• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Rozczarowany przyjezdny to problem dla miasta"

Jacek
8 listopada 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Jeżeli przyjezdny znajdzie dobrą pracę i ułoży sobie życie w Trójmieście, to zachowuje się, jakby mieszkał tu od lat. Ale gdy mu się nie powiedzie, to wylewa swoje żale na miasto, które go przyjęło - uważa nasz czytelnik. Jeżeli przyjezdny znajdzie dobrą pracę i ułoży sobie życie w Trójmieście, to zachowuje się, jakby mieszkał tu od lat. Ale gdy mu się nie powiedzie, to wylewa swoje żale na miasto, które go przyjęło - uważa nasz czytelnik.

Kilka dni temu opublikowaliśmy artykuł czytelnika, w którym ciepło pisał on o przyjezdnych mieszkańcach Trójmiasta, tzw. słoikach. Dziś przedstawiamy perspektywę pana Jacka, który w zjawisku wewnętrznych migracji zauważa także negatywy.



Czy zdarza ci się obwiniać innych o swoje niepowodzenia?

Do tematu wracamy, ponieważ nasz sobotni artykuł "Czy po 17 latach wciąż jest się słoikiem?" wywołał ogromne zainteresowanie naszych czytelników. Przeczytało go ponad 40 tys. osób, które zamieściły pod nim ponad 1,2 tys. komentarzy.

Jeden z naszych czytelników, pan Jacek, postanowił odnieść się do tematu nie w komentarzu, lecz spisując swoje refleksje w liście do redakcji.

Oto jego przemyślenia

Po przeczytaniu artykułu pana Jakuba naszła mnie fala refleksji, którymi chciałbym podzielić się z czytelnikami Trojmiasto.pl. Jest to bardziej uzupełnienie tego, czego NIE napisał czytelnik, niż odpowiedź na jego obserwacje.

Zacznę od tego, że kieruję firmą, w której duży odsetek pracowników (specjaliści, często z doświadczeniem, wykonujący głównie pracę biurową, ale także w terenie) stanowią przyjezdni. Przyjechali głównie na studia, ale czasem też za partnerem. Zapewniam, że niczym nie odróżniają się od swoich koleżanek i kolegów, będących rodowitymi gdańszczanami. Którzy, nota bene, w Gdańsku stanowią MNIEJSZOŚĆ, bo tylko 48 proc. mieszkańców!

Ale kiedy wniknąć w problem głębiej, to okazuje się, że moi pracownicy nie są reprezentatywnymi przedstawicielami przybyłych do Gdańska. Bo pamiętajmy, że wielu przyjezdnych do Trójmiasta nie ma powodów do zadowolenia (wynikającego głównie z dobrej pracy), w związku z czym odczuwa narastające rozczarowanie, złość, bunt...

Jednocześnie, gdy mają w miarę regularny kontakt z miejscem urodzenia, to w domu czy przez spotykanych przyjaciół z lat szkolnych są poddani naciskowi na wykazanie się życiowym sukcesem. W ten sposób narasta w nich coraz mocniejsza frustracja.

Pół biedy, gdy ta frustracja wyraża się w roszczeniowej postawie, której pierwszym celem jest zwykle miasto, do którego przyjechali. Ponieważ nie okazało się krainą sukcesu i szczęśliwości, więc dostrzegą najmniejszą dziurę w chodniku, każdy spóźniony tramwaj każe im w czambuł krytykować komunikację miejską, najmniejsze korki w godzinach szczytu uznają za skandal, a władza to banda w najlepszym razie nieudaczników (gdzież tam im do nich samych!), choć częściej złodziei. Ciężko zapracowane mieszkanie na kredyt, zwykle na obrzeżach, musi spełniać jak najszybciej wszelkie kryteria śródmiejskich kondominiów z pełną infrastrukturą, eleganckim otoczeniem i wygodnym dojazdem. A jeśli nie spełnia, to przecież nie są winni deweloperzy, ale te wredne władze... Bo winić deweloperów, to winić siebie samego, że nie stać nas było na więcej albo że ulegliśmy mirażom.

Ale w osobach napływowych jest też jakieś dziwne przeświadczenie, że to miasto im jest coś winne, a nie odwrotnie. Jednocześnie nie mają z nim poczucia więzi wynikającej ze wspomnień, sentymentów do miejsc i ludzi. Traktują swoje miejsce zamieszkania czysto pragmatycznie i nie są do niego szczególnie przywiązani. Ot, tak się zdarzyło, że mieszkają w Gdańsku, a nie akurat we Wrocławiu, Poznaniu czy Warszawie.

Zauważyłem, że bardziej hermetyczna dla przyjezdnych Gdynia (potwierdza to statystyka osiedleń) ma dzięki temu znacznie większą liczbę lokalnych patriotów - bardziej lojalnych i świadomych. Dobrze wiedzących, że najpierw trzeba dać, by móc oczekiwać.

Z moich obserwacji wynika też, że ta zadowolona z siebie i miasta część daje wyraźnie odczuć przybyłym, że patrzy na nich z góry i bywa wręcz, że traktuje jak kogoś podrzędnego. Nie muszę dodawać, że dzieje się tak tym częściej, im mniej lat ubyło od przyjazdu - własnego czy rodziców - do Trójmiasta.

Dobrze, że jasno określamy migracje wewnętrzne jako społeczny problem. Trzeba nazywać go po imieniu i dyskutować o nim, bo udawanie, że wszystko jest w porządku prowadzi na manowce. Tak, jak do niedawna wielu wydawało się, że umiłowanie demokracji i samorządności jest w Polsce powszechne i ugruntowane, tak równie złudne może być przekonanie, że to wspaniałe miejsce do życia, jakim jest Trójmiasto, samymi swoimi walorami nauczy nowych mieszkańców dumy, aktywności i włączy ich w swoje życie.

Niestety, rośnie liczba malkontentów dobrze czujących się w loży szyderców, których nikt i nigdy nie zadowoli. I już widać, jak na tych rzeszach niektórzy politycy próbują coś ugrać...
Jacek

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (424) ponad 10 zablokowanych

  • (1)

    Ale bzdety. Skad ten gosciu niby wie jak i kto ma w domu. Sam jest frustrat i wzorowo to pokazal.

    • 36 27

    • Odpowiada autor...

      1. Mieszkam w Gdańsku od urodzenia, a moi rodzice przyjechali do niego w 1948 roku.
      2. Moim nieskromnym zdaniem odniosłem życiowy sukces bo jestem osobą w miarę majętną i mam dobrą pracę.
      3. Nie mam powodów do frustracji nawet w życiu prywatnym.
      Zatem pudło, przyjacielu... A Ty jesteś z. Gdańska?

      • 1 1

  • Jak się słoikom nie podoba to niech wyjadą !

    • 2 0

  • W Gdyni ostatnio za to właśnie Ci patrioci wylewają frustracje, bo wspominają ile kiedys w Gdyni dobrego się działo a teraz jak władze uwalają to miasto

    • 0 0

  • Tak szczerze... czy ktoś serio dostrzega ten problem? (3)

    • 237 24

    • Techniki manipulacji są różne

      Kiedy pojawiają się poważne problemy to znajda się tacy ,którzy wykreują co na co społeczeństwo zwróci uwagę. I tak Forum Radunia ,korki na południu , zmiana planów zagospodarowania przestrzennego ,przejścia naziemne ,wspaniałe wieżowce na Wałowej ....Nic nie jest ważne tylko problem słoików jest teraz na topie

      • 2 0

    • Właśnie

      Dlaczego wewnętrzna migracja ma być jakimś problemem?
      Jak świat światem ludzie migrowali w poszukiwaniu lepszych warunków życia

      • 55 2

    • Nie, to jakiś sztuczny problem zapewne na potrzeby artykułu ;)

      • 67 7

  • ale głupoty...gratuluje takiego szefa jakim jest autor tego wpisu

    • 2 1

  • Pochodzę z Mazur, jestem Gdańszczaninem. (9)

    Jestem "słoikiem". Przyjechałem studiaować na PG bo tutaj przybył brat rok przede mną. O, popularna historia. Jestem rocznikiem '85 co oznacza, że ominęła mnie zmiana w szkolnictwie polskim czyli wdrożenie przechodzących już do historii gimnazjów (nomen omen, podobno wracają przedwojenne stopnie wojskowe a od gimnazjów uciekamy ;) ). Po studiach "za chlebem" musiałem wyjechać z Gdańska. I tak było do zeszłego roku, gdy powróciłem do dobrze znanego miasta. W sumie, czas spędzony w Gd to 8 lat. I uważam się za Gdańszczanina, nie z urodzenia a ze sposobu myślenia. Bo dla mnie, Gdańsk, to różnorodność i otwartość, a nie snobizm i "buractwo". Taki jestem, z takimi ludzmi chcę żyć i dlatego tutaj jestem.

    Pan Jacek w swoim artykule zaprezentował bardzo jednoznacznie swój punkt widzenia - i bardzo dobrze - każdy w wolnym kraju ma do tego prawo. Ja chciałbym skorzystać z prawa do dyskusji z argumentami Pana Jacka.
    1) "wielu przyjezdnych do Trójmiasta nie ma powodów do zadowolenia (wynikającego głównie z dobrej pracy), w związku z czym odczuwa narastające rozczarowanie, złość, bunt..."

    Nie zgadzam się, że wielu. Większość moich znajomych to osoby z poza 3city, poznani na uczelni lub w trakcie mojego pobytu w Gd. 100% tych osób czuje się w 3city dobrze, i to właśnie tutaj pozostali po studiach, założyli rodziny. I praca jest tylko elementem składowym. Są dobrze wykształceni i jeśli nie byliy zadowoleni, odczuwaliby rozczarowanie, złość a nawet bunt, to zapewne dawno zmieniliby lokalizację na Warszawę, Poznań lub Wrocław. Nie robią tego, bo z tym miejscem się identyfikują. Jeśli zaś chodzi o życiowy sukces, cóż - jest to temat subiektywny - dla jednego będzie to stanowisko Dyrektora w dużej korporacji, dla kogoś innego realizowanie się jako przedszkolanka, strażak czy sprzedawca w małym sklepiku osiedlowym. Potrzeby są różne, podobnie jak ludzie. Stąd, generalizowanie "wielu" nie jest ani zasadne ani adekwatne do stanu faktycznego.

    2) "frustracja wyraża się w roszczeniowej postawie, której pierwszym celem jest zwykle miasto, do którego przyjechali"

    Przyjechałem do Gdańska w 2004 roku, z małej mazurskiej wsi Spychowo. Pierwsze wspomnienie to nieumiejętność skorzystania z tramwaju czego efektem był spacer z Gd Gł do Wrzeszcza, na ul Traugutta na piechotę. Najlepszy sposób na poznanie miasta "ever" :) Sympatyczni ludzie napotkani na trasie przemarszu z miłym uśmiechem wskazywali przybyłemu, targającemu duży plecak, drogę do akademika DS2. Od tamtej pory, staram się po mieście chodzić..i podziwiać ile się tutaj zmienia. A zmienia się na w ogromnym tempie. Jakież to ja mogę mieć roszczenia, jeśli porównuję Gdańsk ze Spychowem.
    Gdańsk - duże miasto, infrastruktura komunikacji publicznej jakiej na wsi nie uświadczysz, dużo pubów, restauracji do prowadzenia życia nocnego, kina, teatry, plaża rzut kamieniem od lasów i jezior kaszubskich. Dla osób z rodzinami - Zoo idealne na spacery, centra zabawy i rozrywki czynne do późna. Łyżką dziegciu w tym obrazie są korki, większy tłok i zamieszanie na ulicach, pikująca w dół empatia (przykład tramwajarza który udzielał pomocy na przystanku w centrum przy obojętnej postawie gapiów).
    Spychowo - wieś, tysiąc z hakiem mieszkańców, oddalone ok. 30 km od Szczytna. Jeden gabinet lekarski, szkoła i kościół. Autobusy kursują do miasta 5-6 razy w czasie dnia. Nie ma lokalu usługowego otwartego po 22, ze znajomymi można się spotkać na "domówce" lub w plenerze w weekend, jeśli akurat przyjechali do rodziców w odwiedziny. Jest za to las, jezioro, powietrze, brak szybkiego internetu pozwalający się odciąć od biura i obowiązków służbowych.

    Każdy z przybyłych ma wybór - i ja takiego dokonałem. Rachunek zysków jest większy niż "strat". Frustracja zaś nie jest zjawiskiem charakterystycznym dla "słoików" a dla ludzi. Poważę się nawet stwierdzić, że to taki "słoik" jak ja ma więcej cierpliwości, zimnej krwi oraz zwyczajnego szczerego uśmiechu, bo czy można w prostrzy sposób zjednać sobie otoczenie ?

    3) "Ale w osobach napływowych jest też jakieś dziwne przeświadczenie, że to miasto im jest coś winne, a nie odwrotnie".

    Mieszkam w 3city, tutaj pracuję, żyję, robię zakupy i płacę podatki. Mam te same wymagania wobec władz miasta jak rodowity Gdańszczanin. I mam do tego prawo. Mam też wolny wybór, czy chcę się angażować w życie publiczne czy też nie. Gdańsk mnie ukształtował, i jedyne co mogę zrobić będąc w "gościenie" to przestrzegać zasad i reguł panujących tutaj. Mogę też dać coś od siebie i próbować ten nastrój, klimat miejsca podtrzymać, przykładem własnym.

    4) "Jednocześnie nie mają z nim (z miastem) poczucia więzi wynikającej ze wspomnień, sentymentów do miejsc i ludzi. Traktują swoje miejsce zamieszkania czysto pragmatycznie i nie są do niego szczególnie przywiązani. Ot, tak się zdarzyło, że mieszkają w Gdańsku"

    wspomnienia - są
    sentyment - jest, stąd powrót
    miejsca zamieszkania - różne, pozwoliło poznać miasto, ludzi, odmalować parę ścian :)

    5) "bardziej hermetyczna dla przyjezdnych Gdynia (potwierdza to statystyka osiedleń) ma dzięki temu znacznie większą liczbę lokalnych patriotów"

    Co uczyni z człowieka "lokalnego patriotę" ? Angażowanie się z życie osiedla, dzielnicy, miasta? Trzeba chodzić na wiece poparcia, manifestacje bo inaczej jesteś "outsider". A może wystarczy zwrócić uwagę spacerującemu gamoniowi na ul. Długiej, że śmieci z kieszeni może wyrzucić do kosza 3m dalej, zaś pani spacerującej z pieskiem po plaży miejskiej wskazać powody dla których powinna posprzątać po swoim pupilu. W żadnym z tych przypadków nie pytałem o narodowość, upodobania polityczne, wiek, status materialny czy pochodzenie. Kulturę się ma bądź nie. Korelacja z pochodzeniem - 0%; korelacja z wychowaniem - 100%.

    6) "zadowolona z siebie i miasta część daje wyraźnie odczuć przybyłym, że patrzy na nich z góry (...)dzieje się tak tym częściej, im mniej lat ubyło od przyjazdu - własnego czy rodziców - do Trójmiasta"

    Odpowiem żartobliwie: Takie rzeczy tylko w Wa-wie ;)

    7) "Dobrze, że jasno określamy migracje wewnętrzne jako społeczny problem"

    Problem? Ja odczuwam dumę, że to Gdańsk wybiera rzesza ludzi jako najlepsze miejsce do życia. Potwierdzają to również statystyki. To na Trojmasto.pl czytałe, iż ruch turystyczny się zwiększa, że mamy nowe inwestycje, projekty rozwoju przestrzeni publicznej itd. i w wielu przypadkach jest to efekt pracy tych "słoików", którzy opowiadają ile do zaoferowania ma to miasto i Ci ludzie tutaj mieszkający.

    Jestem dumny że mieszkam w Gdańsku. Jeśli życie pozwoli, tutaj zapuszczę korzenie i założę rodzinę. Jestem aktywny w życiu Trójmiasta na miarę swoich możliwości, poniżej własnych oczekiwań ale to już temat własnych przemyśleń a nie debaty publicznej :)

    Panie Jacku, chciałbym zwrócić się bezpośrednio do Pana.
    Mam wrażenie, że przemawia przez Pana frustracja. Kieruje Pan firmą, współpracuje Pan z ludzmi. Charaktery są różne, ja bym nie próbował szukać wspólnego mianownika dla wszystkich problemów w osobie "słoika". Proponuję zmienić otoczenie, pojechać na Górki Zachodznie, wypożyczyć żaglówkę i popływać po zatoce. Po powrocie zapraszam na kawę.

    Z pozdrowieniami,
    Krzysztof - Pochodzę z Mazur, jestem Gdańszczaninem.

    • 35 6

    • Krzysztofie, naprawdę fajnie to ująłeś. dziękuję.

      • 1 0

    • (1)

      Słoiki jak to ktoś nazwał były zawsze, nawet jak nie było słoików tylko zawiniątka. Miasta rozwijają się i rozwijały przez napływ mieszkańców. To istota miast. Smutne, że ktoś uważa się za lepszego tylko dlatego, że urodził się w mieście. Ja uważam, że miasta rozwijają się właśnie dzięki zdeterminowanym "przybyszom" . Im się chce. Oni doceniają możliwości i z nich korzystają. Dla mnie jako potomczyni słoikowatych rodziców, najciekawsza w miastach jest właśnie różnorodność "przybyszy". I to im miasta zawdzięczają rozwój, pezykład choćby Gdyni, którą "sobie" budowali właśnie przyjezdni! Dziękuję. Pozdrawiam.

      • 2 0

      • Jurandzie aleś się rozpisał. W sumie masz rację.

        • 1 0

    • Jedyna sensowna wypowiedź na tym forum. Gratulacje

      • 2 0

    • Jedyna mądra wypowiedź na tym forum. Gratuluje

      • 2 0

    • Nie jestem Gdańszczaninem bo się tu nie urodziłem, mieszkam tu 14 lat, praktycznie całą wypłatę zostawiam tutaj (podatki itp). Na razie nie mam tutaj mieszkania, zbieram, nie chcę na kredyt. Tu skończyłem studia, tu mieszkam. Pracuję po sąsiedzku w Gdyni. Nigdy nie zapomnę skąd pochodzę ale lubię to miasto. To był najlepszy wybór w moim życiu. Najlepszy na północy Polski. Jak każde miasto, Gdańsk ma swoje wady i zalety ale czuję się tutaj jak u siebie w domu. Jak się komuś nie podoba tutaj to droga wolna. Jeśli się podoba to niech tu zostanie i pracuje na rozbudowę tego miasta. A tak w ogóle to nigdy nie odczułem, że jestem tu gorszy. Ta nowa moda na "słoiki" jest obrzydliwa. W kręgu znajomych i współpracowników mam przyjezdnych i miejscowych. Wszyscy żyjemy w zgodzie.
      Pozdrawiam inżynierów przyjezdnych z Lotosu, Fosforów i ze wszystkich stoczni. Pracujmy i budujmy razem naszą świetlaną przyszłość w kraju tolerancji jakim zawsze była nasza ukochana Rzeczpospolita. Bez podziałów na swoich i obcych, bez podziałów politycznych. Po prostu bądźmy sobą, bądźmy Polakami w naszym wspólnym domu.

      • 6 0

    • Spychowo jest fajne :).

      • 2 1

    • bardzo dobrze napisane (1)

      prawdę powiedziawszy to ta opinia powinna pojawić się jako artykuł,a nie wypociny "trochę ograniczonego" Pana Jacka, który widzi świat po swojemu i próbuje go sprzedać innym, co mu sie chyba średnio udało.

      PS z Gdańska Głównego do DS2 na Tragutta drałować? Nieźle :) Dla mnie Traugutta to droga z DS2 na WF na 6:50 na basen na Grunwaldzką - wtedy basen był jeszcze z mega zimną wodą :)

      • 6 2

      • Dzięki serdeczne :) Miło to usłyszeć, ale Jacków, Krzysztofów jest wielu jak i opinii ;) Staram się zachować rozsądek. Jeśli coś może frustrować "słoika" to fakt, że wciąż trzeba się przepychać rękoma i nogami w "dużym basenie" a nie w małym "stawie" jak w domu. A do tego trzeba mieć tupet :P (co chyba nie jest złe w ściśle kontrolowanych ilościach). Na zarobki każdy psioczy, ale mamy wolny rynek - nikt nie trzyma, nikt nie wiąże na siłę. Kwestia tego, że nie każdy z Nas potrafi sobie poradzić z dyskomfortem opuszczenia "strefy komfortu" :D

        • 5 1

  • Dokladnie. (8)

    Ale w osobach napływowych jest też jakieś dziwne przeświadczenie, że to miasto im jest coś winne, a nie odwrotnie”. Zgadzam sie w stu procentach.

    • 159 52

    • o których napływowych ty piszesz ? tych co tu przybyli po 45 ? (2)

      przed wojną Polacyw Gdańsku to niecałe 5%
      W Gdańsku mieszkają tylko SŁOIKI

      • 6 5

      • Nie 5 tylko 10% Polaków

        I to wcale nie mało było.

        • 1 0

      • Słoik to dla mnie taki z artykułu, co dopiero co przyjechał za pracą, studiami itd Jak ktoś mieszka 20+ lat to co to za słoik

        • 5 0

    • Hehehe....w czterech literach mam to miasto... (4)

      ...i co, nazwiesz to roszczeniem?

      • 25 35

      • Nie. Uznam co najwyżej, że masz kuper rozmiarów szafy gdańskiej, skoro mieścisz w nim całe miasto;) (3)

        Wyrażę też nadzieję, że nie zgłosisz roszczeń, kiedy wspomniane miasto na zasadzie wzajemności wypnie się na Ciebie częścią zadnią. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom;)

        • 30 15

        • To miasto nie jest aż tak duże.. (2)

          ..a serio pisząc, to miasto ma tak samo gdzieś mnie jak i ciebie.

          • 19 13

          • Teoretycznie - jak każde inne miasto na świecie. (1)

            W praktyce - nie mam powodu do narzekań, nie tylko dlatego, że unikam narzekania;) Pzdr.

            • 12 7

            • Uśmiechajmy się. Jest spoko. Nie mamy powodów do narzekań.

              • 3 1

  • (12)

    Po za rodowymi Niemcami po 1945 wsxyscy są słoikami, to nie było miasto Polskie

    • 34 54

    • (1)

      Kretynie poczytaj o historii 1000 letniego Gdańska. Niemiec to chyba Ty jesteś!

      • 5 2

      • Już podczas wojny pod Grunwaldem Gdańszczanie brali w niej udział i pomagali... Pomagali stronie Niemieckiej, wyciągnij sam wnioski

        • 1 1

    • Noooo niemcy je założyli a polacy od czasu do czasu przywłaszczali...

      • 2 1

    • (5)

      Było polskie przez większość swojej ponad tysiącletniej historii

      • 26 8

      • weź ku*wa otwórz wikipedie i sie przekonasz że miasto najmniej 16 razy nie było polskie

        i ponad połowy czasu

        • 3 1

      • (3)

        Po nagrobkach sprzed 1945r poznasz, że tu żaden polak nie mieszkał, to nie są Polacy

        • 9 21

        • Nie tylko nazwisko świadczy o poczuciu przynależności do danego kraju. (2)

          Historia Gdańska najlepszym tego dowodem. Zapoznaj się z nią w wolnej chwili... a przy okazji i z zasadami pisowni w jęz. ojczystym. Zakładając oczywiście, że jesteś Polakiem.

          • 11 5

          • (1)

            No tak, zaiste polski nick. Kompleksy?

            • 2 4

            • Nie. Pamiątka & prezent;)

              Kompleksy?

              • 5 2

    • dlatego widac ze sloikiem jestes historii Gdanska nie znasz a kogo masz zapytac jak cala rodzina

      z jakiejs wsi w lubelskim lub innym eblagu

      • 6 1

    • Myslisz sie.

      • 3 1

    • Nie znasz historii

      • 5 3

  • hhmm,ciekawy artykuł

    czy jest moze ktos zainteresowany zakupem uzywanych onuc?

    • 1 0

  • lokalny patriota też dostrzeże dziurę w chodniku (12)

    bo chce, po prostu, by jego miasto było lepsze.
    Istnieje coś takiego jak konstruktywna krytyka, na którą powinni być otwarci włodarze.

    • 288 10

    • Bzdury. Jestem wymagający wobec siebie, współpracowników (1)

      poddostawców, producentów.. przyjaciół , rządu, księży... Może dla tego, ze pracuję w kontoli jakości. Byle czego nie słucham, nie czytam. Kicz umiem nazwać po imieniu

      • 2 7

      • szkoda, że nie opanowałeś

        ojczystego języka :/

        • 4 0

    • a czy ktoras z twojej "konstruktywnej" krytyki dotarła do Użędu miasta ? (8)

      Czy tylko zaśmiardujesz to forum ?

      • 7 41

      • na 99% dotarła

        sądząc po tym jak aktywnie komentują i wylewają żale w listach do redakcji

        • 3 0

      • (1)

        Gdzie dotarła???? rany...

        • 41 1

        • chodziło mu o órzont

          :D

          • 5 0

      • Uje się uRZęduje (; (3)

        • 19 0

        • Jak łatwo mnie odróżnić (2)

          Po tym że szanuję język polski, i nie robię błędów
          Podziwiam

          • 3 9

          • Nie napinaj się tak (1)

            Od kiedy stawiamy przecinek przed "i"?

            • 16 0

            • za trudne dla Janusza

              • 7 0

      • młody, wykształcony z wielkiego miasta jesteś?;)

        • 5 2

    • PEwnie zauważy dziurę ale nie o to chyba autorowi chodziło.

      Ja odczuwam to jako postawę - jesteś z tego miasta to pamiętasz jak kiedyś wyglądało, widzisz jak się zmienia. Dziura w chodniku to zwykle nienajważniejsza rzecz, a jeśli Ci przeszkadza to może wiesz czyja to wina albo doo kogo się udac aby to zgłosić, bo znasz miasto i znasz ludzi. Nie rzucasz w eter że miasto jest do d... i wszystko jest beznadziejne. Troche jak w domu, starsz się żeby było dobrze ale nie zawsze się udaje, ale się starasz i kochasz ten dom...

      • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane