- 1 Węzeł Południe nie będzie zamknięty latem (97 opinii)
- 2 Zaparkował BMW na plaży. Sezon ruszył (152 opinie)
- 3 W kajdankach na masce, w aucie "feta" (50 opinii)
- 4 Z parku Centralnego na 25 dni do celi (38 opinii)
- 5 Stanowcze "nie", dla psów na plaży? (704 opinie)
- 6 Dużo atrakcji w Sopocie na Dniach Kurortu (62 opinie)
Prokuratorskie zarzuty po awanturze w SM Ujeścisko
45-letniemu mieszkaćowi Łodzi, który brał udział w piątkowym wtargnięciu do siedziby Spółdzielni Mieszkaniowej Ujeścisko, został postawiony zarzut nielegalnego posiadania broni. Biegły z zakresu balistyki orzekł, że na znalezioną w aucie mężczyzny "gazówkę" niezbędne jest pozwolenie. Niewykluczone, że zarzuty usłyszą niebawem także inni uczestnicy zdarzenia.
Jak wynika z relacji świadków, ochroniarz strzegący wejścia do budynku miał zostać przez nich poturbowany i obezwładniony gazem.
Czytaj więcej: SM Ujeścisko. Były zarząd siłą wszedł do budynku
Przepychanki zakończyły się interwencją policji, która wyprowadziła byłego prezesa i jego towarzyszy. Jeden z nich - 45-letni mieszkaniec Łodzi - trafił do policyjnego aresztu, gdyż stróże prawa odnaleźli w jego samochodzie broń gazową.
W sobotę 45-latek usłyszał zarzut z art. 263 § 2 Kodeksu karnego, czyli nielegalnego posiadania broni. Biegły z zakresu balistyki wydał opinię, że na zabezpieczoną "gazówkę" potrzebne jest zezwolenie, którego mężczyzna nie posiada.
- Wobec 45-letniego mieszkańca Łodzi prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji oraz poręczenia majątkowego. Za to przestępstwo grozi osiem lat więzienia - informuje asp. sztab. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Niewykluczone, że zarzuty usłyszą niebawem także inni uczestnicy piątkowych ekscesów w siedzibie Spółdzielni Mieszkaniowej Ujeścisko. Stróże prawa wciąż analizują materiały, które zostały zabezpieczone podczas ich interwencji, m.in. nagrania z kamer monitoringu.
- Funkcjonariusze prowadzą pod nadzorem prokuratora dochodzenie w sprawie naruszenia miru domowego oraz naruszenia nietykalności cielesnej [obezwładnionego ochroniarza - dop. red.]. Za tego typu przestępstwa grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, albo kara pozbawienia wolności do roku - uzupełnia asp. sztab. Mariusz Chrzanowski.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, zarzuty postawione 45-letniemu mieszkańców Łodzi mogą ulec modyfikacji. Policjanci będą bowiem sprawdzać, czy zabezpieczona broń gazowa nie została użyta do zastraszenia ochroniarza, który po zdarzeniu trafił do szpitala.
Miejsca
Opinie (130) ponad 20 zablokowanych
-
2020-06-02 00:18
Nie dawajcie minusów, tylko poproszę o link
- 2 0
-
2020-06-02 05:48
Zadne zaskoczenie (1)
Musiał zrobić porządek w papierach. Dyski lub papiery musialy sie zgadzać bo Panowie z ktorymi robil interesy zagrozili ze spala mu rodzinę. Każdy by tak postapil już miesiac temu i grzecznie pudrowal sytuacje niezależnie od konsekwencji. Wiec weźcie te ordery i usmiechy i do harcerstwa z tym.
- 5 0
-
2020-06-02 08:07
papiery od dwóch miesięcy były już na policji
- 0 1
-
2020-06-02 06:03
Ja bym to inaczej załatwił.
Nie moja sprawa zresztą.
- 1 0
-
2020-06-02 07:04
wariat i co na wolnosc wypuscili chorego faceta-chore to jest
- 0 0
-
2020-06-02 07:59
kruk krukowi oka nie wykole
wszyscy umoczeni w tym szmbie po czubek glowy
- 2 0
-
2020-06-02 08:05
Przeszukac
Należy przeszukac mieszkanie i posiadłości byłego prezesa przecież zabrał dokumentację podczas tego napadu
- 5 0
-
2020-06-02 08:54
żeby to ucywilizować należałoby zlikwidować ten po-PRL-owski twór jakim jest spółdzielnia
- 4 0
-
2020-06-02 09:14
Hańba
Polskie prawo chroni bandytów i złodziei. Prokuratura, sądy nie działają ! Co Pan na to Panie ministrze Ziobro ? Dlaczego śledztwo prowadzi gdańska prokuratura ?
- 6 0
-
2020-06-02 09:27
Jak nie ma taxi to może być policja?
Prezesie nie ma taxi ale jest pisopolicja no to jak dzwonić?Oczywiście dadzą nawet ochronę w pakiecie
- 1 2
-
2020-06-02 10:08
"Przepychanki zakończyły się interwencją policji, która wyprowadziła byłego prezesa i jego towarzyszy."
A to ciekawa interpretacja zdarzenia, bo zapisy video pokazują, że były prezes wraz ze swoimi bandytami zostali eskortowani przez policję aż do swoich prywatnych aut.
Zapewne policja nie chciała dopuścić do sytuacji, gdzie spółdzielcy mogliby sprawdzić czy nikt nie ukradł dokumentów.
A wcześniej przez 2.5 godziny skutecznie uniemożliwiali wejście prawowitym członkom zarządu do siedziby.
Czyżby dawali w ten sposób czas intruzom na niszczenie danych mogących stanowić dowody w sprawie?
Gdańska ośmiornica jak widać ma się dobrze.
Jeśli sprawie ukręci się łeb to znaczyć będzie tylko tyle, że obecna władza ma w nazwie prawo i sprawiedliwość tylko przez przypadek.
Sprawą powinna zająć się prokuratura z innego miasta i to pod specjalnym nadzorem.
Może pan Kacper Płażyński zechciałby interweniować?- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.