• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

To samochód, a nie darmowy tramwaj, jest głównym rywalem SKM

Tomasz Larczyński
27 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Torba na siedzeniu ważniejsza niż pasażer
Zdaniem Tomasza Larczyńskiego transport publiczny w Trójmieście trzeba traktować jako jeden system i nie starać się wyliczać strat poszczególnych elementów. Zdaniem Tomasza Larczyńskiego transport publiczny w Trójmieście trzeba traktować jako jeden system i nie starać się wyliczać strat poszczególnych elementów.

- Nie ma powodu, by lamentować z powodu wprowadzenia kolejnej promocji w trójmiejskim transporcie miejskim. Zastanówmy się raczej, jak wpłynie ona na transport publiczny jako całość - a nie na jego poszczególne części, jak SKM czy gdańskie tramwaje - przekonuje Tomasz Larczyński.



Czy po wprowadzeniu darmowej komunikacji dla dzieci SKM ubędzie pasażerów?

W zeszłym tygodniu opublikowaliśmy zestawienie, w którym wskazaliśmy, o ile spadną wpływy z biletów SKM po wprowadzeniu darmowej komunikacji dla uczniów w Gdańsku, Gdyni i Sopocie.

Czytaj też: Darmowa komunikacja w Trójmieście? Ucierpi SKM

Dziś prezentujemy opinię Tomasza Larczyńskiego, eksperta od transportu podkreślającego, że największym zagrożeniem dla SKM są samochody. Oto jego argumenty:

W transporcie publicznym stosuje się różne sposoby przyciągania podróżnych. Może to być nowy tabor, skrócenie czasu podróży, lecz chyba najpopularniejsze są różnego rodzaju opusty. Od kilkuprocentowych, po całkowicie "darmowe", czyli całkowicie refundowane. Przykładem są tu refundowane w 100 proc. przejazdy dla kierowców z okazji Europejskiego Dnia bez Samochodu. Za darmo wozi się w SKM rowery, choć inne polskie spółki kolejowe kasują za to całkiem wysokie opłaty.

Refundacja może mieć też funkcje socjalne, jak w przypadku osób z niepełnosprawnościami, lub wręcz pewnej sprawiedliwości historycznej (kombatanci). Albo i w ogóle żadnego sensownego celu, jak w przypadku posłów i senatorów. Dlaczego zatem mielibyśmy sięgać po argument finansowy w przypadku najmłodszych? Czy pięcioletnie dziecko zasługuje na refundowany przejazd mniej niż dorosły i dobrze zarabiający kierowca?

Pytanie takie moglibyśmy pociągnąć znacznie dalej. Wróćmy do wspomnianego taboru: w różnych opiniach, także na portalu, regularnie przewija się narzekanie na wiek i stan elektrycznych zespołów trakcyjnych PKP SKM. Wiele osób deklaruje, że z tego powodu nie chce korzystać z usług trójmiejskiej kolei aglomeracyjnej.

Czy zatem gdy SKM zakupi wreszcie większą liczbę nowych pociągów elektrycznych - na co wkrótce będzie faktycznie spora szansa - będziemy wyliczać, ile GAiT czy ZKM Gdynia "dopłacą" do nowych EZT, skoro zapewne jakaś liczba pasażerów tramwajów i trolejbusów przesiądzie się z tego powodu do kolei?

Istotna konkurencja na rynku przewozów



Takie wyliczanie trąci nieco poprzednim systemem i monopolami na wykonywanie przewozów w transporcie publicznym. Aktualnie mamy jednak konkurencję na rynku przewozów i zgodnie z jej logiką, jeśli istnieje groźba utraty pasażerów przez któregoś operatora na rzecz innego, to zamiast publikować artykuły wyliczające z tego powodu groźbę strat, należałoby się raczej zastanowić, jak poprawić swoją konkurencyjność i zatrzymać tych pasażerów u siebie. Może wprowadzić podobny opust? Albo zwiększyć częstotliwość kursowania pociągów? Albo jednak kupić te nowe EZT?

W tej chwili bowiem wygląda to bowiem tak, jak gdyby wobec wprowadzenia przez sklep spożywczy promocji na jogurt, właściciel sklepu położonego naprzeciwko biegł do mediów i skarżył się, ile z tego powodu straci klientów.

Owszem, można tu podnieść argument, że analogia do sklepu spożywczego jest o tyle nietrafiona, że ZTM Gdańsk nie robi opustu "za swoje", a w ramach dotacji publicznej. Tyle tylko, że cały transport publiczny - jako, właśnie, publiczny - wspomaga się we wszystkich swoich elementach dotacjami. Przywołajmy ponownie nowy tabor: jego zakup refunduje w dużej mierze Unia Europejska, która utrzymuje się przecież także z naszych podatków, a i wkład własny bywa pokrywany przez samorząd, jak w przypadku spalinowych zespołów trakcyjnych, za które PKP SKM nie zapłaciło ani złotówki.

Jaka jest więc różnica między wspomaganiem przez "państwo" (tu: samorząd miejski) opłat za przewozy, a wspomaganiem przez "państwo" (tu: Unię Europejską i samorząd wojewódzki) opłat za tabor?

Patrzmy na transport publiczny w Trójmieście jako całość



Przede wszystkim jednak takie wyliczanie strat poniesionych przez któryś podsystem transportu zbiorowego pomija fakt, że mamy tu do czynienia z - właśnie - podsystemem. Z punktu widzenia obywatela powinniśmy patrzeć na transport publiczny jako całość, dla której najważniejsza walka konkurencyjna toczy się z transportem samochodowym indywidualnym, a nie w ramach poszczególnych podsystemów.

Zapewne najwięksi nawet przeciwnicy refundacji przewozów dzieci zgodzą się, że z jej powodu jakaś liczba pasażerów i kierowców samochodów przesiądzie się do transportu publicznego - takie uzasadnienie zawierają zarówno uchwała ruchu społecznego Lepszy Gdańsk, jak i prezydenta Pawła Adamowicza. Spierać można się najwyżej o skalę tego zjawiska, o czym zresztą wkrótce naocznie się przekonamy. A realne przeniesienie części ruchu z samochodów na tramwaje i autobusy to zawsze wygrana dla miasta, skoro indywidualna motoryzacja jest najdroższa dla nas wszystkich - generuje najwyższe koszty przestrzenne, zdrowotne (smog, wypadki) i także bieżące (budowa i utrzymanie ogromnych, wielopasmowych arterii w mieście).

W tej sytuacji czynnikiem zdecydowanie mniej istotnym jest fakt, czy jako wtórna konsekwencja jakiś promil pasażerów przesiądzie się z jednego dotowanego systemu transportu publicznego do innego. Dopłacamy i tak do wszystkich. A to, że PKP SKM - jako hipotetycznie stratna - powinna się stać przedmiotem większej finansowej troski miast Trójmiasta (wszystkich, nie tylko Gdańska i Gdyni), to osobna kwestia.

Żeby mieć właściwy obraz sytuacji, warto jeszcze na koniec uzmysłowić sobie z jakimi kwotami mamy tu naprawdę do czynienia. Przyjmijmy, że faktycznie PKP SKM straci 1,5 mln zł rocznie (choć pojęcie straty jest tu dość wątpliwe, do czego jeszcze wrócimy). W liczbach bezwzględnych kwota taka rzeczywiście robi wrażenie. Tyle tylko, że jest to 0,7 proc. przychodów za 2016 rok.

Za cały 2017 rok nie mamy jeszcze danych, jednak biorąc pod uwagę wzrosty zarówno liczby pasażerów, jak i - kwietniowy - cen biletów, można się spodziewać, że dla 2019 roku - kiedy będzie obowiązywała po raz pierwszy przez cały rok refundacja przejazdów dla dzieci - kwota ta spadnie poniżej 0,5 proc. przychodów. To już chyba pogoda ma większy wpływ na sprzedaż biletów. Podobnie dla województwa pomorskiego, dla którego te hipotetyczne 1,5 mln to 0,12 proc. planowanych wydatków na 2018 rok (abstrahując już od faktu, że nie tylko województwo powinno łożyć na SKM).

Jeszcze większy dysonans widać, gdy zestawi się to z cenami towarów na rynku kolejowym, a o takim przecież mówimy w przypadku SKM. Jeden nowy EZT to dziś ok. 15 mln zł - dziesięciokrotnie więcej, niż przewidziana roczna strata. Za 1,5 mln można dziś kupić zaledwie 1-2 typowe rozjazdy kolejowe, i to w cenie hurtowej. Dla porównania dodam, że na samej stacji Wrzeszcz takich rozjazdów jest 40. Oznacza to, że ewentualna kompleksowa wymiana rozjazdów w tej tylko jednej stacji to pół wieku hipotetycznej straty SKM za miejskie darmowe przejazdy dla dzieci.

Wychowanie dzieci do właściwych nawyków



Tylko czy my naprawdę mówimy tu o stracie? Przecież sensem miejskich uchwał jest także wychowywanie dzieci do właściwych nawyków transportowych. Przez patologicznie rozwiniętą motoryzację wyrosło nam już całe pokolenie, które z transportem publicznym miało kontakt nikły lub żaden. Jako instruktor harcerski wielokrotnie stykałem się pod koniec swojej służby z dziećmi, które do pociągu wsiadły po raz pierwszy dopiero w harcerstwie właśnie, wcześniej wszędzie podwożone były przez rodziców samochodem.

Do dziś pamiętam dwunastoletnią dziewczynkę, która nie wiedziała, co to znaczy "stacja kolejowa"! Czy takie osoby będą w przyszłości pasażerami SKM? Może zatem warto przez kilka lat zachęcić je darmową usługą, by potem mieć klientów na kilkadziesiąt lat? W handlu to zdaje się dość powszechna praktyka.

Zamiast wyrywać sobie zatem tę - topniejącą niestety - garstkę pasażerów, pomyślmy, w jaki sposób jak najwięcej osób wyciągnąć z samochodów. Refundowane bilety dla uczniów i uczennic to oczywiście żadne cudowne panaceum na polską i trójmiejską chorobę motoryzacyjną, lecz przynajmniej jest to kroczek w dobrym kierunku. Warto pomyśleć zawczasu o kolejnych...

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (356) 7 zablokowanych

  • zakazać wjazdu samochodom/motocyklom w główne miasto. (2)

    skierować środki z budowy dróg na budowę sieci tramwajów./pociągów z częstotliwością kursowania co 10-15 min.
    aha. na obrzeżach parkingi duże. I przesiadki.

    No ale jak producenci samochodów płacą łapówy samorządom i rządowi to o czym, my mówimy.

    • 5 9

    • jeśli takt SKM nie będzie 5 minutowy w godzinach szczytu (1)

      to niewielu zdecyduje się na rezygnację z samochodu

      • 4 2

      • Może być co minutę

        samochód i tak jest wygodniejszy. Jedyna zaleta SKMki to fajne studentki.

        • 1 0

  • Skm to większości skansen

    • 7 2

  • Czekam na artykuł pod tytułem: (3)

    Rower i SKM to główny rywal samochodu w Trójmieście.

    • 10 0

    • Nie wiem, czy się doczekasz (2)

      To portal informacyjny, a nie klub miłośników fantastyki

      • 2 1

      • to nie fantastyka: to realia (1)

        sprawdź liczbę rowerów parkujących na dworcu PKP Gdańsk Główny.

        • 1 1

        • Wszystkich trzech?

          • 3 0

  • Bezpieczeństwo (2)

    Dziś musiałem skorzystać z SKM, pierwszy przejazd od około 3ch miesięcy ( z powodu pozostawienia auta u mechanika) i co... pierwszy przystanek - wsiada lekko zawiany lub skacowany/naćpany 40 letni gniewny, który zaczyna obrażać współpasażerów, chce otwierać okno przy -9 na zewnątrz i tamuje wyjście jak i wejście innym podróżnym. Może przydało by się wprowadzenie patroli pieszych również do SKM. Kiedy w zimę każdy "element" chce się ogrzać choć przez chwilę w pociągu. Samochód to przede wszystkim komfort i brak stresu w takich sytuacjach.

    • 11 3

    • (1)

      Dodatkowo zawsze znajdzie się ktoś kto roznosi grypę albo inne zarazki

      • 2 2

      • O tak. Mam wrażenie że tych obchechranych autobusów i skmek nigdy nie dyzenfekuja i nie wietrzą po jeździe.

        • 3 0

  • rozkmina (3)

    A zastonowił się ktoś kiedyś nad faktem, że dzieci szkolne w wieku 6-12 lat zwyczajnie strach puścić samemu komunikacją miejską? Nie usprawiedliwiam bynajmniej rodziców, którzy gdyby mogli, to wjechaliby do szkoły, żeby dziecko nie postawiło nogi na mokrym chodniku, ale ja osobiście nie puszczę małoletniego dziecka samemu do szkoły, nawet gdyby mi dopłacili za jego przejazd.

    • 7 6

    • Zgadzam się w 100%.

      • 2 2

    • A potem kaleki życiowe...

      • 1 3

    • W zasadzie regulamin zabrania dzieciom podróżować bez opieki

      • 0 1

  • w dobrze zorganizowanym mieście ludzie mają do wyboru - samochód lub komunikacja miejska (1)

    każdy wybór pociąga za sobą konsekwencje

    dla samochodu to zwykle tracony czas w korkach czy wysokie opłaty parkingowe (np. w Londynie wysokie opłaty za sam wjazd do miasta - powiedzmy centrum)

    komunikacja miejska musi być skoordynowana i stanowić jedność - coś czego nie ma w Trójmiescie, a szkoda, bo mamy system podobny do tych w wielu miastach zachodnich - SKM/PKM może stanowić podstawę transportu, ale musi jeździć często, a autobusy powinny jedynie dowozić pasażerów do stacji, a nie konkurować z naszym 'metrem'

    nie rozumiem dlaczego całość nie jest pod jednym zarządem, który dopasowywałby efektywnie nie tylko możliwości do potrzeb, ale prowadził do efektywnej gospodarki - także remontowej a przede wszystkim zakupowej

    nie jest tajemnicą, że kupno 100 pojazdów wychodzi na jednostkę taniej niż kupno 2-10

    kiedy oprócz pitolenia, w Trójmieście zostanie stworzony sprawnie działający jednolity system komunikacji zbiorowej?

    • 7 1

    • Bożeeee...przecięż dokładnie o tym mowa jest w atykule.

      • 1 4

  • propozycja (3)

    Najlepiej aby wszyscy poriszali siè piechotą i końmi. Było by czysto i ekologicznie

    • 5 3

    • Dla aktywistów miasto to chińska wioska z lat osiemdziesiątych (2)

      Tylko przegapili moment, kiedy sami Chińczycy zrezygnowali z rozkoszy podwożenia wersalki na ramie i przesiedli się do własnych samochodów. Oraz zaczęli mieć lepszą komunikację publiczną niż w Trójmieście.

      • 4 2

      • wypowiedział się miłek wiosenny, który nie ma zielonego pojęcia o Chinach (1)

        i warunkach życia w chińskich miastach

        • 1 2

        • to coś opowiedz, skoro wiesz, byłeś widziałeś i to nie w TV i fragmentu....

          • 0 0

  • Nie da się systemu komunikacji miejskiej traktować jako całości (3)

    Bo są oderwane od siebie. Namnożone spółek (jak w przypadku PKM), co powoduje kłopoty w prawidłowym funkcjonowaniu. Słaba synchronizacja poszczególnych srodków transportu.
    Choćby skały sr..ły, nie da się potraktować tego jako całości

    • 3 4

    • dać - się da, tylko trzeba chcieć, synchronizacja- to dobry program informatyczny, który to opracuje (2)

      ale ludziom na ciepłych posadkach się nie chce.
      I tak z tej komunikacji nie korzystają.

      • 1 1

      • po co synchronizować: lepiej zagęścić takt SKM

        do nie więcej niż 5 minut.

        • 2 0

      • to nie kwestia forsy i komputerów, tylko władzy i motywacji

        wiesz gdzie jadłem najlepszy chleb w życiu? nie w jakiejś drogiej piekarni we Francji czy Niemczech, choć i tam próbowałem. W Rosji, z niedużego okrętu wojennego, na dalekiej północy! Bo jak by matros by spartolił chleb, to by miał przechlapane, nasza fala przy ich dziadach to przedszkole.

        nie mają motywacji w ZTM i SKM. zintegrowane systemy komunikacji nie wymagają komputerów, tylko kartki papieru i paru godzin od jednego faceta. i później zapewne poprawek. Zaczął bym od ustalenia taktu SKM, a do tego dopasował bym autobusy i tramwaje, na węzłowych przystankach. Na kolejnym etapie dopchał bym odległe od SKM przystanki przesiadkowe. Sam bym to potrafił zrobić, każdy by potrafiła. Jak nie idealnie, to po kilku poprawkach było by ok. Ale to musi być w obrębie jednej firmy, inaczej nie ma szans.

        • 1 0

  • (1)

    SKM może uratować poprawa bezpieczeństwa w pociągach i na peronach. W każdym składzie powinna być ochrona z bronią i kamery. A tak to strach jeździć, za dużo pijaków.

    • 8 5

    • Fakt, gdyby w nocy tak było, nie jeździłabym taksówką a SKM

      • 1 2

  • a może Głuszek napisze o tym felieton?

    • 3 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane