• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rodzina na komunalnym, czyli jak najłatwiej o pracę w miejskim TBS-ie

Marzena Klimowicz-Sikorska
19 sierpnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
GTBS jest spółką samorządową, od której wymaga się wyjątkowej transparentności w działaniu, ale także w zatrudnianiu pracowników. GTBS jest spółką samorządową, od której wymaga się wyjątkowej transparentności w działaniu, ale także w zatrudnianiu pracowników.

W Gdańskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego pracuje kilkunastu pracowników, ale kilkoro nosi takie samo nazwisko. Przypadek czy nepotyzm? Przyjrzeliśmy się tej sprawie i nie jest ona jednoznaczna.



Czy wszystkie miejskie instytucje i spółki powinny robić konkursy na wszystkie stanowiska pracy?

Gdańskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego to należąca do miasta firma, która buduje mieszkania w systemie budownictwa społecznego. Jest jednak samodzielną jednostką, dlatego teoretycznie nie można mieć do nikogo pretensji, że część pracowników jest ze sobą spokrewnionych.

Od kilku lat GTBS-em kieruje Włodzimierz Pietrzak, który wcześniej przez osiem lat pełnił funkcję skarbnika miasta Gdańska. Prezesem spółki został po wygraniu konkursu zorganizowanego przez miasto. O nazwiskach swoich pracowników opowiada starannie dobierając słowa.

- Faktem jest, że na dzień dzisiejszy w GTBS-ie pracują dwie osoby o nazwisku Zapadka na umowę o pracę i jedna na umowę na czas zastępstwa - wylicza Włodzimierz Pietrzak. - Zostałem prezesem tej spółki w 2008 r. i jedną z pierwszych rzeczy, jaka mnie zaintrygowała, było to, że moja główna księgowa Barbara Zapadka ma nazwisko zbieżne z księgową, która pracuje pod jej nadzorem. Zacząłem przeglądać akta. Wynikało z nich, że podwładna - pani Magdalena - została przyjęta do pracy kilka lat wcześniej, kiedy jeszcze nosiła inne nazwisko i z panią Barbarą nie łączyło jej żadne pokrewieństwo. Dopiero później wyszła za mąż za syna swojej szefowej. Pytanie, czy w takiej sytuacji miałem ją zwolnić, bo stała się synową głównej księgowej, skoro w pracy nie mam do niej żadnych zastrzeżeń?

Sprawa jednak komplikuje się, gdy dodamy do tego jeszcze jedną panią o nazwisku Zapadka, daleko spokrewnioną z główną księgową, a także kolejne powtarzające się nazwisko: Sobiak.

Okazuje się, że za tę zbieżność odpowiadają... ciąże w GTBS-ie. - W marcu, kwietniu i maju 2010 r. zgłosiło się do mnie pięć pracownic z informacją, że są w ciąży. Wśród nich była synowa głównej księgowej [Magdalena Zapadka - przyp. red.]. Panie poszły na urlop macierzyński we wrześniu i październiku, a jedna w styczniu 2011 r. Do momentu ich powrotu musiałem kogoś zatrudnić. Nie robiliśmy więc żadnych konkursów, tylko szukaliśmy osób godnych zaufania, które mogłyby od razu usiąść za biurkiem i wykonywać ich prace. Było wiadomo, że po pół roku, góra ośmiu miesiącach będą musiały odejść - wyjaśnia Włodzimierz Pietrzak.

I tak właśnie pracę dostała trzecia pani Z - tym razem Anna, daleka krewna głównej księgowej Barbary, która sama zaproponowała jej przyjęcie. - Mieliśmy wątpliwości, ale obiecałem, że ją sprawdzimy, gdyż o przyjęciu do pracy decyduję nie ja sam, ale zarząd GTBS - mówi prezes. - W swojej pracy okazała się świetna.

Miała pracować do momentu, aż z urlopu macierzyńskiego wróci osoba, którą zastępowała. Tyle że mniej więcej w tym czasie poważnie zachorowała jedna z pracownic z działu kadr, która musiała udać się na długie zwolnienie. Kłopoty zdrowotne dotknęły też Annę Zapadkę. I wszystko zaczęło się jeszcze bardziej komplikować.

- Na dwa tygodnie przed planowanym zwolnieniem Anna Zapadka trafiła do szpitala. Poproszono mnie, żeby tymczasowo została. Przedłużyłem więc jej umowę na trzy, może cztery miesiące. Szybko jednak wróciła do pracy i zastępowała kadrową. Nie mam jednak dla niej etatu, gdyż te w spółkach samorządowych są reglamentowane. Gdy tyko wróci kadrowa, pani Anna Zapadka będzie musiała odejść - zapewnia Włodzimierz Pietrzak.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy główną księgową. - Dla mnie najważniejszą rzeczą jest dobro firmy, z którą się identyfikuję i to, żeby praca była wykonana rzetelnie. Nazwisko ma, według mnie, mniejsze znaczenie, zwłaszcza jeśli osoby te nie zajmują kierowniczego stanowiska - mówi Barbara Zapadka.

Także ciąże sprawiły, że w GTBS pracę dostała siostra sekretarki prezesa Pietrzaka. - Kiedy pani Anna [Sobiak - przyp. red] poszła na urlop macierzyński, sam poprosiłem, żeby poleciła mi na zastępstwo kogoś zaufanego. I tak trafiła do nas jej siostra - mówi Pietrzak.

Czy nie za dużo tych rodzinnych poleceń? Prezes przyznaje, że dla osób spoza spółki sprawa powtarzających się nazwisk wyglądać może bardzo dwuznacznie.

- Nie wykluczam tego, że, patrząc z zewnątrz, to może wyglądać dziwnie. Dlatego poważnie zastanawiamy się nad zatrudnieniem firmy rekrutacyjnej, by w przyszłości nie było żadnych niedomówień. Do końca września przestawimy też Radzie Nadzorczej "zasady dobrych praktyk" na podstawie kodeksu spółek handlowych - dodaje Włodzimierz Pietrzak.

W miejskich spółkach procedura zatrudniania pracownika na etat musi być przejrzysta. Dlatego GTBS współpracuje z Powiatowym Urzędem Pracy, od którego dostaje aplikacje o pracę. Następnie w drodze konkursu i po rozmowie kwalifikacyjnej wyłaniany jest pracownik. W przypadku zatrudniania osób na umowy czasowe takie rygory nie obowiązują. Zarząd spółki GTBS nie złamał więc prawa, zatrudniając kobiety z rodziny Zapadka i Sobiak.

- Na czasowe zastępstwa nie obowiązują procedury konkursowe. Natomiast na stałe etaty GTBS przyjmuje pracowników polecanych przez Urząd Pracy. Kryterium jest kompetencja, a nie nazwisko, pochodzenie społeczne, przynależność partyjna, rasa czy wyznanie - mówi Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta miasta Gdańska.

Miejsca

Opinie (199) 6 zablokowanych

  • Pani Marzenko nie ma pani innych, ciekawszych problemów. (2)

    • 9 16

    • fajne jest to, że jak dziennikarz opisze jakąś nieprawidłowość (1)

      to najbardziej umoczeni zawsze mówią: "nie masz pan ciekawszych zajęć?", "a kto panu za płaci?", "lepiej zajmijcie się rządem, tam to dopiero są złodzieje!"A właśnie, że dobrze, że takie sprawy wyciągają, kraj trzeba leczyć od samego dołu, a nie od samej góry!

      • 7 1

      • a jeszcze wymień jaka tu nieprawidłowość została popełniona? Nie zatrudnili koleżanki Pani Marzenki???

        • 0 0

  • Wiadomo w mieście i wszystkich spółkach komunalnych (1)

    a p. Adamowicz jeszcze chce tworzyć GOM to już będzie rodzinne królestwo rodowodowe z "lwim herbem"

    • 5 0

    • won z tymi zza Buga przechrztami udawającymi Polaków

      • 0 0

  • co tu epatować w Polsce zawsze obowiązywały ruskie standarty (1)

    ..........

    • 6 1

    • Ruska....

      ...pisownia też :)

      • 1 0

  • Pani Redaktor chyba pomyliła się z powołaniem (4)

    Nie widzę nic złego w zatrudnianiu krewnych w jednej firmie. Skoro by ktoś dobrze pracował musi wykazać się zaangażowaniem, to co Pani się czepia jakichś powiązań??!!Dziewczyny dają z siebie wszystko,nie działają na niekorzyść firmy, zapewne są sumienne.Niech się Pani zaangażuje w bardziej "lotny" temat a nie szuka dziury w całym.

    • 3 21

    • odp (1)

      widac po Pani komentarzu ze Pani jest zwiazana z opisywana sytuacja osobiscie

      • 4 0

      • urzednik?

        urzedniku, a jak poprosze o szczegoly ?.

        • 0 0

    • (1)

      peŁna beka - panie( KUMY) siedzą, piją kawę, kroją sałatki i i są zdziwione, ze interesant pojawil się na horyzonciwe. To sa standarty RODEM Z miSIA.

      • 2 0

      • oj nie albo nie oj.

        • 1 1

  • liczą się kompetencje a nie nazwiska (1)

    wydaje mi się, że liczą się bardziej kompetencje pracowników a nie wydumane i zawistne spiskowe teorie o układach i układzikach co z tego, że krewnych? jeśli dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków to chyba bez znaczenia jak się nazywają i z kim są spokrewnieni

    • 7 9

    • tyle że kandydatów o odpowiednich kompetencjach, mogących świetnie wywiązywać się ze swoich obowiązków jest wielu, ale skoro nie było rekrutacji, nie mieli nawet szansy dostania tej pracy... więc to ma znaczenie, że zatrudnia się krewnych

      • 6 0

  • oj tam oj tam! a media ręka rękę myje, a polityka? zazdrość, że nie macie takich wtyczek???? Ciekawe skąd zainteresowanie tematem?? Jakiś klient czy może zwolniona i "pokrzywdzona" pracownica ????!!!!

    • 3 5

  • ENERGA

    jedna wielka Familiada

    • 12 0

  • A ja trochę z innej beczki.

    Od czasu gdy w okolicach mojego zamieszkania pojawili się klienci GTBS wokoło zrobił się syf, aż strach. Sporo lokatorów z TBS to zachlane mordy, syfiarstwo łażące wszędzie z piwskiem i zasypujące chodniki i trawniki butelkami i innym śmieciem. Chyba czas się przeprowadzić...

    • 4 2

  • Proponuję sprawdzić,

    czy pracownicy mają mieszkanka komunalne

    • 8 0

  • KUMOTERSTWO (2)

    To zadna tejemnica ze posady w urzedach osbadzane sa po rodzinie a konkursy tylko po to zeby bylo wszysko zgodnie z przepisami a sa one oglaszane juz pod konkretna osobe !!!Znam wiem to z doswiadczenia heh

    • 11 0

    • Wow. (1)

      Jeśli istotnie jesteś urzędnikiem, a nie gimnazjalistą na co wskazywałby język i sens twojej wypowiedzi - nie dziwię się wówczas, że kraj nasz wciąż pawiem narodów jest i papugą. Z naciskiem na pawia.

      • 0 4

      • Trolku nic nie poradze na to ze nie zrozumiales sensu tej wypowiedzi

        Trolku nic nie poradze na to ze nie zrozumiales sensu tej wypowiedzi

        • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane