- 1 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (202 opinie)
- 2 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (110 opinii)
- 3 Pościg między autami na trzypasmówce (64 opinie)
- 4 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (19 opinii)
- 5 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (315 opinii)
- 6 108. urodziny najstarszej gdańszczanki (141 opinii)
Straż miejska w klasie?
Na pytanie o źródła przestępczości i patologii, 38 procent respondentów wymieniło niewłaściwe wychowanie dzieci. Wyżej znalazły się tylko zubożenie społeczeństwa oraz bezrobocie. Natomiast 21 procent pomorzan uważa że źródłem przestępczości może być brak domów kultury i obiektów sportowych. Gdańska straż miejska prowadzi kilka programów profilaktycznych. Jeden z nich to "Bez strachu, agresji. Bezpiecznie". Strażnicy pojawiają się w szkołach aby uczyć dzieci i młodzież jak unikać narkotyków, jak zachować się przy próbie wymuszenia lub jak bronić się przed agresywnym psem.
- Strażnik miejski nie powinien spełniać roli woźnego. Współpracujemy ze szkołami na co dzień. Patrolujemy ich okolice. Jednym słowem ważniejsza jest prewencja - mówi Mariusz Kowalik, rzecznik prasowy gdańskiej straży miejskiej.W instytucji tej istnieje Referat Profilaktyki i Współpracy ze Szkołami. Pracuje w nim 10 funkcjonariuszy. Na spotkaniach w placówkach oświatowych między innymi informują oni młodzież o odpowiedzialności nieletnich za czyny karalne.
- Tereny szkolne patrolujemy szczególnie popołudniami. Nasi funkcjonariusze są w stałym kontakcie z dyrektorami tych placówek - twierdzi Janusz Witek, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Gdyni. Podkreśla że strażnicy pojawiają się także na dyżurach rad dzielnic. Te z kolei maja swoje biura właśnie w szkołach.
- Policja odwiedza placówki oświatowe rzadko. Zdarza się to w przypadku kradzieży lub bójek - mówi st. post. Adam Atliński z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. Dodaje. że współpraca szkół z policją realizowana jest w ramach programu "Zapobiegania niedostosowaniu społecznemu dzieci i młodzieży". Między innymi obliguje on nauczycieli do powiadomienia policji w przypadku przestępstwa.
- Najczęściej nasza interwencja ogranicza się do rozmowy z nieletnim w obecności rodziców. Właśnie takie postępowanie okazuje się być najskuteczniejsze - podkreśla Atliński.
- Warszawa to zupełnie inna aglomeracja. Tam jest 1500 strażników miejskich. W Gdańsku 250 - zwraca uwagę Mariusz Kowalik z gdańskiej straży - dlatego też staramy się wspierać pedagogów, a nie działać na zasadzie "straszaka".
- Szkoła to miejsce, które powinno być wolne od służb mundurowych - mówi Elżbieta Kleczyk, dyrektor Wydziału Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego Pomorskiego Kuratorium Oświaty - choć dopuszczam sytuację, gdy wejście do budynku jest chronione przez pracownika firmy ochroniarskiej.
Dyrektor Kleczyk uważa że problemy wychowawcze wymagają przede wszystkim pracy szkoły, czyli nauczycieli. Niekiedy pojawienie się policji czy straży miejskiej w szkole może się odbyć ze szkodą dla uczniów.
- Mieliśmy przypadek gdy policjanci z pomocą specjalnie wyszkolonego psa poszukiwali w szkole narkotyków. Takie przeszukanie dezorganizuje pracę placówki, ale może być także pogwałceniem praw ucznia - twierdzi dyrektor Kleczyk. Jej zdaniem nie ma potrzeby sankcjonowania obecności służb mundurowych w szkołach.
Opinie (50)
-
2004-09-03 09:25
Olis
... to jest fachowy instruktaż dla dzieciaczków, co czynić mają!
Radio podało, że policja ujęła 3 młodych bandziorków, co kradli rowery. Najmłodsi mieli .... 12 i 13 lat!
Dobre co? Teraz będą opdowiadać przed sądem dla nieletnich opłacanym z naszych podatków. Co im zrobią? Nic!
Znajdzie się jakiś pieprzony obrońca, co rzeknie: dzieci stres swój rozładowywały...- 0 0
-
2004-09-03 09:55
Wszyscy mądrzy - to gdzie Ci co źle chowają?
Mój komatarz:
Jeżeli wydaje się wam że jak coś z prawem ma 13 lub 14 latek to jest dramat to jesteście w błędzie. W sądach rodzinnych sprawy mają 8 i 10 latkowie. Fakt niektóre za "dropsiki" w hipermarkecie - ale od czegoś się zaczyna... A rodzic zamiast ukarać to broni.... Nie mówie lać (każdy stosuje swoje metody wychowawcze) ale ukarać a nie szukać winnych ....
Dla komentarza sytuacje:
Pani w szkole: Pana syn, bije inne dzieci, jest agresywny, nie mówi mi prawdę i ignoruje moje uwagi
Tatuś: Moje dziecko takie już jest, musi oddać, widocznie brak Pani autorytetu u ucznia.
Zresztą będąc rodzicem, spotykając się z innymi rodzicami widzę że częsta postawa to "oddaj", "nie daj się", "po co się przyznałe" - a później jest wielkie zaskoczenie...
No i zły przykład przykład i jeszcze raz przykład ..... Dzieci obserwują i wyciągają wnioski.....- 0 0
-
2004-09-03 10:12
problem patologii jest był i bedzie bo to widać przynależy rodzajowi ludzkiemu
leczyć karać ścigać motywować ratować co sie jeszcze da w młodych bandziorkach to jest sprawa drugorzedna i każde państwo ma swoje rozwiązania w zależności od kasy jaką sie na takie cele odpala
dla mnie wazniejsze jest WYELIMINOWANIE takich OSOBNIKÓW z grona NORMALNEJ MŁODZIEŻY bo wiadomo, że dla gówniarzy (i nie tylko ale nie powiem o kogo mi chodzi:P) zło jest bardziej atrakcyjne jak dobro i normalność
to taki cielecy wiek
jak dodamy wypowiedź wyżej czyli złe wzorce albo brak wzorców pozostaje miec nadzieje, że nie spotkamy na swojej drodze takiego przyjemniaczka
za komuny uczniów "trudnych" kierowało sie do szkół specjalnych i tam wychowcy "z pałą w ręku" usiłowali z miernym skutkiem wychowac ich na ludzi...- 0 0
-
2004-09-03 10:13
Arek
ale przyznasz rację że "dropsik w markecie" a napad na kogoś, pobicie i kradzież, to trochę inny kaliber.
Fakt, że nic takiego nie powinno mieć miejsca, ale dzieci karmione od smoczka "wychowawczymi" bajkami w TV, "edukacyjnymi" grami komputerowymi, są potem ciekawe jak to funkcjonuje w rzeczywistości.
A panująca wszechmoda na bezstresowe wychowywanie dzieci-bandziorków dopełnia dzieła zniszczenia.- 0 0
-
2004-09-03 11:02
Bo ja wiem, czy ta moda taka wszechobecna?....
U notabli co przemawiaja tak (ta pani z artykulu co sie martwi, ze dziecko sie przestraszy policjanta z psem - ???)
... ale ogolem?- 0 0
-
2004-09-03 12:29
pewien znajomy miał problem
zauważył, że znikneły mu drobne z kieszeni a jedyna możliwośc to 8 letnia córka
więc spytał jej wprost czy mu ukradła kase
zaprzeczyła
powtórzył pytanie ale kazał jej zastanowić się czy warto kłamać dla paru groszy
przyznała sie
znajomy został sam z problemem nie bardzo wiedząc jak zareagować
znajoma psycholog, do której zwrócił sie o pomoc zadała mu jedno pytanie
czy dziecko dostaje "kieszonkowe"?
nie, nie dostaje
no to mu je daj powiedziała owa psycholog niech przy okazji nauczy się operować pieniędzmi
problem podkradania drobnych ZNANY Z KAŻDEGO DOMU skończył sie raz na zawsze- 0 0
-
2004-09-03 12:41
Nie wiadomo czemu nie poprosiło - ale najwazniejsze ze problem sie skonczył
- 0 0
-
2004-09-03 12:42
Pewnie przestraszyło sie psychologa
- 0 0
-
2004-09-03 12:42
gallux macenasie
a jak bujnie autko sąsiadowi to trzeba będzie kupić jej własne żeby usunąć problem?
- 0 0
-
2004-09-03 12:50
nie wiedzieć czemu pewni ludzie z góry zakładają, że dostaną odmowę
więc nie zadają pytań, unikają zwracania sie o pomoc bo uczucie jakie kojarzy sie z rzeczywistą odmową jest zbyt przykre
tacy ludzie mają przerąbane i kiedy dwóch partnerów o podobnym problemie spotyka sie zaczyna sie dramat
jedno nie zapyta bo z góry zna odpowiedź drugie nie poprosi bo jest pewne że to nic nie da
i tak przechodzi na syna i wnuka..............- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.