• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Adopcja kota trudna jak adopcja dziecka?

Marzena Klimowicz-Sikorska
14 kwietnia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Adoptując zwierzę ze schroniska czy od fundacji musimy liczyć się z tym, że oddając go w inne ręce trzeba zgłosić to danej organizacji. Na zdjęciu kot Rysiek. Adoptując zwierzę ze schroniska czy od fundacji musimy liczyć się z tym, że oddając go w inne ręce trzeba zgłosić to danej organizacji. Na zdjęciu kot Rysiek.

Adoptując zwierzę ze schroniska czy od fundacji musimy być świadomi, że do końca jego życia będzie ono pod skrzydłami tej organizacji. To oznacza m.in. kontrole, a w skrajnych przypadkach nawet możliwość odebrania go właścicielowi. Przekonał się o tym nasz redakcyjny kolega, który przygarnął kota, a następnie musiał go zwrócić.



Czy kiedykolwiek adoptowałeś(łaś) zwierzę ze schroniska lub z fundacji?

Ile dokładnie wałęsa się po Trójmieście bezpańskich zwierząt? Nie sposób zliczyć, bo wciąż przybywa nowych. Dzięki setkom wolontariuszy, którzy nieodpłatnie poświęcają swój czas, a nierzadko też własne pieniądze na sterylizację i opiekę nad nimi - liczba bezdomnych psów i kotów nie rośnie jednak szybko.

Wolontariusze nierzadko przygarniają je pod swój dach, karmią i leczą. Dzięki nim można też adoptować zdrowe zwierzęta. Trudno się więc dziwić, że mając niepokojące sygnały o losie swoich podopiecznych, chcą interweniować. Gdy jednak interwencja kończy się odebraniem zwierzęcia właścicielowi, warto zastanowić się czy ktoś jednak nie przesadza.

Schroniska dla zwierząt w Trójmieście.

Nasz redakcyjny kolega, pan Łukasz, w lipcu zeszłego roku adoptował niedowidzącego kota od stowarzyszenia Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego, który jest jedną z trójmiejskich komórek ogólnopolskiej fundacji Viva! W domu miał już jednego kota, też kalekę, z amputowaną jedną łapką.

- Pomyślałem, że dwa koty będą się lepiej rozwijać niż jeden. Poza tym kocham te zwierzęta. Stąd mój pomysł na adopcję. Wybrałem zwierzę, podpisałem dokumenty i zabrałem kota do domu. Niestety koty nie polubiły się, zaczęły się wojny. Na szczęście mój dobry kolega, choć miał już psa, zgodził się go wziąć do siebie - mówi pan Łukasz.

Kiedy koordynatorka PKDT zadzwoniła do niego z pytaniem o stan kota, okazało się, że Rysiek (tak miał na imię kot przed adopcją) jest już w nowym domu. Działanie bez wiedzy i zgody PKDT nie spodobało się władzom tej organizacji, która ostatecznie odebrała kota nowym właścicielom.

- Gdy zapytałam jak miewa się kot, pan Łukasz odpowiedział, że kota nie ma, że go oddał - mówi Marlena Pindras, koordynator PKDT w Gdańsku. - Na moje liczne prośby o wskazanie miejsca pobytu kota podczas rozmowy trwającej kilka minut odpowiadał, że to jego sprawa. Był cyniczny i bardzo nieuprzejmy. Powiedział, że nie powinno mnie nic obchodzić co się dzieje z kotem, czy go uśpił, wyrzucił czy zabił. Nie chciał ze mną rozmawiać, pomimo tego, że podpisał umowę adopcyjną, w której zobowiązał się, że jeśli kiedykolwiek będzie chciał zrezygnować z posiadania zwierzęcia, odda go fundacji lub w porozumieniu z przedstawicielem fundacji znajdzie mu nowych odpowiedzialnych opiekunów. Tak się nie stało.

- Zirytowałem się, kiedy ta pani zaczęła mnie naciskać na adres nowego miejsca pobytu kota. Nie mam obowiązku podawać takich danych - dodaje pan Łukasz.

Koordynatorce udało się skontaktować z nowym właścicielem Ryśka, gdy nasz redakcyjny kolega podał w końcu do niego namiary. - Rysiek nie może u tego pana mieszkać, bo nie dogaduje się z jego psem. Umówiliśmy się więc, że kota zabieram do siebie - dodaje Pindras.

Inaczej pamięta to pan Maciej, drugi właściciel Ryśka. - Nie było problemów między zwierzętami. Ale kiedy moja żona dowiedziała się, że trzeba będzie podpisywać jakieś dokumenty adopcyjne, stwierdziła, że to trochę przesada - mówi pan Maciej. - Do tego słyszeliśmy historię Łukasza, więc zrezygnowaliśmy z drugiego zwierzaka w domu.

W umowie adopcyjnej PKDT jest zapis, który mówi, że: (...)"Jeśli z jakiegokolwiek powodu zrezygnuję z posiadania zwierzęcia, odwiozę je do Fundacji Viva! lub w porozumieniu z przedstawicielem schroniska zapewnię mu opiekę, troskliwego i odpowiedzialnego opiekuna. (...)"

Pełna treść umowy adopcyjnej PKDT.(pdf)

Łukasz umowy jednak dokładnie nie przeczytał. - Skoro kot jest prawnie mój, mogę znaleźć mu dom na własną rękę. Dlaczego PKDT miałoby się w to wtrącać ? - pyta. - Po co straszenie mnie policją, karą 10 tys. zł, a nawet odebraniem kota? Przecież chciałem pomóc - przekonuje.

Okazuje się, że adoptowane zwierzę, choć formalnie należy do właściciela, do końca swoich dni jest pod opieką organizacji, która zgodziła się na jego adopcję. A to oznacza m.in. kontrole osobiste, telefony czy nawet odebranie czworonoga.

- Z adopcją zwierzęcia od fundacji czy stowarzyszenia jest trochę jak z adopcją dziecka - mówi Sabina Skaza, współzałożycielka PKDT, która teraz prowadzi w Gdyni hotel dla kotów. - Zwierzę adoptowane od takiej organizacji do końca swoich dni pozostaje pod jej opieką, choć formalnie należy do swojego właściciela. To nie nasz wymysł, ale taki jest światowy trend w opiece nad bezdomnymi zwierzętami. Takie metody jak straszenie policją, wysokimi karami itp., choć są dość ekstremalne, wynikają z tego, że ludzie często biorą zwierzęta i potem zakładają np. pseudohodowle, nie dbają o nie, handlują nimi, a to jest niedozwolone. W schronisku zwykle nie ma czasu na to, by tak kontrolować nowych właścicieli - adoptowanych zwierząt jest za dużo, w stosunku do wolontariuszy. W fundacji takiej jak PKDT jest trochę inaczej.

Potwierdzają to opiekunowie w gdańskim i gdyńskim schronisku dla zwierząt. - Nie mamy mocy przerobowych, żeby nasyłać kontrole na właścicieli adoptowanych od nas zwierząt, ale też nie wydajemy ich tak łatwo - mówi Katarzyna Zaleska, inspektor z gdańskiego schroniska "Promyk". - Każda adopcja poprzedzona jest długą rozmową, podczas której jesteśmy w stanie wywnioskować czy taka osoba nadaje się na właściciela kota czy psa, czy poradzi sobie z tą odpowiedzialnością. Potencjalny właściciel musi odwiedzić nasze schronisko kilka razy, wyprowadzić psa na spacer. I jeśli widzimy, że tworzy się więź - wydajemy zwierzę. Jeśli jednak dostajemy jakieś sygnały, że coś złego się dzieje, możemy odebrać zwierzę i zdarza się, że tak robimy. Na szczęście są to rzadkie przypadki.

W gdyńskim "Ciapkowie" nie odbiera się zwierząt, jeśli właściciel znalazł dla nich inny dom. - W umowie mamy punkt, w którym właściciel zobowiązuje się do poinformowania nas, jeśli zwierzę trafi w inne ręce. Jednak nie zdarzyło się jeszcze, żebyśmy odbierali czworonoga tylko dlatego, że właściciel nas nie poinformował, że znalazł mu nowy dom, bo z jakiegoś powodu musiał to zrobić. Grunt, żeby czworonogowi nie działa się krzywda. Na samym początku dajemy też właścicielom 14 dni na zwrot zwierzęcia, więc przez ten czas mogą sprawdzić czy podołają temu obowiązkowi - mówi Izabela Baranowska ze schroniska "Ciapkowo" w Gdyni. - To, że właściciel pupila znalazł mu nowy dom pokazuje, że jest odpowiedzialny. Nam też jest to na rękę, bo zwierzęta bardzo przeżywają ponowny powrót do schroniska. Zwłaszcza koty, które szybko wpadają w depresję i zapadają na kocie choroby.

Ostatecznie Rysiek wrócił do PKDT, do domu pani Marleny. Ma już 9 miesięcy i czeka na adopcję.

- Wystarczyłoby gdyby pan Łukasz na spokojnie powiedział mi, że kota mieć nie może. Bez problemu, nieodpłatnie i bez żadnych konsekwencji przyjęłabym go z powrotem i znalazłabym nowy dom, tak jak robimy w każdej takiej sytuacji - przekonuje Pindras.

Miejsca

Opinie (573) ponad 20 zablokowanych

  • Upublicznione postępowanie Marleny Pindras (9)

    na pewno spowoduje przede wszystkim to, że jej fundacja może pożegnać się ze znaczną częścią dotacji z "jednego procenta" podatku wielu normlnych ludzi. Miłośnicy zwierząt i ewentualni chcący w przyszłości adoptować na przykłąd kota, szerokim łukiem omijać będą Pomorski Koci Dom Tymczasowy z powodu głupoty jego przedstawicieli. Straszenie policją i durne egzekwowanie bezprawnych klauzul w umowie na pewno nie przyczyni się do wzrostu liczby adoptujących i sponsorujących to dziwne stoważyszenie.
    Adoptowałem w swoim życiu kilka kotów i na pewno w przyszłości nie pójdę do PKDT.

    • 18 19

    • ?

      Adoptowałeś kilka kotów?
      Ciekawe gdzie teraz są?
      Nadal jest ich kilka czy raczej już nie ma ani jednego?

      • 0 0

    • bzdura (1)

      dobrze że o pkdt się dużo mówi w mediach. organizacja o której się nie mówi- nie ma szansy na sponsoring bo nikt o niej nie wie. ja chętnie przekażę swój 1% :)

      • 6 1

      • I tak trzymać:) Widziałam jak te dziewczyny dyżurowały w ciężkich dla stoczniowych kotów czasach, dokarmiały , łapały chore i do sterylizacji kotki. Dają naprawdę wiele tym zwierzakom, chociaż środki finansowe są niewielkie. Pani Marleno, niech się pani nie przejmuje, dobrzy ludzie wiedzą ile z siebie dajecie !

        • 6 1

    • Córka znajomych adopotowała kota od tej pani i nie ma żadnych zastrzeżeń, mało tego , kiedy pani zadzwoniła aby zapytać jak kotek się miewa, udzieliła jeszcze paru fachowych porad, które bardzo się przydały. Myslę, że kiedy tyle się słyszy o maltretowaniu zwierzaków, to dobrze , że ktoś sprawdza czy taki kot trafił dobrze, zwłaszcza, ze większość tych zwierząt ma za sobą nieciekawą przeszłość.

      • 7 1

    • Mam inne zdanie (1)

      Adoptowałam kota od Pani Marleny i uważam, że z miłości do kociaków nie oddaje ich do byle domu! Mi to się bardzo podoba bo wiem, że unika sie oddawania kotów nie odpowiedzialnym ludziom. Są jednak takie przypadki jak ten opisany powyżej, niestety prześwietlić się wszystkich nie da a Pan łukasz miał przez chwile zabawkę.

      • 10 5

      • odpowiedz

        Bardzo powaznie PKD i z ogromna miloscia podchodza do adopcji tych biedakow - To ludzie gotuja los tym zwierzaczkom Ja mam tez kotke znajde ma rok a znalazlam ja prawie zamarzajaca w sniegu kiedy miala 8 tyg. Jakis s...... wyrzucil ja na pastwe losu bo ma chore nerki Jest piekna kotka mieszanka kota norweskiego , dbam o nia i lecze kocham ja bardzo jest na specjalistycznej diecie weterynaryjnej Tacy sa ludzie okrutni i zli wobec zwierzat ale na szczescie sa tez Wspaniali ludzie ktorym nie jest obojetny los tych biedakow i chwala im za to m.in, PKD ZE DZIALAJA I POMAGAJA dlatego nalezy im pomoc przekazujac swoj % dla ratowania tych zwierzat a prosze wierzyc ze koszta sa naprawde ogromne - zywienie , leczenie , sterylizacja lub kastracja To wszystko kosztuje Ja pomagam tez kotom bezdomnym bezinteresownie z potrzeby serca i naprawde to kosztuje dlatego pomozmy tym ktorzy pomagaja i nie sa obojetni

        • 3 3

    • ODPOWIEDZ

      Bardzo slusznie postepuje PKD po to sa umowy adopcyjne i zawsze mozna powiadomic i oddac zwierzaczka a nie na wlasna reke szukac mu domu drugiego ? Znam takie szukanie kot poszedl do adopcji ale po pewnym czasie znudzil sie wlascicielce i oddala go innej osobie ktora nie opiekowala sie nim nie dostawal jedzenia , byl bity i kopany przez jej konkubenta wybil mu zeby i tylko powiadomienie przez sasiadke spowodowalo zabranie kota - dzis ma kochany dom i wspanialych wlascicieli TAKZE DZAIALANIA PKD - SA JAK NAJBARDZIEJ WSKAZANE - chodzi tu o dobro tych biedakow A ktos kto postepuje jak wspomiany Pan niech nie bierze zwierzat do domu Kot ma serce , czuje wszystko jak czlowiek tylko mowic nie moze

      • 7 3

    • stowarzyszenie nie stoważyszenie - nie podkreśliło ci czy co?

      kwestia gustu - ja wolałabym adoptowac kota od poważnych i odpowiedzialnych ludzi niż od kogos kogo los kota nie obchodz

      a policja w nieuzasadnionych przypadkach nie przyjeżdża tak myślę więc nikt ich raczej bez przyczyny nie wzywa - stowaRZyszenia nie stać na to jak przypuszczam

      • 4 3

    • a widzisz,

      po przeczytaniu tego artykułu ja bym im dała i 20 % podatku bo przynajmniej wiadomo, że sumiennie wykonują swoją pracę. głupotą wykazują się Ci, którzy się do czegoś zobowiązują i się z tego nie wywiązują...

      • 16 7

  • może ktoś przygarnie bezdomnych ludzi z budy z desek skleconej z ulicy Leczkowa? (5)

    kotami się przejmują

    • 14 25

    • ?

      Ciekaw2a jestem ilu bezdomnych z Leczkowa znalazło schronienie w Twoim domu?
      zazwyczaj Ci co tak piszą nigdy nikomu nie pomogl,ani kotu ani człowiekowi.Chcesz uratować bezdomnego RATUJ!

      • 1 1

    • kto

      inny zajmuje sie bezdomnoscią ludzi a kto inny zwierząt, wiec pomyliłas troche pojecia

      • 2 1

    • pewnie, ze się przejmuja.

      przejmować się należy wieloma rzeczami niezależnie. a przygarnięcie kota to trochę inna sprawa niż przygarnięcie człowieka. ale zakładam, ze ty się przejmujesz bardzo tymi ludźmi i zapewne już pracujesz nad tym, żeby ich przygarnąć. zaproś, chętnie zobaczymy jak wam się razem mieszka. najlepiej krytykować wszystkich dookoła samemu nie robiąc NIC. bo ty pewnie nawet kota nie przygarnęłaś. lepiej sie na forum powymądrzać zamiast coś zrobić.

      • 3 1

    • problem ludzi bezdomnych

      to zupełnie inna sprawa, pewnie wazniejsza od kotow,ale przyczyny tych bezdomnosci są zupełnie inne

      • 3 0

    • może Ty przygarnij?

      • 14 3

  • Kolejna "fundacja", której nie pomagam (4)

    Ile różnych dobrych rzeczy mogą zrobić nasze pieniądze od finansowania takich "śledztw", "inspekcji", prawników produkujących tony umów "na kota". Jeśli zwierzętom dzieje się źle to jest ustawa o ochronie zwierząt, która obejmuje wszystkie koty, nie tylko te z fundacyjek. Ale wtedy "koordynatorzy" nie mieliby zajęcia

    • 38 32

    • A to Ty myślisz,że koordynator dostaje kasę za to,że zainteresował się swoim kotem?!
      O matko!Gdzie Ty masz rozum?Chyba Bóg Cię opuścił...

      • 0 0

    • nie szerz propagandy

      Szerzysz propagandę nie mając nawet podstawowej wiedzy o działalności tejże fundacji i sposobach finansowania. Brrrr. Fundacja nie dostaje pieniędzy od miasta, nie ma stałych dochodów. Fundusze zbierane są poprzez darowizny osób im sprzyjających, środków tych jest b mało, osoby z fundacji "dokładają" do interesu swoje prywatne pieniądze!! Do stóp im nie dosięgasz! rób tyle samo dla "ludzkiej" fundacji a będziesz miał prawo oceniać ich działania. Gwarantuję że wtedy tego nie zrobisz, bo z jęzorem przy ziemii padniesz w wyrku z nadmiaru wrażeń, emocji, żalu bólu i ciepienia, które jest wkoło a które starannie omijasz w swoim zarąbistym "egoisycznym" życiu!.

      • 3 1

    • (1)

      Przecież większość z tych ludzi to wolontariat. Co za tym idzie nie pobierają pieniędzy.

      • 23 3

      • aha. A ziemia jest płaska!!!

        • 1 4

  • Kotów to jest pod dostatkiem (3)

    ale dziękuję za informacje - tej fundacji nie przekażę 1% z PIT

    • 39 34

    • Bo?

      Nie przekazesz 1% bo nie jest im obojętny los kota,któremu uratowali życie?Nie przekazesz bo nie godzą się na traktowanie zwierząt jak rzeczy,którą można sobie wyrzucić lub oddać byle komu?
      Ile zwierząt uratowałeś przed śmiercią i bezdomnością?
      Ile zwierząt znalazło pod Twoim dachem schronienie?
      PKDT co roku ratuje,leczy,karmi i znajduje domy setkom kotów to tak dla przypomnienia

      • 1 0

    • na poziomie zera to prawda. Tworza go ludzie, może kobiety

      kobiety-dziewczyny lubiące psy i koty a nie dzieci czyli w nowej nomenklaturze "bachory jak to się często słyszy................ dorównują tym z Zachodu, widzę to często na dyskotekach, knajpkach, plaży, ... i nie piszcie, ze to tylko określony gatunek.

      • 1 5

    • Nie wesprzesz fundacji dlatego, że jakiś pan Łukasz najpierw nie doczytał umowy, a potem miał pretensje, że się od niego oczekuje wywiązania z niej?

      • 17 3

  • Nie dosc , ze nawet gdybym chciala wziasc zwierzaka (2)

    Nie dosc , ze nawet gdybym chciala wziasc zwierzaka to jeszcze oplata adopcyja jak dla mnie kosmiczna.! Sama mam kota ale nie ze schroniska,

    • 3 2

    • 10- 50 złotych to dla ciebie kosmiczna opłata???

      W takim razie rzeczywiście nie powinnaś mieć zwierzaków, bo późniejsze utrzymanie ich sprawi, że pójdziesz z torbami.
      Te pieniądze lepiej zainwestuj w kupno słownika ortograficznego- będzie z tego większy pożytek.

      • 1 0

    • Pkdt nie pobiera opłat,

      tylko schronisko, chyba że chcesz dobrowolnie coś wpłacić.

      • 1 0

  • adopcja kota (9)

    Mój obecny wierny przyjaciel kończy niedługo 21 lat więc postanowiłam, że po następnego kota udam się do schroniska. Ten artykuł zweryfikował moje ustalenia. Po co mi ten opisany w artykule kłopot. Kota zamówię sobie gdzieś na wsi żeby mi wychodowali małego albo poszukam na Allegro. Przed adopcją zwierząt z schronisk będę ostrzegać wszystkich moich znajomych. Po co komplikować sobie życie i narażać się na kary i nieprzyjemności. Niech nabycie zwierzęcia będzie radością a nie strachem i stresem.

    • 8 13

    • To jest bardzo nieodpowiedziale (1)

      i pokazuje, że nie na zwierzętach ci zależy skoro wolisz żeby ci "wyhodowali" małego (nowego) kotka niż wyciągnąć jakiegoś już żyjącego ze schroniska tylko dlatego, że boisz się podpisania umowy...

      • 5 1

      • Nie umowy tylko tego co z niej wynika.
        A wynika że pani P. może przyjść o każdej porze dnia i nocy i łomotać w drzwi żeby pokazać jej kota. Kto chce takiego czegoś?

        • 2 2

    • Jakie kary? (4)

      Jeśli będziesz dbać, to żadne nieprzyjemności
      Cię nie spotkają.

      • 3 1

      • (3)

        chyba że pani Pindras znowu będzie miała PMS i strzeli focha

        • 0 2

        • (2)

          1. W domu p. Łukasza kot nie mógł zostać, bo dwa koty walczyły ze sobą.
          2. P. Łukasz nie spróbował nawet skontaktować się z fundacją, żeby zasięgnąć porady behawioralnej.
          3. W domu p. Macieja kot nie mógł zostać, bo zona stwierdziła, że "papiery adopcyjne to trochę przesada" oraz "do tego słyszeliśmy historię Łukasza, więc zrezygnowaliśmy z drugiego zwierzaka". Jaka historię? Że dwa zwierzaki nie zawsze żyją w zgodzie?
          4. Kotka, którego nikt nie chciał, wzięła z powrotem do swojego domu p.Marlena, zwana w artykule "Pindras".

          Jak rozumiem, ty wywalasz zwierzaki za drzwi i żadna baba nie strzela ci focha.

          • 1 0

          • Papiery to JEST przesada! Nie każdy chce żeby jakaś Pindras mu przepatrywała mieszkanie! A bo wiadomo co to za jedna? A nawet, niech będzie i chodzącym aniołem, mogę sobie zwyczajnie nie życzyć wścibstwa? Gróźb o których mowa w artykule itd?

            Są lepsze sposoby na zwierzaka. A biedne kociaki co dostały się pod "opiekę"... szkoda mi ich.

            • 2 4

          • wow, w tym wątku pracownicy fundacji są naprawdę wyjątkowo aktywni.
            A kto myśli ten i tak wie swoje :)

            • 2 2

    • a ma Pani coś do ukrycia?

      Każdy z tych domów tymczasowych marzy o kochających nowych opiekunach dla swoich podopiecznych. Sama miewałam kociaki do adopcji, oddanie ich komuś pod opiekę to ogromny ciężar odpowiedzialności i wątpliwości czy mają dobrze. Czy kilka zdjęć wysłanych e-mailem przez nowego opiekuna, z informacją jak kociak fajnie się rozwija i rośnie to tak dużo, ja lubię dzielić się szczęściem...w zamian nowy opiekun dostaje zdrowego i wychuchanego kociaka i daje szanse kolejnym skazanym na śmierć na znalezienie nowego domu.

      • 4 0

    • No to jesteś tępa, skoro wciągasz ten shit lejący się z subiektywnego artykułu

      Jesli masz coś na sumieniu, to słusznie boisz się tych procedur. Tylko czy to rozważne tak afiszować się swoją niezaradnością?!

      • 5 1

  • adopcja kota powinna byc chyba jeszcze trudniejsza skoro ludzie biora zwierzaki i oodaja jak zabawki

    odnosze wrazenie ze polowa wpisow jest nie natemat a ludzie piszacy jedynie wyladowuja tu swoje frustracje !!! po pierwsze artykul jest napisany przez kolezanke pana lukasza ktora z gory ma w zamiarze atak na pania Marlene ! pisanie po nazwisku gdy o pozostalych pisze sie tylko po imieniu uzywajac grzecznosciowej formy pan pani ??? swiadczy o "wysokim" poziomie SIKORY !!!!!!!! kot nie został zabrany od drugich wlascicieli bo taki kaprys miala Pani Marlena ! tylko dlatego ze nie dogadywal sie z ich psem i nowi wlasciciele podjeli taka decyzje !!! nie ma nic trudnego w adopcji zwierzakow ! trudni sa ludzie ktorzy sie za to zabieraja ! podpisuja umowy ktorych najwidoczniej nie czytaja ze zrozumieniem dlatego pozniej sie do tego nie potrafia zastosowac ! i czy owy artykul by powstal gdyby nie jeden Pan ktory nie zrozumial do konca o co chodzi w adopcji , wzial kota po czym sobie go oddal nie chcac nawet wskazac nowego domu , obrazajac przy tym Pania Marlene ? mowa jest o zwierzakach one tez czuja tak samo jak ludzie wiec skoro decydujemy sie na istote zywa nei traktujmy tego jako chwilowy kaprys i bierzmy odpowiedzialnosc za wlasne czyny . oby przemyslane !

    • 12 1

  • żałosne (11)

    Uwielbiam zwierzęta, ale zwątpiłam w instytucję schroniska próbując adoptować kota ze schroniska "Promyk" w Gdańsku. Odwiedziłam schronisko z koleżanką, obie entuzjastycznie nastawione na adopcje kota zaczęłyśmy rozglądać się za naszym nowym współlokatorem. Jakież było moje zdziwienie,gdy okazało się, że jesteśmy raczej niemile widziane w schronisku, czułyśmy na sobie spojrzenia pracowników, jakbyśmy były intruzami, które przyszły tu w niecnych zamiarach. Nie wiem dokładnie jakich, bo średnio sobie wyobrażam, co działo się w głowach pracowników, ale skutecznie budowało nieprzyjemną atmosferę. Obie z koleżanką wyglądamy młodo, szczególnie, że wybierając się do schroniska nie ubierałyśmy szpilek i tony makijażu, tylko dzinsy, trampki i bluzy, co uznałyśmy za bardziej stosowne. Obie pracujemy, jesteśmy po studiach i zdecydowanie kot nie przerasta naszych możliwości finansowych ani psychologicznych. Wybrałyśmy więc kota, ślicznego kocurka, który łasił się do nas zza krat i postanowiłyśmy go wziąć ze sobą. Jednak podczas rozmowy z jedną opiekunką, okazało się, że nie możemy wziąć kota, bo nie mamy swojego mieszkania, tylko wynajmujemy ! Śmiech na sali! Ekipa od początku "patrzyła bykiem na nas" i świadomie utrudnia adopcję. Śmieszy mnie fakt, że pewnie te ważne Panie, które potraktowały nas tak z góry miały satysfakcję, że niby uratowały kota przed strasznym losem "nieodpowiedzialnych gówniar", ponieważ tym samym pozbawiły kota wspaniałego domu na resztę życia. Takie czasy, że mieszkania się wynajmuje, bo mało kogo stać na własne m, ale Pani ze schroniska uznała, że ani ja- Pedagog, ani moja koleżanka- Ekonomistka nie jesteśmy wystarczające odpowiedzialne, by powierzać nam los kota. Od tej sytuacji odradzam wszystkim schronisko "Promyk", ponieważ pracują tam ludzie z zadęciem, nieprzyjaźni i wrogo nastawieni do odwiedzających ! Przypominam pracownikom schroniska, że pracujecie po to, żeby organizować domy zwierzętom !

    • 58 13

    • mam kota z Promyka (1)

      My wzięliśmy malutką kicię ze schorniska, dostaliśmy ją bez problemu ale po długiej rozmowie. Pracownicy zrobili na nas bardzo dobre wrażenie, mili, otwarci i chętni do pomocy. Mamy naszą Kicię od marca i teraz pojawił się problem, kotka ma nieustanną ruję, piszczy, miauczy, ociera się tyłkiem o wszystko nie oszczędzając naszego dziecka... Obiecano darmową sterylizację, dzwoniliśmy już kilkakrotnie i jakoś nie możemy się doprosić...

      • 0 0

      • Byłaś w schronisku więc pewnie zauważyłaś, jak dużo jest tam zwierząt, którym schronisko musi zapewnić opiekę i utrzymanie, jedzenie, leczenie i sterylizację. Dla mnie to wstyd, że wymagasz od schroniska sterylizacji kota, który podobno jest Twój. Kot był malutki, więc nie został wysterylizowany w schronisku, teraz zaczęły się kłopoty. Czy wiesz, że kot żyje kilkanaście lat, podczas których powinnaś go szczepić i dbać o jego zdrowie? Czy jak kot zacznie się źle czuć, też będziesz oszczędzać na weterynarzu?

        Wziąć śliczną kicię jest łatwo. Sporo osób narzekało na umowy adopcyjne, ale jak widać, to bardzo słuszne działanie.

        • 3 0

    • promyk

      pani zaleska łże jak pies ,jak zawsze zresztą ,każdy kto adoptował zwierzę z Promyka to potwierdzi

      • 0 0

    • (3)

      Obie jesteście niepoważne. Wynajmujecie mieszkanie i chcecie mieć zwierzę? Wynajem macie zagwarantowany dożywotnio? Nawet jeśli w tym mieszkaniu właściciel zgodzi się na zwierzę, to w ciągu miesiąca np. może wam wypowiedzieć lokal. I co wtedy z kotem?

      • 7 10

      • (1)

        zdradzę Ci tajemnicę. Niektórzy ludzie w polskich realiach całe życie wynajmują mieszkanie i nawet - może nie uwierzysz - ale dzieci mają! Ja proponuje ukrzyżować takich ludzi! Co sądzisz?

        • 7 3

        • pasja, ukrzyżowanie... Artystka?!

          • 1 0

      • wynajmowane mieszkanie

        Rozumiem,że dzieci też nie mogę posiadać, bo co jak właściciel się nie zgodzi na dzieci?
        To jest śmieszne, zarabiamy tyle, że stać nas na wynajęcie mieszkania takiego, w którym to my jako klientki stawiamy warunki. Nie to mieszkanie, to inne, i po problemie.

        • 5 4

    • zalosne

      POPIERAM w calej rozciaglosci, tez mamy tak za soba w w/w schronisku!

      • 0 0

    • NIE,dla adopcji do związków partnerskich i do tego bezdomnych (1)

      • 10 7

      • hehehehehehe ;)

        • 5 0

    • Ton twojego maila jest histeryczny, a to nie wrózy dobrze kotu.

      • 7 12

  • Pamiętak katoliku ,że zwierzęta (1)

    to nasi bracia mniejsi ,tak mawiał św. Franciszek z Asyżu a niestety najwięcej nad zwierzętami znęcają się katolicy ,w domu święte obrazki ,a pies w budzie na Lańcuchu głodny i zmarznięty a w niedzielę wierni wypełniają domy boże.

    • 5 1

    • Przeprowadzałaś badania statystyczne, że wiesz, że nad zwierzętami "najwięcej znęcają się katolicy"?

      • 0 0

  • brak słów na nieodpowiedzialność takich ludzi jak Pan Łukasz

    w dodatku wykazał się brakiem kultury w rozmowie z osobą z fundacji i najwyraźniej czytanie ze zrozumieniem mu nie idzie...

    • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane