• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ruszył proces po śmiertelnym wypadku w parku wodnym

Piotr Weltrowski
2 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Danuta M. i Piotr M. twierdzą przed sądem, że są niewinni. Danuta M. i Piotr M. twierdzą przed sądem, że są niewinni.

Rozpoczął się proces w sprawie wypadku, do którego doszło ponad rok temu w sopockim parku wodnym. Zdaniem prokuratury odpowiedzialność za śmierć 8-letniej Nikoli ponoszą kierowniczka wycieczki, z którą przyjechała dziewczynka oraz kierownik zmiany ratowników. W poniedziałek oboje złożyli przed sądem wyjaśnienia: twierdzą, że są niewinni.



Sądzisz, że opiekunowie wycieczek szkolnych posiadają w Polsce odpowiednie kompetencje i są dobrze przeszkoleni?

Przypomnijmy: do wypadku doszło 28 maja ubiegłego roku. 8-letnia Nikola topiła się w jednym z basenów. Według relacji świadków zdarzenia, ratownicy ruszyli na pomoc dziecku dopiero wówczas, gdy unosiło się już bezwładnie na wodzie. Przez kilkanaście minut próbowano ją reanimować, ale nie odzyskała przytomności. Od samego początku stan dziewczynki lekarze określali jako krytyczny. Po blisko trzech tygodniach dziecko zmarło w szpitalu.

Niemal od samego początku wiadomo było, że sprawa skończy się zarzutami i aktem oskarżenia - mówili o tym nieoficjalnie policjanci. Ostatecznie o zaniedbania, które doprowadziły do śmierci dziewczynki, oskarżono dwie osoby.

Danucie M. - kierowniczce wycieczki (poza nią z 40 dziećmi pojechało na nią też pięciu opiekunów i pilot z biura podróży) - zarzucono nieumyślne narażenie dziewczynki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Zdaniem prokuratury, jako kierownik i opiekun wycieczki zobowiązana była do sprawowania opieki nad powierzonymi jej dziećmi, czego nie uczyniła. Według aktu oskarżenia nie zachowała reguł ostrożności, nie zagwarantowała dzieciom bezpieczeństwa, nie zapoznała się także z zasadami korzystania z parku wodnego i nie przedstawiła ich swoim podopiecznym. Miała też pozwolić na wejście części dzieci do wody bez opieki.

Piotrowi M. - kierownikowi zmiany ratowników - zarzucono z kolei nieumyślne spowodowanie śmierci Nikoli. Prokuratura uznała, że był zobowiązany do zapewnienia bezpieczeństwa osobom przebywającym w basenach, czego nie uczynił. Według aktu oskarżenia nie zagwarantował właściwej obsady stanowiska ratowniczego, nie wyznaczył bowiem ratownika do ustawicznej i bezpośredniej obserwacji basenu. Właśnie do tego basenu wejść miały dzieci znajdujące się bez opieki, w tym 8-latka.

Wersja oskarżonych

Danuta M. i Piotr M. w czasie prokuratorskiego śledztwa nie przyznali się do popełnienia zarzuconego im przestępstwa. Odmówili też złożenia wyjaśnień. W poniedziałek, przed sądem, zdecydowali się jednak mówić.

- Zajęłam się jedną z dziewczynek, która miała zły chip. Cofnęłam się z nią z szatni, żeby go wymienić. Później pomagałam tej dziewczynce odnaleźć właściwą szafkę i przebrać się. Wcześniej przekazałam innym opiekunom, że muszę się cofnąć i poprosiłam, aby zajęli się pozostałymi dziećmi. W mojej świadomości dzieci były pod opieką - stwierdziła przed sądem Danuta M., która na samą płytę basenu weszła, gdy trwała już reanimacja 8-latki.
Tłumaczyła też, że wycieczka była zorganizowana zgodnie z przepisami, co potwierdzać mają dokumenty podpisane przez poszczególnych opiekunów i organizatorów. Kiedy oskarżyciele zaczęli przepytywać kobietę, okazało się, że część podziałów dotyczących opieki nad konkretnymi grupami dzieci była jedynie "umowna". Danuta M. przyznała też, że jeden z opiekunów dokumenty wypełnił dopiero po zdarzeniu, potwierdziła również, że nie przeczytała i nie zaprezentowała dzieciom regulaminu korzystania z parku wodnego, bo była pewna, że regulamin taki przeczytał pilot wycieczki w autokarze.

Kobieta miała wyraźne problemy z udzielaniem odpowiedzi na szczegółowe pytania oskarżyciela i dwóch oskarżycieli posiłkowych. Jej odpowiedzi mogły też sugerować, że - mimo iż formalnie to ona była kierowniczką wycieczki - największą rolę w koordynowaniu wyjazdu odgrywał pilot z biura podróży.

Podobnie jak ona, do winy przed sądem nie przyznał się także Piotr M., kierownik ratowników w parku wodnym. Złożył on w poniedziałek wyjaśnienia, z których wynikało, że wcześniej wyznaczył ratowników na wszystkie stanowiska, a także koordynował całą akcję ratunkową. Stwierdził też, że zgodnie z zasadami panującymi w parku wodnym, żadne dziecko nie ma prawa wejść do wody przed odprawą. Jego zdaniem, najpierw z szatni powinien zawsze wyjść kierownik wycieczki, ustawić dzieci i poczekać na odprawę z ratownikiem. Przyznał także, że akurat tę nieckę, na której doszło do wypadku, zwyczajowo ratownicy obserwowali z pomieszczenia, w którym przebywali, a nie bezpośrednio znad basenu. Zaznaczył, że kierownictwo parku nigdy nie miało do tej praktyki zastrzeżeń.

Mężczyzna nie chciał odpowiadać na pytania prokuratury i oskarżycieli posiłkowych. Zgodził się jedynie odpowiedzieć na pytania zadane przez jego obrońcę.

Danucie M. i Piotrowi M. grozi do pięciu lat więzienia.

Opinie (75) 2 zablokowane

  • Jakie nieumyślnie

    Przecież wszystkie zaniedbania były świadome,olali to a dzieckiem zgineło

    • 7 6

  • opiekunka wycieczki tu raczej nie zawoniła (1)

    już raczej ratownik.

    • 15 3

    • Jeśli już to..

      Jeśli już. to powinna odpowiadać za wybór miejsca wycieczki. Do aquaparku dzieci powinny jeździć z rodzicami, którzy mogą ich upilnować. Na porządnych basenach na 2 dzieci musi przypadać jeden opiekun, a tu było ich tylko 5 na całą gromadę dzieci. Nie było szansy żeby dać radę upilnować taką grupę, szansy nie mieli ani nauczyciele ani ratownicy.

      • 4 1

  • Akurat przeczytanie regulaminu 8-letnim dzieciom wiele by pomogło (2)

    Niestety zdarzył się nieszczęśliwy wypadek i tyle. Ktokolwiek kiedyś opiekował się grupą dzieci wie, że nie ma fizycznej możliwości żeby dorosły przypilnował kilkoro dzieci naraz. W 99,99% przypadkach na szczęście nic się nie dzieje ale siłą statystyki kiedyś ten moment nieuwagi kończący się źle musi się trafić.

    • 29 4

    • (1)

      Nie chodzi o czytanie, ale proste, stanowcze przekazanie w skrócie najważniejszych zasad, np. nikt nie wchodzi sam, wszyscy czekamy aż ratownik nas wpuści i policzy

      • 3 0

      • Chodzi o przeczytanie, czy też o wypełnienie procedury.
        Kierownik powinien np. pouczyć dzieci (u mnie gimnazjalistów), jak należy przechodzić przez jezdnię (że zielone i że nie pchać się, nie przebiegać, co więcej ustawiać ich w grupki i każda z nich powinna przemaszerować osobno na drugą stronę z opiekunem). Jak wypełnię procedurę, nie jestem "winna"...

        • 0 0

  • obiekt nie zapewnia bezpieczeństwa użytkownikom - dzieciom (2)

    takie jest podsumowanie.
    I proszę mi tu nie tłumaczyć że 99% dzieci się nie utopiło. Dziecko musi być pod opieką dorosłego, a w tym przypadku- pod opieką ratownika, bo z całym szacunkiem ale pani opiekunka nie wygląda jakby umiała skoczyć do wody i dopłynąć kraulem do topiącego się.
    A pan ratownik to chociaż na sali rozpraw mógłby założyć marynarkę z uwagi na szacunek dla rodziców.

    • 12 5

    • Ten pan w kurtce na zdjęciu, to reporter Radia Gdańsk. Oskarżony siedzi w marynarce ze zwieszoną głową obok oskarżonej. Radzę uważnie przyglądać się zdjęciom.

      • 3 0

    • co ty bredzisz..

      Ratownik odpowiada za bezpieczeństwo wszystkich użytkowników, a nie tylko grup zorganizowanych. I właśnie w tym jest rola opiekuna który ma nadzorować zachowania grupy jak i dbać o ich bezpieczeństwo (np: pilnować żeby dzieci nie pływały tam gdzie nie mają gruntu bo nie potrafią pływać)

      • 4 0

  • Gdyby byli uczciwi powinni oboje przyznać się do winy! (1)

    • 4 22

    • Olu, stalinowski sąd się tobie zamarzył?

      Skoro mają postawione zarzuty to są winni?

      • 3 0

  • nigdy juz nie zdecyduję się na zostanie kierownikiem wycieczki (1)

    Za duża odpowiedzialność a dzieciaki na wycieczkach zachowują się jak psy spuszczone z łańcucha. Nigdy więcej!

    • 32 3

    • Mam podobnie. Raz byłam kierownikiem i wystarczy mi. Na szczęście nie się nie stało, ale i dzieci były pilnowane, a ja wykończona z napięcia.

      • 0 0

  • Woda to żywioł. Na basenie się pływa, a nie bawi, goni, podtapia. Sądzenie tych niewinnych ludzi to jest skandal. Szukanie kozła ofiarnego na siłę. Co innego jakby pili gdzieś razem wódkę i olali te dzieci. Teoretyczne państwo wypuszcza morderców i pedofili a zamyka niewinnych.

    • 22 6

  • Ratownicy siedzący w kantorku ?

    " nieckę, na której doszło do wypadku, zwyczajowo ratownicy obserwowali z pomieszczenia, w którym przebywali," - Musiało się to niestety skończyć nieszczęściem. jeśli ratowników nie ma przy basenie.

    • 8 0

  • Po smutnym

    incydencie ratownicy pracują bliżej wody i jest ich więcej. Wykonano remont, uspokajając trochę "rwącą rzekę". Zlikwidowano , bardzo niebezpieczne miejsce, gdzie strumienie wody były bardzo silne, dla dorosłego, a także dla dzieci. Więc to nie był tylko błąd ludzki...

    h-alka

    • 10 0

  • xx

    Bardzo współczuje mamie dziewczynki. Powinna dostać zarąbiste odszkodowanie za głupotę ich

    • 6 7

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane