• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wielki Gdańsk już od morza do morza

Tomasz Larczyński
11 listopada 2023, godz. 09:00 
Opinie (99)
Taki obszar zajmuje obecnie Gdańsk. Taki obszar zajmuje obecnie Gdańsk.

Po dokonanym w tym roku powiększeniu granic Gdańska nasze miasto stało się największą gminą w Polsce. Jest już tak wielkie, że sięga brzegów aż trzech mórz: Bałtyckiego, Czarnego i Czerwonego. Nie wierzycie? Sprawdźcie sami!



Wiedziałe(a)ś, że Gdańsk leżał nad aż trzema morzami?

No dobrze, aż takim mocarstwem jeszcze nie jesteśmy, choć wizja gdańskiej Straży Miejskiej zaprowadzającej pokój na Bliskim Wschodzie jest niewątpliwie frapująca. Jedno jednak się zgadza: oprócz Bałtyku faktycznie w granicach Gdańska znajdują się - lub znajdowały - zbiorniki wodne noszące nazwy mórz: Czarnego i Czerwonego, i to od wielu lat lub nawet stuleci, choć rozmiarami sięgające rzutu kamieniem.



Skoro jednak taki rozmiar, to skąd "morze"? Tłumaczę tak niemieckie Meer, bo taki hydronim oba nasze "morza" posiadały. O ile drugie z mórz - Rotes Meer - to moje autorskie odkrycie, o tyle Schwarzes Meer jest dobrze znane w literaturze i jako "morze" tłumaczył je np. prof. Sławomir Kościelak. Tak też rozumieli je od XIX w. sami Niemcy, mówiący ustandaryzowanym literackim niemieckim, stąd przedwojenne anegdoty, że w Gdańsku z pewnych miejsc widać dwa morza, Bałtyckie i Czarne.

Recenzja wyczekiwanego Recenzja wyczekiwanego "Napoleona" Ridleya Scotta: wielu się rozczaruje

Czy morze zawsze jest morzem i co ma do tego Napoleon?



Jednak pierwotnie, przed stuleciami, nie chodziło o żadne morze. W języku niemieckim "morze" określa się dwoma rzeczownikami: podstawowym indoeuropejskim das Meer, z tym samym rdzeniem, co w polskim "morze" czy łacińskim "mare", oraz nieco zagadkowym die See, które zwykle wywodzi się od indoeuropejskiego *shey- (polskie sidło) lub *seykʷ- (polskie sikać). Słyszałem też teorie, że jest to w ogóle rdzeń nieindoeuroejski, może np. ugrofiński.

W każdym razie ten dualizm przez setki lat rozwoju niemczyzny i dziesiątki jej dialektów sprawił, że oba z tych rzeczowników rozumiano gdzieniegdzie nieco inaczej, i Meer w używanych także i w Gdańsku dialektach dolnoniemieckich - co podaje np. słownik braci Grimmów - to było raczej błoto, bagno, sadzawka, zapewne najlepszym polskim odpowiednikiem będzie po prostu "staw", a to już będzie nam się bardziej zgadzało z tym, co zaprezentuję poniżej (zatem pierwotnie nie była to - jak twierdzi S. Kościelak - nazwa prześmiewcza).

Można się tu też odwołać do angielskiego moor, bo język angielski zachował wiele cech wspólnych z dolnoniemieckim. A więc czarny staw, nie czarne morze. Staw nie staw, poszukajmy ich jednak na mapie. Morze Czarne - Schwarzes Meer, Śródmieście, w widłach ul. Na Stoku i BiskupiejMapka. To, co dziś nazywamy Biskupią Górką, czyli okolice ul. Na Stoku, to nie jest oryginalna Górka - średniowieczna wieś biskupów kujawskich. Ta bowiem znajdowała się - jak sama nazwa wskazuje - na górze, tam, gdzie w latach 1938-1940 zbudowano Schronisko Młodzieżowe im. Pawła Benekego, a więc dzisiejszą komendę Policji. Górkę z górki zmiotły, dodajmy, wojny napoleońskie. Jednak prawdopodobnie już od XIV w. luźne, rozrzucone zabudowania znajdowały się także na stoku tworzącym dzisiejszą Biskupią Górkę.

W Gdańsku mamy Czarny Staw



Stok ten miał w sobie coś jeszcze: łatwo dostępną glinę, a ta była od końca średniowiecza łakomym kąskiem dla gdańszczan, którzy swoje miasto przebudowywali wtedy z szachulca na cegłę, jak też z wielkim poświęceniem rozbudowywali ceglane fortyfikacje. Wiemy, że w 1519 r. mieszczanie próbowali tu nielegalnie pozyskiwać glinę, przeciw czemu gromko protestowali biskupi. Można się domyślać, że chodziło tu właśnie o wyrobisko, które po zalaniu nazwano Schwarzes Meer, a więc Czarne Morze czy też, jak już powiedzieliśmy, raczej Czarny Staw. Czy wykopali je gdańszczanie, a biskupi urzędnicy przegonili ich i zatrzymali eksploatację, czy też raczej było to starsze wyrobisko kościelne, z którego Kościół sprzedawał glinę dla miasta, a gdańszczanie próbowali ją tylko na własną rękę podkradać - nie wiadomo.

A czemu staw nazwano Czarnym? Cóż, leżał na stromym, zacienionym stoku, nachylonym ku północy, a i sama woda w stawie raczej daleka była od krystalicznej czystości, stąd zrozumiała nazwa.

Wydobywcza kariera Schwarzes Meer nie trwała raczej długo. W latach 1592-1593 rytownik Anton Möller wykonał najstarszą zachowaną do dziś panoramę Gdańska z Biskupiej Górki i widać na niej coś, co chyba było już zalanym Czarnym Stawem, a także ubożuchną zabudowę osady Schwarzes Meer dookoła - choć, przyznajmy, jakość Möllerowej pracy pozostawia trochę do życzenia.

Jeśli jednak staw był zalany wodą, to wydobycie gliny już się w tym momencie zakończyło. Znacznie lepszej jakości grafiki publikowano później, niektóre nawet koloryzowane - oto dla przykładu fragment panoramy z Biskupiej Górki autorstwa Johna Sealliego pochodzącej z almanachu geograficznego z 1782 r.

Woda jakoś mało czarna, ale pamiętajmy, że grafiki koloryzowano z pamięci wiele tygodni po wizycie artysty w plenerze. Woda jakoś mało czarna, ale pamiętajmy, że grafiki koloryzowano z pamięci wiele tygodni po wizycie artysty w plenerze.
Na tej panoramie dobrze widać też ślad pierwotnej rzeźby terenu. Dziś w tym miejscu stok Biskupiej Górki dość równomiernie opada w stronę historycznej Doliny Róż, czyli obecnego węzła UE, jednak pierwotnie w miejscu Czarnego Stawu najwyraźniej istniało niewielkie morenowe wzgórze. Splantowano je wraz z eksploatacją gliny, a gdy wydobycie zeszło pod poziom stoku, pojawiły się wody gruntowe, stąd i szybki koniec dłubaniny. Grafika Sealliego to zarazem jedno z ostatnich świadectw istnienia stawu - zasypano go zapewne wkrótce potem. Na dobrym planie Gdańska z 1802 r. śladu stawu już nie widać, nie ukazują go też późniejsze panoramy, za wyjątkiem kilku wydanych po 1800 r., ale będących reprintami starszych.
Lokalizacja Czarnego Stawu w Gdańsku. Lokalizacja Czarnego Stawu w Gdańsku.


Czarny staw jeszcze widać



Czy zatem staw bezpowrotnie zniknął z mapy Gdańska? Bynajmniej, rzecz jasna, inaczej bym o nim się tak nie rozpisywał. Do 1945 r. przetrwała sama nazwa Schwarzes Meer, która była nazwą dzisiejszego wschodniego odcinka ul. Armii Krajowej (wtedy oczywiście będącej tylko wąską brukowaną uliczką). A kształt? Już Erich Keyser zauważył, że półkolisty kształt pierzei od dzisiejszego adresu Biskupia 4 do Na Stoku 45 odzwierciedla kształt dawnego stawu.

Zgadzam się z tym z lekką korektą - analiza panoram wskazuje, że te ulice biegną nie tyle po brzegu stawu, co u podnóża dawnego wzgórza, staw zaś zajmował tylko jego splantowany szczyt. Wydaje mi się, że jego zarys widać po zachowanych fragmentarycznie granicach działek na podwórzach ul. Biskupiej na planie Buhsego z 1866 r.. A więc pokażmy w końcu, jak staw ma się do dzisiejszej mapy Gdańska - nałożyłem na siebie plan Buhsego i Interaktywny Plan Gdańska.
Lokalizacja Czarnego Morza w Gdańsku. Lokalizacja Czarnego Morza w Gdańsku.


To jest to miejsce. Trendy hipster waterfront to może nie jest, taki los.

Pięć wieków patrzy na was z wysokości tego toi-toia. Pięć wieków patrzy na was z wysokości tego toi-toia.
Nocna ulewa pozwoliła przynajmniej na znalezienie historycznych nawiązań na zasypanym stawie.

Duchowa spadkobierczyni Czarnego Stawu. Duchowa spadkobierczyni Czarnego Stawu.

Morze Czerwone - Rotes Meer, Brzeźno, między ul. Uczniowską i Iwo GallaMapka



O ile o Czarnym Morzu da się jeszcze gdzieniegdzie po polsku przeczytać, o tyle nie da się tego powiedzieć o kolejnym gdańskim "morzu" - Czerwonym. Tu już wkraczamy w głębokie chaszcze (owszem, dosłownie). Nazwę tę wygrzebałem z planu Pharusa z 1925 r.

  • Plan Gdańska z opracowania Pharusa, rok 1925.
  • Plan Gdańska z opracowania Pharusa, rok 1925.
Ponadto wspominał o niej w 1908 r. Paul Sonntag w artykule Strandverschiebungen und alte Küstenlinien an der Weichselmündung bei Danzig. Nie widnieje ona na żadnym innym planie czy mapie topograficznej, a więc prawdopodobnie była w użyciu tylko wśród niemieckich mieszkańców Brzeźna - sam Sonntag, który w tamtym czasie był nauczycielem w pobliskiej szkole "na Zaspie" (czyli w zachowanym do dziś budynku przy ul. Gdańskiej 32a), pisze, że dowiedział się o niej od właściciela terenu. Według Sonntaga chodzi o dawne wyrobisko piasku - a więc podobnie jak przy Czarnym Stawie, co oznacza, że przez Meer nowożytni gdańscy Niemcy rozumieli właśnie to - zalane wyrobisko.

Morze Czerwone czy Czerwone Błoto?



Podrążmy jeszcze kwestie nazewnicze - o ile bowiem wiemy już, że z tym "morzem" to tak trochę nie za bardzo, to niestety i "czerwień" jest tu nieco wątpliwa. Moglibyśmy tu próbować odwoływać się do brunatnego odcienia wody w jeziorze dystroficznym, jednak ponownie podejrzewam tu nieco inne dolnoniemieckie znaczenie, mianowicie rozpadać, psuć się (także tu można odwołać się do języka angielskiego - czasownik to rot).

W Dolnej Saksonii, w zasięgu dolnoniemieckich gwar, istnieje np. torfowisko Rotes Moor. A więc mamy tu mokre coś o unikatowej funkcji dopasowania do nastroju: dla optymisty będzie to szumiące szejkami Morze Czerwone, a dla pesymisty - Zgniłe Bajoro. Kompromisowo proponuję Czerwone Błoto. Błoto, bowiem ze wspomnianego przez Sonntaga stawu nie pozostała niestety otwarta tafla wody.

Zachodnią część stawu zabrały nowe inwestycje, głównie garaże na końcu ul. Kobieli. Wschodnia, najgłębsza część dawnego wyrobiska istnieje do dziś, jednak tu z kolei dało się we znaki obniżenie poziomu wód gruntowych związane z urbanizacją i niedawnymi suszami - uważne przyjrzenie się korzeniom starszych drzew pokazuje, że jeszcze 20-30 lat temu poziom wody był o dobre pół metra wyższy. Historia naszego gdańskiego Morza Czerwonego jest o wiele krótsza niż Czarnego. Ani stawu, ani wyrobiska nie pokazuje mapa topograficzna 1:100 000 z 1893 r. - w tym miejscu ciągną się jeszcze dziewicze wydmy.

Następny w kolejności jest artykuł ówczesnego Oberlehrera Sonntaga z 1908 r. oraz Messtichblatt z 1910 r., ukazujący już staw w pełnym rozkwicie. Pokażmy go zatem w tym czasie:

A więc samo wyrobisko piasku funkcjonowało ledwie kilka lat i rychło napełniło się wodą, co nie dziwi przy położeniu na bagnistym terenie delty Wisły. Dla lepszego porównania nanoszę zasięg stawu na dzisiejszy Interaktywny Plan Gdańska:

Czerwone Błoto tętni życiem



To wszystko jednak wcale nie oznacza, że mówimy tu o bezwartościowym dołku. Owszem, może nie damy tu rady ulokować gdańskiej kopii Szarm el-Szejk, ale mamy co innego: Czerwone Błoto zmieniło się dziś w tętniące życiem - nawet jeśli nieco przesuszone - torfowisko, oazę bioróżnorodności w przemysłowym rejonie. Sprawdźmy zatem, co słychać na jesiennym Czerwonym Błocie.

  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
  • Może morze to nie jest, ale na pewno miejsce z wielkim potencjałem.
W obliczu tego, co zaprezentowałem wyżej, a także wspomnianego przemysłowego otoczenia torfowiska trzeba sobie jasno powiedzieć, że Czerwone Błoto nie jest wystarczająco chronione. Jest co prawda ujęte w Ogólnomiejskim Systemie Terenów Aktywnych Biologicznie, jednak w obliczu zakładanej w wieloletnich miejskich planach drogi dojazdowej do Wolnego Obszaru Celnego, która ma biec zachodnim skrajem "morza", to jest za słabe zabezpieczenie. Biorąc pod uwagę znaczenie błota, należałoby je objąć ochroną jako użytek ekologiczny. Byłby to przy okazji odległy hołd dla Paula Sommera, jednego z prekursorów ochrony środowiska w Gdańsku. A skoro ktoś musi być pierwszy, to stosowny wniosek ja złożę.

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (99)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane