- 1 Nowy trop ws. zaginięcia Iwony Wieczorek (291 opinii)
- 2 Manhattan we Wrzeszczu zostanie zburzony (404 opinie)
- 3 Triathlon na ulicach Gdańska. Utrudnienia (48 opinii)
- 4 Dziwny samolot na niebie. Wyjaśniamy (88 opinii)
- 5 Kilka miesięcy temu się paliła, dziś jest już niemal gotowa (39 opinii)
- 6 Ukradł torebkę z kartami, ale dał się nagrać (103 opinie)
Pokonają triathlon, by zebrać pieniądze dla chorego Jasia
8 kwietnia 2017 (artykuł sprzed 7 lat)
Przebiegną maraton (42 195 m), przepłyną 3,8 km i przejadą na rowerze dystans równy trasie z Sopotu do Bydgoszczy (180 km). Trójka znajomych chce w ten sposób uzbierać pieniądze dla chłopca chorego na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.
Jaś Piesyk dziś (8 kwietnia) kończy 7 lat, ale pomimo swojego wieku chłopiec nadal nie jest w stanie poruszać się na własnych nogach, ma problemy ze wzrokiem (zez zbieżny), mową i niedoborem masy ciała.
- Na dzień dzisiejszy Jasiu przemieszcza się po podłodze pełzając i obracając z pleców na brzuch i z brzucha na plecy. Jest pionizowany w pionizatorze. Siedzi na podłodze sam, choć zdarza mu się jeszcze, że nie utrzyma równowagi i wtedy przewraca się na ziemię. Bardzo dzielnie znosi ćwiczenia, które przynoszą efekty - mówią rodzice Jasia, Ania i Daniel Piesyk.
10 punktów w skali Apgar, codzienna rehabilitacja i opieka fizjoterapeuty
Chłopiec pomimo przyznanych 10 punktów w skali Apgar (skala określa stan noworodka po urodzeniu), urodził się z dziecięcym mózgowym porażeniem czterokończynowym. Jaś od urodzenia jest codziennie rehabilitowany, a marzeniem rodziców jest, by ich syn mógł kiedyś samodzielnie chodzić.
- Jaś jest bardzo pogodnym i radosnym dzieckiem. Ten uśmiech wynagradza nam wszystko i daje kopa do tego, żeby mu pomóc być samodzielnym w przyszłości, żeby mógł chodzić - kończą rodzice Jasia.
#IronJasiek, czyli pomoc dla Jaśka mierzona w kilometrach.
Piotr Nitka to przyjaciel rodziny Piesyków. Od lat razem z przyjaciółmi pomaga rodzicom Jasia, organizując coroczne zbiórki dla ich syna. W tym roku Piotr postawił sobie ambitny sportowy cel, czyli wystartować i ukończyć Castle Triathlon Ironman 2-3 września 2017 w Malborku. Dystans Ironmana to 42 195 m biegu, 3,8 km pływania i 180 km jazdy na rowerze.
Szybko udało mu się namówić dwóch przyjaciół - Marcina Szychowskiego i Macieja Wróblewskiego, by wystartowali razem z nim. To morderczy wysiłek, a Marcin w momencie zapisów na listę startową nie miał nawet roweru. W tym wypadku nie jest ważne, czy ktoś trenuje całe życie, czy nie. Tutaj liczy się cel, a cel jest jeden - uzbierać jak największą ilość pieniędzy dla Jasia na zakup sprzętu o nazwie NF WALKER (jest to urządzenie dające możliwość stania i chodzenia przy zachowaniu stabilnej i skorygowanej pozycji z prawidłowo obciążonymi kończynami dolnymi). Koszt takiego urządzenia to 29 tys. zł.
Na Ironmanie się nie skończy. Czyli co udało się zrobić i jakie są plany?
Przede wszystkim uruchomiono zbiórkę pieniędzy na stronie pomagam.pl, w niecały tydzień od rozpoczęcia udało się zebrać 10 proc. całej kwoty. Udało się nakłonić BigYellowFoot i organizatorów Biegun do wsparcia całej akcji. Ruszyły również pierwsze treningi śmiałków, którzy zapisali się na morderczy triathlon. W pierwszym tygodniu treningów chłopakom udało się przebiec łącznie 100 km, przepłynąć 311 basenów i spędzić 9 godz. na rowerach. Panowie wystartowali również w 12. PZU Półmaratonie Warszawskim, gdzie kolejni ludzie dowiedzieli się o akcji #IronJasiek. Powstała również grupa na FB, gdzie można śledzić poczynania wszystkich, którzy pomagają rodzinie Piesyków.
Warto wspomnieć, że do pokonania Ironmana trójkę przyjaciół przygotowuje Team Karaś (Bracia Karaś). Sebastian Karaś to znany szerszej publice 24-letni pływak, który zdobył 50 medali mistrzostw Polski, we wszystkich kategoriach wiekowych, przepłynął Kanał La Manche czy odcinek z Gdyni do Helu.