- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (56 opinii)
- 2 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (41 opinii)
- 3 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (282 opinie)
- 4 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (184 opinie)
- 5 Pod prąd uciekał przed policją (269 opinii)
- 6 Partyzantka roślinna okiem przyrodnika (60 opinii)
Ulewa zatopiła Tristar. Dlaczego system nie reagował?
Dlaczego podczas ubiegłotygodniowej ulewy system Tristar nie reagował na to, co dzieje się na ulicach? W wielu miejscach, by zminimalizować straty i zamieszanie na drogach, wystarczyło wyłączyć sygnalizację świetlną. Tymczasem system nie regulował ruchu, nie pomagał komunikacji miejskiej. Zawiodły też systemy ostrzegania mieszkańców i kierowców. Sprawdziliśmy, dlaczego tak się stało.
Czy miasto, a w zasadzie system Tristar, który ma przede wszystkim wspomagać i usprawniać ruch pojazdów komunikacji zbiorowej, nie mógł szybciej i skuteczniej reagować na to, co działo się na ulicach?
- Zastanawia mnie, dlaczego nie podjęto decyzji o zjeździe tramwajów do bazy? Wiedzieli, że będzie źle, ale do końca trzymali tramwaje na torach. Przecież tramwaj nie ma objazdu. I w ten sposób utopiono trochę taboru. Ile będzie kosztowała niekompetencja zarządzających komunikacją miejską? Przecież to nie była wojna, tramwaje wcale nie musiały "służyć" dla ratowania życia - pyta pan Marcin, nasz czytelnik. - Dlaczego sygnalizacja świetlna sterowana przez system Tristar nie rozprowadzała ruchu na ulice, które nie były zalane? Strażacy i policja blokowali dojazdy do jezior, jakie tworzyły się na ulicach. Gdzie byli dyspozytorzy i decydenci? Nawet autobusy były kierowane w nieprzejezdne miejsca. Przecież Tristar kupowany był głównie na sytuacje kryzysowe - dodaje nasz czytelnik.
Z jego opinią nie zgadza się Mieczysław Kotłowski. Dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni twierdzi, że system zadziałał, choć nie działał w optymalnych warunkach.
- System Tristar nie został zaprojektowany do zarządzania ruchem w sytuacjach kryzysowych - podkreśla dyrektor ZDiZ. - Tam gdzie mogliśmy, reagowaliśmy, przestawiając sygnalizację na tryb awaryjny, zamykając pas ruchu czy maksymalnie wydłużając zielone światło dla danej relacji. Gdy nawiedziła nas powódź w 2001 r. nie byliśmy w stanie być w wielu miejscach naraz. Teraz, gdy skrzyżowania są wyposażone w system monitoringu, było to o wiele łatwiejsze.
Wystarczyło wyłączyć sygnalizację
W czwartek jednak, gdy sytuacja na drogach z godziny na godzinę robiła się coraz bardziej dramatyczna, w wielu miejscach dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Np. na ulicach Oliwy, czy ul. Kartuskiej wystarczyło wyłączyć sygnalizację świetlną na głównych ciągach, by rozładować ruch. Tymczasem tylko po to, by z bocznych ulic mogły wyjeżdżać pojedyncze samochody na przelotowych trasach ustawiały się długie kolejki aut, wstrzymywane co chwila przez zapalające się czerwone światła. Kierowcom nie dano szansy, by na czas uciec w bezpieczniejsze rejony miasta.
- Miejsca, o których pan mówi, nie są objęte systemem Tristar. Oczywiście możemy wyłączać tam sygnalizację w dowolnym momencie, ale po pierwsze: decyzję o tym musi podjąć policja, a po drugie: nikt się na to nie zdecyduje zza biurka, nasi ludzie musieliby być w kilku miejscach naraz, a to niewykonalne. Fizycznie nie było szans, by tam dojechać - tłumaczy Kotłowski.
Zaniedbań było jednak więcej. Ani w czwartek, ani dzień później na stronie internetowej Tristara nie pojawił się żaden komunikat ani ostrzeżenie dla kierowców przed utrudnieniami i pogarszającymi się warunkami na drogach. Do godz. 3 nad ranem, gdy padł system kamer, Tristar działał, jakby nic się nie wydarzyło, w żaden sposób nie zareagował na zalane skrzyżowania i nieprzejezdne ulice.
- Nie wiem, dlaczego na stronie zabrakło komunikatów ostrzegawczych. Wyjaśnię to - obiecuje dyrektor Kotłowski.
Zawiódł też Samorządowy Informator (SISMS), system informujący mieszkańców o zbliżających się zagrożeniach. Ostatnim komunikatem wciąż jest tam ostrzeżenie z 12 lipca, informujące o utrudnieniach związanych z... triathlonem.
Jak mówią urzędnicy, pierwsze prognozy pogody nie zapowiadały znacznych opadów. Gdy sytuacja się pogorszyła, sztab kryzysowy uznał, że skuteczniej i szybciej informacje o zagrożeniu przekażą... media.
- Komunikaty meteorologiczne IMGW z godz. około 7 rano w czwartek 14 lipca informowały o opadach prognozowanych w ciągu dnia w wielkości od 30 do do 45 mm lokalnie do 90 mm, co nie stanowiło zagrożenia dla systemu osłony przeciwpowodziowej miasta Gdańska - tłumaczy Tadeusz Bukontt, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego. - Komunikaty te zostały przekazane do wszystkich jednostek organizacyjnych oraz służb i straży w mieście drogą elektroniczną oraz faxem o godz. 7:48. O sytuacji meteo i opadach na dzień 14 lipca informowały również lokalne media elektroniczne, radio i TVP.
Sytuacja zmieniła się dopiero wieczorem.
- Nagle po godz. 20 nadeszły nawalne opady o chwilowym natężeniu do około 110 mm, co w sumie wszystkich opadów dało 165 mm, a nagle wezbrane wody potoków wystąpiły z koryta i zbiorników retencyjnych. Zostały niezwłocznie podjęte działania kryzysowe. Przed 22 rozpoczął pracę Miejski Sztab Kryzysowy i ruszyła komunikacja przez media, również przez Trojmiasto.pl, za co dziękujemy - dodaje dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego.
Jak mówi, w systemie SISMS jest zarejestrowanych około 10 tys. użytkowników z całego terenu miasta (na blisko 470 tys. mieszkańców Gdańska). Podkreśla też, że większa część nie była objęta zagrożeniem powodziowym.
Chaos na drogach, zalane tramwaje
W efekcie w czwartkowe popołudnie i wieczór na drogach i ciągach komunikacyjnych zapanował chaos, nad którym ciężko było zapanować miejskim służbom. Tramwaje, zamiast wracać do zajezdni, grzęzły w wodnych i błotnych rozlewiskach, zalewało autobusy, a w policyjnych i strażackich dyżurkach urywały się telefony od zdezorientowanych mieszkańców. Korki rozlały się po Trójmieście, jak woda z przelewających się potoków i zbiorników retencyjnych.
- Tak naprawdę słowa uznania za ciężką pracę należą się tylko strażakom, którzy dwoili się i troili, by pomóc mieszkańcom, ale nie byli w stanie obsłużyć wszystkich zgłoszeń - mówi nam osoba z bliska przypatrująca się pracy w sztabie kryzysowym powołanym przez miasto Gdańsk.
Jeden tramwaj do Bydgoszczy
Obecnie w wielu miejscach trwa jeszcze sprzątanie i liczenie strat. Wkrótce do Bydgoszczy trafi uszkodzony tramwaj sprzed Galerii Bałtyckiej. Inne wymagają drobnych napraw i przeglądu technicznego.
- W ulewie ucierpiało 6 tramwajów: cztery Pesy Swing, dwa składy N8C i dwa wagony tramwaju 105. Trwa szacowanie strat. Szczególnie duże straty mamy w Pesie numer boczny 1013, tej, która stała przy Galerii Bałtyckiej. Po wstępnych oględzinach tramwaju do wymiany jest podłoga, siedzenia, kurtyny drzwiowe, nagrzewnice, lampy, elektronika w kabinie motorniczego i napęd. Dokładne kwoty będą znane, kiedy tramwaj trafi do Bydgoszczy na naprawę i obejrzą go specjaliści, wtedy też dowiemy się, co nadaje się do naprawy, a co trzeba będzie wymienić. Tramwaj był ubezpieczony - wyjaśnia Alicja Mongird, rzecznik prasowy ZKM Gdańsk.
Dlaczego tramwaje nie zostały na czas wycofane do zajezdni?
- Najgorsza sytuacja była na Jana z Kolna, pod wiaduktami Pomorska i Hallera, Galeria Bałtycka i Przeróbka. Nikt nie przewidywał, że opady deszczu będą tak duże - mówi Maciej Lisicki, wiceprezes ZKM Gdańsk. - Instrukcja dla motorniczych mówi wyraźnie, że nie można kontynuować jazdy, kiedy woda jest 10 cm powyżej główki szyny. Dlatego z tak zalanych miejsc tramwajów nie dało się usunąć. Natomiast wszędzie tam, gdzie było to możliwe, tramwaje były wycofywane. Sytuacje monitorowali na bieżąco pracownicy Zespołu Utrzymania Ruchu ZKM organizując jednocześnie, tam gdzie było to możliwe, autobusową komunikację zastępczą. Tramwaje są ubezpieczone, więc wszelkie koszty ich naprawy pokryje ubezpieczyciel. Niedogodnością jest oczywiście ich wyłączenie z ruchu na czas naprawy.
W Gdyni skutki ulewy były mniejsze. W Zarządzie Komunikacji Miejskiej usłyszeliśmy, że ulewa nie spowodowała większych szkód w taborze. Drobnych napraw wymaga zaledwie kilka pojazdów.
Opinie (256) 2 zablokowane
-
2016-07-20 22:51
Nie wykonano
Nie upuszczono na czas zbiorników retencyjnych. I nie ma winnych.
- 10 0
-
2016-07-20 23:19
redaktorku (4)
to jest wielki bełkot osoby która myśli,że rozumie co pisze. Trzeba zapoznać się z możliwościami Tristara, do czego służy, że komunikacja to system naczyń połaczonych, że niewielki obszar miasta jest monitorowany i objęty Tristarem, że sytuacja byla awaryjna i wyjątkowa,że tylko na miejscu policja mogła poprawić sytuację. Dlaczego nie pisze pan o tym że radio podawało w piątek błędne komunikaty informujac o zalanych odcinkach ulic, które w rzeczywistości były przejezdne. Czy wszechwiedzący redaktor coś zrozumiał?
- 1 12
-
2016-07-20 23:21
Kotłowski do zwolnienia!
- 1 1
-
2016-07-20 23:34
tak
że Tristar służy do rozprowadzania ruchu na ulice, które nie były zalane oraz kierowania tramwajów do bazy...
- 1 0
-
2016-07-20 23:52
do xyz
przeczytać instrukcję obsługi, itd., itp....
- 0 1
-
2016-07-21 00:08
Może radio podawało błędne komunikaty, bo miało takie informacje z urzędu miejskiego?
- 2 1
-
2016-07-20 23:27
Sposób reakcji urzędników z ZDiZ, a zwłaszcza na ul. Pomorskiej dowodzi, że większość
Zapracowała sobie na dyscyplinarne zwolnienie z pracy. Za idiotyzm !! A tłumaczenie, że trudno być jednocześnie w kilku miejscach jest kpiną !!! Wystarczy przeliczyć ile jest zatrudnionych pracowników, stwierdzić gdzie mieszkają i okaże się, że gdyby każdy zatelefonował z informacją to wszystko byłoby jasne. Ale kierownictwo nie stworzyło takiej możliwości.... Więc kierownictwo nie może już być kierownictwem. W żadnym przypadku !!! Idiotyzm musi być tępiony !!!
- 10 0
-
2016-07-21 01:22
Jaki pan,
taki kram. I wszystko w temacie.
- 4 0
-
2016-07-21 07:04
Tristar
To fikcja za 150 000 000 zł. "System" ten nic nie poprawił i niczego nie usprawnił.
- 3 1
-
2016-07-21 07:12
gosc
ten super motorniczy co wjechal w wielka wode tramwajem powinien byc wywalany z pracy z hukiem
- 0 6
-
2016-07-21 07:45
Cokolwiek się nie wydarzy. Cokolwiek ma wspólnego z decyzjami urzędników
to ukazuje ich całkowitą niekompetencję, niezdolność do podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Niechby i złej, ale mamy do czynienia z całkowitym paraliżem decyzyjnym. Nikt nic nie może, procedury, przepisy. Rozwiązać to urzędnicze badziewie bo w niczym nie pomaga, a wręcz szkodzi. Teraz są straty, ale zapewne nikt nie poniesie jakiejkolwiek odpowiedzialności za nic. No może poza tymi którym zatopiło dom, piwnicę czy samochód.
- 5 1
-
2016-07-21 08:04
(1)
Małe dziecko patrząc na prognozy wykresowe by wiedziało, źe bedzie ulewa przez ok. 20 godz. A urzedasy nigdy níc níe widzą a potem rece rozkladaja.
- 7 1
-
2016-07-21 09:32
Dokładnie!!!
Te prognozy były kilka dni przed ulewą. Takie opady prognozowały pogodowe portale amerykańskie, niemieckie i kilka polskich niezależnych od siebie. Podawały konsekwentnie do ostatniej chwili tak duże ilości deszczu i długotrwałość opadów, że na początku myślałam, że to jakaś pomyłka.
- 1 0
-
2016-07-21 08:29
Nie wierzę w to, co czytam:) (3)
Czy ludzie, w tym Pan Redaktor, przestają samodzielnie myśleć i wyciągać wnioski? Czy wszystko ma być robione za nich?
A jak miał niby działać ten Tristar? Wywróżyć ile wody spadnie w jakim miejscu i co dalej? Zapalić czerwone? Janusz i tak pojedzie, nikt mu nie będzie mówił, co ma robić. A gdyby Tristar jakoś tam nawet reagował, to narzekano by, że pozamykał ulice i hamował ruch.
Jak tramwaje miały wrócić do zajezdni? Przelecieć nad zalanymi miejscami?
Nie jestem fanem Tristara, ani pracownikiem biorącym udział w jego wdrażaniu. Urzędnikiem miejkim też nie jestem dla jasności.
Ale irytuje mnie brak myślenia i roszczeniowa postawa u Pana Redaktora oraz piszących komentarze. Przypomnę, że tak poważne w skutkach opady mieliśmy ostatni raz 15 lat temu! A dróg, wszelakich systemów nie projektuje się pod ekstremę. Bierze się pod uwagę pewne średnie warunki.
Co miał tristar zrobić, gdy w dół Słowaka płynęła rzeka? Włączyć szwedzką pąpkę i byłoby po problemie?
Przy takich warunkach równie dobrze można narzekać na strażaków, że nie byli wszędzie i na czas, albo nawet lepiej przed czasem.
Można też mieć pretensję do Zenka i Heńka, że za wolno machali wiadrami, żeby wylać wodę z piwnicy.- 5 6
-
2016-07-21 08:48
Idź może wytrzeźwieć, bo brednie piszesz...
- 1 1
-
2016-07-21 09:08
i to mi się podoba - konkretne podejście
chore pretensje na zasadzie - pretensje do garbatego, że ma dzieci proste
- 1 1
-
2016-07-22 09:48
Szanowny kolego
System ten powinien 1. Zatrzymać ruch na tych skrzyżowaniach gdzie była duża woda (np. Zapalenie ciągłego czerwonego światła). Zarządzający na bieżąco poprzez kamery powinni konstruować objazdy i poprzez środki łączności informować policję gdzie powinni kierować ruch. Tak powinno wyglądać zarządzanie kryzysowe. Pierdzielenie o tym że to potop i wiadra to schowaj głowę w piasek też nie będzie cię widać. Chyba jednak masz związek z tymi instytucjami których się tak wyrzekasz.
- 0 0
-
2016-07-21 08:49
nie ma jak lisicki
pan lisicki po swojej i budynia rewolucji dokonanej na mieszkaniach komunalnych w nagrode od swojego pryncypala dostal jeszcze bardziej intratna posadke
- 7 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.