • To jest granda

    Zerwany watersztag, dobrze że nie poleciały maszty. To jest zagrożenie

    • 2 0

  • boze kopsnij rozumu

    musi być rozpierducha

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane