• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Słowacja - kiepska komunikacja

M.W.
26 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
W Gdańsku gości ambasador Słowacji Magdalena Vasaryova. Wczoraj spotkała się z przedstawicielami Gdańskiego Związku Pracodawców. Dziś wygłosi wykład dla studentów politologii Uniwersytetu Gdańskiego.

- Polska jest szóstym pod względem wielkości obrotów partnerem handlowym Słowacji - mówi pani ambasador. - Nasze obroty handlowe to 2,4 mld dol. rocznie. To znaczy, że Polska więcej handluje ze Słowacją, niż z 10 razy większą Ukrainą. W tej chwili Słowacja jest liderem przemian wśród krajów nowej Unii Europejskiej. Choć mamy wciąż dość wysokie obciążenia, postawiliśmy na prostotę i przejrzystość systemu podatkowego oraz walkę z korupcją. Zlikwidowaliśmy 95% ulg podatkowych. Prosty system jest dobrze oceniany przez zagranicznych inwestorów. To że w tej chwili przewodzimy stawce, nie uważam za powód do dumy. To podobnie jak w biegu długodystansowym. Byliśmy z tyłu, teraz jesteśmy na czele, ale naprawdę liczy się, kto będzie pierwszy na mecie. Dla nas taką metą może być wejście do strefy euro. Chcielibyśmy, by nastąpiło to w 2010 roku. Kiedy my byliśmy z tyłu pomagali nam nasi partnerzy z grupy wyszehradzkiej, w tym Polska. Pomogliście nam przy wejściu do NATO i UE.

Mimo, że Słowacja jest krajem nam bliskim wzajemne kontakty gospodarcze są wciąż niewystarczające. Żaden pomorski businesman nie inwestuje po drugiej stronie Tatr, Słowacy też nie inwestują na Pomorzu. Sytuacja zmieni się, jeśli dojdzie do zapowiadanej fuzji słowackiego MOL-a i PKN "Orlen".

- Na razie nie ma takich kontaktów. W dużej mierze to wina braku dogodnych połączeń komunikacyjnych w tym autostrady A1. Jeśli musimy wywieźć nasze towary, znacznie dogodniej dojechać do Bremy, niż do Gdańska. Komunikacja z Polską wogóle jest kiepska. Pociąg z Krakowa do Bratysławy jedzie półtorej godziny dłużej, niż za czasów Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa - mówi pani ambasador.

Sytuacja może się poprawić, kiedy zostaną zakończone zmiany własności słowackich lotnisk. Pani ambasador marzy o linii lotniczej łączącej Gdańsk z Popradem. Dzięki temu Tatry zbliżyłyby się do Pomorza, a Bałtyk do Słowacji. Jest to tym ważniejsze, że przy wciąż niezbyt zadowalającym poziomie współpracy gospodarczej ruch turystyczny pomiędzy Pomorzem, a Słowacją jest znaczny.
Głos WybrzeżaM.W.

Opinie (21)

  • "...Pociąg z Krakowa do Bratysławy jedzie półtorej godziny dłużej, niż za czasów Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa - mówi pani ambasador...."
    Hahahahahahahahahahahahahahahahhahaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!
    SUPEEEERRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!

    • 0 0

  • Drogi autorze tego tekstu

    ..."Żaden pomorski businesman nie inwestuje..."

    Z podkreśleniem pisowni "businesman". Jeżeli drogi autorze "M.W." nie radzisz sobie, wstaw polski odpowiednik BIZNESMEN.... :))

    Ja mogę byki popełniać, ale twój profesjonalizm nie powinien ich czynić.

    • 0 0

  • Jak szybko dojechac z Warszawy do Zakopanego?

    Trzeba doleciec samolotem do Popradu, a stamtad taksowka do Zakopanego. Gdyby tylko do Popradu lataly samoloty.

    • 0 0

  • MOL słowacki???

    Od kiedy to MOL jest słowacki o0??? Z tego co wiem, jest to węgierski koncern naftowy!!

    • 0 0

  • Mnie też się wydawało, że MOL jest węgierski....

    • 0 0

  • Super pomysł z połączeniem lotniczym

    Tanie linie lotnicze z Gdańska do Popradu, to pomysł absolutnie genialny! Strasznie bym chciał żeby coś takiego miało miejsce. Z Popradu wszędzie blisko, w polskie i słowackie Tatry, do Słowackiego Raju rzut beretem. Genialnie by było.

    • 0 0

  • węgierski jest gulasz a knedliki - czeskie
    a Szwejk był bohaterem narodowym
    a Zwardoniu jeżdżą na złotym koniu
    a czemu zacna Pani Ambasadorkowa nie rzekła, że na Słowacji dyskryminuje się zagranicznych turystów i liczy się i ceny o prawie 50 proc. wyższe

    • 0 0

  • Ja też znam MOLa :))))))))
    Ale z lekcji chemii :)))))

    • 0 0

  • MOL i samolot

    MOL jest faktycznie węgierski, choć ma aspiracje środkowoeuropejskie. Można nawet powiedzieć, że Słowacja jest MOLowa bo MOL kupił słowacką rafinerię i dystrybutora.
    Co do samolotu to pomysł jest super. Oni niue mają morza my gór więc szansa na ruch turystyczny istnieje. Szkoda, że to pomysł z gatunku S-F - przynajmniej na razie.

    • 0 0

  • Z tym MOL-em to rzeczywiscie porazka:), cos sie autorowi
    najwidoczniej pomotalo. Nie o tym jednak chcialbym napisac.
    X lata temu przedzieralem sie autem na Slowacje. Przedzieralem
    to dobre okreslenie. To bedzie dluzsza opowiesc wiec usiadzcie
    wygodniej w fotelach jesli macie ochote o tym przeczytac.
    To dosc skomplikowane i karkolomne lawirowac tak abym ne zostal,
    (powiedzmy przez znajomych osoby, z ktora tam swa droge przez meke
    odbywalem) rozpoznany ale sprobuje opisac ten "romantyczny wyjazd".
    To bedzie opowiesc w trzech odslonach.

    Czesc I, czyli "ahoj przygodo"

    Rok wczesniej dowiedzialem sie od przyjaciol jak to klawo i bombowo
    jest w Slovenskim Raju, szalenie zachwalali to miejsce. Akurat wtedy
    bylem na Mazurach, wiec do glowy wpadl mi pomysl, ze czemu by nie
    uderzyc nastepnym razem w strone gor? I tak sie stalo. Z pewna osoba,
    nazwe ja Y i jej samochodem postanowilismy wyruszyc w droge. Juz
    sam poczatek nie nastroil mnie optymistycznie, nie wiem czy wszystkie
    kobiety sa tak marudne ale ta byla wyjatkowo. Zamiast wyjechac o
    zaplanowanej porze nastapil dwugodzinny poslizg. Uchh, juz wtedy
    wpadlo mi do glowy, ze nie byl to dobry pomysl. Nic to, wiecie wszyscy jak
    wygladaja polskie drogi, niemozliwoscia jest gnac nimi tak jak sie marzy a
    jeszcze gorzej z czasem przejazdu jest kiedy co godzine robi sie popas.
    Doprowadzalo mnie to do szalu, zas przejazd przez Warszawe w godzinach
    szczytu tez nie nalezal do przyjemnosci. Dziekowac Bogu, ze znam Wa-we
    w miare dobrze wiec nie pogubilismy sie:) Jak sie latwo domyslic tego
    samego dnia nie udalo sie zajechac dalej niz do pewnej dziury nieopodal
    grodu Kraka, gdzie po kolejnej sprzeczce mialem ochote zabrac bagaz i udac
    sie na pociag. I tu ugryze sie w jezyk i nie napisze gdzie ten pociag mial
    jechac bo i tak za duzo plote. Postanowilem mimo wszystko przetrzymac
    te burze i przespac sprzeczki w przydroznym motelu. Poranek zapowiadal
    sie juz nieco lepiej, a kawa na krakowskim rynku potrafi zdzialac cuda:)
    Cudow za to nie mozna bylo oczekiwac na Zakopiance, w takim korku
    w zyciu nie stalem. A jak korek to i humorek od razu gorszy, o moj Jezu
    slodki... Tak czy siak, dobity na dodatek sztauem przy samym przejsciu
    granicznym na Lysej Polanie postanowilem sprobowac szczescia w Niedzicy,
    nie bede juz pisal o tych beznadziejnych drozkach jakie trzeba bylo pokonac
    aby tam sie dostac, najwazniejsze, ze ta sztuka w koncu mi sie udala. I tak
    to wjechalem na teren Slowacji.

    c.d.n (pod warunkiem, ze nie usneliscie po przeczytaniu tej
    kobylki u gory:)???)

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane