• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szok w stoczni

Jadwiga Bogdanowicz
9 lutego 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat MARS przejmie kolejne udziały w stoczni Crist?
Prezes Stoczni Gdynia Włodzimierz Ziółkowski podał się w piątek do dymisji. Po to, by ratować stocznię. Przypomnijmy, że przez 10 miesięcy swoich rządów wskrzesił tę firmę. Jednak nie jest cudotwórcą. Bez dodatkowych pieniędzy z dokapitalizowania, które od miesięcy obiecuje Skarb Państwa, nie jest w stanie spłacić spuścizny po poprzednim zarządzie stoczni.

Włodzimierz Ziółkowski objął stanowisko pod koniec marca ub.r.
Wiosną stocznia przez kilka miesięcy nie pracowała. Wyciągnął firmę z tej zapaści. Stocznia funkcjonuje coraz lepiej, jednak po rządach Janusza Szlanty, poprzedniego prezesa stoczni, zostały zobowiązania, długi, zagadkowe sprawy, które stopniowo wychodziły na światło dzienne. O tym, jak były poważne, świadczy akt oskarżenia wobec członków byłego zarządu stoczni. Nowy prezes wprowadzał w życie zaakceptowany plan restrukturyzacji. Jednym z jego założeń było dokapitalizowanie stoczni kwotą 120 mln zł. W listopadzie, na Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy, mimo wcześniejszych uzgodnień, taka decyzja nie zapadła. W grudniu scenariusz się powtórzył. W styczniu decyzja miała zapaść "na pewno". Zapadła, ale po głosowaniu, przedstawiciel Skarbu Państwa oświadczył, że państwo pieniądze da, ale jeśli akcje SP będą uprzywilejowane. Akcjonariusze prowadzą między sobą rozgrywki, bo każdy chce ugrać jak najwięcej dla siebie. Nie należy się temu dziwić, jednak kwestia tego, czy Stocznia Gdynia ma istnieć, mimo wielu deklaracji akcjonariuszy "za", zeszła na drugi plan. Styczeń, luty, to miesiące, w których stocznia zgodnie z wynegocjowanymi umowami miała zacząć spłacać zobowiązania z przeszłości. Bez pomocy, bez dokapitalizowania, jest to niewykonalne. Na 17 lutego zaplanowano kolejne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy. Prezes Ziółkowski doprowadził kilka dni temu do wypłacenia pracownikom wszystkich zaległych pensji. Tak jak obiecał. Po czym złożył dymisję.

- Może to brzmi dziwnie, ale powód jest związany z próbą ratowania stoczni - wyjaśnia Włodzimierz Ziółkowski, prezes Stoczni Gdynia. - Stocznia to przedsiębiorstwo. Teraz trzeba podejmować odważne decyzje dotyczące strategicznych reguł jej funkcjonowania. To jest to o czym mówiłem od dawna - o strukturze akcjonariatu czyli dokapitalizowaniu stoczni, o generalnych kierunkach funkcjonowania. Krótko mówiąc o realizacji planu restrukturyzacji. To nie jest nic nowego, co by się nagle wydarzyło. Rolę odgrywa tu czas i już tego czasu nie ma. Jednocześnie pojawiły się, również oficjalne, wypowiedzi o tym, że moja osoba jest kontrowersyjna i dlatego akcjonariusze nie mogą się dogadać co do większości głosowań. Żeby nie było kolejnego pretekstu przed "walnym" i przed podejmowaniem strategicznych decyzji, że Ziółkowski to wstrzymuje, to innego ruchu nie mogłem zrobić.

- To kompletne zaskoczenie. Uważam, że to źle dla stoczni. Zaczęliśmy wychodzić na prostą - mówi Jan Gumiński, przewodniczący WZZ Pracowników Gospodarki Morskiej. - Ostatnio rozmawiałem z prezesem w przeddzień dymisji. W związku z plotkami zapytałem wprost czy podaje się do dymisji. Zaprzeczył. Wyjaśnił, że gdyby zaszły jakieś okoliczności niezbędne do ratowania stoczni, a on będzie przeszkadzać, to wtedy się poda do dymisji. Od czwartku do piątku coś się musiało stać. Odbywa się potężne kuglowanie tą stocznią. Prezes widać nie mógł już patrzeć na to co się dzieje na zewnątrz. Ja cały czas mam obiekcje do Ministerstwa Skarbu, Ministerstwa Gospodarki i Agencji Rozwoju Przemysłu, którzy mają jakieś swoje cele. Prezes Ziółowski to bardzo poważny i sumienny człowiek. Taka "mrówka" do roboty. Nie uwikłany w żadne interesy. To człowiek z zewnątrz, który chciał postawić na nogi tę stocznię. Jestem zaszokowany.

Nie mniej zaskoczony jest Leszek Świętczak, przewodniczący ZZ "Stoczniowiec":
- Ludzie są w szoku. Wszyscy szukają przyczyny: dlaczego? Pensje są, praca idzie pełną parą. Prezes Ziólkowski przywrócił tu normalność. Wcześniej nawet załoga była skonfliktowana. To człowiek który chce coś zrobić, ale rzuca mu się pod nogi kłody.
O tym, czy prezes Ziółkowski dalej będzie prezesem Stoczni Gdynia S.A. zdecyduje 20 lutego Rada Nadzorcza. Związkowcy z WZZ PGM liczą na obecność prezesa i szczegółowe wyjaśnienie jego decyzji. Od tego uzależniają czy przychylą się do niej czy nie. ZZ "Stoczniowiec" już teraz zapowiada, że jego przedstawiciel będzie głosował za odrzuceniem dymisji. "Solidarność" nie najlepiej oceniała rządy Ziółkowskiego. Co zrobi? Nie wiadomo. Wczoraj nie udało się skontaktować z jej przewodniczącym. Nie wiadomo również jaką decyzję podejmą pozostali akcjonariusze.


- Nie chodzi o to, czy prezesem stoczni będzie Ziółkowski, Kowalski czy Wiśniewski, czy jakkolwiek by się nazywał. Chodzi o to, żeby podjąć zasadnicze decyzje dotyczące funkcjonowania stoczni i przemysłu okrętowego - dodaje prezes Ziółkowski. - Jeżeli te rzeczy nie będą spełnione, to czy ja mam być, czy ktokolwiek inny... Nie w tym tkwi sedno sprawy.




Głos WybrzeżaJadwiga Bogdanowicz

Opinie (11)

  • ZGUBA.......

    PATRZĄC NA TO WSZYSTKO CO DZIEJE SIE ZE STOCZNIAMI........ODNOSZĘ WRAŻENIE,ŻE WIELU SIĘ BOI,WIELU NIE CHCE A CI KTÓRZY CHCĄ NIC NIE MOGĄ.TO CZĘSTO ZAMIERZCHŁA POLITYKA I JEJ,JESZCZE WPŁYWY.KUMOTERSTWO,MOŻE POPLECZNICTWO-POLITYKA A NIE EKONOMIA.LUDZIE CIERPIĄ ALE LUDZI TO NIE OBCHODZI,TAMTYCH LUDZI.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane