• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oko w żelu i ciupaga. Co warto zapamiętać, a co trzeba zapomnieć

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
31 października 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Są różne rodzaje pamiątek. Za niektóre trzeba zapłacić i pamiętać o spakowaniu do walizki. Inne, takie jak widoki, przeżycia i skojarzenia, nie są wcale mniej trwałe, a zostają z nami na dłużej. Są różne rodzaje pamiątek. Za niektóre trzeba zapłacić i pamiętać o spakowaniu do walizki. Inne, takie jak widoki, przeżycia i skojarzenia, nie są wcale mniej trwałe, a zostają z nami na dłużej.

Są tacy, którzy z każdej wyprawy, nawet krótkiej, starają się przywieźć pamiątki - sobie lub bliskim. Czasem jest prościej, czasem trudniej. Pamiątki bywają różne - jedni przywiozą zdjęcia, inni mandat z podstępnie poszerzonej strefy płatnego parkowania, jeszcze inni szukać będą bardziej klasycznych nośników wspomnień.



W latach 80. jeździłem na kolonie do Jasienia. Nie, nie do dzielnicy Gdańska, ale też niedaleko, w okolicy Bytowa. Tam, w ośrodku kolonijnym wielkości średniego kontynentu przebywały dzieci z całej Polski. W ramach umowy między przedsiębiorstwami na niektóre turnusy trafiały tam też dzieci pracowników gdyńskiego portu. Przywożono nas tam w peletonie autokarów, wysypywaliśmy się z nich hałdami i rozpierzchaliśmy po dziesiątkach pawilonów.

Koloniści z Gdyni na wycieczce w Gdyni



Kolonie jak to kolonie, wiadomo: jezioro, dyskoteki, starsi gnębiący młodszych, tęsknota za rodzicami oraz nasączona obojętnością kadra. Hitem turnusu były oczywiście wycieczki. Dla dzieciaków z południa Polski wyjazd nad morze był dużą atrakcją. Dla nas, dzieciaków z Gdyni, wyjazd na wycieczkę do Gdyni był czymś z pogranicza potężnego surrealu.

Dla uczestników kolonii odwiedzających Gdynię od wielu lat obowiązkowym punktem na mapie miasta jest ORP Błyskawica. Dla uczestników kolonii odwiedzających Gdynię od wielu lat obowiązkowym punktem na mapie miasta jest ORP Błyskawica.
I tak oto pojawiają się nowe wyzwania, bo po zwiedzaniu(!) miasta, grupa kolonijna zrzucana była do miejsca, gdzie można kupić... pamiątki! Pomijam surrealizm tej sytuacji, gdy dziecko wracając z kolonii do domu mówi: - Mamo, tato, przywiozłem pamiątkę z wycieczki do Gdyni! Ale jeszcze większym surrealizmem było samo ich poszukiwanie.

Nie wiem, czy kiedykolwiek coś przywiozłem. Zakładam, że owczy pęd aż tak mi się nie udzielił, a poza tym na pewno nie miałem imponującego kieszonkowego.

Straszny świat wakacyjnych pamiątek



Tymczasem samo obserwowanie koleżanek i kolegów z Bielska czy Płocka przeżywających dylematy: czy straszliwa tandetna czapka kapitańska czy marynarska? Czy flaga czy koszmarna rzeźba oblepiona muszelkami? A może ryba z gipsu? - było zatrważającym doświadczeniem. Jeśli dobrze pamiętam, w zestawie były nawet... ciupagi z muszelkami.

Coś tam kupowali, czymś się ekscytowali, a ja zastanawiałem się, jakie kłopoty z gastryką będą miały osoby obdarowane tymi artefaktami.

Później był czas, gdy wędrując ze znajomymi po ówczesnej Alei Zjednoczenia, na którą i tak wszyscy mówili Skwer Kościuszki, docierało się do koszmarnych bud z równie koszmarną obsługą i towarem. To był okres powszechnej fascynacji chińszczyzną; pamiętam otwieracze do kapsli, mimo upadku komuny nadal obrażające poczucie estetyki czapki kapitańskie i marynarskie, statki w butelkach, obrzydliwe pluszaki.

Pojawiały się również nowości.

- Co to jest? - zapytał kiedyś z odrazą kolega, widząc mętną ciecz zamkniętą w pudełku wielkości pudełka na klisze (kiedyś ludzie robili analogowe zdjęcia).
Pamiętam jak dziś, jak pani z obsługi, nawet nie spoglądając w jego stronę, odpowiedziała beznamiętnym tonem:

- Oko w żelu.
Są takie graniczne doświadczenia, gdy wiesz co się stało, ale wydaje ci się, że to niemożliwe, dlatego któryś z nas zapytał: Co takiego? Czy może pani powtórzyć?

I wtedy pani, tak samo nieprzyjemnie, ale już głośniej odparła:

- OKO W ŻELU. OKO - W ŻELU.
Pewne rzeczy pamięta się przez całe życie. Ci, którzy przeżyli wojnę, pewnie zawsze będą mieli przed oczami obrazy z tamtego czasu. Ja zawsze będę pamiętał, poza numerem rejestracyjnym małego fiata, którego rodzice kupili przed laty, numerem telefonicznym moich dziadków oraz zajęciami z medycyny sądowej - owo nieszczęsne oko w żelu.

Wtedy myślałem, że to już koniec. Przepadł świat koszmarnych i byle jakich, ale jednak lokalnych pamiątek - zapanował czas oka w żelu. Pierdzące pudełka, fluorescencyjne zabawki, czachy, pająki rozpanoszyły się od Krupówek po Monciak, od Chałup po Ustrzyki, od Gubina po Sejny. Ta kraina koszmaru trzymała się mocno dość długo - nie monitorowałem jej, po prostu - jak w jednych miejscach zatyka się nos, tak w innych - zamyka oczy, by przetrwać.

Co autor miała na myśli - wiadomo. Ale czemu założył, że komuś się taki miszmasz spodoba? Co autor miała na myśli - wiadomo. Ale czemu założył, że komuś się taki miszmasz spodoba?
Wyglądało to jakby czyjś szwagier okazyjnie ściągnął trzy kontenery jakiegoś śmietniska z Chin i rzucił na polski rynek. Wyglądało to gorzej niż się nazywało, cuchnęło jeszcze bardziej niż się lepiło, a rozwalało się często przed pierwszym użyciem.

Swoją drogą, dzieci i tak najbardziej się cieszyły, gdy mogły kupić sobie pstrokatą kulkę z automatu za 1 zł sztuka.

Kolejne lata przyniosły kolejne mody. Najpierw przyszła epoka magnesów: od koszmarnych dzieł wyglądających tak, jakby to mi zlecono ich produkcję, po całkiem zgrabne motywy ze zdjęć, nieprzemijające czapki, potem bluzeczki z nadrukami, trwająca do dziś epoka fok, z których niektóre wyglądają jak futrzaści zawodnicy sumo chorzy na świnkę, kubeczki, breloki z imionami (Zygmuntów na ogół nie było).

Nowe, lepsze czasy



Tymczasem dziś, poruszając się z niepewnością po pełnym zmian świecie, jednego jestem pewien: że z czystym sumieniem mogę zaprowadzić znajomych do gdyńskich punktów z pamiątkami, szczególnie tego przy Alei Topolowej. Nie tylko namawiam znajomych turystów, by to tu kupowali pamiątki, jeśli ich szukają, ale skutecznie sam siebie namawiam na kolejne gadżety - z gdyńskim leżakiem nie tylko fajnie siedzieć w Szczebrzeszynie na kolejnym Festiwalu Stolica Języka Polskiego, ale i można go ofiarować znajomym, których losy wywiały poza Trójmiasto. Ubrania z gdyńskimi nadrukami są ładne i porządne i aż kusi, by je kompletować. Kubki, te zwykłe i te termiczne, porozwoziłem już po różnych miejscach w Polsce. Nawet breloczki potrafią być ładne. Dziś jako kolonista nie miałbym już kłopotów z wyborem - to znaczy miałbym, bo chciałbym zbyt wiele.

Czas oka w żelu minął - wierzę, że bezpowrotnie - a świat obecnych pamiątek pozwala nam bez sentymentu wspominać koszmarne czasy komuny. Mamy piękne wydawnictwa, albumy odwołujące się do Gdyni z momentu narodzin i te, pokazujące Gdynię dzisiejszą, nawet to, co ofiarowuje swoim gościom magistrat, zaczyna mieć fason. Tu mamy sukces.

Nowy rozdział tworzy od pewnego czasu były radny Marek Zabiegałowski ze swoimi wypiekami Gdyńska Rybka - to też trafia na prezenty i daje sporo frajdy. Można też jako pamiątkę potraktować gdyńską edycje gry "Monopoly".

Swoją drogą, rozczula mnie, że gdy my, gdynianie, toczymy spory np. o Sea Towers - ładne czy szpetne, narzucające trendy czy rzucające mroczny cień. Producenci pamiątek już dawno sobie odpowiedzieli na to pytanie. Wystarczy spojrzeć na pocztówki czy wspomniane już magnesy.

  • Wieże Sea Towers są prawdopodobnie najczęściej powtarzającym się motywem na pamiątkach z Gdyni.
  • Wieże Sea Towers są prawdopodobnie najczęściej powtarzającym się motywem na pamiątkach z Gdyni.
Pamiętam też specjalną monetę pamiątkową wybitą na 85-lecie Gdyni, po którą ustawiały się kolejki chętnych, by wymienić na nią zwykłą dwuzłotówkę. Na jej awersie oczywiście pyszniły się dwie wieże. Nie dziwi więc późniejsza kariera tej budowli w świecie pamiątek.

2-złotówka wybita w 2011 r. z okazji 85-lecia Gdyni. 2-złotówka wybita w 2011 r. z okazji 85-lecia Gdyni.

Pamiątka w głowie, nie w walizce



A może najlepsze i najważniejsze pamiątki to te miejsca, dzięki którym pamiętamy? Nie da się ich włożyć do walizki, ale można zabrać ze sobą. Można zrobić zdjęcie, nagranie, spisać opowieść i starać się dzięki temu wspierać własną pamięć.

Cafe Strych - jedna z ostatnich pamiątek po wiejskiej przeszłości Gdyni. Cafe Strych - jedna z ostatnich pamiątek po wiejskiej przeszłości Gdyni.
Dla mnie taką pamiątką jest chata, w której mieści się Cafe Strych - najbardziej konkretna pamiątka z Gdyni jeszcze wiejskiej. Taką pamiątką są budynki modernistyczne, Polanka Redłowska, teren kortów Arki itd. Tu wciąż towarzyszy obawa, że jakiś pozbawiony sentymentów turysta z grubym portfelem czy paszportem Polsatu wyrzuci to, co zastał na śmietnik, nie doceniając wagi tej pamiątki i zrobi tam po swojemu - ale to już temat na inną opowieść.

"Wyrzuć pamiątki. Spal wspomnienia i w nowy życia strumień wstąp" - napisał kiedyś Zbigniew Herbert, ale raczej szyderczo. Pamiętajmy zatem, a jeśli pomagają nam w tym pamiętaniu pamiątki - zbierajmy je.

Opinie wyrażone w felietonie są osobistymi poglądami autora.

O autorze

autor

Zygmunt Zmuda Trzebiatowski

- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl

Miejsca

Opinie (63) 4 zablokowane

Wszystkie opinie

  • Teraz w Gdyni praktycznie nie ma turystów (6)

    Centrum jest opustoszałe szczególnie popołudniu i wieczorami

    • 25 5

    • Może dlatego, że się sezon urlopowy skończył? (3)

      • 7 11

      • jedź i zobacz jak jest w Gdańsku po sezonie (2)

        tłumy ludzi

        • 14 5

        • Nie sądzę.

          • 5 12

        • Taak, chyba w forum...

          • 3 8

    • Jest prawie listopad, to w sumie nie jest dziwne.

      • 6 9

    • No i pięknie

      Niech nasze miasto czasem będzie nasze.

      • 3 2

  • Jak ktoś kupuje pamiątki, to znaczy, że mu się podobało - dobry objaw!

    • 18 5

  • Ostatnio oprowadzałam rodzinę po centrum i było mi wstyd (2)

    Zaśmiecony park rady Europy, Skwer wyłożony najtańszą kostką, Akwarium które wygląda jakby miało się zawalić, przed Akwarium brzydka trawa i jakieś szare koła, zapuszczona Róża Wiatrów.... ogólnie skansen poprzedniej epoki

    • 37 6

    • Klimatyczne centrum i tyle. Nie doceniasz starań władz tego miasta.

      • 14 0

    • Zobacz jak powoli wyłania się klęska rewitalizacji Starowiejskiej...

      I ten smród przed dworcem SKM...

      • 11 4

  • większość pamiątek to tandeta sprzedawana z rozsypujących się bud i tymczasowych namiotów (1)

    zero spójności, ładu przestrzennego, estetyki.

    • 17 0

    • Oko w żelu i ciupaga

      A ja kupiłem dla całej rodziny piękne ręcznie malowane kubki pozdrawiam

      • 2 2

  • Turystyczna i przyjazna ludziom Gdynia to tylko chwalebna przeszłość. (5)

    Moja babcia, gdynianka od zawsze, kończy w grudniu 90 lat. Zdecydowaliśmy się na uroczystość poza Gdynią bo nie ma miejsca w tym mieście gdzie można by spokojnie podjechać i zaparkować pod jakąkolwiek restauracją. Gdynia wypina się na mieszkańców i turystów.

    • 30 5

    • (2)

      Taki urok dużych miast, zawsze można podjechać do Redy lub Wejgerowa, mają tam pyszne jedzenie

      • 4 6

      • a konkretnie?

        .

        • 3 0

      • Duzych xd

        • 4 0

    • Spokojnie zaparkować pod restauracją można, gdy jest przy niej obszerny parking. Znasz restaurację w którymś z większych miast, którą stać na taki parking?

      • 3 6

    • Można podjechać pod restaurację, babcia może wysiąść żeby nie chodzić za dużo i zaparkować samochód 100 metrów dalej.

      • 2 5

  • Opinia wyróżniona

    Fajny artykuł, (1)

    z poczuciem humoru :)

    • 42 10

    • Oko w żelu

      Kto nie miał dziecka, nie wie co to była za radocha!!!

      • 0 0

  • (1)

    Prawda jest taka, że obecnie pamiątki to coś strasznego. Naprawdę w sezonie przyglądałem się z ciekawości stojakom na "starówce". Brzydota, tandeta, kicz. Co ma kupić turysta? Co ty byś kupił będąc tu na wakacjach?

    • 13 0

    • Jedź do Grecji lub Hiszpanii. Taki sam kicz.

      • 4 0

  • Opinia wyróżniona

    pamiątki (2)

    A ja z kolei kiedyś zbierałem takie pamiątki z rozmaitych wyjazdów. Najlepsze były takie kupowane na odpustach. Ozdobą mojej kolekcji były gliniana figurka Pana Jezusa na osiołku, który gwizdał kiedy mu się dmuchało w pupę (osiołek oczywiście) i drewniana broszka z wypaloną głową w długich włosach z podpisem "Winytu". Pokazywałem znajomym i wszyscy pytali z podziwem skąd ja to mam. Gdzieś mi potem pudełko z tymi rzeczami zginęło, nie wiem czy jakiś zawistnik mi tego nie skubnął.

    • 41 2

    • W mojej rodzinie jest tradycja, żeby w święta dawać sobie takie buble! Hitem ostatnich świat była maszynka do makaronu, przepuszczało się przez usta grubego włocha, a wypuszczał pupą... Tata dorwał w Rimini na wakacjach... Mamy pełno takich skarbów i wszystkie w swojej dziwaczności są użytkowane z humorem na codzień

      • 6 0

    • Suweniry metaforą czasów

      Ja, urodzony w 91 pierwsze pamiątki, pośród których wybierałem, bylo to na koloni w Tatrach '00, to drewniane skarbonki, gipsowe Giewonty, ponadczasowo już chyba najróżniejsze ciupagi i oscypek, a wyjątkowo zapadły mi w pamięć obsceniczne trochę długopisy, przedstawiające górala i góralkę... żeby uruchomić, trzeba było długopis "naciągnąć" eksponując na moment to co dana postać adekwatnie do płci skrywa. Zapamiętałem jeszcze coś, mega popularny z mojej perspektywy towar wówczas, również jako firmowy reklamowy gadzet z logiem firmy - gumowy/kauczukowy laserek, z diodą i bateria w środku, mógł być breloczkiem-niewieledającą-latareczką. Nigdzie foty dla przykładu nie mogę znaleźć, a chce pokazać narzeczonej, bo nie kojarzy tematu.

      • 1 0

  • (2)

    Szanowny Panie Trzebiatowski, więcej pozytywu, więcej optymizmu, w końcu mieszka Pan w Gdyni...

    • 11 16

    • Z czego ma czerpać te pozytywy?

      • 7 4

    • Sarkazm :-)

      • 8 2

  • (1)

    Ta grafika "Gdynia" z dziobem statku, który zaraz by wszedł w kadr - rewelacyjna.

    • 7 1

    • To chyba dzieło Więckiewicza

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane