- 1 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (96 opinii)
- 2 To była fabryka "kryształu" na płn. Polskę (120 opinii)
- 3 Weszły do sklepu i ukradły towar za 1650 zł (37 opinii)
- 4 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (35 opinii)
- 5 Był las i błoto, dziś jest 6 mln pasażerów (266 opinii)
- 6 Remont przed budową Drogi Zielonej (159 opinii)
Program Buspas+. Kogo warto wpuścić na buspasy?
Gdy samochodów na drogach ciągle przybywa, politycy łakomym wzrokiem zaczynają patrzeć na pustawą przestrzeń na pasie oznaczonym literkami "BUS". I chętnie dokładają tam kolejnych użytkowników - motocykle, taksówki, rowery, samochody z trojgiem pasażerów itd. W kolejnym odcinku cyklu "Uczmy się od innych", w którym przedstawimy pomysły na rozwiązanie problemów Trójmiasta podpatrzone w innych miastach, pokazujemy różne rozwiązania funkcjonujące na buspasach.
Zajmowaliśmy się już w tym cyklu jedną z zapowiedzi z listopadowego exposé premiera Morawieckiego - pierwszeństwem pieszych na przejściach. A co z drugą transportową propozycją - dopuszczeniem na buspasy innych użytkowników ruchu?
Przypomnijmy aktualny stan prawny. Do 2018 roku wydzielanie pasów dla określonych użytkowników było całkowicie w gestii zarządców dróg, czyli w praktyce, w dużych miastach, samorządów - przykładowo w Gdańsku gmina zarządza wszystkimi drogami poza obwodnicami.
Więcej na ten temat: Buspasy w Trójmieście
Uchwalona w 2018 roku ustawa o elektromobilności zrobiła w tym wyłom, teoretycznie obligatoryjnie zezwalając na wjazd na buspasy samochodów elektrycznych, z tym, że na razie tylko do 2026 roku. Dała jednak samorządom pewną furtkę: mogą one określić wymaganą minimalną liczbę osób w pojeździe (czyli samorząd może zastrzec, że na buspas wjedzie tylko elektroauto wiozące np. przynajmniej trzy osoby).
Obecność na buspasach innych aut niż autobusy nie jest nowością. Do tej pory samorządy elastycznie kształtowały ich liczbę, zwykle dopuszczając taksówki, motocykle i rowery. Tak było na wszystkich buspasach w Gdańsku i na części w Gdyni.
Nowe rozwiązanie zaproponował premier Mateusz Morawiecki w swoim jesiennym exposé. Zapowiedział on wpuszczenie na buspas aut, które są wypełnione pasażerami.
Pomysł sprzed 50 lat
Dopuszczanie ich na buspasach także nie jest żadną nowością, po raz pierwszy zdecydowały się na to władze amerykańskiego stanu Wirginia w 1973 r. (na Shirley Highway), z powodu ówczesnego kryzysu paliwowego. W latach '70 w USA powstało jeszcze kilka takich łączonych pasów.
A jednak także to rozwiązanie nie jest powszechnie przyjmowane. Jeśli już, to częściej w formie "ulic buspasowych" z dopuszczonym ruchem taksówek i dostawczaków (np. Oxford Street w Londonie czy Princes Street w Edynburgu).
W wielu miastach takich rozwiązań nie spotykamy w ogóle, np. Wiedeń obstaje tylko przy wspomnianym wyżej lokalnym, wybiórczym dopuszczeniu rowerów oraz motocykli. Raczej dąży się do tego, by w miarę wolnej przestrzeni wydzielać napełnionym samochodom dodatkowy pas obok buspasa, ale to też nie zawsze się utrzymuje - w Niderlandach funkcjonował taki system w latach 90. na autostradzie A1, lecz nie cieszył się popularnością.
Z jakiego powodu takie rozwiązanie niemal nigdzie się nie przyjęło?
Garść argumentów zaczerpniemy tym razem od Austriaków. Od 1998 funkcjonuje taki trzykilometrowy mieszany pas na pięknej szosie Puchenau-Linz, nad samym brzegiem Dunaju.
Po czterech latach jego działania przeprowadzono badanie ankietowe wśród użytkowników drogi - i konkluzje były niejednoznaczne. Zarówno zarządcy drogi, jak i kierowcy autobusów mieli raczej pozytywny stosunek do tego rozwiązania - autobusy się nie spóźniały, z tym, że jeździły tam dość rzadko, co ok. 7 minut.
Natomiast wiele zastrzeżeń miała drogówka. Okazywało się, że 25 proc. samochodów na buspasie korzystało z niego bezprawnie, ponieważ nie było w nich wymaganych prawem trzech osób. To z kolei dodatkowo denerwowało uczciwych kierowców mniej zapełnionych samochodów na zwykłych pasach.
Co prawda był też pewien problem z karaniem takich kierowców wynikający z ówczesnego austriackiego prawa, niemniej mówimy przecież o społeczeństwie bardziej przyzwyczajonym do praworządności niż polskie.
Dziś w Polsce możemy wprawdzie sobie łatwo ustalić narzędzia kontroli zajętości samochodów bez zatrzymywania ich (to z tym był problem w Austrii), na bazie technologii fotoradarów z kamerami wysokiej rozdzielczości (choć i z tym mogą być problemy), jednak realia egzekwowania u nas tak raczej podstawowych przepisów drogowych jak ograniczenie prędkości wskazują, że kontrola zajętości samochodu byłaby iluzoryczna.
Mówiąc wprost, za doświadczeniami naddunajskimi pakujemy się w kolejny gigantyczny konflikt na drodze. To może mieć sens w wyjątkowych przypadkach, lecz dajmy o tym decydować samorządom. Co jednak wymagałoby od państwa większego zaufania do nich.
Rowerzyści na buspasach - pomysł pozornie rozsądny...
Przeanalizujmy jeszcze opcję wpuszczenia na buspasy rowerzystów. Wiele osób uważa, że rowerzyści to najbardziej naturalni użytkownicy buspasu, z uwagi na naturalną tendencję do poruszania się przy prawym krawężniku.
...ale jednak odrzucany
A jednak rozwiązanie to na świecie jest mało popularne. Dotyczy to także tych przywoływanych do znudzenia prymusów w rodzaju Niderlandów czy Danii. Zdarzają się rzecz jasna wyjątki - częsta opcja np. w Paryżu - tam jest to dozwolone na połowie z 260 km buspasów.
Znacznie częściej spotykamy jednak miasta, w których ani jeden kilometr buspasu nie jest rowerzystom dozwolony (jak np. Praga).
Skąd ta niechęć?
Kompleksowo podsumowało to w swoim raporcie amerykańskie Krajowe Stowarzyszenie Zarządców Transportu Miejskiego. Generalna konkluzja jest prosta: rower i autobus to pojazdy o kompletnie różnych parametrach ruchu, zatem ich łączenie zawsze jest kompromisem, na którym tracą obie strony, czasem koniecznym z powodu ograniczeń przestrzennych, lecz którego w miarę możliwości należy unikać i po prostu budować osobne pasy lub drogi dla rowerów. Zatem nie ma, nomen omen, drogi na skróty.
NACTO zamieściło jednak wytyczne, które należy spełnić, by jednak wpuścić rowery na buspas.
Zaleca, by rowerbuspas dopuszczać tylko przy takcie autobusów powyżej 4 minut i ich prędkości najwyżej 20 mil/h (32 km/h) oraz przy szerokości pasa 10-11 stóp (3-3,4 metry) lub 10-12 (do 3,7 m), jeśli jest krawężnik. Poszerzanie wskazane jest też (kosztem pasów "samochodowych") przy przystankach.
Co ciekawe, nie tylko zbyt wąskie, ale i zbyt szerokie pasy są niebezpieczne, gdyż prowokują użytkowników - rowerzystów, ale nawet bardziej motocyklistów - do niebezpiecznego wyprzedzania.
O autorze
Tomasz Larczyński
wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku
Opinie (338) ponad 10 zablokowanych
-
2020-02-08 23:06
Do wiedzy autora, taksówki to też komunikacja miejska. (4)
- 7 17
-
2020-02-08 23:36
Co za tępaki minusują? Obraz tego miasta i użytkowników dróg... (1)
- 5 5
-
2020-02-10 23:57
to tylko kilka minusow, nic wielkiego, kilku markotnych malkontentow dorabiajacych na czarno lub zatrudniajacych w szarej strefie, ew. poprostu DNO
- 0 0
-
2020-02-08 23:45
Może autor o tym nie wie?
Czas na oświecenie ;)
- 0 0
-
2020-02-10 11:03
Samochód prywatny to też komunikacja miejska
jeździ po mieście i zapewnia komunikację. Dokładnie taka sama logika.
- 0 1
-
2020-02-08 23:13
Wpuśćmy jeszcze hulajnogi i deskorolki! ;)
Paranoja!
- 14 1
-
2020-02-08 23:32
proponuję łysych oszołomów w czapeczkach z daszkiem w zgnilcach BMW
- 9 2
-
2020-02-08 23:36
Weteranów solidarności
- 12 1
-
2020-02-08 23:47
Buspas powinien być tylko dla autobusów i oczywiście dla karetek/policji na nagłe wypadki. Po co kombinować?
- 12 3
-
2020-02-08 23:59
Patologia przepisowa (3)
Państwo wymyśliło sobie, że rower to uczestnik ruchu, ale bez żadnych obowiązków. Rowerzyści nie muszą rejestrować swoich jednośladów, nikt nie kontroluje czy mają odpowiednie oświetlenie, nie są rejestrowane ani nie można ich zidentyfikować, nie muszą mieć OC. Jeżdżą jak chcą, niektórzy po chodnikach (czasami dozwolone), niektórzy po drodze (czasami zabronione), ale większość nie ma pojęcia jakie są przepisy, bo po co? Oni muszą znać przepisów ruchu drogowego. Nie ma uprawnień, nie ma egzaminów, wolna amerykanka
- 21 5
-
2020-02-09 06:16
Patologia samochodziarska (1)
jeżdżą ulicami (czasami zabronione: Monciak), chodnikami (Sopot 23 Marca wczoraj), lasami, plażami, buspasami, stoją na włączonym silniku, podrzucają śmieci sąsiadom z osiedla, rozjeżdżani na przejściach dla pieszych, płacący kosmiczne 3 zł za godzine postoju w ścisłym centrum - i stąd pewnie ta niezachwiana pewność o swojej egzystencjalnej krzywdzie...
- 3 11
-
2020-02-09 09:01
Do tego wpychają się że swoim
Rowerowym złomem do komunikacji miejskiej . Rada Miasta łamie swoimy uchwałami prawo obowiązujące .
- 4 0
-
2020-02-09 09:20
Patologia wpisu
- 0 7
-
2020-02-09 02:09
(2)
Proponuję górników, rolników i stoczniowców.
- 21 0
-
2020-02-09 13:11
oraz wszelkiej maści działaczy rowerowych (miejskich)
- 2 0
-
2020-02-09 22:43
A hutników nie?
- 1 0
-
2020-02-09 03:25
Tramwaje
Tylko tramwaje
- 8 0
-
2020-02-09 04:44
A sędziowie i sędziny (1)
Będą jeździły bo teraz takie biedne są muszą w końcu przestrzegać prawa.
- 6 10
-
2020-02-09 09:21
I po co pisać takie bzdury
- 2 0
-
2020-02-09 07:09
wlascicieli drogich aut (2)
- 1 3
-
2020-02-09 08:43
Oni juz tam sa. Przy dworcu non sfop leca buspasem bo prseciez nie beda stali w korku. Przy tym trabia na autobusy bo im przeszkadzaja
- 1 0
-
2020-02-10 05:06
drogich czyli jakich?
nowy Opel jest drogi? czy może stary jaguar ? :)
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.