• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pieniądze zniknęły po drodze

EBro
4 czerwca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie doszło wczoraj do protestów pracowników firmy "Bazar", którzy nie otrzymali od firmy JM, podwykonawcy Elektrociepłowni Matarnia należności za przeprowadzone roboty. JM z kolei nie otrzymał pieniędzy od Polimex Cekop S.A., kolejnego podwykonawcy inwestycji. Zarząd GPEC (inwestor) zapłacił podwykonawcom.

Nowoczesny obiekt otworzono bez komplikacji. GPEC pozyskał na inwestycję 15 mln zł, tymczasem przez zaniedbania jednego podwykonawcy firma budowlana "Bazar" od grudnia ubiegłego roku czeka na zapłatę za zlecenia (około 140 tys. zł). Wczorajsze rozmowy zakończyły się bez porozumienia, dzisiaj będą wznowione.

- Zapewniam, że wszystkie płatności są regulowane na bieżąco - odpowiedział w trakcie konferencji na pytanie "Głosu" Marek Dec, członek zarządu dyr. ds. handlowych GPEC Sp. z o.o.

Polimex Cekop S.A., konsorcjum polsko-holenderskie, któremu gdański GPEC powierzył zadanie zrealizowania inwestycji, nie wywiązał się z płatności dla swojego podwykonawcy, firmy JM. Zygmunt Artwik, dyrektor Polimexu nie pojawił się na spotkaniu z dziennikarzami. Przybył tuż przed przyjazdem prezydenta Pawła Adamowicza. O zdarzeniu wypowiadał się bardzo oględnie.

- Rano zawarliśmy porozumienie, wszystkie formalności zostały załatwione - stwierdził. Sądziliśmy, że doszło do tego w ostatniej chwili, bowiem przed bramą wejściową do elektrociepłowni, krótko przez oficjalnymi uroczystościami parkował policyjny radiowóz. Dodatkowo obiekt patrolowali również pracownicy ochrony. Okazało się jednak, że oficjalna wersja Artiwka mijała się z prawdą, gdyż rozmowy trwały jeszcze po popołudniu. Właściciel "Bazaru" daje swojemu zleceniodawcy dwa miesiące na uregulowanie zaległości. W przeciwnym razie sprawa zakończy się w sądzie.

- Roboty w elektrociepłowni skończyliśmy dwudziestego marca, ale należy nam się zapłata jeszcze za prace w grudniu 2003 roku - wyjaśnił Jerzy Adamczyk. - Dotąd otrzymaliśmy 38 tysięcy złotych. W sumie wartość robót glazurniczych i malarskich wynosi około 170 tysięcy.

GPEC wydał na budowę elektrociepłowni dla osiedla Matarnia 15 mln zł, w części z pieniądzy ze środków pomocowych i dotacji Banku Światowego. Elektrociepłownia wytwarza ciepło i energię elektryczną, w przyszłym roku prawdopodobnie także chłód. Nowy obiekt PGEC opalany jest gazem dostarczanym przez pomorską spółkę gazowniczą. Nie emituje do atmosfery sadzy, minimalne ilości tlenku węgla i dwutlenku siarki. O połowę zmniejszyła się też emisja dwutlenku węgla. Jak zapewniano podczas otwarcia obiektu, odbiorcy nie powinni spodziewać się podwyżek.
Głos WybrzeżaEBro

Opinie (18)

  • Polimex Cekop - ubecka firma.

    Wiele byłych central handlu zagranicznego jest zarządzanych przez byłych ubeków. Nie wolno im dawać zleceń.

    • 0 0

  • ukochany kraj, umiłowany kraj... ukochane miasta i wioski

    buhahahahahahahahahahahahahahahahahahaha

    • 0 0

  • grzech główny

    jeśli ktoś ma katechizm z lat 70tych to tam jest jako grzech główny bodajże 4ty: Nie płacenie robotnikom za wykonaną pracę.
    A w kraju wolności USA kradzież pracy ( brak wypłaty ) jest przestępstwem federalnym ściganym przez wszystkie stany tak jak napad na listonosza.

    • 0 0

  • Artur

    śmieszne ale jednak sprawdzone "a w USA"

    właśnie

    jest kraj którego gospodarka jest konkurencyjna, nowoczesny, często przodujący w nowych technologiach

    kraj gdzie w każdym o*****ym zakładziku wisi umieszczona wyraźnie tablica informująca o płacy minimalnej (5,26$/h)

    kraj gdzie robienie interesów, zakładanie firm to kwestia godzin i maksymalnie uproszczonych formalności

    gdzie kredyt jest podstawą rozwoju

    jednym słowem kraj, gdzie są ludzie pełni inicjatywy, przedsiebiorczości, pomysłowości, gdzie można sprzedać i kupić dosłownie wszystko

    gdzie rząd istnieje dlatego bo wspiera takich ludzi i jest reprezentantem i wyrazicielem ich woli

    faktycznym i prawdziwym

    nie ma maryjana kierującego z tylnego fotela

    dominujący ale z niezbyt wielką liczbą ludności (memory I am sorry) 230 mln ludzi:)

    • 0 0

  • Forssa była i sie zmyła, może by tak przeszukać konta rodzin zainteresowanych, albo poszukać ich w majątkach zainteresowanych

    • 0 0

  • a gdzie MIALY ZNIKNAC

    NA DRODZE?????????????
    to i tak po drodze pozbierali by
    osle

    • 0 0

  • O znalazły się!!!

    370 tys. - miesięczna pensja
    05.06.2004 09:30 (aktualizacja 13:16)

    Kosztowni bankierzy / INTERIA.PL
    Najwyższe pensje spośród menedżerów polskich spółek giełdowych otrzymują bankierzy. W zeszłym roku najwięcej zarobili szefowie Banku Millennium - średnie roczne wynagrodzenie członka zarządu tej spółki wniosło prawie 370 tys. zł miesięcznie - informuje "Rz".

    Według szacunków "Rz" wydatki na pensje członków zarządów spółek giełdowych wzrosły średnio o 3,4 proc., a rad nadzorczych - o 5,1 proc.

    W ubiegłym roku poprawiły się wyniki spółek giełdowych. Nic dziwnego, że wzrosły również uposażenia ich prezesów. Poprawa wyników była w dużej mierze zasługą redukcji zatrudnienia i płac szeregowych pracowników. Wydatki na ich wynagrodzenia spadły prawie o 4,7 proc. W efekcie wynagrodzenia członków zarządów i rad nadzorczych stanowią średnio 2,5 proc. ogółu wypłacanych wynagrodzeń, choć w przypadku konkretnych spółek proporcja ta jest znacznie korzystniejsza dla szefów. W Banku Millennium z każdych 7 złotych wynagrodzeń jeden złoty powędrował na konta menedżerów - pisze dziennik.

    Członkowie aktualnie siedmioosobowego zarządu tego banku w sumie zarobili 31 mln zł, czyli przeciętnie 369 tys. zł miesięcznie. Bankierzy są najlepiej opłacanymi menedżerami w Polsce. Wśród czołówki 10 najwyżej opłacanych zarządów było pięć banków. Pozostałe spółki to m.in. PKN Orlen, Prokom i Netia.

    (PAP/Rzeczpospolita)

    • 0 0

  • Stary przekręt, ten sam jaki miał miejsce przy budowie kilku marketów w Trójmieście

    oraz aqwa parku w Sopocie. Wydymano tam nie jedną firmę i to na grube miliony złotych. Oczywiście wszyscy inwestorzy zastępczy i ich wykonawcy doskonale zdawali sobie sprawę, że nie mają zamiaru zapłacić dlatego szukali podwykonawców , którym podyktowali stawki jakie zapłacą (hahah), a ci szczęśliwi, że jakąś robotę złapali i przetrwają trudny okres, wyłożyli pieniądze na materiały dodali robociznę i...i co? zostali oczywiście nabici w butelkę. Inwestor zastępczy kasę podzielił z kolesiami i się rozpłynął.Ten proceder trawa nadal dzięki takiemu prawu jakie obowiązuje.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane