- 1 Dziki parking taksówek przy stacji PKM (110 opinii)
- 2 Oszukana na "akcje Orlenu" straciła 140 tys. zł (162 opinie)
- 3 Wyzwania dla nowych władz Sopotu (150 opinii)
- 4 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (90 opinii)
- 5 Drugi lewoskręt na Trasie W-Z nic nie dał? (232 opinie)
- 6 Dzielnica z ciekawą historią i starą wystawą (14 opinii)
Strażak z Gdańska z pomocą w Pakistanie
Starszy kapitan Tomasz Czyż z Gdańska przez 10 dni był unijnym ekspertem w Pakistanie. Koordynował pomoc dla zdemolowanego przez powódź kraju.
- Powódź w tym górzystym kraju zupełnie nie przypomina znanych nam w Polsce. U nas można mniej więcej przewidzieć czas i wysokość nadejścia fali powodziowej, a tam jest to niemożliwe. Po długotrwałych deszczach monsunowych ziemia była tak nasiąknięta, że wody gruntowe wprost wybijały w górę. Nigdy nie było wiadomo jaki rejon zaleje - opowiada Tomasz Czyż, który w Islamabadzie i Karaczi spędził 10 dni.
Gdański strażak to ekspert Unii Europejskiej skierowany do Pakistanu przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Na miejscu zajmował się przede wszystkim koordynacją rozdzielania pomocy.
- To nie była misja ratunkowa. Nasz ekspert w zakresie zarządzania i ochrony ludności był członkiem sześcioosobowej ekipy, która koordynowała akcję na miejscu - mówi komendant Miejskiej Straży Pożarnej w Gdańsku, starszy brygadier Wojciech Prusak.
Pakistan cały czas pozostaje w stanie wojny. W miastach jest jeszcze w miarę bezpiecznie, choć np. do hotelu nie można dojechać samochodem. Parkingi są oddalone od budynków o ok. 500 metrów, a w drodze do recepcji zazwyczaj jest jeszcze 5-10 posterunków.
W górach rządzą uzbrojeni Talibowie, a na wsiach - bieda. Wiele osób mieszka w prowizorycznie skleconych chatkach z płótnem zamiast dachu. To właśnie oni najbardziej ucierpieli.
- Warunki pracy nie były łatwe, bo w dzień temperatura dochodziła do 45 stopni Celsjusza, a w nocy do 35. Mimo to musieliśmy chronić się przed owadami i nie chodzić w koszulkach z krótkim rękawem - opowiada Tomasz Czyż.
W tej sytuacji największym skarbem dla okolicznej ludności okazały się nie tylko namioty i koce, ale także tabletki uzdatniające wodę pitną, zatrutą przez wszechobecną padlinę.
- Przy takiej skali zniszczeń jeszcze przez długi czas potrzebna będzie tam pomoc - podkreśla Tomasz Czyż.
Miejsca
Opinie (32) 10 zablokowanych
-
2011-10-05 19:29
poszkodowany (2)
Ja wolę strażaków nie wzywać na pomoc jak spadło na moją kamienice drzewo podczas wichury to miałem lekko uszkodzony dach domu po akcji strażaków miałem dodatkowo samochód do lakierowania i do wymiany trzy szyby w aucie . W sumie więcej zaszkodzili niż pomogli bo mogłem z sąsiadem usunąć drzewo w delikatnieiszy sposób . Lepiej niech zajmą się zdejmowaniem kotów z drzew.
- 1 2
-
2011-10-06 13:59
A smok???? Gdzie jest smok??? W każdej bajce powinien byc smook!!!
- 0 0
-
2011-10-07 12:52
do poszkodowanego
Widziałeś że zabierają się za drzewo i nie usunąłeś auta? To do kogo masz pretensje. Strażacy na szczęście z takimi cwaniaczkami mają często do czynienia i coraz częściej robią fotki przed podjęciem jakichkolwiek działań/oczywiście przy zdarzeniach, gdzie upływający czas nie gra już żadnej roli/
- 0 0
-
2011-10-05 20:15
gratulacje
wielkie Gratulacje były uczeń
- 1 4
-
2011-10-05 23:08
a może tak - strażak z Pakistanu z pomocą w gdańsku!!! to byłby ciekawszy artykuł na czas kryzysu!!!!
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.