• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

To ma być zima? Kiedyś to były mrozy!

Michał Sielski
6 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Podczas zimy 1978/79 do odśnieżania ruszyli mieszkańcy całego Trójmiasta. Podczas zimy 1978/79 do odśnieżania ruszyli mieszkańcy całego Trójmiasta.

Samochody jeżdżące w wydrążonych w śniegu tunelach, pękające od mrozu drzewa, zamarznięte statki na redzie, czołgi odśnieżające ulice i klęska żywiołowa ogłoszona przez wojewodę gdańskiego - zimy w Trójmieście bywały ostre i długie.



Artykuł archiwalny z 2013 r.

Zaczęła się śnieżna zadymka i związane z nią problemy w komunikacji. Oczywiście wielu ludziom pokrzyżowało to plany, a korki były ogromne, ale wierzcie nam, że w porównaniu do zim, które nawiedziły nas w ciągu minionego stulecia, ta na razie jest wręcz kapuśniaczkiem przy ulewnym deszczu.

"Zima stulecia" to termin zdecydowanie nadużywany. Najczęściej jednak używany jest w odniesieniu do przełomu lat 1928/29 oraz 1978/79.

Zima przedwojenna na dobre zaczęła się tuż po sylwestrze. Temperatura szybko spadła do -26 stopni Celsjusza (i tak mieszkańcy Trójmiasta mieli dobrze, w Rabce zanotowano -45 stopni Celsjusza) i pojawiły się opady śniegu. I to niemałe, bo zaspy były metrowe, co całkowicie sparaliżowało komunikację, mimo że samochodów wtedy było bardzo niewiele i pojęcie korków na drogach praktycznie nie występowało.

Lodołamacze niczym Syzyf

- Praca w porcie zamarła, statki w porcie i na redzie zamarzły, a zatokę pokryła gruba warstwa lodu. Na statkach wprowadzono "wachty lodowe", które miały przez całą dobę kontrolować trzeszczące kadłuby oblodzonych jednostek. Dziwiono się, że wytrzymują napór kry. Załogi były przez wiele tygodni bezradne, bowiem o jakiejkolwiek walce z żywiołem nie było mowy - relacjonuje 80-letni dziś Michał Sikora, który pamięta opowieści o zimie swoich rodziców.

Nie pomogły wtedy nawet sprowadzone zza granicy nowoczesne lodołamacze. Szwedzki "Balder" pracował wraz z naszymi jednostkami, ale tuż za nim woda znowu zamarzała. Z zimą wygrała dopiero... wiosna, przynosząc oczekiwaną odwilż.

Nie ma węgla, nie będzie też chleba

Kolejna sroga zima nadeszła na przełomie 1962/63 roku. Trójmiasto zostało zasypane, podobnie jak reszta Polski. Nawet pociągi utknęły w dwumetrowych zaspach, a ich odkopanie niewiele dawało, bo szyny popękały od mrozu. Zima nie odpuszczała, więc zaczęły się problemy z dostawami opału.

W piekarniach wypiek odbywał się przy pomocy węgla, więc gdy go zabrakło, wojewoda gdański ogłosił stan klęski żywiołowej. Ludzie marzli w domach, których także nie było czym ogrzać. Stali więc w długich kolejkach do składów opału i kupowali, co się dało. Miałem węglowym palili nawet w nieprzystosowanych do tego piecach domowych.

Czołgi i ludzie na ulicach. Odśnieżają

Kolejny atak nieprzeciętnego mrozu to sylwester 1978 roku. Na Bałtyku sztorm sięgający 8 stopni w skali Beauforta, a na lądzie zawieja i opady śniegu. W ciągu doby w niektórych miejscach Trójmiasta spadło ponad pół metra białego puchu. Na obrzeżach aglomeracji, nawet metr! Wojewoda i w tym przypadku w pierwszy dzień nowego roku wprowadził stan klęski żywiołowej. Do odśnieżania wezwano wszystkich mieszkańców.

- Bardzo proszę wszystkich obywateli zdolnych ze względu na stan zdrowia, o udział w akcji odśnieżania. Usunięcie występujących trudności jest nakazem chwili i umożliwi nam szybkie przywrócenie normalnych warunków funkcjonowania miasta - takie komunikaty wywieszono w całym mieście. Odzew był natychmiastowy.

W śniegu wydrążone zostały tunele, którymi z Trójmiasta dało się dojechać do Słupska i Koszalina. Niestety dość wąskie, nie można było się w nich wyminąć, więc często jeden z kierowców musiał cofać się po kilka kilometrów, by dotrzeć do przekopanej szerzej "mijanki".

Odśnieżaniem zajęli się też żołnierze, którzy używali ciężkiego sprzętu. Na ulice wyjechały również czołgi, gąsienicami zrywające grubą warstwę zmrożonego i zbitego śniegu z dróg.

"Rozbitek" na krze

O mroźnych zimach i związanych z nimi zagrożeniach szybko jednak zapominamy. Niebywałą wręcz brawurą - by pozostać przy delikatnych określeniach - wykazali się niespełna trzy lata temu mieszkańcy Trójmiasta, którzy urządzali sobie spacery po kruchej pokrywie lodowej na Zatoce Gdańskiej i Puckiej. Wielką nonszalancją wykazali się też rok temu wędkarze. Dwóch z nich trzeba było ratować, gdy dryfowali na oderwanej krze po Martwej Wiśle.

Zima może być także piękna - impresja filmowa z Bulwaru Nadmorskiego w Gdyni.



Film naszego czytelnika z akcji ratunkowej na Martwej Wiśle na początku 2013 roku.

Opinie (309) 3 zablokowane

  • Zimy były ale się zmyły. (1)

    Ludziska przez ostatnie lata przywykli do tego,że aura zimowa nie jest już tak ostra jak niegdyś.Nic dziwnego,że tegoroczna,faktycznie w porównaniu z zimami z ostatnich lat ostra zima budzi negatywne emocje.U mnie też.Generalnie odkąd moi młodzi wyrośli z wieku sankowego zima przestała mnie cieszyć.Niepotrzebne zawracanie głowy z odśnieżaniem samochodów i posesji.
    Jednak doskonale rozumiem tych których zima,śnieżek i mróz cieszy:))

    • 3 0

    • Fajny komentarz, Tobie zima sie nie podoba ale rozumiesz tych ktorym sie podoba. Szacun

      • 1 0

  • "przy dzisiejszej technice" (3)

    a czym się różni dzisiejszy pług ,piasek czy sól od tych sprzed czterdziestu lat???

    • 2 1

    • Dzisiejsze plugi jezdza z podniesionymi "lemieszami', a 40 lat temu sol drogowa jeszcze nie nadawala sie do spozycia. (1)

      • 3 0

      • Bingo, sprzedali sol jako kuchenna i nie ma teraz czym ulic posypytac

        • 0 0

    • Obejrzyj sobie jakiś filmik z zimowego uruchamiania samochodu ciężarkowego z lat 70-tych na mrozie. Wtedy uruchomienie samochodu mogło zająć kilka godzin - i niekoniecznie się udawało. Do tego ogólnie samochodów i pojazdów specjalistycznych było o wiele mniej, niż teraz.

      • 0 0

  • Uhu ha zima zła (7)

    Na zdjęciu to nie żadni spontaniczni mieszkańcy, tylko pracownicy państwowych zakładów pracy i urzędów. którym wydano jednakowe łopaty i wysłano w godzinach pracy do walki ze śniegiem. Pan redaktor jak zwykle sądzi, że ci co to pamiętają wymarli jak dinozaury.
    Przedsiębiorstwa zapewniały siłę roboczą, podstawiały ciężarówki do wywozu śniegu a nawet autobusy wspomagające komunikację miejską. Do tego wojsko, którego w Gdańsku nie brakowało. Strach się bać ,co by było dziś w warunkach zimy 78/79.Węgla też nikt nie kupował na wiaderka, tylko miał w piwnicy zapas na całą zimę, podobnie jak ziemniaków, kapusty kiszonej, ogórków, kompotu a nawet bimbru. Tylko chleba mogło zabraknąć ale nie pamiętam by zabrakło.

    • 16 1

    • (1)

      Zapasy węgla robiono dlatego, bo nawet z tym w PRL był problem. Koksu czasami w Gdańsku wcale nie udawało się kupić - a "załatwianie" opału na jesień zaczynało się już wiosną. Z węglem nie bywało lepiej. Zresztą sam pamiętam, jak w latach 80-tych nie miałem lekcji w szkole, bo ... nie dowieziono do szkoły węgla i było w niej za zimno.
      Opał jeszcze w latach 80-tych furmankami.

      • 0 0

      • teraz tez dzieci nie maja lekcji i to juz 2 rok

        • 0 0

    • Dobrze gadasz (3)

      Miałem 3 piece i dużą piwnicę - napisałem o tym na 1 i 3 stronie.

      • 0 0

      • To miałeś luksusową sytuację (2)

        W czasie zimy stulecia w 1978/79 mieszkałam na osiedlu "Budowlani" w poblizu cmentarza oliwskiego. Miałam 1,5 roczne dziecko i małe M-2, w którym nigdy nie było ciepłej wody, a w duże świeta (np.Wigilia) nie było żadnej wody do momentu aż cały Gdańsk nie zasiadł do wigilijnych stołów,. Kaloryfery zawsze były max letnie, a gdy na zewnątrz było -2stopnie to w mojej kuchni było 8stopni. Na scianach byla wtedy mokra kratka odwzorowująca spoiny miedzy pustakami - tak kiedys w ulubionej przez niektórych komunie budowano mieszkania. W czasie zimy stulecia najpierw padło pseudo ogrzewanie - wszyscy zaczęli dogrzewać się elektrycznie więc padły bezpieczniki i nie było prądu. Został gaz więc wszyscy zaczęli sie dogrzewać gazem. Włączone palniki + piekarnik pozwalały na początku utrzymać temperature na poziomie +14 stopni, ale smród palącego się, zanieczyszczonego gazu był ohydny i z pewnością niezdrowy. Po kilku godzinach cisnienie gazu zrobilo sie tak niskie, że nie sposób było zagotować dziecku szklanki wody w celu przygotowania mleka. Podjeliśmy decyzję o ewakuacji do rodziców do Sopotu w miejsce, gdzie była lokalna kotłownia, ciepło i miło. Jedynym w miare pewnym srodkiem lokomocji była SKM, zapakowaliśmy max ilość rzeczy gł. dziecka i przeczekaliśmy u dziadków.

        • 4 0

        • Moglas isc do sasiadow, wtedy bylo to normalne a teraz? Nawet nikt Ci nie otworzy nie mowiac o zaproszeniu.

          Wtedy ludzie byli inni, przyjazni a teraz to wyscig szczurow

          • 0 0

        • Kurczaczek.

          Pamiętam tamte czasy.Jednak u moich jareckich na dolnym Wrzeszczu nie było takich historii.CO chodziło normalnie.

          • 1 0

    • sama prawda pamietamy to i nie wymarlismy jeszcze, i wtedy naprawde kazdy byl lepiej przygotowany niz teraz

      chocby przez zapasy w piwnicy

      • 0 0

  • samoloty nie lataja (1)

    10 miesiecy jak nie lataja samoloty
    nie rozpylają tego wszystkiego w atmosferze w postaci spalin i innych substancji
    Efektem jest sabilizacja pogodny i pory roku jakie znamy z historii.
    Cały tzw cieplarniany efekt to szwindel!!!

    • 4 3

    • ciekawa koncepcja i moze byc prawdziwa

      • 2 0

  • zima stulecie" (1)

    cytuję (...) Zima przedwojenna na dobre zaczęła się tuż po sylwestrze. Temperatura szybko spadła do -26 stopni Celsjusza (i tak mieszkańcy Trójmiasta mieli dobrze, w Rabce zanotowano -45 stopni Celsjusza)( ...).

    Czy określenie Zima przedwojenna... odnosi się do roku 1981, czy 1928/29?
    Jeżeli 1981 r możemy mówić... mieszkańcy Trójmiasta, ale do 1928/29 r ?
    Takie nazewnictwo p. M. Sielski nie istniało, w polskim tłumaczeniu brzmiało Wolne Miasto Gdańsk.

    • 2 0

    • Czepiasz się, Za "przedwojenne czasy" powszechnie uważa się okres przed rokiem 1939.
      A to w roku 1981 mieliśmy w Polsce jakąś wojnę?

      • 0 0

  • Podobno z powodu pandemii globalne ocieplenie odwołane

    • 1 1

  • Gdańskie ZNTK dostały pilne zamówienie na wykonanie pługów kolejowych z wykorzystaniem silników odrzutowych z samolotu myśliwskiego MIG. Za pługiem jechała cysterna z paliwem. Okazało się że wraz ze śniegiem i lodem odfruwały lampy przy rozjazdach. Ale co tam...Pociągi ruszyły.

    • 1 0

  • W domu mieliśmy 3 piece kaflowe... Uwielbiałem w nich palić a paliłem w nich do 25 roku życia... (2)

    W latach 1971-2 ojciec rozebrał w kuchni Westfalkę... i wstawił kuchenkę 4 palnikową z piekarnikiem które miało światełko... W Westfalce także nie paliliśmy przynajmniej ja nie pamiętam - stała na nim czteropalnikowa maszynka gazowa.

    a
    Mieszkaliśmy 4 minuty pieszo od poczty na Długiej...

    I należeliśmy do szczęśliwców którzy mieli okienko piwniczne / nawet dwa / przy chodniku... nie musieliśmy węgla nosić wiaderkami do piwnicy wąskimi schodami i zakamarkami korytarzy kamienic z 19 wieku... Do dzisiaj w piwnicy tamtego domu na grubej i wysokiej na pół metra szynie nośnej widniej mój podpis namalowany pędzlem i farbą olejną... R.J 1979..

    Wszystkie piwnice miały zastawione byle czym przejścia między sąsiednimi piwnicami - kamienicami... była to pamiątka po dawnych mieszkańcach i ich strachu przed nalotami...

    Nasza piwnica była duża, rozciągała się pod całym domem i należała tylko do nas , czasami przyjeżdżali Niemcy i rodzice zapraszali ich do środka... potem dowiedziałem się że dom wybudowały dwie siostry Żydówki... Nigdy nie dowiedziałem się ilu żołnierzy Stalina odwiedziło naszą piwnicę i czy bardzo narozrabiali... byłem za mały by pomyśleć o takim pytaniu gdy odwiedzali nasz dom ci którzy znali także tajemnicę sióstr budowniczych mojego domu z pruskim murem jednym piętrem i piwnicy której tajemnic nigdy do końca nie poznałem...

    • 37 1

    • A gdzie Ty miałeś oryginalną kamienicę z XIX wieku "4 minuty pieszo od poczty na Długiej"?

      • 2 0

    • a co to

      za belkot

      • 1 4

  • Kogo obchodzi snieg i jakies tam zimy stulecia.stanem kleski to jest brak internetu i wstawanie o 7 do roboty a nie jak w week o

    • 0 3

  • kiedyś a dziś ... (1)

    kiedyś pomimo braku takiej techniki to była klęska ale ludzie dawali radę,dziś przy takiej cud technice,20 cm śniegu powoduje klęskę żywiołową,brawo :)

    • 44 4

    • Dawali rade najwyżej na kronikach filmowych - w praktyce był to zupełny paraliż kraju. Może warto przypomnieć ówczesny żart: "Nam nie trzeba Bundeswehry - nam wystarczy minus cztery"

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane