- 1 Dziki parking taksówek przy stacji PKM (110 opinii)
- 2 Oszukana na "akcje Orlenu" straciła 140 tys. zł (162 opinie)
- 3 Wyzwania dla nowych władz Sopotu (150 opinii)
- 4 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (81 opinii)
- 5 Drugi lewoskręt na Trasie W-Z nic nie dał? (232 opinie)
- 6 Dzielnica z ciekawą historią i starą wystawą (14 opinii)
Protest przeciwko zamknięciu Zatoki Puckiej
Nowe zasady poruszania się po Zatoce Puckiej budzą skrajne emocje w środowisku żeglarskim, rybackim oraz wśród mieszkańców nadmorskich miejscowości. - Zbudowaliśmy infrastrukturę, a teraz ekoterroryści chcą nam zabrać źródło utrzymania. A przecież w ostatnich latach pojawiły się tu kolejne gatunki zwierząt: są bobry, są ptaki, a fok też coraz więcej - podkreślają zainteresowani. - To minimum, możliwe są kolejne ograniczenia - odpowiadają ekolodzy.
Ponad 150 osób przyszło na czwartkowe spotkanie w sprawie ograniczeń poruszania się po Zatoce Puckiej, które odbyło się w Urzędzie Morskim w Gdyni. Przypomnijmy: Urząd chce wprowadzić ograniczenia w poruszaniu się po Zatoce Puckiej, w ramach ochrony obszarów Natura 2000.
Według projektu całkowicie niedostępne dla żeglarzy mają być rejony ujścia rzeki Płutnicy i rzeki Redy oraz połowa Suchej Rewy - nie będą tam mogły wpływać żadne jednostki. To niecały 1 proc. wewnętrznej Zatoki Puckiej. Na pozostałej części niedozwolone ma być pływanie jednostkami motorowymi w ślizgu, a nowe prawo dopuszczać ma jedynie pływanie wypornościowe.
Zakaz już jest, ale nikogo nie obchodzi
- Zatoka Pucka zostanie więc w sumie otwarta dla jednostek o napędzie żaglowym, motorowym i ręcznym. Ale jeśli chcemy żyć z przyrodą w symbiozie, to nie myślmy tylko o dniu dzisiejszym - tłumaczy swoje racje Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego.
To odwołanie do obszaru Natura 2000, zatwierdzonego przez Komisję Europejską. Właśnie ten teren to siedliska ptaków i innych zwierząt. Według ekologów są one jednak zagrożone i trzeba wprowadzić środki ochrony.
- Celem wprowadzenia ograniczeń jest zahamowanie rozwoju turystyki motorowodnej na tym akwenie - mówi wprost dr Szymon Bzoma, ornitolog. - Zakaz powinien być dużo bardziej restrykcyjny, bo na tych terenach przebywa dużo ptaków z różnych grup i obserwujemy stały spadek wartości przyrodniczej. Dopóki działalność człowieka nie przeszkadzała, turystyka mogła się rozwijać, ale teraz trzeba powiedzieć "stop". Skala ograniczeń to i tak symbol zaufania do korzystających z Zatoki Puckiej. A jeśli ten eksperyment nie zadziała, trzeba będzie wprowadzić kolejne zakazy - podkreśla.
Surferom nie zamkniemy, skuterom - już tak
Nie zgadzają się z tym entuzjaści sportów wodnych oraz mieszkańcy nadmorskich miejscowości, którzy twierdzą, że w ten sposób obniży się ich dochody z turystyki.
- Pamiętajmy, że sportowcy wydłużyli nam sezon o cztery miesiące. Wcześniej miał on zaledwie 1,5 miesiąca, a teraz miejscowa ludność ma źródło stałego dochodu. Zainwestowaliśmy własne pieniądze w ten region, nie zmarnujmy ich! - podkreśla Marek Lis ze stowarzyszenia Nasza Ziemia z Rewy.
Urzędnicy przekonują jednak, że nie chcą całkowicie zamknąć Zatoki Puckiej. Nowe przepisy mają uspokoić ruch, ale sportowcy nie mają się czym martwić.
- Nie jesteśmy przeciwnikiem uprawiania sportów oraz poruszania się łodzi rybackich. Prosimy tylko o szacunek dla przyrody - uściśla dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Hanna Dzikowska.
Przepisy nie do wyegzekwowania?
Tyle tylko, że tezy ekologów są mocno dyskusyjne. Nie ma żadnych aktualnych badań naukowych dotyczących siedlisk ptaków, a jedynie obserwacje - choć, co trzeba podkreślić - poczynione przez fachowców. Nie wiadomo nawet, ile jest dokładnie fok szarych w rejonie Morza Bałtyckiego. Szwedzi mówią o 30 tys., naukowcy z innych krajów o 20 tys. sztuk. Na pewno jednak nie jest to gatunek zagrożony.
- Mówimy o tym, że natura się sama nie obroni, ale to nie do końca prawda. Jeszcze niedawno był lament, że zarybiamy łowiska, a kormorany zjadają ryby i cała praca i inwestycja idzie na marne. Co się okazało w tym roku? Pojawił się orzeł bielik i kormorany się przeniosły - mówi burmistrz Pucka Marek Rintz, który zwrócił uwagę na całkowity brak baz danych, na których miałoby opierać się nowe rozporządzenie.
Protestujący już wywalczyli spore zmiany w projekcie nowego prawa, które uchwalone ma zostać w 2014 roku. Na zatoce będzie można nadal przeprowadzać zawody sportowe, bo oznaczone pontony i łodzie ratownicze, trenerskie i sędziowskie będą mogły tam wpływać. Bez ograniczeń prędkości będzie też można pływać wszystkimi jednostkami bez napędu motorowego. Zmniejszono też zamknięcie Ryfu Mew o połowę. Urzędnicy nie chcą się jednak zgodzić na szybkie pływanie jednostek z napędem motorowym, nawet na środku zatoki.
- A kto to będzie kontrolował? Przecież wprowadzane jest prawo, które jest uznaniowe, bo kto stwierdzi, czy łódź weszła w ślizg, czy nie? A skoro powstaje prawo, którego nie da się egzekwować, to po co je w ogóle wprowadzać - pyta Wojciech Brzozowski, siedmiokrotny mistrz świata w windsurfingu, a obecnie prezes związku tej dyscypliny, który jest przeciwko nowym regulacjom.
Miejsca
Opinie (315) 1 zablokowana
-
2013-12-20 08:45
co tam człowiek, ZUS wycenia go na ok. 4000, zetniesz stare drzewo
i min. kilkaset tysięcy kary. A ekologów to wysłałbym zimą do lasu gdzie są wilki, aby nie zapomniały dawnych instynktów.
- 10 10
-
2013-12-20 08:12
W ramach Budżetu Obywatelskiego 2014 jest zgłoszona przystać plażowa w Brzeźnie (1)
Czy stać Ciebie na jacht i cumowanie w marinie w Sopocie?
Dlatego pomocna w rozwoju żeglarstwa plażowego byłaby budowa przystani plażowej, mariny sztrandującej. Budowa może nie jest właściwym określeniem. Mówić powinniśmy o wyznaczeniu miejsca pod przystań plażową. Jej podstawowym elementem byłby legalny dojazd pod wewnętrzną krawędź wydmy samochodem, którym przywieźlibyśmy elementy łódki oraz w jakiejkolwiek formie pomost, slip, po którym cięższe łódki można by dowieść na wózkach podłodziowych nad brzeg morza- 10 2
-
2013-12-20 08:40
Gdy takich przystani byłoby wiecej, można bedzie organizować rajdy wzdłuż wybrzeża
Analogicznie do spływów kajakowych po rzekach.
pamietajcie że obecnie można legalnie bez patentów bez rejestracji łódki żeglować 2 mile od brzegu.- 3 2
-
2013-12-20 07:18
A wyslac tych zielonych (1)
Na Ural, niech tam protestuja
- 69 87
-
2013-12-20 07:21
może właśnie dlatego na Uralu wciąż jest dzika przyroda a nie betonowe noclegownie....
- 12 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.