- 1 Nowy apartamentowiec powstanie na Wyspie Spichrzów (112 opinii)
- 2 Wiceprezydent Borawski rezygnuje ze stanowiska (113 opinii)
- 3 Kto się przypiął do mojego roweru? (149 opinii)
- 4 Prawie 1 mln kary za opóźnienie Fali (224 opinie)
- 5 Oddam drzewa na Spacerowej bez żalu (516 opinii)
- 6 Chcieli wymusić młotkiem oddanie telefonu (93 opinie)
Pracownica szkoły na Wiczlinie chora na odrę
29 maja 2019 (artykuł sprzed 5 lat)
Pielęgniarka pracująca w Szkole Podstawowej nr 37 na Wiczlinie trafiła w poniedziałek na oddział zakaźny szpitala z podejrzeniem odry. Pracownicy Sanepidu skontaktowali się z 261 osobami, z którymi mogła mieć styczność w ciągu ubiegłego tygodnia. - Sytuacja jest pod kontrolą, bo prawie wszyscy są zaszczepieni - mówi Tomasz Kiliński, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Gdyni.
Na podstawie obrazu klinicznego potwierdzono chorobę. Nie wiadomo, gdzie doszło do zarażenia. Wiadomo, że musiała mieć kontakt z osobą chorą poza szkołą.
Od początku tygodnia do działania przystąpili pracownicy powiatowej stacji epidemiologicznej w Gdyni.
- Naszym zadaniem jest dotarcie do osób, z którymi mogła mieć kontakt, kiedy mogła być zakaźna. To okres pięciu dni przed pojawieniem się wysypki. Chodzi o sprawdzenie, czy są zaszczepione. Spośród 261 osób, które kontaktowały się z chorą, tylko trzy nie były szczepione. Poinformowaliśmy je, co zrobić, gdy pojawią się objawy - relacjonuje Tomasz Kiliński, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Gdyni.
Istniała możliwość podania szczepionki poekspozycyjnej osobom niezaszczepionym, ale jest to możliwe jedynie w ciągu 72 godzin od momentu kontaktu.
- Nie było podstaw merytorycznych, żeby komukolwiek podawać szczepionkę. Trzymamy nadzór nad tymi osobami. Ze wszystkimi musieliśmy kontaktować się telefonicznie. Chcemy mieć potwierdzenie, że wszyscy otrzymali informację o chorobie. Szkoła też wysyłała mejle w tej sprawie do rodziców - dodaje Kiliński.
Rodzice, którzy powiadomili nas o sprawie dopytywali, czy w przypadku podejrzenia odry szkoła powinna być zamknięta.
- Wirus przenosi się drogą kropelkową. Jeśli chory nakaszle lub nakicha na jakiś przedmiot, to po dwóch godzinach wirus ginie i nie ma możliwości, żeby się nim zarazić. Dopiero gdyby w szkole było wiele osób, które nie były szczepione albo chorują, wtedy moglibyśmy myśleć o jej zamknięciu - podkreśla.
Tomasz Kiliński zapewnia, że pracownicy Sanepidu pozostają w kontakcie ze szkołą. Żadnych nowych zachorowań nie zanotowano.
W tym roku doszło do kilku zachorowań na odrę w gdyńskich szkołach. Żadne nie wywołało utrudnień w organizacji zajęć.