• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trudny czas dla rodzin zastępczych

Marzena Klimowicz-Sikorska
20 września 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Bycie rodziną zastępczą dla obcych dzieci to poważne zadanie. Dlatego tak ważne jest by kandydatów skrupulatnie weryfikować. Bycie rodziną zastępczą dla obcych dzieci to poważne zadanie. Dlatego tak ważne jest by kandydatów skrupulatnie weryfikować.

Tragiczny przypadek rodziny zastępczej z Pucka, która doprowadziła do śmierci dwójki powierzonych jej dzieci, każe zastanowić się nad tym, jak wygląda sytuacja takich rodzin w Trójmieście. Okazuje się, że jest całkiem nieźle, choć w Sopocie dwie takie rodziny trzeba było w ciągu ostatniego roku rozwiązać.



Czy powinno się zaostrzyć kryteria weryfikacji kandydatów na rodzinę zastępczą?

Głośny przypadek rodziny zastępczej z Pucka, gdzie małżeństwo, poza dwójką własnych dzieci, zdecydowało się na opiekę nad pięciorgiem rodzeństwa, z której dwójka - 3-letni chłopiec i 5-letnia dziewczynka - zmarła w odstępie niecałych dwóch miesięcy na skutek przemocy ze strony rodziców zastępczych, wstrząsnął opinią publiczną.

Sprawdziliśmy jak w Trójmieście wygląda sytuacja rodzin zastępczych, kto może się nią stać, czy jest to łatwe zadanie i jakie mechanizmy stosuje się, by w porę uniknąć tragedii, zwłaszcza, że w co dziesiątej tego typu rodzinie dochodzi do sytuacji patologicznych.

- Ze znanych mi statystyk z lat 2007-2011 wynika, że co dziesiątej rodzinie zastępczej, z różnych powodów, odbiera się prawo do opieki nad dziećmi - mówi Krzysztof Sarzała, z Centrum Interwencji Kryzysowej PCK w Gdańsku. - Przez 15 lat pracy zdarzały się przypadki, że takie rodziny brały dzieci np. do... pracy najemnej. Pamiętam rodzinę, która zajmowała się prowadzeniem pensjonatu, dzieci biologiczne traktowała o wiele lepiej niż wychowanków. Co więcej, zmuszała je, by w wakacje ciężko pracowały w pensjonacie, jako tania siła robocza. Sprzątały po gościach, wynosiły nieczystości, słały łóżka, jak etatowi pracownicy. Takie zajęcie, w takim wymiarze, było ponad siły dziecka. Niestety nie każdy, kto decyduje się na opiekę nad dziećmi, ma szczere intencje. Zdarzają się przypadki np. molestowania. Dlatego tak ważne jest by proces rekrutacji na rodzica zastępczego przeprowadzać bardzo skrupulatnie.

Weryfikację kandydatów na rodzinę zastępczą szczegółowo precyzuje znowelizowana w zeszłym roku ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Wymaga ona m.in. okazania zaświadczenia o niekaralności, zaświadczenia od lekarza pierwszego kontaktu, zaświadczenia o dochodach, przeprowadzanie testów psychologicznych. Jedną z nowości jest ustanowienie koordynatora pieczy rodzinnej.

- Dla nas to nie nowość. To w Gdyni wymyślono funkcję koordynatora, który u nas funkcjonuje od 2002 r. Taka osoba ma za zadanie wspomóc rodzinę zastępczą w wychowywaniu dziecka, ale także ma reagować na niepokojące sygnały - mówi Franciszek Bronk, zastępca dyrektora MOPS ds. opieki nad dzieckiem i rodziną, który od lat zajmuje się tematem rodzin zastępczych.

Do zadań koordynatora należy m.in. współudział w przygotowywaniu planu pomocy dziecku, zgłaszanie do ośrodków adopcyjnych informacji o dzieciach z uregulowaną sytuacją prawną. Ale też musi rejestrować negatywne fakty i natychmiast raportować o nich instytucji, która opiekuje się rodzinami zastępczymi (w przypadku Trójmiasta są to MOPS-y).

Kandydatów szuka się m.in. przez ogłoszenia w mediach, kampanie informacyjne. Chętni po wstępnej weryfikacji przechodzą szkolenie, które trwa ok. 60 do 75 godz. Obowiązują ich także testy psychologiczne.

- Na koniec przeprowadzamy tzw. kwalifikację. Zdarza się, że kandydaci, którzy przeszli szkolenie nie uzyskali kwalifikacji, bo były w stosunku do nich jakieś zastrzeżenia, np. okazało się, że ktoś zataił, że leczył się psychiatrycznie - dodaje Bronk. - W przypadku dzieci poniżej siódmego roku życia co trzy miesiące dokonujemy kwalifikacji, czyli weryfikujemy rodziny. Dzięki temu wiemy np. czy dziecko jest gotowe do adopcji i czy w rodzinie wszystko dobrze funkcjonuje. W Gdyni kandydaci na rodzinę zastępczą są sprawdzeni. Co więcej, wolimy wziąć sprawdzoną rodzinę i np. wynająć jej dom niedaleko naszej siedziby, by mieć z nią stały kontakt, niż wziąć kogoś nieznanego nam, kto ten dom już ma. W przypadku rodzin zastępczych nie ma mowy o drodze na skróty.

Rodzicem zastępczym może zostać zarówno osoba spokrewniona z dzieckiem, jak i obca (są to tzw. rodziny zawodowe, które przeszły specjalistyczne szkolenie). Różnią je m.in. zarobki. W przypadku spokrewnionych otrzymują oni jedynie dodatek na dziecko w wysokości minimum 660 zł netto. Pozostali - minimum 2 tys. zł brutto jako wynagrodzenie i minimum 1 tys. zł netto na dziecko.

W Gdyni funkcjonuje 250 rodzin zastępczych, które opiekują się 440 dziećmi. W Gdańsku funkcjonuje ich już 450 i opiekują się 500 wychowankami (ponad połowa tych rodzin jest spokrewniona z dziećmi).

W ostatnich latach tylko w Sopocie, gdzie funkcjonuje 56 rodzin zastępczych, opiekujących się łącznie 70 wychowankami (trzy czwarte z nich jest spokrewniona z dziećmi), trzeba było dwukrotnie interweniować i w konsekwencji rozwiązać rodziny zastępcze.

W jednym przypadku doszło do konfliktu pokoleń między babciami a nastoletnimi wnuczkami w wieku 16 i 17 lat. - Okazał się on nie do pogodzenia, 17-letnia dziewczyna sama zgłosiła pracownikom MOPS-u trudności w relacjach z babcią - mówi Andrzej Czekaj, zastępca dyrektora MOPS w Sopocie. - W drugim przypadku, podczas pracy z rodziną spokrewnioną, pracownicy zauważyli, że pojawił się problem nadużywania alkoholu opiekuna zastępczego. Mówiła o tym również nastolatka podczas spotkań z pracownikami. Informację potwierdzili sąsiedzi. Na wniosek pracowników MOPS-u sąd podjął decyzję o rozwiązaniu obu rodzin zastępczych.

Takie przypadki, jak ten w Pucku, to ekstremum. Najczęściej dzieci chowają się w normalnych warunkach, a opieka zastępcza jest dla wielu z nich szansą (być może jedyną w życiu) na posmakowanie rodzinnego ciepła. - Wychowywani się w takiej rodzinie daje dziecku przede wszystkim stabilność emocjonalną, spokój, umiejętność nawiązywania głębszych relacji, opiekę - dodaje Bronk.

Czemu łatwiej jest w Polsce zostać rodzicem zastępczym niż adoptować dziecko? - Bo w Polsce ciężko się żyje. Adopcja to luksus, na którego niewielu stać. Przeważają tu kwestie materialne. Na dziecko w rodzinie zastępczej rodzice dostają pieniądze od państwa, a w przypadku rodziców adopcyjnych pieniędzy nie ma - mówi Bronk.

Miejsca

  • MOPR Gdańsk, Konrada Leczkowa 1A
  • MOPS Sopot, Kolejowa 14
  • MOPS Gdynia, Grabowo 2

Opinie (128) ponad 20 zablokowanych

  • Przykład z Pucka pokazuje jak nasze Państwo jest mało sprawne (4)

    i jakie są procedury!

    • 63 21

    • to raczej bieda odkrywa ciemne strony systemu

      gdy jest dobrobyt to wszystko dziala. ludzie maja dzieci i stac ich na ich wychowanie. Wtedy malo jest dzieci bez rodzicow.

      Ruina gospodarcza do jakiej doprowadzily rzady tuska owocuje patologią.

      • 17 27

    • Mało sprawna to była kobieta z biura w Pucku, która nie nadzorowała należycie tej rodziny, szczególnie po pierwszym incydencie.

      • 26 2

    • dla niektórych to tylko dobre źródło dochodu i z miłością nie ma nic wspólnego (1)

      • 21 2

      • Opinia została zablokowana przez moderatora

  • rodzina zastepcza kojarzy mi sie z prl-em i z fronczewskim (2)

    w prl wszystko bylo albo zastepcze albo w opakowaniu zastepczym.

    • 25 27

    • Mi się kojarzy ze skandynawią

      • 2 0

    • ale ty jesteś głupi. Nie wiesz co to życie.

      • 1 0

  • moja opinia (17)

    "Rodzina zastępcza" to w Polsce biznes. Trudno oprzeć się tak dużym pieniądzom, które otrzymuje się na takie dzieci. Stąd ta walka, aby załapać się na ten biznes.

    • 79 42

    • powstarzasz brednie albo zwyczajnie jestes prowakatorem zatrudnionym tutaj w portalu (4)

      • 9 21

      • nie prawda,z doświadczenia wiem,że np. rodziny romskie świetny biznes w tym widzą (3)

        • 15 3

        • rodziny romskie (2)

          są z natury bardzo rodzinne i nie krzywdzą dzieci.

          • 9 14

          • (1)

            taaaaak, racja, codziennie to widzę przy dworcach albo w tunelu. nie dzieje im się krzywda, kiedy siedzą na kolanach romki i "pomagają" w żebraniu, prawda??

            • 15 2

            • mówisz głownie o Rumunach !

              • 3 5

    • (4)

      Jaki świetny biznes przecież to są grosze za które trzeba kupić jedzenie ,ubrania, i wszytskie nie zbędne rzeczy bo napewno na przyjemności z tego nie zostanie.Nie licząc nerwów ,stresu i poświeconego czasu !!!

      • 14 10

      • tak? (2)

        a ciekawe w ilu rodzinach rodzice mają na każde dziecko tysiaka plus 2 na siebie, a do tego mieszkanie za free

        • 28 10

        • idiotka

          nie znasz tematu to się nie odzywaj

          • 5 13

        • oj powodzi się tym co mają rodziny zastępcze im młodsze dziecko tym lepszy dochód

          • 1 1

      • rodzina z Pucka remontowała dom, hmmm

        • 0 0

    • "...dużym pieniądzom"?? zapoznaj się z wytycznymi i stwierdź po przeczytaniu czy są to DUŻE pieniądze

      • 8 2

    • tak, te niesamowite pieniądze. polski żebraku ogarnij się.jestes pariasem europy, mendą na niemieckiej d*pie. dla ciebie 1000zł

      • 2 4

    • bonusowy tysiak miesięcznie to biznes?

      Chyba się z księżyca urwałeś, albo klepiesz potężną biedę.

      • 7 2

    • (1)

      wiesz ile dostaje rodzina zastępcza na jedno dziecko?? Chyba nie. Na dziecko w rodzinie zastępczej spokrewnionej dostaje się na dziecko 660zł.czy to tak dużo i wzbogacenie się na dziecku?? Przemyśl to zanim coś napiszesz !
      I nie krzywdź innych jak guano wiesz !

      • 4 1

      • to nie jest stała kwotz, ona zmienia się z wiekiem-widać nie znasz się

        • 1 0

    • moja opinia - odpowiedź

      Uważam, że to bardzo mylne stwierdzenie. Jeśli ktoś uważa, ze bycie rodziną zastępczą dla obcych dzieci to biznes - to niech sam spróbuje tego biznesu. To jest praca 24h/dobę, nieprzespane noce, ciągłe wizyty u lekarzy itd. Ale przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Dzieci w rodzinie muszą mieć zapewnione 4 posiłki dziennie ( w tym 2 ciepłe), nie można oddać ich do przedszkola. Muszą mieć posprzątane, ugotowane i w tym całym ambarasie nie ma chwili odpoczynku.

      • 0 0

    • Ten biznes dostępny jest przecież i dla ciebie. Dzieci żyją manną spadającą z nieba a tobie kupeczka pieniążków rośnie.

      • 0 0

  • Czemu łatwiej jest w Polsce zostać rodzicem zastępczym niż adoptować dziecko? (6)

    Oto jest pytanie.Rodziną zastępczą zostaje się praktycznie zaraz po szkoleniu a rodzicem adopcyjnym po kilku latach po szkoleniu.

    • 64 5

    • to zle? (2)

      wedlug mnie to dobrze. Adopcje to czesto dzieci porzucone przez rodziców. A rodziny zastepcze to te ktorych rodzice zeszli na margines spoleczny. Albo sie rozwiedli. Czujesz roznice?

      • 5 13

      • i tu i tu masz dzieciaki pod opieką

        • 6 0

      • Nie znasz tematu- nie wypowiadaj się

        To właśnie dzieci "porzucone" jak to określiłeś, często trafiają do rodzin zastępczych ponieważ nie maja uregulowanej sytuacji prawnej- czyli rodzice wciąż mają przynajmniej częściowe prawa rodzicielskie i w takim przypadku adopcja jest niemożliwa. A działalność mopsów to zwykłą kpina (wiem z doświadczenia). Wolą dać dziecko byle jakiej rodzinie tzw patologicznej niż np wypłacać im zasiłki za nic. A tak to mają chociaż dzieciaka z głowy.

        • 6 0

    • co ty piszesz? (1)

      jakie kilka lat po szkoleniu?? nie wiem o co ci chodzi. ja z żoną po półrocznym szkoleniu byliśmy rodzicami niemal od razu (kwestia kilku tygodni!!). i jesteśmy szczęśliwi z naszymi dziećmi już kilka lat..

      • 8 6

      • Ja też nie czekałem tak długo...

        ale to było właśnie kilka lat temu. Z tego co rozmawiam z innymi ludźmi teraz sytuacja znacznie się zmieniła. Jest mniej dzieci z uregulowanym statusem prawnym, umożliwiającym adopcję. Taka ot kolejna reforma rządu.

        • 4 0

    • A dowiedz się dokładnie i przekonasz się że tak wcale nie jest.

      • 0 0

  • (6)

    niestety rodziny zastępcze to w większości biznes, a nie autentyczna pomoc. Im więcej rodzin w danej miejscowości tym więcej kasy dla urzędasów z rejonu obsługujących te rodziny. W powiecie wejherowskim widać też typowe kolesiostwo, sąsiadka, która jest furiatką, męża praktycznie nie ma w domu, jest po 50tce i dostała 6 dzieci!!!, oczywiście kierownikiem regionu jest dobra koleżanka. Dodatkowo otrzymuje jedzenie (co jakiś czas przyjeżdża samochód z makaronami, mlekiem, itp które sprzedaje na lewo). Za każde dziecko otrzymuje około 900zł, oczywiste czekanie na tragedię ...

    • 58 12

    • biznesu to ty nie zrobisz

      powtarzajac utarty schemat

      • 1 6

    • Chwila, chwila (2)

      To wiesz o takim przypadku, że rodzina się nie nadaje i nic z tym nie robisz? A potem się mówi, ze nikt nic nie słyszał. Wstyd!

      • 15 0

      • (1)

        powiem Ci, że interwencje nic nie dają. Kierowniczka na niepokojące sygnały stwierdziła, że ona nic złego nie widzi więc nic z tego nie będzie (problem polega na tym, że dla "władczych" w tym wypadku opłaca się mieć jak najwięcej dzieci - powiat odpowiednio dostaje więcej kasy - więc jest to w interesie całej drabinki)

        • 10 0

        • to zgłoś to wyżej - do Gdańska. Nie czekaj na tragedię!!!

          • 11 2

    • to,czemu nie zgłosisz patologii,gdzie trzeba,tylko spokojnie czekasz na tragedię?!

      • 9 2

    • coś w temacie :

      1/ Puck - to "krytyczny " czubek góry lodowej ( w każdym - bez wyjątku - PCPR - jest kolesiostwo! sama mam uprawnienia jako rodzina zastępcza , ale jak patrzę na osoby które znam ( prowadzące tzw. rodzinny dom dziecka ) i drugie ( które są tzw. rodziną zawodową ) - to stwierdzam - POMOC PCPR-ÓW JEST ZEROWA , PSYCHOLOG PRZYJEŻDŻA ( albo dzieci dowożą do niego = aby obniżyć koszty ) RAZ NA .... DŁUGI CZAS , RODZINY KTÓRYM PRZYDZIELONO DZIECI Z PROBLEMEM - no cóż w imię zasady ( nie koniecznie ) WIDZIAŁY GAŁY KOGO BRAŁY !
      JESZCZE RAZ PODKREŚLAM - NIE USPRAWIEDLIWIAM LUDZI Z PUCKA ! ALE CZAS ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA PROBLEM - W NASZYM KRAJU LICZY SIĘ TYLKO K A S A !

      • 11 0

  • Wiekszosc tych '' RODZIN ZASTEPCZYCH '' traktuje to jako etat za kase !!!!!!!! (10)

    Byl kiedys reportaz w tv i kobieta sie przyznala ze robi to tylko dla pieniedzy . Co prawda czesc moze mysli inaczej ale wiekszosc upatruje w tym zarobek i przywileje tzw. ''socjalne '' mieszkanko i takie rozne sruty tuty. Opieka z '' milosci'' to tylko gadanie zeby ładnie wygladalo !!!!!!kasa , kasa i kasa . Gdyby za tym nie szly pieniadze to 99 procent by zrezygnowala szybciutko z takiej ''rodzinnosci''!.

    • 57 19

    • A z małżeństwami to jak niby jest?

      Znam osobiście przypadki niedawnych świeżo upieczonych małżeństw, które chciały zdążyć przez końcem ulg mieszkaniowych. Kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy złotych piechotą nie chodzi.

      • 12 1

    • To smutne co piszesz (2)

      Jestem rodziną zastępczą. Wychowuję swoją siostrzenice. Dostaję pieniądze na nią (nie staję wynagrodzenia, bo nie jestem zawodową rodziną zastępczą) ale to nie są kokosy. Wzięłam ją pod swoje skrzydła, bo wylądowałby w domu dziecka. Kocham ją, staram wykształcić, ubieram, karmie, pokazuję normalne życie - bez alkoholu, burd i wyzwisk. A te 1000 zł, które na nią dostaję nie starcza nawet na zajęcia dodatkowe i korepetycje, bo dziecko ma straszne zaległości w szkole. Mieszkania nie dostałam od państwa. Właściwie nic poza tymi pieniędzmi nie dostajemy. Ktoś pisze że do rodzin zastępczych przyjeżdżają samochody z jedzeniem i odzieżą. To znak, ze rodzina zawodowa, która dostaje po 1000 zł na każde dziecko + wynagrodzenie ponad 2000 zł sobie nie radzi i wydaje pieniądze na coś innego. Takie rzeczy trzeba zgłaszać. Ale wszyscy wiedzą i nic nie mówią, a jak dochodzi do tragedii, to mówią, że widzieli ale nie wiedzieli, ze trzeba komuś to zgłosić. No bo komu? Na policje - oleją, do MOPSu - ucieszą się, ze ktoś pomaga zamiast nich...

      • 29 1

      • On napisał "większość"

        zawsze są wyjątki i właśnie jesteś chlubnym wyjątkiem. Znam jedną rodzinę zastępczą - moja żona pracowała tam jako opiekunka (bo faktyczna nie miała czasu na zajmowanie się dziećmi). Najbardziej smutne było to, że biologiczne dzieci miały obiad, a pozostałe zupę przez tydzień.

        • 14 1

      • Miłość bliżniego

        Wziąć na wychowanie kogoś z rodziny musi być prawnie uregulowane.Nazwano to rodziną zastępczą.Dlatego Państwo do jednego dziecka za dużo nie przykłada się.Tu w grę wchodzi bardziej miłość rodzinna, aniżeli finansowa. Jest różnica miedzy wychowywaniem kilkoro dzieci jako rodzina zastępcza ,a jednym do tego tak bliskim. Ktoś tu pisze o kolesiostwie i dodatkowych przywożonych racjach żywnościowych . Takie rzeczy to tylko w Polsce. Zgłaszać ?Za to nikt nie ponosi odpowiedzialności ,wszyscy się wypierają .U nich wszystko jest w porządku.Udowodnić ?Trzeba by nagrać kamerą lub dyktafonem a i z tego się wybronią.

        • 3 0

    • etat ! (3)

      etat to 8 godzin - przez 5 dni tygodniowo ! RODZICE ZASTSTĘPCZY MUSZĄ BYĆ DO DYSPOZYCJI 24 GODZINY NA DOBĘ - WIĘC PRZESTAŃCIE OPOWIADAĆ BZDURY !

      • 10 3

      • Jedno , czy kilkoro ? (2)

        Mało kto wyżyje z jednego etatu.Większość ludzi pracuje nadgodziny lub dodatkowo.Do tego dochodzą obowiązki domowe podstawowe typu:sprzątanie ,zakupu ,gotowanie.Same opłaty miesięczne to 1000- 1500zl.A dzieci w domu też czekają i tu brak jest tej dyspozycyjności, co stała 24 godzinna w rodzinach zastępczych.Nikt z litości ich nie wychowuje.Opłaca się bardziej niż praca u jakiegoś pracodawcy, ale trzeba mieć warunki mieszkaniowe i tu już jest dla niektórych problem.A im więcej dzieci dostają pod opiekę tym finansowo bardziej się opłaca.

        • 4 0

        • (1)

          Tak jak Ci z Pucka - mieli 5 dzieci zastępczych, czyli dostawali 15 000 pln miesięcznie na utrzymanie 5+4 osób, czyli wychodzi 1600 na osobę. Może nie jest to wielki biznes, ale nie każda zwykła rodzina ma taki dochód w przeliczeniu na jedną osobę. Na pewno jest to pewien sposób na życie i stały dochód.

          • 1 1

          • Chyba 5 tys na miesiac

            1000 zł sie dostaje na dziecko w rodzinie zastępczej. Jakieś bzdury piszesz.

            • 0 0

    • Praca rodziny zastępczej JEST pracą .

      To chyba normalne, że ludzie pracują żeby zarobić pieniądze. Nikt nie wymaga od wychowawcy przedszkolnego, czy wychowawcy w placówce opiekuńczo wychowawczej, żeby kochał każde dziecko i pracował za darmo - mają skutecznie wychowywać w poczuciu bezpieczeństwa, akceptacji i zrozumienia dla ciężkiego bagażu, który ich wychowankowie dzieci niosą. Nikt nie wymaga od lekarza, żeby kochał swoich klientów i wlatywał do gabinetu na skrzydłach miłości - ma skutecznie leczyć i za tę pracę może pobierać pieniądze.. Od urzędnika państwowego, który odpowiada za cudze dzieci mamy prawo wymagać więcej "człowieczeństwa" i samoświadomości niż od tego, który wydaje pozwolenie na zabudowę, ale wymaganie, aby pracował za darmo, z "miłości" to chyba lekka przesada.

      • 0 0

    • przesada

      chcesz tej kasy to zgłoś się , zobaczymy jak długo wytrzymasz.

      • 0 0

  • Dzieci nie może adoptowac ktoś bez wykształcenia minimum licencjat i 2,5 tyś/m. O gejach nawet nie bede wspominał. (6)

    • 13 24

    • Bo nie ma o czym wspominać. Ponad 90% z nich spełnia oba Twoje kryteria, (3)

      więc idealnie się nadają na rodziców, i to nie zastępczych, ale adopcyjnych. Nie stwierdzono, aby skłonności do mordowania wychowywanych dzieci były w jakikolwiek sposób skorelowane z hetero- lub homoseksualną orientacją seksualną.

      • 14 10

      • A co ma wykształcenie,

        szczególnie jakiś śmieszny licencjat z prywatnej szkoły, do opieki nad dziećmi?

        • 10 3

      • Mylisz się

        W Szwecji większość przemocy w rodzinach zastępczych dotyczy rodzin homoseksualnych

        • 5 2

      • Pan tolerancyjny

        Geje idealni na rodziców? Kpisz sobie?
        Tolerancja NIE polega na tolerowaniu wszystkiego.
        To, że istnieje sobie jakaś mniejszość, nie znaczy, że mamy tolerować wszystkie jej zachcianki.
        Tolerancja w tych czasach igra ze zdrowym rozsądkiem jak widać... jak można parze homoseksualistów przypisywać miano "rodziców"? Jeśli masz jakieś wątpliwości sprawdź znaczenie tego słowa w słowniku.

        • 4 0

    • a co wykształcenie

      ma wspólnego z miłością i wychowywaniem dziecka ?!!!
      Poczytaj o przemocy domowej i danych o wykształceniu sprawców to się zdziwisz!

      • 1 1

    • Co za bzdury tu wypisujecie adoptowaliśmy w 2014r synka a mamy wykształcenie średnie i 3,500 zarabiamy wspólnie trzeba tylko chcieć adoptować a nie mówić że to niemożliwe nie próbując

      • 0 0

  • Idąc za sposobem argumentacji popularnym w pewnych kręgach, można rzec,

    że "oczywistą oczywistością jest, że zastępcze rodziny heteroseksualne się nie sprawdziły".

    Prawda jest taka, że patologia zdarza się wszędzie i w każdej (w dowolny sposób zdefiniowanej) grupie społecznej. Nie istnieją osoby "z definicji" predysponowane do bycia rodzicem. Państwo, jako z urzędu odpowiedzialne za dobro wszystkich swoich obywateli, także tych niepełnoletnich, powinno opierać się na zasadzie "ufaj i kontroluj", a urzędnicy, którym nie chce się porządnie wykonywać swojej pracy, wcale nie muszą dalej jej wykonywać (praca w urzędach nie jest w Polsce obowiązkowa).

    • 22 3

  • Warto sprawdzić małżeństwo z Brzeźna, (5)

    które adoptowało wyjątkowo szybko trzyletnią dziewczynkę a teraz prawie cały czas się kłócą i czasami biją.A dziewczynka stresuje się !

    • 38 6

    • Jeśli zaczniesz odbierać dzieci kłucącym się parom, (2)

      to 90% dzieci siedzieć będzie w domach dziecka. Co do bicia, to odrębna sprawa, dotycząca bardziej tej pary niż dzieci (przecież nie o to chodzi, aby zabrać dziecko i pozostawić bijącą się parę; no,chyba że biją się dla obopólnej przyjemności).
      Także życie bez stresu nie jest niczym normalnym (może dzieciom tylko oceny celujące stawiać w szkołach, aby się nie stresowały?). Dopóki to nie jest rodzina patologiczna, nie ma podstaw do odebrania dzieci.

      • 19 4

      • Ja nie mówię o zabraniu im dziecka tylko o sprawdzeniu ich i,żeby (1)

        wiedzieli iż sąd posiada o nich stosowną oraz rzetelną i prawdziwą wiedzę.

        • 14 4

        • Sąsiad

          To może po prostu zgłoś gdzie trzeba, że dziecku dzieje się krzywda. Będziesz miał czyste sumienie że nie przymknąłeś oka na krzywdę dziewczynki

          • 12 0

    • Facet idz i zgłos to na policje jeśli masz wiedze ze dziecku dzieje się krzywda!

      Jeśli się mylisz to lepiej abyś przepadł niż gdyby dziecko miało przeżywać koszmar!
      Pisanie na forum takich donosów najczęściej jest spowodowane zazdrością o samochód sąsiada o zgrabną żonę sąsiada o wykształcenie ubiór pracę sąsiada.
      Znam takie przypadki i trzeba przyznać ze to żałosne.
      Zamiast zgłosić sprawę policji i służbom opiekuńczym obrobią komuś tyły na forum bezimiennie.
      Wychowywać dzieci bez kłótni płaczu i trudnych decyzji po prostu się nie da w polskich warunkach.
      Dziecko które nie wie co dzieje się w jego rodzinie staje się wykluczone a w dorosłym życiu ułomne.
      Lepiej przy dziecku posprzeczać się nawet o banały i znaleźć rozwiązanie niż udawać ze problemu nie ma.

      Popieram donosicieli szczególnie tych ścigających wandali śmiecących nie sprzątających po psach bijących dzieci ale nie zazdrośników kretynów imbecylnych onanistów forumowych

      • 6 0

    • a dlaczego tego nie zgłosisz człowieku?

      Potem się dzieją takie tragedie jak nikt nie reaguje. Bo niby skąd wszyscy mają wiedzieć o problemach? Jak przyjdą urzędnicy - to jest pięknie - a jak sąsiad słyszy - to niech to zgłosi nawet anonimowo

      • 5 0

  • (3)

    Byłam rodziną zastępczą - otrzymywanie na dziecko ok 650 zł na miesiąc nie było wielką fortuną - która dawałaby swobodę w wychowywaniu i zapewnieniu wielu atrakcji - to pokrycie kosztów życia i utrzymania . Rodzic zastępczy to bardzo trudna i żmudna praca z kuratorem na plecach.To było wyjście uproszczone gdyż mogłam wychowywać siostrę gdyż miałam ukończone 18 lat, gdybym ich nie miała obie trafiłybyśmy do domu dziecka. Jeśli coś szwankuje to wina tych którzy te rodziny mają nadzorować.

    • 75 10

    • prawda (1)

      ja też byłam i .... więcej nie będę , przynajmniej do czasu ja nie zmieni się system ! ten 1000 zł to bzdura - z tego trzeba :
      1/ utrzymać dziecko ,
      2/ zapłacić za terapię psychologiczną ( bo ... PCPR nie ma kasy )
      3/ zrobić remonty w pokojach , które demolują dzieciaki po przejściach ,

      a na każdą prośbę o pomoc otrzymujesz odpowiedź - PCPR wypłaca państwu .... zł i nie widzi powodu aby pokryć koszty np. zakupu mebli które dzieci zniszczyły , albo terapii psychologicznej , ( więc tzw. rodzice zastępczy ... jadą do psychologa z NFZ - czekają kilka godzin żeby ich przyjął , albo wracają do domu bez jakiejkolwiek pomocy , w myśl zasady ... RADŹ SOBIE SAM !

      • 12 4

      • Radź sobie sam

        Od tego jest rodzina żeby radziła sobie sama - urzędnicy do rodziny powinni wtrącać się jak najmniej. Zwykła rodzina ma sobie sama radzić z różnymi problemami (zdrowotnymi, materialnymi), więc nie widzę powodu aby było inaczej z rodziną zastępczą - jeżeli rodziców zastępczych przerasta wychowanie dzieci to znaczy, że się nie nadają i powinni sobie odpuścić tak jak to zrobiła Pani - szacunek za zrozumienie tego trudnego faktu i słuszną decyzję.

        • 11 2

    • Nadzorowanie rodzin zastępczych.

      Tak i tu jest cały szkopuł. PCPR-y zajmują się głównie organizowaniem czasu rodzicom zastępczym. Ciągłe szkolenia, spotkanie, rozmowy z psychologami, kontrole w domu oczywiście wtedy kiedy nie ma dzieci. Bo w godzinach pracy urzędników dzieci są w szkole. Nikt nie rozmawia z dziećmi, bo po co. Każda rozmowa z opiekunem nawet ta telefoniczna jest skrupulatnie zapisywana , przecież podkładka jest najważniejsza. O problemach z dziećmi lepiej z nimi nie rozmawiać, bo i tak trzeba rozwiązać samemu, no a ktoś kto ma problemy to sobie po prostu nie radzi. A przecież tu najważniejsze powinno być dziecko i to ono powinno otrzymać fachową pomoc. Te sztaby ludzi zatrudnionych w PCPR-ach powinny przede wszystkim skupić się na dzieciach. Te dzieci mają zniszczoną psychikę przez patologię swoich rodziców. Dwóch opiekunów tu wiele nie poradzi jeżeli wszyscy dla swojego świętego spokoju będą tylko stać w bezpiecznej odległości i oceniać. Nikt kto nie zajmował się dzieckiem z rodziny patologicznej nie potrafi sobie nawet wyobrazić jaka to jest ciężka praca. Patologia w dzieciach jest tak głęboko zakorzeniona, że te dzieci wcześniej czy później żyją tak jak ich rodzice.Tak jest wygodniej.
      Patologicznym rodzinom biologicznym nie jest brak tych odebranych dzieci ale najbardziej dotkliwe jest zabranie pieniędzy przez pomoc społeczną na te dzieci a wcale nie są to małe kwoty.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane