- 1 Jesienią zamkną węzeł Gdańsk Południe (167 opinii)
- 2 Obława w Letnicy. Nowe fakty (89 opinii)
- 3 Śmierć na hulajnodze. Sprawa wraca do sądu (205 opinii)
- 4 Promenada po remoncie hitem sezonu (125 opinii)
- 5 Schody samoróbki zastąpi chodnik (39 opinii)
- 6 Szukał na targu sadzonek, znalazł amunicję (215 opinii)
Będzie psycholog w gdyńskim pogotowiu
Kentner nie był na sobotnim pogrzebie 38-letniego kierowcy karetki, który zmarł w wyniku zderzenia z radiowozem. Okoliczności wypadku bada prokuratura, a pracownicy pogotowia nie zostawiają na dyrektorze suchej nitki.
- Na cmentarzu w Pierwoszynie było mnóstwo osób. Nie tylko koledzy i koleżanki z pracy, ale strażacy, strażnicy miejscy, delegacje z Pucka, Sopotu, Gdańska, Wejherowa, a nawet emerytowany dyrektor pogotowia Andrzej Kolejewski. Oni pokazali klasę, nasz dyrektor nie - mówi nam jeden z kierowców karetki w gdyńskim pogotowiu.
Wpisy o podobnej, a także ostrzejszej treści można znaleźć na internetowym forum dotyczącym gdyńskiego pogotowia.
Dyrektor Marian Kentner odpiera jednak te zarzuty. - Pogotowie reprezentował kierownik transportu. Ja nie mogłem przyjechać, bo źle się czułem, a poza tym miałem ważne sprawy osobiste. To nie jest tak, że zlekceważyłem tę śmierć. Tuż po wypadku, w środku nocy, byłem na miejscu. Następnego dnia podjąłem decyzję o wypłacie 1,5 tys. zł zapomogi rodzinie, choć tak naprawdę nie mogłem tego zrobić, bo kierowca pracował na zlecenie. Załatwiłem także, dzięki osobistym kontaktom, wojskowego psychologa, który pojechał powiadomić rodzinę o tragedii [kierowca osierocił dwójkę dzieci - red.] - wylicza Kentner.
Dyrektor gdyńskiego pogotowia planuje także sprowadzenie psychologa, o co wcześniej wnioskowała załoga. Ma on porozmawiać z innymi kierowcami, a także resztą personelu. Poprawić morale osób, które czasem kilka razy dziennie ratują czyjeś życie, narażając własne.
- Tylko że nie da się znaleźć fachowca z dnia na dzień. Wbrew pozorom nie ma zbyt wielu dobrych psychologów, którzy mogą się podjąć takiego zadania natychmiast. Cały czas jednak czekam na telefon i myślę, że w ciągu kilku najbliższych dni psycholog pojawi się w firmie - kończy Kentner.
Opinie (34) 1 zablokowana
-
2007-07-28 15:08
Jak to wytrzymać...?
- 0 0
-
2007-07-28 15:17
Jak to wytrzymać...?
Ci, którzy naskakują na "pogotowiarzy", nie wiedzą co czynią. Nie znacie tego środowiska, nie wiecie jakie relacje łącza tych ludzi. Oni na codzień- ręka w ręke zbieraja ludzi i ich kawałki z ulic... Kto z Was- krzyczacych najgłośniej- znosiłby spokojnie reanimację noworodka? Nieudaną reanimację...Oni na codzień obcują ze śmiercia- ta brutalną, bezsensowna, makabryczną, co dyżur ratują ludzkie życie. To daje tak po psychice, że naprawdę jest potem trudno wrócić do ciepłego domku, i jak gdyby nigdy nic, przytulić się do żony i dzieci. Każdy inaczej sobie radzi z tym stresem. Nie każda parterka/partner "pogotowiarza" jest w stanie zrozumieć, przeczekać, nie każda/y chce nawet wysłuchać...
Pracownicy pogotowia MUSZĄ mieć pomoc profesjonalisty, który chociaż podpowie jak rozładowywać stres, aby nie ucierpiała na tym psychika, rodzina, aby nie odreagowywać za pomocą alkoholu...Psycholog powinien być w każdym pogotowiu na stałę. Za dużo tych ludzi kosztuje wykonywanie swoich obowiazków, żeby ich tak olewać.- 0 0
-
2007-07-28 22:24
TO NIE CZŁOWIEK
Mialam raz osobiscie doczynienia z tym czlowiekiem jeden wielki GBOR powinien byc dawnoodwolany z tego stanowiska.
Sam sie gubi w swych odpowiedziach a to ze sie zle czul a za chwile ze mial sprawe osobista,powinien zejsc z tego stanowiska czlowiek bez serca i uczuc po tym jak potraktowal zmarlego i rodzine jego i zapewne inne osoby grubokurny ordynarny czlowie nieliczacy sie z niczyjymi uczuciami- 0 0
-
2007-08-02 19:16
Szok
Jestem w wielkim szoku, że niektóre osoby dają sobie prawo o decydowaniu, czy komukolwiek potrzebny jest psycholog. Rozumiem, ze są to osoby, które są powinny żyć w latach 60tych kiedy sie uważało, że do psychologa idą osoby chore psychicznie, ale ... swiat sie zmienia. Ludzie, zrozumcie, że praca w pogotowi ratunkowym jest pracą narażoną na taki poziom stresu, który u większości osób spowodowałby od razu problemy natury psychicznej. A z tego co czytałam na forum to muszę stwierdzić, że osoby pracujące w gdyńskim pogotowiu to osoby bardzo dojrzałe i podziwiam Was, że dajecie sobie radę po tak wielkiej tragedii... w tak ciężkiej pracy... i z takim szefem.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.