- 1 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (220 opinii)
- 2 Pod prąd uciekał przed policją (254 opinie)
- 3 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (773 opinie)
- 4 35 mln zł na remont gmachu Straży Granicznej (74 opinie)
- 5 Rozbój w kolejce SKM. Interwencja SOK (108 opinii)
- 6 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (162 opinie)
Najnowszy artykuł na ten temat
Kres wspólnej przestrzeni?
- Pani ulubiony pisarz Roland Topor tworzył dość absurdalne utwory. Wiem, że Pani także trochę pisze w jego stylu. Jak Pani łączy zamiłowanie do groteski z pracą w biurze polityka?
- A w jakim my kraju mieszkamy? Czuję się tu jak ryba w wodzie. Pracuję dopiero od miesiąca, ale to zajęcie jest na tyle inspirujące, że mam mnóstwo nowych pomysłów. A moja praca nie ma monotonnego, biurowego charakteru. Tu wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie a tempo pracy pana prezydenta....
- Chyba Pani taty?
- Fakt, muszę się przełączać.... Generalnie cały czas coś się dzieje. Myślałam, że praca tu to obsługa korespondencji i przygotowywanie podróży, ale na szczęście to znacznie więcej.
- Weszła Pani do nowej pracy z marszu [poprzedni szef biura Lecha Wałesy, jego syn Jarosław został posłem - przyp. red.] i nie ma Pani żadnych problemów?
- No, na pewno musze odświeżyć mój angielski. Przez trzy lata prawie go nie używałam, ograniczałam się jedynie do czytania od czasu do czasu w tym języku. A wcześniej spędzałam regularnie wakacje w Stanach, więc miałam okazję całkiem dobrze się go nauczyć.
- Nie, ale mój tata jest bardzo konkretny i on wszystko załatwia od ręki. Zresztą te trzy tygodnie bardzo szybko minęły a pierwsze wnioski może wyciągniemy wkrótce, ponieważ wyruszamy w dwie podróże do Londynu i Wiednia. Zobaczymy czy sobie poradzę. To mój pierwszy zagraniczny wyjazd w nowej roli...
- Ma Pani więcej pracy niż kiedyś, więc pewnie mniej czasu poświęca Pani na pisanie?
- Nie, pisanie traktuję terapeutycznie. Znajduję na nie czas.
- A na inne rzeczy?
- Z tym jest trochę gorzej. Nie ma czegoś takiego, że wychodzę z biura i zapominam o sprawach zawodowych. Cały czas mam przy sobie kalendarz i włączony telefon.
- Ale chyba to tak bardzo Pani nie przeszkadza? Jest Pani osobą dość energiczną.
- Rzeczywiście, radzę sobie (śmiech).
- Czy Pani brat Jarek dopytuje się, jak sobie Pani sobie radzi na jego miejscu pracy?
- Czasami przychodzi i tak po bratersku coś poradzi, zapyta się o sprawy, które jeszcze sam zaczął.
- Chciałaby Pani pójść jego śladem i biuro taty zamienić na posłowanie w Warszawie?
- Tata też tak żartuje, ale jak na razie stanowczo zaprzeczam. Chociaż później, kto wie? Na razie cały czas wszystkim tłumaczę, że można działać inaczej.
- Jakim szefem jest Pani tata?
- Dla mnie bardzo dobrym. Konkretny i szybki, ale także otwarty na dyskusje. Rozmawiałby z każdym, wszystkim by tłumaczył nawet najprostsze, a czasami nawet najbardziej absurdalne sprawy: bolkowe, rydzykowe. Ma mnóstwo charyzmy a ostatnio jego głównym hobby jest wchodzenie na internetowe fora dyskusyjne i dyskutowanie z internautami.
- Mnie bardziej interesuje Pani hobby, niż hobby Pani taty.
- Czytam, piszę, oglądam dvd, chodzę do kina, na plażę, do klubów. Normalna jestem, zwyczajna.
- A co pani ostatnio czytała?
- Chyba "Podróż w głąb siebie" Colina Sissona. Lubię literaturą zajmującą się człowiekiem.
- Czyli pewnie lubi Pani także książki Paulo Coelho?
- Oczywiście, uwielbiam go.
- Ktoś jeszcze?
- Fredro.
- Słucham?! Fredro?
- To takie dziwne?
- Hm, przyznam że to dość nietypowe połączenie: Roland Topor, Paulo Coelho i Aleksander Fredro.
- Po prostu lubię czytać dramaty.
- O czym są te opowiadania, które Pani pisuje?
- O tym co się dzieje wokół, co mnie denerwuje. Ale cały czas inspiruję się Rolandem Toporem, jego humorem i pointami, które sprawiają, że ci szczęka opada. Chciałabym tak pisać jak on.
Wywiady
Opinie (5)
-
2005-11-12 18:19
Szerokie ma Marysia zainteresowania literackie. Przy tak ładnej buzi to nieczęsta cecha ;-)
- 0 0
-
2005-11-14 11:06
No i sama pisze. to bedzie temat na nastepne artykuły.
- 0 0
-
2005-11-15 11:20
Trzeba być twardym jak Roman Bratny...
- 0 0
-
2005-11-15 13:26
twardym
a nie mientkim!
pozdro serdeczne!
wkoncu ktos, z kogo mozna byc w gdansku dumnym, nie to co kurski... ah.. czy on niemoglby byc z Gdyni?- 0 0
-
2005-12-07 01:42
Targanie po opadłej...
...szczęce jest bardzo niebezpieczne. Uważaj, córeczko!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.