• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zobacz kościół ekstremalnych spowiedników

Jakub Gilewicz
2 grudnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kolegiata w Gdyni zmieniła się w bazylikę

Zobacz kościół i kaplicę, gdzie zakonnicy spowiadają ponad 80 tys. osób rocznie!


Zbudowany w średniowieczu przez białych mnichów, spłonął kilka wieków później razem z ludźmi zamkniętymi w środku. Jednak najbardziej znany jest z kaplicy, gdzie rocznie odbywa się ponad 80 tys. spowiedzi! W szóstym odcinku cyklu "Niezwykłe świątynie Trójmiasta" prezentujemy gdański kościół św. Józefa wraz z Kaplicą Wieczystej Adoracji.



Tak niegdyś wyglądał kościół św. Józefa. Tak niegdyś wyglądał kościół św. Józefa.
Dawniej świątynia miała wiele kunsztownie wykonanych ołtarzy i bogato zdobioną kazalnicę. Dawniej świątynia miała wiele kunsztownie wykonanych ołtarzy i bogato zdobioną kazalnicę.

Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w gdańskim kościele św. Józefa?

Wnętrze ma mieć wyłożone dźwiękochłonnym materiałem. Bo do słabiej słyszących trzeba mówić głośniej, a w kaplicy trwa przecież adoracja w ciszy. Ma mieć też krzesło dla mniej sprawnych, coby nie musieli klękać. Do tego klimatyzacja. Przesada? Siwowłosy zakonnik: - Życie.

Bo zdarza się tak: najpierw wchodzi spocony robotnik, później mocno wyperfumowana kobieta, kolejna osoba nie umyła zębów, a po niej klęka dziewczyna i omal nie mdleje. Dlatego nowy, długo oczekiwany konfesjonał ma być praktyczny. W końcu spowiedź odbywać się będzie w nim codziennie. Jak zawsze ekstremalnie długo: przez dwanaście godzin.

Ponad 80 tys. spowiedzi rocznie

Od kilkudziesięciu lat oblaci spowiadają w starym. Stoi pod ścianą w Kaplicy Wieczystej Adoracji zobacz na mapie Gdańska. Tabliczka przed wejściem informuje: spowiedź do godz. 18. Nie mówi od kiedy. Nie musi. Zakonnicy dzień w dzień odprawiają mszę o godz. 5:30, po czym siadają w konfesjonale. Dyżurują na zmianę. - Rocznie jest około osiemdziesiąt parę tysięcy spowiedzi w tym jednym miejscu - wylicza o. Tomasz Ewertowski ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Przeważnie na spowiedź czeka kilka osób. Kiedy zbliżają się święta, kolejka potrafi kończyć się przed wejściem do kaplicy. - I ludzie potrafią czekać nawet półtorej godziny. Z jednej strony oznacza to, że bardzo im zależy. Z drugiej, że mają do nas zaufanie, za które bardzo chciałbym podziękować - mówi zakonnik stojąc przed drugimi drzwiami do kaplicy.

Co kilkanaście sekund ktoś go mija. Kamienną posadzkę wygładziły podeszwy butów. Na wiele wieków przed tym, zanim w 1947 r. pojawili się tu oblaci, w kaplicy była spowiednia. Posługiwali tu karmelici, zwani białymi mnichami.

Przeprowadzka białych mnichów

Pół grzywny ofiarował w Braniewie, podobnie było w Gdańsku. Książę Henryk Lancaster, bawiący na Pomorzu w 1391 roku, był hojny dla dwóch braci karmelitów. W niedalekiej przyszłości książę zasiadł na angielskim tronie jako król Henryk IV. Z kolei dzięki datkom ofiarodawców i poparciu władz krzyżackich, karmelicki klasztor szybko się rozwijał.

Budynki stały na Młodym Mieście, prawdopodobnie nieopodal dzisiejszej ul. Jana z Kolna zobacz na mapie Gdańska. Jednak w połowie XV wieku Młode Miasto - założone i popierane przez Krzyżaków - zostało zniszczone. Mieszkańców przesiedlono do innych dzielnic. Wprawdzie kościół i klasztor przetrwały, ale czasy wojny trzynastoletniej były niepewne. Władze Gdańska zaproponowały: karmelitów przenieść do bezpieczniejszego Starego Miasta, a klasztorne zabudowania rozebrać, aby nie posłużyły jako schronienie dla wrogich wojsk.

- Iżby zasię(...) panowie, przeor, bracia i ich konwent nie doznali zbyt przykrego z takowej rozbiórki płynącego uszczerbku w regularnym praktykowaniu reguły, lecz by kult Boga mógł od nich ciągłego doznawać pomnożenia, kościół świętego Jerzego męczennika, naprzeciwko szpitala św. Elżbiety, wewnątrz naszych murów i obwarowań położony, jak również w miejscu dla nich odpowiednim i zdatnym, wraz z dzwonnicą, dzwonem i pozostałymi zabudowaniami(...) wspomnianym panom, przeorowi, braciom i konwentowi na wieczne czasy z wolnej woli i prawa na mocy niniejszego oddajemy w posiadanie - mówił akt przekazania karmelitom przez miasto terenu i zabudowań szpitala św. Jerzego.

Zakonnicy przeprowadzili się i mimo problemów finansowych rozpoczęli budowę ceglanej świątyni, znanej dziś jako kościół św. Józefa zobacz na mapie Gdańska. W 1483 roku powstały fundamenty, a dziesięć lat później chór przykryto dachówką. Świątynia miała mieć trzy nawy, długość 75 metrów i sięgać aż do bramy, która stoi do dziś przy ul. Elżbietańskiej zobacz na mapie Gdańska. Powstał klasztor i jednonawowy kościół, bo na drodze dwóch kolejnych naw stanęła reformacja i krach miejskich finansów.

"Ceremonie przedziwnie rozpalają pobożność"

W Gdańsku, jak podaje znawca dziejów miasta Andrzej Januszajtis, "zakazano zakonnikom wygłaszania kazań, słuchania spowiedzi, zbierania jałmużny na ulicach i w prywatnych domach, zezwolono jedynie odprawiać msze w klasztornych kościołach". W mieście wybuchały antyklerykalne zamieszki. Dochodziło do rabunków, dewastacji i wypędzeń. W połowie XVI wieku w karmelickim klasztorze został tylko przeor i kaznodzieja.

Zakonnicy musieli sprzedać biskupowi ziemię i ogród w Chmielniku, a pobliskiemu szpitalowi św. Elżbiety większość zajmowanego terenu. Sytuacja karmelickiego klasztoru powoli zaczęła się poprawiać, kiedy miasto rozpoczęło wypłacanie odszkodowań, a szpital św. Elżbiety zwrócił użytkowane tereny i wyremontowane budynki. Klasztor zaczął odzyskiwać dawną świetność.

- Procesja trzykrotnie klasztor obchodzi, a przyłączają się do tej procesji heretycy i śpiewają razem z naszymi ludźmi, mianowicie z Polakami; tymczasem grzmią i huczą bębny i trąby wraz z organami i cały kościół jarzy się nieskończonymi światłami. Takie obrzędy i ceremonie przedziwnie rozpalają (czegośmy sami doświadczyli) pobożność zgromadzonego ludu - relacjonował sekretarz francuskiego posła, który w XVII wieku wybrał się na rezurekcję do karmelickiego kościoła.

Protestancko-katolicki konflikt odżył jednak za sprawą wojny na słowa między jednym z karmelitów a rektorem Gimnazjum Akademickiego. Wybuchły zamieszki. Tłum wyważył bramę. Wtargnął do klasztoru i kościoła. Rąbano drewniane ołtarze, wyrywano piszczałki z organów, a zakonników oprowadzano ciągnąc za brody. Sprawa dotarła do samego króla. Posypały się wyroki: śmierci, dożywocia i krótszych pobytów w więzieniu. Miasto wypłaciło karmelitom kolejne odszkodowanie. Rozpoczęła się kolejna odbudowa. Sto pięćdziesiąt lat później karmelici ostatecznie stracili jednak swój klasztor. Władze Prus dokonały kasaty.

Kościół płonie, kaplica stoi

Część klasztornych zabudowań przejęło pruskie wojsko, a w 1840 r. powołano parafię św. Józefa. Centralnym miejscem kościoła był ołtarz główny z obrazem patrona ludzi pracy. Jak relacjonował pod koniec XIX wieku historyk Józef Pawlowski w świątyni znajdowało się także "14 ołtarzy bocznych, z których dwa znajdujące się w prezbiterium odróżniają się znacznie od pozostałych wielkością, rzeźbami i wspaniałymi ozdobami". Wrażenie na historyku zrobiła również kaplica ze sklepieniem wspartym na dwóch filarach. Do dziś stoi w niej ołtarz z wizerunkiem Matki Boskiej Szkaplerznej. Przetrwał ostatnią wojnę. To wyjątek w historii kościoła św. Józefa.

- O dziwo spalił się cały kościół, cały klasztor, stropy się zapadły, a kaplica ocalała... - duma o. Tomasz, rektor kościoła.

Był 27 marca 1945 roku. Armia Czerwona zajmowała kolejne dzielnice Gdańska. Ks. Georg Klein relacjonował: - Kobiety, dzieci i starcy schronili się ze strachu na plebani i w kościele.(...) Żołnierze zaczęli biegać po nich i zaraz się pojawili z łupami, robili miejsce dla innych.(...) Jeden żołnierz szedł za nami, grożąc gestami wyrzucił nas z domu i zmusił 18-letnią dziewczynę, by została. Po jakiejś chwili pojawiła się na dworze, wzburzona, potargana i milcząca. Stało się. Pojawiły się inne grupy, już pod wpływem alkoholu. Podobno znaleźli zapasy alkoholu w piwnicy pobliskiego Ratusza Staromiejskiego.

Tak wyglądał kościół po pożarze w 1945 r. Tak wyglądał kościół po pożarze w 1945 r.
Jak pisze ks. Klein, każdemu, kto chciał wyjść z kościoła czy plebanii, żołnierze grozili pepeszami. Później przyjechał samochód wyładowany bańkami. - Jedną z nich wciągnęli do kościoła, drugą do plebani. Dało się zauważyć zapach benzyny i odtąd wiedzieliśmy, co nas czeka. Jakaś kobieta, która była w kościele, wypadła i została natychmiast zastrzelona. Pijany żołnierz wszedł do kościoła. Widzieliśmy z plebani, jak w świątyni buchnęły płomienie i słyszeliśmy krzyki i płacz znajdujących się wewnątrz ludzi. Żołnierz wyszedł i zamknął za sobą drzwi. - wspominał ówczesny wikary parafii św. Józefa.

Spaleni żywcem...

Proboszczowi udało się na jakiś czas oddalić niebezpieczeństwo, które groziło plebani i ludziom w jej wnętrzu. Zwrócił gestami uwagę radzieckiego oficera. Ten przepędził żołnierzy i wyrzucił na zewnątrz osoby, które były w budynku plebanii. - Kiedyśmy po kolejnej strasznej nocy znowu chcieli iść do plebanii, zobaczyliśmy, że jest wypalona, podobnie jak kościół, a także ulice i uliczki, które przedtem przetrwały wszystkie nienaruszone - pisał wikary.

Spalonych żywcem upamiętnia epitafium. Na cegłach odbudowanego kościoła do dziś można znaleźć ślady ognia. - Zginęły kobiety, starcy i dzieci, a kościół po pożarze to była totalna ruina - opowiada o. Ewertowski, którego zgromadzenie zakonne przejęło zniszczony kościół i rozpoczęło odbudowę.

Dziś, jak przed wiekami, kościół ma ceglane mury. Wyposażenie jest jednak współczesne. Ostała się tylko barokowa chrzcielnica, która niegdyś stała w kaplicy i epitafium rodziny szlacheckiej. Nie ma kunsztownie wykonanych ołtarzy i ozdobnej ambony. Ściany są puste i surowe. Wewnątrz świątyni niesie się echo. - Kiedy podczas mszy wierni śpiewali pieśń, w kaplicy już kończyli, a w kościele jeszcze trwała - wspomina Wojciech, który w młodości przychodził do kościoła św. Józefa.

Zdaniem jednego z zakonników pogłos ma też dobrą stronę: głos mówiącego trafia do głębi serc. Wierni najbardziej cenią sobie jednak spowiedź i adorację. W kaplicy codziennie, na wiele godzin wystawiany jest Najświętszy Sakrament. - W każdej chwili wierni mogą wejść, uklęknąć. Skorzystać z daru Bożego Miłosierdzia - poleca zakonnik.

Wszystkie ściany ma krzywe, a nadal stoi. Zobacz kościół św. Jakuba, gdzie niegdyś mieściła się Biblioteka Gdańska i Królewska Szkoła Nawigacji, a teraz posługują w nim ojcowie kapucyni.

Do jego budowy parafianie zużyli milion dwieście tysięcy cegieł. Zobacz kościół św. Antoniego Padewskiego w Gdyni oraz pobliski klasztor ojców franciszkanów.

Miejsca

Opinie (192) ponad 20 zablokowanych

  • ola

    byłam u nich raz- spowiadał mnie głuchawy dziadziunio i ryknął na mnie że mam mówić głośniej - jak ja głośniej to on do mnie co się pani tak drze---lol nie polecam ;-)

    • 3 14

  • Gdańskie kościoły (1)

    Jestem niewierzący, ale zawsze z wielką chęcią i przyjemnością zwiedzam stare kościoły - te w Gdańsku są szczególnie piękne.

    • 6 1

    • Pospólstwo bogatsze

      to się z ofiarą za odkupczenie grzechów rzuciło. Jak już się znajdziesz przypadkiem w takim przybytku to przeanalizuj ile to wszystko mogło kosztować. A teraz przelicz to na obiady w szkołach dla naprawdę potrzebujących.

      • 1 3

  • jest tam 2 spowiedników mających PYCHĘ

    Kilka lat temu zaraz po wejściu do kościoła poszłam tam gdzie wystawienie, klęczałam i modliłam sie przed Najświętszym Sakramentem, musiałam wyjsc na kilka sekund z kościoła po czym gdy wróciłam podeszłam od razu do kolejki w konfesjonale, zobaczyłam naburmuszona, wredna minę księdza spowiadającego, odsłonił nawet zasłonę i krzywo na mnie patrzył, podczas spowiedzi łajającym tonem chamsko do mnie, że mam najpierw isc pomodlic sie przed najswiętszym sakramentem a nie od razu do spowiedzi , a przeciez modliłam sie przed najświetszym sakrametem , kleczałam na klecznikach, które sa w pomieszczeniu przed kaplica z wystawieniem i z tego miejsca dobrze widać Najświętszy Sakrament. Co za cham z tego księdza, przez kilka lat nic nie mówiłam ale z 10 lat później znowu trafiłam na tego ksiedza i to kilka razy i on jest chamski, ma pychę, mówi z wyższościa, na" ty" i jest bardzo płytki, mam wrazenie że nie rozumie co się do niego mówi, w takiej spowiedzi nie ma mowy o zastanowieniu się tylko odklepanie , nagadanie, obraźenie złajanie, juz tam wiecej nie poszłam do spowiedzi, CHAMY!
    ps. a wygląda na to,że podczas spowiedzi usłyszał moje kroki, miałam na sobie niskie obcasy i wydumał sobie że skoro słyszy takie zdecydowane kroki to ktoś nie modlił sie wczesniej przed Najświetszym Sakramentem, wniosek z tego-nie wolno żywym zdecydowanym krokiem podchodzić do spowiedzi! w biblii jest o łajaniu....polecam przeczytanie fragmentu tym dwóm chamom

    • 0 0

  • Czy jest możliwość zgłoszenia gdzieś fatalnego zachowania księdza podczas spowiedzi? (2)

    Czy jest możliwość zgłoszenia gdzieś, że spowiednik stamtąd nazwał mnie "żmijką", bo uderzyłam w twarz matkę za to, że po tym jak się dowiedziała, że byłam molestowana przez osobę z jej rodziny powiedziała "też mi coś" i patrzyła w tv w ogóle nie interesując się niczym, jak takie bydle może siedzieć w konfesjonale i wymuszać na tak poranionej dziewczynie uległość w stosunku do oprawcy? To jak zabójstwo. Tak mnie traktowano całe życie, że przepraszam za to, że ktoś robi mi krzywdę, niestety pomocy w konfesjonale nie otrzymałam, wychodzi na to, że dać się gwałcić to jest nakaz kościoła

    • 0 0

    • (1)

      Witam!może trafiła Pani na tego samego księdza co ja dziś podczas spowiedzi?myślę,że powinna Pani zgłosić sprawę do kurii,niestety przekonuję się coraz częściej,że księża to tacy sami ludzie jak wszyscy!proszę się nie poddawać i walczyć op swoje prawa,kobieta to też człowiek ,a nie maszynka dla facetów!pozdrawiam serdecznie

      • 0 0

      • Niestety nie znam imienia i nazwiska a na stronie nie ma planu spowiedzi jak w kościele św. Mikołaja, pisałam do nich ale zignorowali moja prośbę o umieszczenie takiego planu, może w ten sposób asekurują się przed skargami a może są po prostu zwyczajnie płytcy i nie rozumieją po co komu taki plan, w związku z tym znowu trafiłam na tego spowiednika w wlk tygodniu - i znowu mnie obraził, tym razem nie odnośnie jakiegoś grzechu ale tak żeby schematycznie najechać na spowiadająca się, bez kontekstu zapytał mnie czy byłam na rekolekcjach przed wielkanoca a ja pierwszy raz w zyciu jako że byłam na kilku rekolekcjach od końca 2014 nie poszłam juz na rekolekcje przed wielkanoca, bo uznałam, że byłoby tego za duzo, więc powiedziałam mu że nie byłam na rekolekcjach przed wielkanocą, na co usłyszałam że Bóg mnie olewa tak jak ja Boga (?). Dlaczego on mi wmawia że Bóg mnie olewa? czy ignoruje czy cos takiego powiedział....Ten człowiek powinien miec zakaz spowiadania. Mam wrażenie że tylko sączy jad.

        • 3 0

  • z forum (1)

    wspaniała kaplica. Byłem pod wrażeniem słów księdza: "Ludzie przychodzą do nas, więc nas zaufanie, za co jesteśmy bardzo wdzięczni!"
    dziękuję

    • 0 0

    • tak, ten ksiądz to często mówi, ale nie zmienia to faktu, że oprócz db spowiedników, mądrych zdarzyło mi sie tam spotkac innych, zalezy na kogo sie trafi...

      • 0 0

  • Spowiedź (1)

    Jestem gdańszczanką,odwiedziłam kościół św.Józefa ponieważ chciałam skorzystać z sakramentu pokuty,ksiądz był bardzo niesympatyczny,siedział z telefonem komórkowym w ręku,podczas spowiedzi czułam się tak jakbym kogoś zabiła lub coś ukradła wypytywał mnie o wszystko zarzucając nieszczerość!wyszłam z konfesjonału całkowicie załamana!jakby było mało ksiądz odmówił mojej 11 letniej córce spowiedzi ponieważ nie wiedziała czy pójdzie w tym dniu do kościoła!ksiądz jest tylko człowiekiem jak my wszyscy też popełnia błędy też grzeszy dlaczego wobec tylko my jesteśmy krytykowani?niestety księża robią wszystko żeby nas odepchnąć od kościoła,a powinno być odwrotnie!!!jestem bardzo rozżalona i moje dziecko też!!!

    • 2 0

    • Odmówił Pani córce spowiedzi bo gdyby ją spowiadał to nie mógłby dac jej rozgrzeszenia-25.12 to św. nakazane, więc nieobecnosc na Mszy w tym dniu byłoby grzechem cięzkim.

      ale jeśli zrobił oprócz tego cos impertnenckiego to ja bym poszła zapytać o jego tożsamosć do zakrystii i złozyła skargę.

      • 0 0

  • Czy spowiedź to nie szpiegostwo?

    Czy donoszenie funkcjonariuszom obcego państwa nie jest szpiegostwem? Czy nie należałoby zrepolonizować Kościoła Katolickiego , czy Polska jest suwerenna skoro podlega takim wpływom tej terrorystycznej organizacji? Czy grożenie komuś piekłem to nie terroryzm?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane