• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Na złość sąsiadowi odmrożę sobie uszy

Ewa Palińska
16 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Kiedyś człowiek był panem we własnym domu. Dziś życie na osiedlach regulują rygorystyczne przepisy. Kiedyś człowiek był panem we własnym domu. Dziś życie na osiedlach regulują rygorystyczne przepisy.

Wydaje się, że po zachłyśnięciu się wolnością prawie 30 lat temu, wahadło wychyliło się w drugą stronę i dziś coraz częściej nakładamy na siebie i innych ograniczenia dotyczące życia codziennego. Pół biedy, jeśli wynikają one z chęci zapewnienia komfortu większości z nas. Ale co, gdy zakazy wynikają wyłącznie z chęci uprzykrzenia życia innym?



Czy zdarzyło ci się kiedyś napuścić policję na sąsiada?

Osiedle, jakie pamiętam z dzieciństwa, tętniło życiem. Dzieci każdą wolną chwilę spędzały poza domem, bo w czterech ścianach zwyczajnie nie miały co robić. Było na co popatrzeć, dlatego wiele osób popołudniami brało poduszki, kładło je na parapetach i przypatrywało się temu, co działo się za oknem.

Ten PRL-owski monitoring spełniał swoją rolę znakomicie. Z obawy przed tym, że wścibski sąsiad coś wypatrzy, lepiej było nie robić nic niestosownego.

Nawet we własnym domu musisz uważać na nagość. Do 1,5 tys. zł grzywny, jeśli oburzysz sąsiada



Nowe oblicze wandalizmu, zdaniem niektórych mieszkańców redłowskiego osiedla. Nowe oblicze wandalizmu, zdaniem niektórych mieszkańców redłowskiego osiedla.

Kiedyś kredą się malowało po chodniku, dziś chodniki się z kredy myje



Do tych wspomnień wróciłam podczas niedawnego spaceru po jednym z gdyńskich osiedli. Nowego, komfortowego, a przy tym tak cichego, że aż wierzyć się nie chciało, że mieści się tylko kilka kilometrów od centrum turystycznego miasta.

Na tyłach inwestycji znajdował się przestronny taras, z którego mogli korzystać wszyscy mieszkańcy, jednak pod ściśle określonymi warunkami. Nie można tam wyprowadzać zwierząt, dzieci nie mogą jeździć na rowerach czy hulajnogach. To jeszcze nic. Zmroziło mnie jednak, jak usłyszałam od jednej z mieszkanek, że dzień wcześniej musiała zmywać z płytek chodnikowych obrazek, jaki kolorową kredą namalował jej syn. Jednemu z sąsiadów tak przeszkadzał ten akt wandalizmu, że kategorycznie zażądał od ochrony wymuszenia naprawienia szkody, czyli umycia płytek.

Jak wytłumaczyć psu, że znajduje się na trawniku, na którym nie może sikać i że jest to dozwolone dopiero kilometr dalej? Z takim wyzwaniem muszą się zmagać mieszkańcy niektórych nowych osiedli. Jak wytłumaczyć psu, że znajduje się na trawniku, na którym nie może sikać i że jest to dozwolone dopiero kilometr dalej? Z takim wyzwaniem muszą się zmagać mieszkańcy niektórych nowych osiedli.

Jak wytłumaczyć psu, że może sikać dopiero za kilometr?



O ile dziecku można powiedzieć, że ma iść malować kredą gdzie indziej, to jak wytłumaczyć psu, że nie może załatwić potrzeb fizjologicznych na trawniku? A zakazy wyprowadzania zwierząt ma w regulaminach wiele spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Skoro pod swoimi oknami nie można "wysikać psa", to mieszkańcy chodzą na trawniki sąsiednich inwestycji. Te nie chcą uchodzić za frajerów i wprowadzają podobne zapisy w swoich regulaminach. Efekt? W promieniu kilometra nie ma kawałka trawy, z którego legalnie mógłby skorzystać będący w potrzebie zwierzak.

Wrogiem mieszkańców jest też hałas dobiegający zza okna czy zza ściany. I to nie tylko pomiędzy godz. 22 i 6, kiedy panuje umowna cisza nocna (umowna, bo w kodeksie wykroczeń nic takiego nie znajdziemy). Nasze prawo obliguje nas do niezakłócania miru domowego przez cały dzień i ci, którzy się do tego nie stosują, mogą ponieść srogie konsekwencje.

To pragnienie ciszy bywa niekiedy tak przesadne, że aż absurdalne. Koleżanka opowiadała mi kiedyś, że sąsiadka regularnie waliła jej w kaloryfer, kiedy ta brała kąpiel po godz. 22. Kiedy poszła wyjaśnić sprawę sąsiadka powiedziała, że hałas puszczanej wody jest irytujący i następnym razem, kiedy moja koleżanka będzie kąpała się nocą, wezwie policję.

Śmieci na klatce i niszczenie ścian. Dlaczego nie dbamy o to, co wspólne?



Żeby obie strony - zarówno muzycy, jak i ich sąsiedzi - żyli w symbiozie, trzeba wypracować kompromisy. Inaczej łatwo o konflikt. Żeby obie strony - zarówno muzycy, jak i ich sąsiedzi - żyli w symbiozie, trzeba wypracować kompromisy. Inaczej łatwo o konflikt.

Walczysz z sąsiadami? Możesz oberwać rykoszetem



Każdy kij ma jednak dwa końce - jeśli domagamy się kolejnych zakazów, obrywamy rykoszetem. W takiej sytuacji znaleźli się pewni państwo z Moreny, którzy od dawna terroryzowali sąsiadów, domagając się bezwzględnego przestrzegania ciszy. Nie pomagało tłumaczenie, że ktoś ma remont, ktoś inny urodziny, że czyjeś dziecko płacze, bo ma kolki, a inne biega po domu, bo jest zdrowym dzieckiem, a one tak mają w oprogramowaniu fabrycznym.

Czy faktycznie hałas tak bardzo im przeszkadzał, czy byli po prostu złośliwi? To pytanie musi zostać bez odpowiedzi, ale zdarzyło się w końcu coś, co zmieniło ich preferencje dotyczące ciszy w mieszkaniu - musieli na dwa miesiące przygarnąć pod swój dach wnuczka, który przygotowywał się do konkursu skrzypcowego. A to wymagało długich, codziennych ćwiczeń. Wystarczyło, że zagrał kilka nut, a do drzwi pukała ochrona.

Sąsiedzi przez dwa tygodnie systematycznie walczyli z zakłócaniem ciszy. A kiedy tym państwu wróciło trochę rozumu i pokory, pozwolili dzieciakowi ćwiczyć tyle, ile potrzebował. W bloku było głośniej, ale i normalniej. No i młody wirtuoz zagrał, w podziękowaniu dla wyrozumiałych sąsiadów, koncert na osiedlowym patio.

Jak Kargul z Pawlakiem, czyli muzyk za ścianą



Zapomniał wół, jak cielęciem był?



Nie wszystkie zakazy są złe - paleniu na balkonie zawsze będę przeciwna, jeśli dym wpada przez okno do innych mieszkań. Sąsiedzkie spory toczą się też o wystawianie butów czy śmieci na klatkę schodową, o intensywne i nieprzyjemne zapachy z kuchni, o pozostawianie na korytarzu wózków czy rowerów. Tutaj jednak rozsądnie byłoby wykazać się elastycznością, bo nie każde takie zachowanie musi wynikać ze złośliwości.

Bardzo niepokoją mnie jednak wszelkie zakazy dotyczące podwórkowej aktywności dzieci, bo dla wielu maluchów oznacza to więcej czasu spędzonego przy komputerze. Jest to o tyle kuriozalne, że głośnej zabawy, jeżdżenia na rowerze i hulajnodze czy gry w piłkę na przylegającym do bloku trawniku zabraniają im ludzie, którzy całe swoje życie spędzili na podwórku. I nie byli grzeczni, nie byli cicho. Dziwne, że chociaż regularnie bawiliśmy się na każdym dostępnym kawałku zieleni, rosły tam kwiaty ozdobne, wybite szyby zdarzały się od wielkiego dzwonu, a trawa nie przestała rosnąć tylko dlatego, że załatwiały się na niej psy.

Odczepcie się wreszcie od dzieci!



Czy ten zamordyzm nam się w ogóle opłaca?



Rozumiem, że każdy chce dbać o to, aby przestrzeń dookoła niego była jak najpiękniejsza, a w domu panowały cisza i spokój. Zastanówmy się jednak, ile wyrzeczeń nas ten idealny świat kosztuje. I czy nie lepiej, zamiast domagać się zakazu, który utrudni sąsiadom życie, wynegocjować zniesienie takiego, który utrudnia życie nam. Jeśli my im pozwolimy na "wysikanie psa" bliżej, niż w promieniu kilometra od domu, to może oni zgodzą się na to, żeby nasze dziecko mogło narysować obrazek na osiedlowym tarasie?

Może podobne kompromisy udałoby się wypracować w przypadku innych zakazów? Bo na razie odnoszę wrażeniem, że przyczyną tego osiedlowego zamordyzmu jest zwyczajna chęć uprzykrzenia życia innym. Bo ok, "na złość sąsiadowi odmrożę sobie uszy" to postawa, która daje satysfakcję tylko przez chwilę. Skutkami długofalowymi są złość sąsiada i "odmrożone uszy". Oba nieprzyjemne. Obu można uniknąć. Wystarczy odrobina chęci i zdrowego rozsądku.

Opinie (688) ponad 10 zablokowanych

  • Autorko!

    Taras z pewnością nie służy do: wyprowadzania psów, jazdy na rowerach, hulajnogach czy deskorolkach. Taras to część wypoczynkowa na nie np. wychodek dla psów. Krzywda jest zmycie malunku syna a czy po psie jak nikt nie zauważy ktoś posprząta na tarasie? Za kilka lat synek będzie sprajem malował ściany budynków i tez będziesz miała krzywdę jak ci dosolą kilka tysięcy za naprawę elewacji?
    pmietaj! twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się moja. dlatego szanuj spokój innych ponieważ darcie sie przez cały dzień pod czyimiś oknami Twoich dzieciaków nie zawsze musi odpowiadać innych, którzy akurat po południu chcą wypocząć przy otwartych (ze względu na upał) oknach ale musza je zamknąć ze względu na darcie się przez cały dzień Twoich i innych dzieci. Na osiedlach najczęściej części wspólne mają swoje przeznaczenie i określony sposób korzystania. Nie wszystko służy dla dzieci. Osiedle nie jeden wielki plac zabaw czy boisko piłki nożnej. Trawa zostanie zniszczone przez codzienną grę w piłkę nożną a od psiego moczu zostaną rdzawe plamy.
    Doucz się, zapłać za naprawę poszczególnych części wspólnych i szanuj spokój innych ponieważ Twoje dzieci i psy to Twój problem a nie całego osiedla , które ma wątpliwą przyjemność słuchania wydzierania się i szczekania psów.

    • 57 8

  • znam ten ból

    u mnie tępe karyny i ich drące mordy kaszojady pod oknem chociaż nie ma żadnego placu zabaw tylko mały betonowy parking. Plac zabaw z 2 boiskami i zjeżdżalniami jest ok 200 m od domu ale te przygłupy są za leniwe aby tam iść. Pewnie ciężko im zrozumieć że ludzie po pracy chcieliby odpocząć w ciszy.

    • 56 5

  • Dodam jeszcze, że kiedyś w budynku był 1 może 2 pieski (4)

    Teraz to jak patrzę to piesków jest masa

    • 37 4

    • No właśnie, kiedyś pies w bloku to była rzadkość. Teraz jest ich cała masa, nawet kilka w jednym mieszkaniu. A od nadmiaru boli głowa i te pieski już nie są atrakcyjne a uciążliwe

      • 6 6

    • Pies to stróż. Jego reakcja może uchronić twój dom przed złodziejami. (1)

      Pamiętaj o zapamiętaj.

      • 7 5

      • Tak,w małej klitce wyje duży pies.....

        • 0 0

    • Bo kiedyś pies to było domowe zwierzę, dziś wielu singlom i parom zastępuje Dzesikę albo Brajanka.

      • 3 2

  • Dosłownie

    Dosłownie ze dwa dni temu, dostałem opr od sąsiadki że mój stary pies sika na trawniku pod klatką. Dwójkę oczywiście robi w całkiem innym miejscu i zawsze po nim sprzątam.Niestety z tym sikaniem jest ciężko bo jest stary i ledwo wytrzymuje do wyjścia z klatki. Sąsiadka powiedziała że mogę mu pampersy zakładać i iść z nim dalej.... że ona ma dwa psy i rozumie ale, ale itd.jej dwa psy regularnie szczają na placu zabaw!!!!!! Gdzie bawią się czasem moje dzieci a syn dość często..... tacy są ludzie...

    • 29 3

  • Rób co chcesz ale tak żeby nie przeszkadzać innym (1)

    "Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka."

    Alexis de Tocqueville

    • 46 2

    • Przecież wy jesteście niewolnikami, to powiedzenie was nie tyczy.

      • 3 3

  • Nie toleruję jednego (18)

    Mianowicie regularnego hałasu w mieszkaniu, produkowanego przez dzieci. Bo dzieciaki mogą bawić się na podwórku, pisać kredą po chodniku, to mi nie przeszkadza. Remont to normalna rzecz i od czasu do czasu się zdarza i nawet impreza czasem się zdarza. A czasem komuś coś spadnie i też narobi łomotu. I to jest spoko. Nawet te wózki na parterze, czy rower na półpiętrze mi nie przeszkadzają, no niech już będzie, chociaż tarasowanie wspólnej przestrzeni jest słabe (zatarasuj sobie przedpokój). Sąsiadka wystawia czasem śmierdzące śmieci na klatkę, ale dopóki smród nie wpada mi do mieszkania, to mam to gdzieś, bo w sumie sama sobie wystawia tym świadectwo. Zniosę nawet papierosowy dym z balkonu, choć też go nie cierpię. Jestem gotów na daleko idące kompromisy. Na psy to w ogóle nie zwracam uwagi gdzie tam leją, te trawniki na moim osiedlu to i tak są zaniedbane.

    Ale jak mi dzieciak biega w tę i z powrotem i tłucze się po całym mieszkaniu, wali po podłogach i ścianach, stuka, puka, tłucze i robi harmider, i tak dzieje się regularnie, to dostaję szału. Głośna muzyka jest wkurzająca, ale z taką łatwiej jest walczyć, niż z rumorem, który tworzą dzieciaki. Nie interesuje mnie, że takie jest ich oprogramowanie fabryczne. Bo to nie znaczy, żeby utrudniać życie wszystkim wokoło. Naprawdę idzie się nabawić rozstroju nerwowego. Nigdy nie zadzwoniłem na policję na sąsiadów, choć miałem i imprezy (również nocne) i muzykę i głośnych Białorusinów za ścianą (to nie ksenofobia - oni naprawdę nie liczą się z innymi) i teraz te łomoty produkowane przez dzieci. Sam siebie podziwiam, że tego nie zrobiłem. Tylko z takim hałasem walczyć jest najtrudniej, bo każdy powie, że "to przecież dziecko". Tylko gdy dziecko łupie i trzaska, to hałas jest taki sam, jakby robił to dorosły. No ale przecież dziecko... I właśnie takie podejście, że oprogramowanie fabryczne. Ile wyrzeczeń kosztuje nas idealny świat - świetne zdanie. Chciałbym je usłyszeć w kontekście np. rezygnacji z samochodów spalinowych itd

    • 81 7

    • Ustaw subwoofer przy suficie (1)

      Puszczaj muzę od 6 rano. Bombelka obudź, starych też. Bombelek się szybciej obudzi to się szybciej zmęczy i położy spać. A, że muzyka za wcześnie, ktoś powie. No cóż, takie oprogramowanie fabryczne, że lubię rano słuchać

      • 18 2

      • Dzięki za pomysł, ale wokół też są inni i oni nie hałasują i ja też nie mogę im hałasować.

        • 3 0

    • Mam u siebie dokładnie to samo. To jest koszmar. (1)

      Hałasowanie dzieciaka trwa od wczesnego rana do późnego wieczora. Z przerwą, chyba na poobiednią drzemkę. Nawet się dziwię, że latem siedzi całymi dniami w domu. A przecież nie siedzi sam, tylko z jakąś matką czy opiekunką. Kompletnie nie wiem, co zrobić. Ustawianie subwoofera, jak ktoś napisał, nie ma sensu, bo jak się trafi ktoś mściwy, to nie wiadomo, co zrobi w rewanżu, więc za takie rady to podziękuję. A policja? Do dziecka? Będzie hejt na całe osiedle.

      • 18 1

      • Tak, subwoofer nie jest do końca dobrym pomysłem, bo wokół też są inni i po co mają obrywać rykoszetem. No i ten rewanż - bo jeśli wojna, no to zaraz zejdę na dół i będę miał poprzebijane opony, więc też staram się nie zaogniać. Ale hejtu/zepsucia reputacji się nie boję i w końcu zdecyduję się na radykalniejsze kroki. Myślałem, że mieszkamy w tym samym bloku, ale u mnie w ostatnim czasie jest spokojniej. Nie wiem, czy inni sąsiedzi zainterweniowali, czy z jakiego powodu.

        • 5 0

    • (10)

      Jakim był pan dzieckiem ?

      • 2 14

      • (7)

        odpowiem za tego pana: normalnym.

        • 17 1

        • (6)

          Normalnym? Czyli też lubił poszaleć, pobiegać i pohałasować :)

          • 1 14

          • przeczysz człowieku sam sobie: (2)

            normalny czyli lubił poszaleć - tak, normalny, czyli nie robił tego od 6 do 24 z przerwą na spanko 366 dni w roku. "Po-" (gościom wyjaśniam: to przyrostek) oznacza, że czynność jest wykonywana "czasami", czyli nie dzień w dzień. Pobiegać - czasami kurde pobiegać, od czasu do czasu, a nie co 10 minut z jednego krańca mieszkania na drugi.
            Dalej nie wyjaśniam, bo mi się nie chce.

            • 7 2

            • "Po" to w tym przypadku przedrostek. (1)

              Wyjaśniam nieukowi.

              • 2 5

              • tak, to prawda, po- to przedrostek; przepraszam za pomyłkę

                szkoda tylko, że poprawiając, przy okazji obrażasz nieznajome osoby

                • 3 0

          • tę potrzebę zaspokajało się na podwórkach (1)

            w domu człek nie miał już siły...
            Albo rodzic egzekwował swoje prawo do odpoczynku...

            "Podwórko" - przestrzeń pomiędzy budynkami mieszkalnymi, normalizowana dla zapewnienia dostępu do światła naturalnego, społecznych funkcji pomocniczych (komunikacja, zieleń, mała infrastruktura) oraz zapewnienia komfortu bytowania. Bez płotów i szykan. Wynikała również z doświadczeń pokoleń wychowanych w "studziennych oficynach" oraz postulatów nowoczesnej urbanistyki.

            Za "komuny" minimum 50m
            Jak ktoś miał szczęście, żył na krawędzi lasu lub terenów rolniczych

            Obecnie podstawowy element "optymalizacji" zabudowy, w skrajnych przypadkach nawet do 4m.
            Dzieci i tak się tam nie wypuszcza, bo mogą się spocić. I dobrze, przynajmniej nie mają traumy "oficyny"...

            • 7 0

            • Pomiędzy blokami powinny być podwórka,a nie że teraz wciskają developerzy bloki pomiędzy stare budynki,a dla dzieci miejsca brakuje.Na parterach pogrodzone mini ogródki,bloku nie obejdziesz dookoła.Dzieci mają bawić się na chodniku,czy na ulicy Lęborskiej?

              • 0 0

          • My biegaliśmy na podwórkach i boiskach.

            Teraz rodzic cały dzień nie wyjdzie z dzieckiem z domu i ono biega sąsiadowi nad głową całe 12 godzin.

            • 8 1

      • na pewno nie takim, któremu luzaccy rodzice pozwalali biegać po mieszkaniu albo skakać przy Wii do 2 w nocy

        • 11 1

      • Byłem takim dzieckiem, że jak raz włączyłem głośno muzykę (a już miałem 15 lat), to przyszła sąsiadka, zwróciła uwagę i nigdy więcej to się nie powtórzyło. Bawiłem się, ale na podwórku. Nie tłukłem sąsiadom po ścianach i podłogach, bo po prostu rodzice by mi na to nie pozwolili. Tymczasem u moich sąsiadów dzieciaki mogą robić wszystko, łącznie z trzaskaniem drzwiami wejściowymi do mieszkania, że echo idzie od parteru do samej góry. Dziecko po prostu nie jest wychowywane i nie jest niczego nauczone. Takie czasy.

        • 10 0

    • "Oprogramowanie fabryczne" można zmienić bardzo szybko. Trzeba mieć tylko odpowiedni kabel. (1)

      Nazywa się on kabel od prodiża.

      • 14 0

      • Dawniej pasek?

        • 3 0

    • ..

      Dokładnie !!A jak taki 12 latek gra na kompie i przeklina gorzej niż na budowie i rzuca klawiatura bo mu nie wychodzi !! Dzieciaki są mniej wychowane i hałasują gorzej niż kiedyś!! ale nie to biedne dzieci na online choć wakacje i to ty jesteś człowiek nietolerancyjny ! Kiedyś była empatia poczucie wspólnoty bez haseł i napisów na ekologicznych torbach nikt nie potrzebował o tym mówić bo to było naturalne a teraz hasło moja wolność ważniejsza nie twoja chociaż na siatce mam i tęcze i flagę Ukrainy taki ze mnie światowiec , masakra zakłamania !!!

      • 4 0

  • Nie byłoby tych sąsiedzkich wojen gdyby (1)

    Nowe mieszkania były odpowiednio wygłuszone. Nawet na tych odgrodzonych osiedlach ściany są z kartongipsu a okna słabo izolują akustycznie. W starym budownictwie można było skakać non stop a sąsiad z dołu praktycznie nic nie słyszał. Także ten tego...trzeba gonić developerów.

    • 29 18

    • Bzdury ignoranta

      Niskich częstotliwości jak tupanie czy muza basowa NIE wygłuszysz, bo to idzie przez konstrukcję budynku. Odpowiednio grubymi piankami wygłuszysz tylko tony średnie i wysokie jak szczekanie psa, czy głos.

      • 14 1

  • Dom (3)

    Ja mieszkam w domu i mam wujeban... na dosłownie wszystko. Przeprowadziłem się z zasr*nego blokowiska i jestem Panem w swoim domu. Robię co chce i o której chce

    • 25 17

    • Póki odmieniec nie zamieszka na sąsiedniej posesji. Hahay (2)

      • 6 2

      • I postawi trampolinę albo basen tuż przy płocie. (1)

        g*wniaki będą się schodzić z całej okolicy i drzeć ryja podczas zabawy.

        • 8 0

        • albo w sobotę o 8 rano zacznie piłą ciąć aluminium do nowego garażu albo kosic trawę pół dnia albo zrobi grilla z discopolo na cała piz*ę albo zacznie palić śmieciami itp itp. Tylko dom z min 150 m od sąsiednich zabudowań. Tylko potem 2 samochody, bo dojechac trzeba do pracy, dzieci do szkoły, na zakupy, do lekarza itp itp.

          • 7 1

  • Szanujmy się.

    Kiedyś nie było takich zakazów ale ludzie tak żyli żeby nie uprzykrzac życia innym. Rodzice wychowywali swoje dzieci a nie hodowali jak obecnie, zwracali uwagę a nie głaskali po główce za każdy wyskok. Teraz jak się nie da odporu w postaci zakazów, regulaminów to buraki nie mają umiaru we wchodzeniu innym na głowę. Swoje zrobił też masowy przyjazd PGR owskich wiosek do miasta.

    • 43 2

  • Buty (14)

    Tak poważnie, dlaczego tak wielu przeszkadza, ze ktoś zostawił buty przed drzwiami? Zawsze mnie zastanawiało to oburzenie a skoro tutaj tyle przeciwników, to może znajdę odpowiedź?

    • 10 55

    • Na ostatnim piętrze, gdzie wynajmowaliśmy (2)

      Byly obok nas 3 mieszkania, łacznie ponad 20 par ubłoconych, śmierdzących butów i chyba 8 rowerów. Babeczka, która sprzątała, sprzątała slalomem.

      • 24 0

      • (1)

        Jak mieszkałem na Osowej to połowa klatki trzymana buty zwłaszcza zimą przed drzwiami.

        • 8 1

        • W Swieciu na piętrach buty powystawiane,a dodatkowy zapaszek z fabryki.

          • 0 0

    • Smród onuc.

      • 14 0

    • Łyknij odrobinę kultury, to zrozumiesz.

      • 19 0

    • Chyba już tego nie zrozumiesz

      To po prostu element dobrego, mieszczańskiego wychowania. Natomiast buty przed drzwiami zostawiało się i zostawia nadal na wsi, żeby gnojówki z obory nie wnosić do izby. Paniał?

      • 29 0

    • Na poważnie? Naprawdę? (1)

      No to już bieżę z odpowiedzią:
      Klatka schodowa to przestrzeń wspólna i jako taka współużytkowania przez wszystkich mieszkańców. To znaczy że wspólny jest także ten kawałek podłogi koło twoich drzwi i trzymając tam buty czy inne rzeczy zwłaszczasz tą przestrzeń wspólną.
      A poza tym obuwie potrafi być nieestetyczne, brudne i śmierdzieć
      i tym samym razić innych (dziwnym trafem nikt nie zostawia przed drzwiami eleganckich szpilek lub nowych skórzanych butów do garnituru, tylko rozdeptane kapciochy)
      Jednocześnie te rozdeptane kapciochy rażą zmysł estetyczny ich właściciela więc wystawia je na zewnątrz bo przestrzeń wspólna to przestrzeń niczyja w jego mniemaniu.
      Po co mają mu śmierdzieć w domu?
      Niech śmierdzą wszystkim.
      Skrótowo: to jest brak poszanowania norm - prawnych i kulturalnych.

      • 32 2

      • Niedozwolone jest też grodzenie galerii w falowcu w NP,to też części wspólne.Ale tu są układy i układziki z ADM-m.

        • 0 0

    • (1)

      Dlatego, ze to wiocha? Dlatego, ze buty trzyma się w przedpokoju? Bo klatka jest wspólna l- może jeszcze kibel zamontować na klatce? I dlatego, ze są przepisy przeciwpożarowe? Ale się ośmieszyłeś.

      • 17 1

      • To " Ale się ośmieszyłeś" jest tak serdeczne i bezpośrednie, że śmieszy mnie od wielu godzin :)

        aby było jasne - nie mam nic przeciw autorom obu opinii. Zaskoczyła mnie tylko tak emocjonalna reakcja na przekorne pytanie. Pozdrawiam obu panów :)

        • 7 1

    • Bo to część wspólna. Wspólna rozumiesz. (1)

      • 11 0

      • Tak, wspólna czyli niczyja.

        • 1 4

    • Odwrócę pytanie - dlaczego właścicielom przeszkadzają te buty w mieszkaniu?

      Odpowiedź nie wymaga intelektu Eisteina - zapewne dlatego, że są brudne i śmierdzą. Więc niech śmierdzą i brudzą w przestrzeni wspólnej. Taka filozofia i żadnej innej nie ma.

      No, może jeszcze filozoficzna niechęć do mycia nóg, prania skarpet i umiłowanie natury w postaci grzyba na syrach.

      • 18 0

    • Ratunku

      Człowieku, czy wszyscy inni muszą oglądać twoje stare, zdeptane i śmierdzące buty, tylko dlatego, że ty ich nie chcesz oglądać w swoim mieszkaniu ?

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane